Archipelag Sztormu

Avatar Vader0PL
Zapamiętać, że Cesarstwo zbytnio ceni Magów, przez co nie mają dobrej osłony. Ruszył.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Gulasz, jak co dzień. Prosty posiłek dla prostych najemników.
Vader:
Był jeden, Mag elektryczności, czasem się nawet przydawał, ale za bardzo fascynowały go okręty, żeby zostać z Wami na lądzie. Niemniej, ruszyłeś, po Tobie kolejni, a uzbrojeni w łuki i kusze strzelcy czekali, wypatrując potencjalnych zagrożeń. Tych na szczęście brak, najwidoczniej tamci byli tylko zwiadowcami i już wrócili do wioski... Chociaż nie, chwila... Czy to aby nie gorzej?
Max:
Większość trafiła w cel, ale z trupów wyciągnąłeś tuzin całych strzał, zaś podpokład czeka.
Kazute:
- Wódz chce, abyś opowiedziała mu więcej o swoim świecie, on w zamian może odwdzięczyć się tym samym.

Avatar Kazute
Zaskoczyła ją ta propozycja, jednak na nią przystała.
- Zgoda.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
//Teraz zobaczyłem odpis Taczki, sorry ;-; //
Machnął na tę odpowiedź ręką i zaczął wracać do miejsca gdzie pełnił wartę.

Sh'arghaan
W takim razie poszedł po gulasz i poszukał jakiegoś wolnego miejsca.

Avatar maxmaxi123
Schował je do kołczanu, po czym zajrzał ostrożnie do środka.

Avatar Vader0PL
Walka na lądzie zawsze lepsza od walki w wodzie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kazute:
Skinął głową z uśmiechem i odwrócił się na pięcie, idąc w stronę wioski, a dokładniej swojej chaty.
Wiewiur:
Było go tu całkiem sporo.
Max:
Ciemno, jedynie tam, gdzie był otwarty właz, widziałeś nieco, ale akurat tam nie dostrzegłeś nic ani nikogo.
Vader:
Wy w końcu dotarliście na suchy ląd, szczęśliwie w komplecie. Była to mała wysepka, łatwa do obrony, skąd jak na dłoni mieliście wrogą osadę, w której panowała nerwowa krzątanina przed starciem, choć nie masz pewności, czy przeciwnik postanowi zaatakować czy się bronić.

Avatar Kazute
Cóż, skoro miała zostać w wiosce i opowiedzieć ciekawskiemu co nieco, to ruszyła za nim.

Avatar maxmaxi123
Cóż, to raczej tam nie wejdzie, głupi nie jest. A gdyby tak... mógł ostrzelać piratów od tyłu czy niezbyt? W sensie, czy za bardzo się wymieszali w walce, czy jednak piraci zbili się w jakąś grupę, w którą może łatwo trafić?

Avatar Vader0PL
-Spróbujcie zapalić strzały.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
//Czekasz na odpis Taczki?//

Sh'arghaan
Usiadł na miejscu, które by utrzymało jego ciężar i zaczął żywić się gulaszem. Był wieczór, tak?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kazute:
Teraz, za dnia, gdy większość mieszkańców wioski była już na nogach, przyglądano Ci się z wielką uwagą, robiły to zwłaszcza dzieci, choć te były w tym najbardziej skryte. Niemniej, po chwili dotarliście do chaty wodza.
Max:
Kilku mógłbyś spróbować trafić, zabicie w ten sposób wszystkich jest zbyt ryzykowne.
Wiewiur:
//Tak.//
Nie, być może najpóźniej było popołudnie, dni wydawały Ci się tu o wiele dłuższe, niż w rodzimych stronach. Grunt, że gulasz wcale się nie zmienił, wciąż smakuje tak samo, jak zawsze.
Vader:
Zaczęli rozpalać ogniska, choć nie mówili, że to nieco zbędne, skoro wody jest wokół pełno i ugaszenie pożarów nie będzie problemem, z dowódcą się nie dyskutuje.

Avatar maxmaxi123
A miał się za czym schować, w razie jak gdyby paru z nich chciało go utrupić?

Avatar Kazute
Przynajmniej to nie były spojrzenia zboczeńców, którym od dawna brakuje kobiety. Rozejrzała się po chacie.

Avatar Vader0PL
Poczekał, aż to wykonają.

