Właściciel
Sen przyszedł szybko, obudziła Cię nie trąbka, ale przekleństwa budzonych towarzyszy.
To... było oczywiste, w szczególności z Krasnoludami. Rozejrzał się i wyszedł, jeżeli inni też wyszli.
Właściciel
Wyszli i od razu udali się do ustawionych wcześniej, tak jak wczoraj, stołów, gdzie był już chleb, kasza, warzywa, owoce, jajecznica, mięso, ser i masło.
Właściciel
Najwidoczniej powinieneś wziąć sobie talerz, nóż, widelec, nałożyć to, na co masz ochotę i zjeść.
Właściciel
Udało Ci się zarówno przygotować śniadanie, jak i je zjeść.
Sukces. Pytanie co dalej.
Właściciel
Zapewne to samo, co wczoraj.
Czyli mur. Zgłosił się tak jak poprzednio i zajął stanowisko.
Właściciel
Dostałeś to samo, co wcześniej.
I tak robił do końca swojej warty.
Właściciel
O dziwo nie do końca, bowiem wypatrzyłeś małą grupę ludzi, lub im podobnych istot, idących lokalnym szlakiem.
Powiadomił najbliższego krasnoluda.
Właściciel
Ten natomiast pobiegł do kwatery swego szefa, wcześniej gratulując Ci i klepiąc po ramieniu.
Pozostało mu obserwować ludzi i czekac na dalsze rozkazy.
Właściciel
Że wojak z Ciebie żadne, grupa Krasnoludów i Orków ruszyła z fortu sama, uzbrojona po zęby, z celem wiadomym.
Właściciel
Przyczaili się w jakichś krzakach po obu stronach drogi i czekali, ponieważ to podróżni przyjdą do nich.
Obserwacja nadal, to może być ciekawe.
Właściciel
Zaczaili się tak dobrze, że podróżni minęli ich bez jakichkolwiek podejrzeń. Nagle jeden padł, z bełtem między łopatkami, a pozostali zaczęli się rozglądać wokół.
Ciekawie, obserwował nadal.
Właściciel
Orkowie i Krasnoludy wypadli nagle z krzaków, bez zbędnych ceregieli, mając gdzieś błagania o litość, wyrżnęli podróżnych.
Czyli teren prywatny. Jasne.
Właściciel
Następnie zabrali oni ciała oraz ich odcięte lub odrąbane części i wrócili do fortu.
Właściciel
Dokładnie, może Tobie coś przypadnie z racji tego, że ich wypatrzyłeś.
Właściciel
Raczej pewne, bowiem już od progu jeden z Krasnoludów zaczął wołać:
- Dawać mi tu mordę, który wypatrzył tych frajerów! No już! Który to?!
Zszedł i się zbliżył.
-To byłem ja.
Właściciel
- No i zarąbiście, dzisiaj pijesz z nami. A do tego weź coś sobie, należy Ci się jako część łupu.
Właściciel
Przede wszystkim nieco złota, ale też wszystko, co przedstawiało jakąś wartość: Lepsze ubrania, prowiant, lekka broń podręczna i inne bibeloty.
Właściciel
Jeden krótki miecz oraz sztylety i noże.
Zabrał jeden sztylet.
-Do obrony osobistej to mi starczy.
Właściciel
Bibeloty i pierdoły go nie interesowały?
Właściciel
//Cóż...//
W takim razie resztę rozkradli między siebie członkowie zwycięskiej wyprawy.
No cóż, pozostało mu chyba wrócić na mur?
Właściciel
Jeśli liczyłeś na to, że minie Ci spokojnie, to się przeliczyłeś, bowiem usłyszałeś jak ktoś nieumiejętnie wymawia Twoje imię, chcąc Cię zawołać.
Rozejrzał się i podszedł tam.
Właściciel
Był to jeden z Krasnoludów.
- Szef Cię wzywa.
Kiwnął głową i do niego ruszył.
Właściciel
Problem był taki, że nie wiedziałeś gdzie masz dokładnie iść.
Właściciel
Wskazał głową na charakterystyczny budynek, z którego wydobywał się dym, przekleństwa i odgłos uderzeń młota o kowadło, czyli na kuźnię.
Kiwnął głową i tam się udał.