Archipelag Sztormu

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
W takim razie położył się na łóżku i zasnął.//Ty mnie budzisz?//

Sh'arghaan
Natychmiast zaczął pluć ciągłym ogniem w pobliskiego kraba, będąc gotowym do ucieczki, gdyby ten zaatakowałby go.

Avatar maxmaxi123
Nie. Nic nie bierze na klatę. Nawet jak przeżyje, to rana i tak sama się nie zagoi, a przynajmniej nie przestanie krwawić. Chyba... zażył odpowiednią miksturę? E, potem się tym będzie przejmować.
Teraz wystrzelił w jego kierunku strzałę, dokładniej w najmniej osłoniętą część, jaką zdążył wypatrzeć, a następnie zrobił spory krok w bok, na wszelki, jakby jednak chybił a kusznik strzelił. Jeżeli to zakończyłoby się szczęśliwie dla Hyuna, rozpocząłby eliminację następnych.

Avatar Taczkajestfajna
Poszedł położyć się pod jakimś drzewem, przy czym przywrócić swoje ciało do dobrej kondycji, żeby znowu móc używać umiejętności kamuflażu.

Avatar Kazute
- Dobranoc - odpowiedziała odchodzącemu dzikusowi i zabrała się za konsumpcję egzotycznej potrawy.

Avatar Vader0PL
A więc ustawił się przed bramą i czekał na swoich.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
//Tak.//
Obudziłeś się wieczorem, nieco bardziej wypoczęty.
Taczka:
Zeszło Ci się aż do wieczora, ale grunt, że się udało.
Ekspedycja:
Wiewiur:
To oczywiste, że zaatakował, kto by nie zaatakował? Niestety, daleko Ci było do Elfa czy Drowa, także nie zdołałeś mu się wymknąć i pochwycił Cię on swoimi szczypcami, co chwila zwiększając nacisk, aby podzielić Twoje ciało na dwoje.
Max:
Udało Ci się go zgładzić, teraz możesz odstrzeliwać co najwyżej pozostałych strzelców oraz nielicznych załogantów, którzy nie włączyli się do bitwy, w wypadku reszty to zbyt ryzykowne, ponieważ walczą już w zwarciu z resztą.
Kazute:
Nie masz pewności czy nie było to trujące, ale na pewno było smaczne, zwłaszcza te czerwone owoce przypominające wyglądem gruszki o słodkim i lepkim soku.
Vader:
Przygotowanie wszystkiego, co niezbędne do drogi, nie zajęło im wiele, także możecie chyba ruszać, chociaż zostaje jeszcze kwestia dzikusów i tego, czy zabierzecie ich ze sobą?

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
W takim razie wstał z łóżka, przeciągnął się i poszedł sprawdzić jak się sprawy mają w ich obozie.

Sh'arghaan
W takim razie z desperacji zaczął pluć ogniem w trzymający go szczypiec.

Avatar maxmaxi123
Zaczął więc wesoło mordować resztę wrogich strzelców.

Avatar Kazute
Ciekawym jest poznawanie nowych rzeczy. Gdy już zjadła wszystko, spojrzała się na strażnika, by zobaczyć co robi, jednocześnie rozkładając się wygodnie na hamaku.

Avatar Vader0PL
Oczywiście, w końcu oni mieli zginąć. Dał sygnał tłumaczowi, żeby tłumaczył słowa dla dzikusów.
-Prowadźcie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Przybierał on już konkretnych kształtów, bowiem wyładowano zapasy, które chowano w części chat, jakie nie nadawały się do zamieszkania. W samych chatach zamieszkał Mag i większość załogi, tubylcy musieli spędzić noc pod gołym niebem. Poza tym kilku marynarzy wytyczało obecnie na piasku różne linie, najpewniej pod wykopanie fosy zasilanej morską wodą i palisady z okolicznych drzew, ale tym zajmiecie się (czytaj: zajmą się tubylczy niewolnic) rano, po kolacji i solidniej dawce snu (czytaj: to Wy będziecie mieć zapewnioną kolację i solidną dawkę snu, oni nie).
Ekspedycja:
Wiewiur:
Dawało to równie niewiele i mógłbyś skończyć rzeczywiście przepołowiony na pół lub w najlepszym przypadku zmiażdżony, nawet mimo wielkiej wytrzymałości, i wrodzonej, i pancerza, gdyby nie interwencja pozostałych wojowników, która zmusiła kraba do puszczenia Cię, aby mógł obronić się jakoś przed tym atakiem.
Max:
Udało się, dopóki jeden nie posłał wesoło jednej wesołej strzały, która wbiła Ci się wesoło w prawe przedramię.
Kazute:
Tak właściwie to robi to, co powinien, a więc stoi na warcie przed wejściem, czasem rzucając Ci krótkie spojrzenia, choć nie wiesz czy to ze względu na urodę, czy dlatego, że musi Cię pilnować. Niemniej, hamak okazał się dość wygodny, więc chyba możesz już udać się na spoczynek.
Vader:
Zgodnie z rozkazem, zagłębili się w dżunglę, kierując się najpierw do źródła wody, a później z jego biegiem, do ujścia w innej rzece. Następnie wciąż szliście wodnym tropem, ostatecznie zatrzymując się w szerokiej rzecznej delcie, nieopodal cuchnących bagnisk, w których mieszały się ze sobą woda słona i słodka. Zgadnij, kto tu mieszka i kogo musicie się pozbyć?