Avatar wiewiur500kuba
[color=#2a2a2a][size=2][font=Arial][color=#2a2a2a][size=2][font=Arial]Sh'arghaan[/font][/size][/color][/font][/size][/color]
[color=#2a2a2a][size=2][font=Arial]Po spożytym posiłku poszedł szukać ekipy, z którą wyczyszczał wyspę z różnych potworów. Mieli jakiś grafik kiedy, co, gdzie ubijają, czy idą kiedy mają na to siły?[/font][/size][/color]
[color=#2a2a2a][size=2][font=Arial]//Kurde, wybacz, nie wiem jak się tym błędem zająć ;-; //[/font][/size][/color]

Avatar Taczkajestfajna
-Jakbyś ty albo ktokolwiek mnie szukał, to idę rozejrzeć się za jakimiś wioskami na tej wyspie. - Poszedł zrobić to, o czym mówił.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
Obóz opuściłeś bez problemu, w końcu uprzedziłeś o swoich planach wartownika, a i brak obwarowania Ci to ułatwił... Tylko czy poszukiwanie wiosek na nieznanym terenie, pełnym niebezpiecznych okazów flory i fany, a do tego po zapadnięciu zmroku, to dobry pomysł?
Wiewiur:
//Kopiuj, ale nie wklej, tylko wklej jako zwykły tekst.//
Udało Ci się to.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Wyspa miała być oczyszczona w ciągu tygodnia, jak na razie minęły cztery dni i większość roboty za Wami, ale z reguły wypuszczaliście się na łowy całą grupą w okolicach popołudnia, a rankiem i wieczorem wyruszały mniejsze grupy, z reguły mające albo wyśledzić nowe cele, albo pozbyć się niedobitków z głównych łowców. 
Max:
Nie, co najwyżej skakać w ciemno pod pokład. 
Vader:
Rozpalili ich łącznie cztery, dając ewentualnym obserwatorom wroga stuprocentową pewność, gdzie się teraz znajdujecie. 
Kazute:
Faktycznie, czasem dobrze opuścić resztę, przeważająco męskiej, ekspedycji...
Była o wiele większa od tej, w jakiej rezydowałaś, miała większe palenisko, większy i wygodniejszy hamak, skromne umeblowanie, a także była bogato ozdobiona za pomocą Akwamarynu, drewna, kamienia, muszli, piór, skór, futer, kłów, pazurów i wielu innych materiałów.

Avatar maxmaxi123
To nie warto. Pochodnia może? Acz średnio wierzył, żeby na morzu je mieli. Latarnia w takim razie?

Avatar Kazute
Wnętrze takie jakie przystało dla lokalnego władcy.

Avatar Vader0PL
Chrzanić.
-Rozpocząć ostrzał, połowa zbrojnych idzie ze mną.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
Dalej obserwował okolicę.

Sh'arghaan
I byłą teraz pora na któreś z tych, czy miał czas wolny?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
I dalej nic, ale to chyba dobrze, prawda? Cóż, po kilku godzinach pojawił się inny załogant, który postanowił Cię zmienić, abyś mógł pójść spać, w końcu jutro szykuje się pracowity dzień, a każdy powinien być gotów do pracy lub walki, w końcu nie wiadomo, co przyniesie los…
Ekspedycja:
Wiewiur:
Z racji tego, że nie było obecnie żadnej pory dnia, w której wyprawialiście się na potwory, tylko popołudnie, to nie, możesz czas zainwestować w cokolwiek, podobnie jak inni, którzy również zaspokajają głód lub pragnienie, śpią, czyszczą broń i resztę ekwipunku, grają w kości bądź karty i tak dalej.
Max:
Nie i nie, a jeśli były to gdzieś ukryte, nie potrzebowali ich w końcu w świetle dnia, a gdyby chcieli użyć ich do zapalenia Waszego okrętu to przez małą odległość, jaka dzieliła obie jednostki, najpewniej i ich poszedłby na dno przez płomienie, a oni nie wyglądali na takich, co poświęcą się, aby zabrać wroga ze sobą.
Kazute:
Otóż to. Rzeczony wódz i zarazem właściciel chaty zajął miejsce na jednym z niewielkich stołków, ozdobionych małymi rzeźbami roślin bądź zwierząt, znanych Ci i nie. Tobie wskazał na drugie, naprzeciwko siebie, zaś jego tłumacz stanął za nim, gotów zająć się powtarzaniem opowieści jednego z Was dla drugiego i na odwrót.
Vader:
W powietrzu zaroiło się od wystrzelonych strzał z łuków i bełtów z kusz, zaraz za pierwszą, zorganizowaną, salwą posypały się kolejne, już mniej skoncentrowane, część z pocisków dodatkowo została podpalona, co dawało nieco lepszy efekt, jako iż do tej pory większość spadła na zabudowę, a nie zamieszkujących ją mieszkańców. Wojownicy podzielili się na dwie grupy, z czego połowa ustawiła się tak, aby ochronić strzelców przed ewentualnym kontratakiem i jednocześnie nie przeszkadzać im w prowadzeniu ostrzału, zaś reszta przygotowała się do wymarszu na Twój rozkaz.

