Właściciel
- No i tak miało być, to lubi Lordu. Coś jeszcze?
-Innych zadań jeszcze nie mam, więc wrócę na mury. Tam mnie znajdziesz, o ile dzisiaj jeszcze będę potrzebny.
Właściciel
- Będziesz, będziesz. - odrzekł, ale machnął ręką na znak, że możesz odejść nawet mimo to.
Kiwnął głową i poszedł, by odbyć swoją część służby na murach.
Właściciel
Było dość spokojnie, klasyka.
Właściciel
No nie do końca, bo wreszcie nadszedł koniec warty, kolacja i zasłużony odpoczynek.
Obudziłeś się następnego dnia.
I coś nowego, skoro do tego momentu została przewinięta akcja?
Właściciel
Głównie to, że zamiast śniadania macie prawdziwą bandycką ucztę, więc nieźle.
No, więc zinnymi zajadał. Czyżby efekt wczorajszego handlu?
Właściciel
Najprawdopodobniej tak, bo mniej lub bardziej pijani bandyci urządzili sobie zawody we wznoszeniu toastu na Twoją część, a z racji imienia i nazwiska nie było to wcale takie proste.
No, wreszcie się na coś przydało.
Właściciel
Dokładnie. Niemniej, teraz nie masz nic do roboty, ewentualnie poza świętowaniem z resztą.
Do momentu kolejnego zadania.
Właściciel
Teraz w sumie masz dwie opcje, gdyż wyraźnie awansowałeś w bandyckiej hierarchii, a więc możesz dostawać zadania częściej lub rzadziej, choć z pewnością w obu wypadkach będą one o wielkiej wadze.
Wszystko zależy od obecnych potrzeb Szefa Krasnoluda i tejże grupy.
Właściciel
Tak czy inaczej, uczta się skończyła, a Tobie przypadło siedzenie na warcie, na murach. Na dodatek zbliża się już wieczór.
No cóż, nic nowego się nie stało, prawda?
Właściciel
Jak na razie nic się nie dzieje... Choć nie, widzisz wóz, głównie dzięki oświetleniu czterech pochodni trzymanych przez tyluż jeźdźców na koniach.
Powiadomił o tym, ale nie uznał tego za niebezpieczeństwo. Głównie przez to, że się nie skradali.
Właściciel
Zapewne to jakiś kupiecki wóz wraz z obstawą, co oczywiście postanowili wykorzystać Twoi kompani w liczbie siedmiu, właśnie opuszczający fort.
No to pozostaje pasywna obserwacja.
Właściciel
Czas leciał, a oni nie wracali... W końcu to zrobili, a właściwie tylko dwóch z nich, rannych i nerwowo oglądających się za siebie, zapewne z wyrazem paniki na twarzach.
Ouh, czyli pułapka. No to nie jest jego wina, bo on ma tylko informować o tym, co widzi. Czekać tylko na to, aż wyruszą po to, by tamtych złapać, lub przegonić.
Właściciel
Właściwie to chyba już wyruszyli, ale nie Wasi, lecz tamci. Czyżby wozy przewoziły zakamuflowanych wojowników? Tak czy inaczej w Waszą stronę ruszyły już dwa tuziny wojowników, z czego połowa wyposażona jest w duże tarcze i dwuręczne kusze oblężnicze z podpórkami, pozostali zaś dysponują mieczem długim, tarczą i parą mieczy jednoręcznych. Z racji sporej odległości oraz ciemności nocy, niewiele więcej możesz ustalić.
-Atakują! Stawić cały fort na nogi!
Właściciel
Nie trzeba było mówić tego dwa razy, zwłaszcza że tamci za bramą zostali dobici, a napastnicy zaczęli już strzelać do Was, zabijając jakiegoś Goblina stojącego niedaleko Ciebie. Reszta zaś zaczęła odpowiadać ogniem lub szykować się do obrony.
Mógł się tylko skryć. Przecież nie walczył, niestety. No... Goblin miał kuszę?
Właściciel
Miał dwa noże, małą tarczę i krótki miecz, czyli nic do walki na dystans. No, chyba że chcesz w nich owymi nożami i mieczem rzucić.
To nie miałoby żadnego sensu, co w tej sytuacji mógłby robić?
Właściciel
Najpewniej zejść z murów, bo obie strony strzelają, a Ty możesz co najmniej pałętać się pod nogami sojuszników i ewentualnie zrobić im za żywą tarczę.
Właściciel
Tam już w pośpiechu uzbrajano każdego, od wartownika po kucharza, gdyż zanosiło się, że zaraz dojdzie do szturmu i potrzeba będzie posłać więcej bandytów na mury.
No cóż, samemu też warto zgarnąć jakieś uzbrojenie?
Właściciel
Warto, zwłaszcza że kwatermistrz z kilkoma pomocnikami wszystko wszystkim roznosi.
Właściciel
Nie byłeś wojownikiem, więc Tobie ostatniemu dano sztylet, tarczę i prosty miecz jednoręczny, ci bardziej wojowniczy dostali sprzęt lepszy, wiadomo.
Zrozumiałe, teraz pora dołączyć do obrońców.
Właściciel
Z pewnością się tam przydasz, bo jeśli nie do walki, to chociażby do piłowania lin z kotwiczkami, które wystrzelili kusznicy i po których zaczęli się wspinać wojownicy.
Zaczął to robić. Przy okazji wysunął tarczę do przodu, by nie oberwać podczas tej roboty.
Właściciel
Udało się, sądząc po odgłosie rwącej się liny oraz krzyku tego pechowca, który się dzięki niej wspinał i osiągnął już jakąś tam wysokość. Niemniej, inni nie zdołali poradzić sobie z tym tak szybko, i choć kilka linek pocięliście, to nie wystarczyło to, aby uniemożliwić szturm i tak zaraz pół tuzina wojowników wpadło na mury, siekąc wokół mieczami i pozbawiając życia dwóch bandytów.
Czy atakujący znalazł się do niego przodem, czy tyłem?
Właściciel
Akurat przodem, bo tyłem do Ciebie stoi Hobgoblin usiłujący z nim walczyć.
No i jak z tym walczyć? Jakiś sposób?
Właściciel
Obecnie to najlepiej nie wchodzić Hobgoblinowi w paradę, bo jakoś sobie radzi, a mur jest za ciasny, żebyście stanęli ramię w ramię, a karkołomna akrobacja, aby znaleźć się za tajemniczym napastnikiem też raczej w grę nie wchodzi.
Czyli dbał o swoje plecy.
Właściciel
Nic im nie zagraża, ale od frontu pojawiło się zagrożenie, gdy Hobgoblin jednak uległ przeciwnikowi i stracił głowę. Tak czy inaczej, stanął przed Tobą osobnik o posturze człowieka, którego twarz skrywała drewniana maska oddająca najprostsze rysy ludzkie wraz z otworami na oczy. Odziany był w luźne szaty z nałożonym kapturem, acz posiadał nagolenniki, naramienniki i kolczugę. Zakręcił młynka skrwawionymi mieczami jednoręcznymi i ruszył do ataku, wykonując dwa szybkie cięcia na wysokości Twojej głowy i szyi.
Zasłonił się tarczą.
-Nie chcę być leniwy, ale ork z tyłu wygląda na groźniejszego przeciwnika!
Właściciel
Nie był na tyle głupi, aby nabrać się na tę tanią sztuczkę i odwrócić się, więc zaatakował ponownie, gdy oba wcześniejsze ciosy sparowałeś tarczą.
Ponownie się zasłonił, a następnie czekał na dalszy cios.