Avatar maxmaxi123
onie
Szybko postrzelił gnoja i się za czymś skrył. Ciekawe, czy efekty tej mikstury dalej działały...
//Mogę dać fragment, gdzie ją pije.//

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
Poszedł do kapitana, czy innego szefa tej ekspedycji.

Sh'arghaan
Natychmiast poderwał się na równe nogi i ze wściekłości zaczął atakować kraba, który go złapał swoim toporem.

Avatar Taczkajestfajna
Nadal miał zamiar nic nie robić, ale tym razem wybrał jednak przechadzkę po wyspie, a może by coś lub kogoś ciekawego spotkał.

Avatar Kazute
Spoglądał na nią ze względu na urodę? Chyba raczej mało bab mają w tej wsi, tak jak na okręcie, na którym tu przypłynęła. No nic, spróbowała się zdrzemnąć.

Avatar Vader0PL
Pewnie gadami musieli się zająć. Ponownie zwrócił się do tubylców.
-Ilu ich ostatnio widzieliście?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
Samotna przechadzka to raczej niezbyt dobry pomysł, zwłaszcza że wszyscy udadzą się zaraz na kolację i spoczynek. No, ale z drugiej strony, kto Ci niby zabroni?
Wiewiur:
Kapitan został chyba na okręcie, więc pogadasz albo z Magiem, albo poszukasz jakiegoś innego oficera pokładowego, który przybył z marynarzami na ląd.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Wściekłość to najwidoczniej najlepsza broń przeciwko tym potworom, bowiem zdołałeś w ten sposób skruszyć mu szczypce, którymi Cię wtedy pochwycił, dzięki czemu dla reszty zabicie go było tylko formalnością. Cóż, został jeszcze jeden.
Max:
//Możesz.//
Skryć się mogłeś co najwyżej za masztem, ale było to zbędne, bo Twój strzał okazał się o wiele celniejszy i nieszczęśnik wyłożył się martwy na deskach pokładu.
Kazute:
Udało Ci się, obudziłaś się dopiero rankiem, dnia następnego.
Vader:
- Dziesięciu, ale tutaj na pewno będą wszyscy, czyli znacznie więcej... Może ponad dwudziestu. - odparł tłumacz, po wysłuchaniu relacji tubylców.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
Do Maga woli się nie zbliżać. Nie po tym, co ten powiedział mu w tej świątyni tubylców. Pozostało mu więc poszukanie jakiegoś oficera pokładowego, co też zaczął robić.

Sh'arghaan
Sprawdził więc co robi ten ostatni krab. Może akurat będzie czymś zajęty i jakieś upieczenie go, czy coś będzie łatwe?

Avatar Kazute
Przeciągnęła się, by rozprostować kości. Następnie rozejrzała się po chatce.

Avatar maxmaxi123
maxmaxi123 pisze:
Dalej wolał nie ryzykować, wypił co najwyżej tylko miksturę, która niweluje na pewien czas efekty hemofilii, po czym poszukał wolnej balisty, aby z niej zdjąć maga.

//Strona 12.//
I tak wolał się schować, żeby chociaż wyjąć strzałę. Udał się więc za ten maszt, aby tam w chociaż względnym spokoju, wyjąć pocisk wroga ze swego ciała.

Avatar Taczkajestfajna
Nadal trzymał się swojego pomysłu, żeby się przejść.