Avatar Kazute
Zajęła swoje miejsce, odchrząknęła i spojrzała twarzą w twarz w dzikusa.
- Nim zaczniemy opowieści, wypadałoby się w końcu przedstawić. Jestem Eiss - powiedziała, zastanawiając się, czy imiona rdzennych ludzi tej wyspy będą dla niej łamaczem językowym.

Avatar maxmaxi123
Szukać teraz nie będzie. A może... kajuta kapitańska była gdzieś na górze, tak?

Avatar Vader0PL
-Ruszamy. Jak dotrzemy do wioski, to macie przestać strzelać.
Ruszył.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Nic tylko pogratulować, Wiewiur.//

Avatar wiewiur500kuba
//A dzięki, byłem pewien że tu odpisałem ;-; //
Gdurb
W takim razie skinął mu głową i poszedł szukać jakiegoś namiotu, czy innego miejsca, w którym mógłby się przespać.

Sh'arghaan
W pierwszej kolejności więc postanowił poszukać miejsca, w którym mógłby odpocząć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Trafiłeś na jakąś chatę, o dziwo całkowicie pustą. Nim zacząłeś zastanawiać się, dlaczego tak jest, padłeś zmożony snem, budząc się dopiero rano przez pobudkę, którą zagrano starym marynarskim zwyczajem na trąbce okrętowej.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Do wyboru miałeś jedynie ciepły piasek plaży lub pobliskie zarośla dzikiej dżungli, ponieważ większość prycz zajęli inni najemnicy, a budzenie ich to niebezpieczny sport.
Kazute:
- Wódz Rączy Orzeł, Pogromca Trolla. - wyjaśnił skrzętnie tłumacz, wskazując na swego przywódcę, który uniósł się dumą, słysząc swój tytuł, choćby i w nieznanym mu języku.
Vader:
Towarzyszący Ci wojownicy niepewnie powtórzyli manewr, a na wioskę sypały się kolejne pociski. Po kilku chwilach bezproblemowego marszu pojawiły się pierwsze problemy, na przykład kilka Kroekenów wyłaniających się z wody, z czego jeden miał gigantyczną włócznię zakończoną kością lub zębem jakiegoś zwierzęcia, inny wielką maczugę nabijaną kolcami, krzemieniem, zębami i pazurami, a ostatni dwuręczny miecz z gładzonego kamienia. Pierwszy szybko nabił na swój oręż jednego z żołnierzy i zaczął machać czubkiem włóczni wraz z konającym na nim nieszczęśnikiem, kolejny zaś dwoma szybkimi ciosami posłał dwóch innych wojowników z powrotem na wysepkę, gdzie pewnie też dokonywali żywota z pogruchotanymi gnatami. Ostatni zaś wzniósł miecz nad głowę i zamachnął się, chcąc Cię najpewniej zmiażdżyć, okazjonalnie coś uciąć.
Max:
Na górze były głównie maszty, bocianie gniazdo i żagle, więc to wątpliwe. Najlepiej poszukać pod podkładem, ewentualnie na rufie, choć i tam musiałbyś zejść pod główne deski pokładu.

Avatar Kazute
Pokiwała głową z uznaniem. Ubić trolla maczugami czy też prostymi brońmi z zębów i muszli to ciekawy wyczyn.
- Zainteresowała mnie historia Twojego przydomku, Orle - powiedziała. Chwaląc wodza zdobędzie więcej jego sympatii.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Czekam.//

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
Opuścił chatę i przeciągną się, rozglądając się po obozie.

Sh'arghaan
Wolał nie podpadać tutejszym członkom załogi, toteż poszukał jakiegoś cieplutkiego piaseczku i zaczął się na nim wylegiwać.

Avatar Vader0PL
Odskoczył w bok i ciął Głupcem w jego ręce.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Jeszcze jeden, jeszcze raz...//

Avatar Kazute
// Ja tylko mówię, że nie chcę rezygnować z ciekawego wątku, bo ktoś zapomniał o odpisie. //

Avatar maxmaxi123
//Ajć. Zapomniałem. Przypomnij za dnia.//

Avatar wiewiur500kuba
// O lol, nie zapomniałem :o //

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// Ktoś mi przypomni co się stało z Averem? Bo jestem gotów wrócić o ile już nie zdechł do tej pory ;-; //

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Nie że ja coś do Was mam, nie chcę Was też obrazić, ale z całym szacunkiem: Wy tak na serio, do ch*ja karmazyna?
Jeśli będziesz odpisywać regularnie i nie będę musiał ponownie odstawić tej postaci na dalszy plan, to w najbliższym poście dam jej jakiś ciekawy post startowy, Rafael. Zgoda?//

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// O ile ten "ciekawy post startowy" nie będzie oznaczał startu jako wisielec do góry nogami w legowisku jakieś białej małpy to jestem za. //

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Cholera, przejrzałeś mnie.//

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Maks ma czas równo do 20:00 na odpis, jeśli nie, to raczej podziękujemy mu w tym wątku.//

Avatar maxmaxi123
Zaczął więc bardzo powoli i ostrożnie schodzić pod pokład.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Najwięcej uwagi i Twojej, i innych marynarzy najpewniej przyciągnął kucharz i serwowane przez niego śniadanie. Większość Twoich kompanów udawała się właśnie na nie, acz zauważyłeś kilku innych, uzbrojonych po zęby, którzy pilnowali stłoczonych w jednym miejscu tubylców z wioski, a także kapitana i pierwszego oficera, którzy rozmawiali o czymś z Twoim znajomym Magiem na uboczu.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Szło dobrze, zapadłeś w stan pomiędzy snem na jawie, a letargiem i było dość przyjemnie. Mówiąc krótko: Spałeś i regenerowałeś siły. Przerwała Ci dopiero wrzawa w obozie i dziwne dźwięki wydawane przez jakieś obce Ci istoty, przypominające chyba coś jakby "Mllarghh!"
Max:
Było ciemno, ale wyczuwałeś pod stopami strome schody, dzięki czemu niemalże zszedłeś na sam dół. No, prawie, bo poślizgnąłeś się na czymś na jednym z ostatnich stopni, co skończyło się niegroźnym, ale szybkim i bolesnym, upadkiem. Tak czy siak, jesteś, a w środku ciemno tak, jak wcześniej, a nawet bardziej. Jedyne, co widzisz, to siebie samego, bo stoisz pod otwartym lukiem, przez który wpada tu nieco dziennego światła.
Vader:
Mimo że była to klinga pierwsza klasa, to jednak nie mogła ona jednym cięciem przebić się przez twardą łuskę i równie twarde kości. Mimo to na pewno mocno go uszkodziłeś i doprowadziłeś do wściekłości z bólu, przez co rzucił się na Ciebie z gołymi rękoma, porzucając broń. Szkoda tylko, że tacy jak on sami w sobie są bronią...
Kazute:
Skinął głową tłumaczowi, a ten zaczął opowiadać.
- To było wiele księżyców temu. Wódz był jeszcze młody, wybrał się z kilkoma innymi wojownikami do innej wioski, aby poślubić córkę wodza plemienia, z którym wcześniej jego pobratymcy toczyli wojnę. Na miejscu okazało się, że wioska jest w ruinie, a wielu mieszkańców zginęło, w tym przyszła żona Rączego Orła. Ten postanowił pomścić tych wszystkich ludzi. Zebrał wielu wojowników, ale gdy okazało się, że muszą walczyć z Trollem, to został sam, reszta tchórzliwe pierzchła. Walczył z bestią resztę dnia i całą noc, swoją zwinnością zwyciężając jej siłę i wytrzymałość, a gdy padła ze zmęczenia nad ranem, mógł dobić ją i odebrać wielki kły na pamiątkę tego zwycięstwa.
Rafael:
Trzeba przyznać, że byłeś cierpliwy jak na Maga, przez co nie nużyły Cię te dni oczekiwania w swojej kajucie na okręcie, gdy regenerowałeś swoje siły, zarówno fizyczne, jak i magiczne. Jednakże teraz nastał czas, aby ponownie przysłużyć się ekspedycji, i to w dość wielkim stylu, bo poprzez pomoc w walce. Jak się okazało, część tubylców, mająca pomoc swoich Magów i lokalnych potworów, stawiała Wam opór na pewnej wysepce. Z tego powodu machiny okrętów niemalże zrównały z ziemią ich wioski, a teraz kapitan wydał rozkaz do desantu, w którym Tobie miało przypaść dość ważne miejsce, w końcu byłeś jedynym Magiem w całej grupie, przez co musiałeś wziąć na siebie ciężar walki z najbardziej wartościowymi oponentami.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Aver
Ostatnie lata, czy wręcz dekady życia spędził w jaskini bądź jej najbliższej okolicy, więc taka "stagnacja" była dla niego czymś całkowicie naturalnym. Może jakaś nadaktywna istota nie mogłaby znieść tej ciszy i spokoju ale nie Stormen. Trzeba było czekać to czekał, a to medytując, a to po prostu przeglądając ogólnodostępne na okręcie księgi, a to najzwyczajniej w świecie śpiąc. Jednakże w końcu sobie o nim przypomniano i sielanka się skończyła. Ba, od razu dostał zadanie godne kogoś kim był. Nie żadne rąbanie drzewa, przygotowywanie obozowiska, czy pełnienie warty. Nie! Ma przewodzić atakowi na tubylców. Czy raczej jak to sam określił - ochraniać towarzyszy.
Właściwie to on sam wraz z ekspedycją był intruzem, a rdzenna ludność po prostu broniła domu. Jednakże Aver zdawał sobie sprawę, że życie w obecnych czasach nie wymusza żadnej litości. Takie coś sprowadza tylko zagładę. Zacznie się od współczucia tubylcom a skończy na zakazywaniu połowów ryb, hodowli bydła albo zapraszaniu masowych karawan Nordów.
Stormen był gotowy. Miał zadanie i chciał je wykonać jak najlepiej. To czy sprowadzi przez to na kogoś cierpienie było kwestią nieistotną. Urodziłeś się to musisz kiedyś umrzeć. Po prostu trafiając na Avera umrzesz szybciej niż jakbyś na niego nie trafił.

Avatar Kazute
Po wysłuchaniu historyjki zaklaskała. Orłowi należy się przynajmniej odrobinka uznania za to, że chciało mu się walczyć kilka godzin z wielkim stworem co myśli mięśniami i pustym żołądkiem.
- Gratuluję nie tylko sprytu, lecz także odwagi - przyznała. - Odwaga w tym świecie to cenna cecha, choć przez niektórych potępiana i uważana za głupotę.

Avatar Vader0PL
Pozostało mu odskoczyć w bok i z zamachem zaatakować jego bok.

Avatar wiewiur500kuba
Gdurb
Wolał unikać bliższych spotkań z tym Magiem i również nie zamierzał go denerwować. Mimo, że ta sprawa trochę go zainteresowała, to i tak udał się na śniadanie. Czego tym razem przyjdzie mu posmakować?

Sh'arghaan
Wszystko co dobra kiedyś się kończy. Sh'arghaan szybko zerwał się z miejsca i chwycił za swoją broń. Miał nadzieję, że napastnicy nie będą uzbrojonymi po zęby potworami, które zamieszkują na wyspie, a będą to zwykli tubylcy z kamiennymi dzidami. Łatwą bitwą po przebudzeniu, zawsze najlepiej rozpoczyna się dzień.
Ruszył szybko do źródła odgłosów, które starał się namierzyć. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie są okrążeni i napastnicy atakują z jednej strony, to może ułatwić mu walkę.

Avatar maxmaxi123
Niegroźnym... zależy. Zioła dalej działają, czy już dawno przestały? Eh... Na wszelki wypadek przygotował sobie kolejną miksturę. Jak poczuje się słabiej, wypije i powinno być w porządku. W tym samym momencie szybko omiótł wzrokiem teren wokół. Miał czym rzucić w tę bezkresną pustkę przed nim, obok niego i,,, właściwie wokół?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku