Właściciel
I Krasnolud rzeczywiście tam był, przyglądając się pracy ludzkiego kowala.
Podszedł do niego.
-Podobno mnie wołałeś.
Właściciel
- Dokładnie. - odparł, odwracając się do Ciebie. - Mamy sprawę, chodzi o te transakcje handlowe.
-Czym mam się zająć i co możesz powiedzieć o kliencie?
Właściciel
- Gildia Kupców, resztę powie Ci kwatermistrz.
-Dobrze, to idę.
Jak powiedział, tak zrobił i poszedł do kwatermistrza.
Właściciel
Już raz tam byłeś, więc trafiłeś tam bez jakichkolwiek problemów.
Właściciel
Właśnie szykował on załadunek jakichś towarów na wozy.
Zbliżył się do niego.
-Ja w sprawie transakcji handlowych.
Właściciel
- No wiem przecież. - odrzekł. - Masz już tych kiziorów?
-Nie, miałeś mi ich chyba przydzielić.
Właściciel
- Mam sporo na głowie, a myślałem, że jak się z chłopakami zaaklimatyzujesz, to sam kogoś wybierzesz.
-Nie miałem okazji, kogoś polecasz?
Właściciel
- Nie mają być inteligentni. Od tego jesteś Ty. Oni mają być wielcy, silni, uzbrojeni po zęby i ogólnie niech budzą postrach w kupcach.
-Gdzie mogę ich poszukać?
Właściciel
- Może nie zauważyłeś, ale kręcą się wszędzie.
-Ouh. To... idę ich szukać. Chyba, że coś jeszcze mam wiedzieć?
Właściciel
- Resztę powiem, gdy wrócisz.
Kiwnął głową i zaczął szukać takowych goryli.
Właściciel
Właściwie każdy, poza Goblinami i Elfami, by się nadawał.
Spróbował poszukać znudzonych kolesi na murach.
Właściciel
W sumie to każdy był znudzony, poza jednym Krasnoludem, który chodził wokół i opierdzielał każdego jak leci.
Ten akurat nie, bo szefcio. Zbliżył się do dwóch takich, co się nadawali.
-Jest propozycja. Będziecie osłaniać mnie podczas transakcji handlowej, w zamian będziecie mogli natychmiast zejść z tych murów i trochę rozprostować kości.
Właściciel
- Idę. - powiedział Krasnolud, opierając się na swym młocie bojowym.
- Ja też. - dodał Ork wyposażony w kuriozalnie wielki wręcz topór, a przynajmniej jak na Twoje standardy.
-To dobrze, warto kogoś wcisnąć w zastępstwo.
Właściciel
No to trzeba go poszukać czy coś.
Oni to zrobią, on wrócił do kwatermistrza.
Właściciel
Wróciłeś, szczególnie trudne to nie było.
-Powinni? Zawsze pozostaje groźba zemsty, jeżeli będą się stawiać.
Właściciel
- Bardziej mają służyć za Twoją obstawę i w celu robienia wrażenia, nic więcej, bo do walki nie powinno dojść. No, chyba że jesteś ch*jowym negocjatorem, wtedy to inna sprawa.
-Przekonamy się po tej robocie.
Właściciel
- No ja się na pewno przekonam, ale czy Ty? No nie wiem... Dobra, szykuj się. Spotkanie za godzinę na trakcie.
Właściciel
- Ty może i tak, ale reszta niekoniecznie, wozy też się same nie załadują.
-Mogę z tym pomóc. Może przy okazji dowiem się czegoś jeszcze o tej transakcji.
Właściciel
- Jeśli chcesz, to pogadamy o tym przy załadunku. - powiedział, wskazując na plac, gdzie stały już konne zaprzęgi.
Właściciel
Bandyci rozpoczęli już takowy, ładując na wozy przede wszystkim skrzynie różnej wielkości i zapewne o różnym ładunku, ale też czasem beczki i beczułki.
- Ogółem to masz wcisnąć tym z Gildii jak najwięcej tych towarów i wziąć za nie jak najwięcej złota. W razie jakby mieli krasnoludzkie ziele, zwykły tytoń i żywność, to powymieniaj się towarami na to, bo właśnie tego nam brakuje. W razie pytań o koszenie konkurencji, to powiedz, że idzie tak, jak zwykle. Napomnij też, że za dwa tygodnie mija im termin i nasi zaczną od tego czasu atakować też ich konwoje i handlarzy, no chyba że wpłacą te pięćset złota. Jakby próbowali Cię nastraszyć to użyj swoich kiziorów. Jak zabijać, to tylko najemników, Gildii to na rękę, bo nie będzie musiała im płacić, ale jej przedstawicieli to nawet palcem macie nie tknąć, jasne? No i to w sumie wszystko. No, może jeszcze jedno: Nie daj się orżnąć ani zarżnąć. Jasne?
Właściciel
- To zbieraj drużynę i czekaj przed główną bramą na wozy.
Kiwnął głową i rozejrzał się za swoimi kiziorami.
Właściciel
Jak było dwóch, tak jest dwóch.
A więc zbliżył się do nich i powiadomił, że mają czekać przed główną bramą z Abuyinem.
Właściciel
No to czekali, żadnych innych, palących spraw na głowie nie mieli.
Właściciel
W końcu wozy zostały załadowane, zaprzężone i obsadzone woźnicami, więc chyba pora ruszać, nieprawdaż?