Avatar Vader0PL
-Dobrze, zastanówmy się panowie. Wiemy, jak z tym walczyć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
Cóż, zagłębiłeś się tym sposobem w dżunglę pełną nieznanych Ci dźwięków, ich źródeł, oraz roślin, zwierząt i tym podobnych.
Wiewiur:
W końcu znalazłeś jednego, a tak Ci się przynajmniej wydaje, bo kto inny stałby z założonymi rękoma i co najwyżej darł mordę na pracujących marynarzy, jak nie oficer?
Ekspedycja:
Wiewiur:
Sądząc po tym, że pieczenie innych krabów niezbyt zdawało egzamin, to powinieneś coś zrobić w inny sposób, zwłaszcza że on ma Cię gdzieś, gdyż jest zaabsorbowany walką z resztą najemników.
Vader:
- Wiemy? - zapytał jeden półżartem, półserio, a reszta zaśmiała się. Cóż, morale ździebko podreperowane.
Max:
Udało Ci się, bolało jak cholera, z racji ząbkowanego grotu, a z rany polała się obficie krew, ale to było na tyle. O ile sama strzała nie jest zatruta, rzecz jasna.
Kazute:
Nic się nie zmieniło, może poza kolejnym bukłakiem wody i miską pełną owoców stojącą nieopodal wejścia.

Avatar maxmaxi123
Niech zatrucie mu nie zaprząta głowy, jak i ból. Woli myśleć pozytywnie. Strzała wyjęta? Wyjęta. Nie ma się co zastanawiać nad innymi rzeczami. No, przynajmniej teraz. Dobra, jest gdzieś szmata w okolicy? Jak nie, to wziął część z rękawa i solidnie owinął wokół rany.

Avatar wiewiur500kuba
Gdrub
Podszedł więc do niego i zapytał:
- Nie ma przypadkiem jakieś roboty dla mnie?

Sh'arghaan
//A wcześniej dało efekt, o ile dobrze pamiętam :/ //
W takim razie zaczął nawalać swoją bronią w jeden punkt na ciele kraba.

Avatar Kazute
A co ze strażnikiem? Wciąż tam stał?

Avatar Vader0PL
///Tu były Krokkeny? ///

Avatar Taczkajestfajna
Rozglądał się za czymś, z czym mógłby walczyć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
Nic takiego nie dostrzegłeś, chyba że uważasz drzewa za równorzędnych sobie przeciwników.
Wiewiur:
- Było zadać to pytanie, zanim poszedłeś spać. - odrzekł oficer ze śmiechem i wskazał na resztę marynarzy. - Kolacja. Później możesz wziąć pierwszą wartę, jeśli tak bardzo chcesz zrobić cokolwiek.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Wystarczyło ledwie kilka ciosów i przebiłeś się przez jego pancerz na odwłoku, a jeśli chodzi o to miękkie ciało, które było pod nim, to wystarczył już tylko jeden cios, aby uśmiercić monstrum.
Vader:
//Bingo.//
Kazute:
Jak najbardziej, najwidoczniej nikt nie miał zamiaru zwolnić go teraz z warty.
Max:
Zatamowałeś krwawienie, więc co dalej?

Avatar maxmaxi123
Jak idzie walka?

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
- Myślałem, że dostanę ochrzan jak nie będę nic robił. Ale cóż, wartę mogę potrzymać, w końcu chyba tej nocy nie zasnę, skoro dopiero wstałem. - Odrzekł i poszedł do reszty marynarzy, którzy jedli kolację.

Sh'arghaan
I w to miękkie ciało uderzył.

Avatar Kazute
Więc pozostało jej spożyć owoce popijając wodą, w oczekiwaniu na tłumacza i/lub wodza.

Avatar Vader0PL
-Więc? Zamierzacie milczeć i mnie słuchać?

Avatar Taczkajestfajna
No to wrócił do obozu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
Zastałeś tam ostatnie prace oraz kolację, wyznaczanie wart i tym podobne.
Wiewiur:
//Dostałbyś ochrzan, gdybyś nie trafił na tak wyrozumiałą osobę.//
Cóż, dziś były aż dwa kotły, w każdym kipiał gulasz lub zupa, a do tego mieliście świeże ryby i inne owoce morza, nieco lokalnych owoców, płaskie placki robione przez tubylców, suchary i suszone mięso z pokładu statku oraz piwo i wodę do tego wszystkiego.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Ulżyłeś sobie, wbijając broń w martwe ciało potwora (bo, jak napisałem, uśmierciłeś go wcześniej).
Max:
Piraci w dalszym ciągu przeważają, wypierając załogę okrętu coraz bardziej, ale przewaga liczebna jest po Waszej stronie.
Vader:
Najwidoczniej tak, licząc na jakieś rozkazy, które ułatwią większości, a najlepiej wszystkim, przeżycie tego starcia.
Kazute:
Pojawił się ten pierwszy, w chwili, gdy akurat skończyłaś przełykać ostatni kęs jakiegoś słodkiego owocu, chyba tego samego, który jadłaś wczoraj.
- Wódz pragnie Cię widzieć. - powiedział krótko, wychodząc z namiotu, gdzie najpewniej miał zamiar na Ciebie zaczekać.

Avatar maxmaxi123
Wychylił się nieco i poszukał wzrokiem reszty strzelców, aby oddać w ich kierunku następne strzały.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
W takim razie poszukał jakiego miejsca, przy którym mógły wygodnie zjeść i wziął sobie placki z gulaszem.

Sh'arghaan
//Źle zrozumiałem, bo myślałem że krab jeszcze żyje ;-; //
W takim razie rozglądnął się, by ocenić ilu ludzi straciło przy tych dwóch bataliach życie.

Avatar Kazute
Ruszyła za tłumaczem, bo co innego miała robić?

Avatar Vader0PL
Jaką broń mieli jego żołnierze?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
//Nie zapomniało się o innych tematach?//
Udało Ci się.
Ekspedycja:
Wiewiur:
//Nie zapomniało się o innych tematach?//
Strat własnych brak, a przynajmniej jeśli mowa o martwych, za to macie sporo rannych, a, jak na razie, oczyściliście dopiero plaże, pozostaje jeszcze reszta wyspy, głównie dzika dżungla.
Max:
//Nie zapomniało się o innych tematach?//
Innych strzelców już nie było, nie byłeś na szczęście jedynym łucznikiem bądź kusznikiem w tej załodze.
Kazute:
O dziwo, nie poprowadził Cię do chatki wodza, ale nad plażę, gdzie zastałaś go, gdy stał z rękoma założonymi za plecami, przypatrując się morzu. Wojownik i tłumacz zostali nieco z tyłu, ale Ty powinnaś raczej iść dalej.
Vader:
W większości biała, a więc rozmaite miecze, topory, włócznie, halabardy, sztylety i tym podobne. Około tuzina dysponowało łukami, a trzech kuszami.

Avatar Kazute
No to podeszła i czekała, aż waćpan się odezwie.

Avatar maxmaxi123
A jak się trzymał mag wiatru?

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
//Zapomniało. W Belukarmerah po prostu nie zauważyłem odpisu, a w Hunder nie mam pomysłu co robić ;-; Za chwilę tam odpiszę.//
W takim razie zjadł to i poszedł szukać miejsca gdzie mógłby pełnić pierwszą wartę.

Sh'arghaan
//Zapomniało. W Belukarmerah po prostu nie zauważyłem odpisu, a w Hunder nie mam pomysłu co robić ;-; Za chwilę tam odpiszę.//
Oglądnął się po swoich towarzyszach i rzekł do kogokolwiek, kto był w pobliżu.
- Mamy jakiegoś uzdrowiciela, medyka, czy kogoś w tym rodzaju gdzieś w obozie?

Avatar Taczkajestfajna
Poszedł coś zjeść na tej kolacji.

Avatar Vader0PL
-Broń dystansowa na pierwszy ogień, następnie staramy się nawiązać z nimi walkę na naszych warunkach, czyli trzymamy ich z daleka bronią długą, a broń krótką stosujemy wtedy, kiedy się zbliżą.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
Był gulasz, jakaś zupa, suchary, suszone mięso oraz dużo owoców z lokalnych drzew i krzewów.
Wiewiur:
Tak po prawdzie to mogłeś robić to gdziekolwiek.
Ekspedycja:
Wiewiur:
- Na okręcie. - powiedział jakiś Ork, a inni przyznali mu rację. Wy mieliście tylko wytłuc ścierwo, nie przewidziano Wam nic ponad zapasy jedzenia, wody i trunków na czas pobytu tutaj, a więc tym bardziej medykamentów czy też doświadczonych cyrulików.
Kazute:
- Pięknie, nie sądzisz? - zapytał, rzecz jasna w swoim języku, właściwie pytanie usłyszałaś dopiero z ust tłumacza.
Max:
Nijak, bo nigdzie go nie widziałeś, a mało prawdopodobne, żeby uciekł albo wypadł za burtę.
Vader:
Niezbyt radzi z tych rozkazów, łucznicy i kusznicy powoli ruszyli w bagno, a po kilku chwilach wędrówki woda sięgała niektórym aż do pach, innym do połowy klatki piersiowej.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
W takim razie poszukał jakiegoś niepilnowanego rejonu obozu, oczywiście nie w samym jego sercu, tylko przy wejściach do niego i tam zaczął pełnić straż.

Sh'arghaan
Czekał na jakieś ruchy kogoś z drużyny.

Avatar Kazute
- Swój urok ma - odparła, przypatrując się morzu.

Avatar maxmaxi123
Dziwne... Były jakieś cele z tyłu? Dla sprecyzowania: Wrogowie, co są gdzieś gromadą, bez sojuszników, bądź minimalną szansą strzelenia w takiego?

Avatar Vader0PL
//Czemu oni ruszyli przodem, skoro chodziło o to, że oni strzelają pierwsi? Pierwszy ogień - dystansowi ;-;

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku