Właściciel
On uczynił podobnie i wskazał kciukiem na szalupę, przy której już krzątali się marynarze.
No to wypada, czym prędzej się na nią załadować.
Właściciel
I tak się stało, dołączył do Was też Twój znajomy Mag Ognia i Krasnolud.
-Widzę porządna grupa badawcza, no to zobaczymy czy wyspa rzeczywiście jest niezamieszkana.
Właściciel
- A nawet jak jakieś tam będzie, to możemy sprawić, żeby było inaczej. - powiedział radośnie Krasnal, nie wymachują toporem tylko dlatego, że przy okazji roztrzaskałby głowę jednego ze swych kamratów.
-No to płyńmy, może serio na coś natrafimy poza akwamarynem.
Właściciel
Ruszyliście od razu, gdy szalupa dotknęła tafli wody, zaś marynarze przy wiosłach nie żałowali sił, toteż szybko dobiliście do brzegu.
No to teraz czym prędzej opuścił pokład i zaczekał na resztę, by razem ruszyli w stronę tutejszej dżungli czy też zwyczajnego lasu.
Właściciel
Owszem, była to dżungla, zaś Wy ruszyliście tam w prawie pełnym składzie, przy szalupie zostało dwóch wioślarzy i kusznik.
Najwyżej zawiadomią nas o tym dosyć głośno jak stanie się coś niezbyt dobrego, teraz wypada iść przed siebie.
Właściciel
I weszliście w dżunglę, nader bujną, pełną nieznanych Wam roślin, zapachów i dźwięków, z których wiele mroziło krew w żyłach.
-Byleby uważać, by jakaś roślina nie miała apetytu na mięso... Oraz tubylcy, jeżeli jacyś się znajdą...
Właściciel
- Bardziej mnie martwią potwory, niż dzikusy. - odrzekł Mag, odgarniając roślinność sprzed siebie, aby ułatwić sobie poruszanie. - Na szczęście wyspa nie jest duża, szybko powinniśmy ją przetrząsnąć.
-Potwory to też tubylcy.- Powiedział i tak samo jak reszta, ruszył dalej.
Właściciel
Nikt się z tym stwierdzeniem nie kłócił, toteż brnęliście dalej, a po kilku godzinach zwiedziliście całą, a bilans był następujący: Nic. Żadnych potworów, tubylasów lub zwierząt.
Trochę dziwne, że na nic nie trafili skoro słyszeli takie dziwne dźwięki, ale kto wie czy zwyczajnie ktoś nie krył się tam, gdzie akurat oni nie patrzyli...
Właściciel
To było najlepsze wytłumaczenie, w końcu cały Archipelag to dla Was miejsce pełne tajemnic, w głównej mierze niepoznane. Niemniej, wyspa wydaje się czysta i to chyba jest najważniejsze? To i bogate złoża akwamarynu, naturalnie.
Dziwna taka róża bez kolców, ale skoro tak jest, to niech tak będzie. Chyba można wracać na statek?
Właściciel
Raczej nie macie tu nic do roboty, chyba że chcecie ten akwamaryn własnoręcznie wydobywać lub też zbudować sobie zamek z piasku.
Budowa zamku z piasku nie byłaby taka zła, ale pierw trzeba złożyć raport kapitanowi, tak więc załadowali się na szalupę i odpłynęli.
Właściciel
I popłynęliście, pozostawiając za sobą obietnicę nieuchronnej budowy piaskowych fortyfikacji na miarę Królestwa Krasnoludów. Niemniej, podróż minęła szybko, w milczeniu i bez jakichkolwiek incydentów, więc już po chwili załadowaliście się z powrotem na pokład galery.
No to teraz do kapitana zdać raport.
-No, wyspa wydaje się niezamieszkana lub też jej mieszkańcy sprytnie się przed nami ukrywają.
Właściciel
- A znaleźliście jakiekolwiek ślady obecności człowieka, Murloka lub tego humanoidalnego krokodyla?
Spojrzał zatem na osoby, z którymi jeszcze tam był.
-Albo na nic nie trafiliśmy albo się potrafią maskować.
Właściciel
- Jeśli nikogo tam nie ma to tym lepiej, ale jeśli tam są to mamy kilka opcji: Skłonimy ich do pracy nad akwamarynem z własnej woli lub pod przymusem, wybijemy lub odstraszymy. Ale, skoro nikogo nie ma, to trzeba się brać za ten akwamaryn, ale to nie dzisiaj.
-Gdy jeszcze tam byliśmy to dźwięki, które tam słyszeliśmy niezbyt przypominały ludzkie, więc chyba skłonienie ich do pracy będzie wyjątkowo ciężkie, o ile cokolwiek tam żyje.
Właściciel
- Jeśli żyje tu coś rozumnego, to zapewne wyjdą nocą, aby obserwować nasz okręt, a może nawet spróbują się na niego dostać.
-Niech spróbują, nie otrzymają wtedy miłego traktowania.
Właściciel
- I na to właśnie liczę. - odparł i ruszył powolnym krokiem do swej kajuty.
Samemu zatem wzruszył ramionami i udał się do siebie, raczej nie była to jego zmiana.
Właściciel
Nikt Cię nie zatrzymał, więc nie. Spokojnie trafiłeś do kajuty, ale co dalej?
Może przez jakieś okienko dało się ocenić porę dnia, możliwe też, że dałoby się to zrobić przed w ogóle wejściem pod pokład.
Właściciel
Najlepszym wskaźnikiem pory dnia było oczywiście słońce, a obecnie chowało się ono za horyzontem, zalewając wodę i wysepki potokiem pastelowych barw koloru pomarańczowego, czerwonego, różowego i żółtego.
Iście poetycki sposób na nazywanie prostych rzeczy. Przypomniało mu się też, że chłopaki teraz będą się zalewać alkoholem, to czemu by do nich nie dołączyć? A pewnie w kambuzie będą to robić.
Właściciel
Właściwie zdałeś sobie sprawę, że nie wiesz jaki kapitan ma stosunek do alkoholu, więc picie w tym kambuzie takie pewne nie jest. Jednakże prędzej czy później wypada się tam udać, kolacja sama się nie zje, prawda?
Stosunek ma taki, że jeszcze nie tak dawno dla niego miał kupić całą zgrzewkę, więc najwyżej żeby nie tracić, ruszył z miejsca do kambuzy.
Właściciel
Z reguły bywa tak, że co wolno kapitanowi, to nie marynarzowi, lecz kto wie? Niemniej, trafiłeś do kambuza, gdzie podana już była kolacja i prawie wszyscy na pokładzie byli zajęci jedzeniem. Prawie, nie licząc kapitana, którego tu nie dostrzegłeś, oraz wartowników na głównym pokładzie.
No to też wypada coś opie**olić, zobaczymy pierw co tam podaje szef kuchni.
Właściciel
Właściwie to klasycznie, jakąś gęstą zupkę, a do tego chleb, ser, suszone mięso, owoce i warzywa, mleko, wodę, suszone grzyby i przetwory owocowe oraz świeże owoce.
No to najlepiej zupę, suszone mięso, chleb, ser, jakieś świeże warzywa i owoce oraz wodę, tyle mu powinno wystarczyć do zapchania sobie żołądka.
Właściciel
I tak też się stało, jesteś bez dwóch zdań najedzony, a porcja owoców pozwoliła zapobiec i odwlec największą plagę marynarzy - szkorbut.
No to teraz chyba wypada iść na jakiś spoczynek, chociaż zależy to też od tego czy nagle reszta chłopaków nie ruszy na chlanie.
Właściciel
Jak na razie wzorowo jedli kolację, urozmaicając ją rozmowami.
Skoro nie chlali to wypada chyba iść spać, najwyżej nie wypije z nimi.
Właściciel
Zawsze mogłeś poczekać lub też zająć się czymś innym dla zabicia czasu, na przykład namówić kogoś na grę w kości czy tez karty.
Hazardzista z niego żaden, ale jeśli nie grają na złoto to może ktoś zechce zagrać...
Właściciel
To była właściwie główna forma rozrywki, którą uzupełniała zwykła rozmowa lub opowiadanie co ciekawszych opowieści o różnym stopniu prawdziwości.
No to teraz wypada poszukać jakichś chętnych do gry.
Właściciel
Zależy czy mówimy to o kartach, czy kościach, bowiem graczy w te pierwsze zebrało się sporo przy jednym stoliku, zaś w wypadku drugich było tylko kilku chętnych.
Pomiędzy tym raczej zbyt dużej różnicy nie ma, ale lepiej chyba grać w większym gronie.