Właściciel
- A nie możesz wezwać morskich stworzeń, żeby przeniosły na swoich grzbietach tamtych, co nie pływają?
-Cóż, nadal mamy tego rekina... Zależy też czy inne usłuchają wezwania, jeżeli są w pobliżu.
Właściciel
- Spróbuj, wyjdzie w praniu.
-Może zadziała.- Powiedział ponownie dymiąc w róg, by rekin posłusznie wykonał swoje zadania jako transport.
Właściciel
I zaczął on płynąć w kierunku tubylców, oni oczywiście wrócili na wyspę, takie bydle raczej nie wzbudza zaufania, zwłaszcza, że pewnie ma sporo ludzkich istnień na sumieniu.
Oczywiście, że nie wzbudza, ale to nie powód, by narzekać na taki środek transportu, gdy nie ma innego. Pozostaje czekać, aż skończą się przenosić.
Właściciel
Nadal stoją na wyspie, a jeden ze starszych padł ze strzałą w głowie, wypuszczoną z dżungli. Może warto im jakoś zakomunikować, że mają wsiąść na rekina, który nic im nie zrobi?
To może zrobić tylko kapitan, on ich języka nie zna, więc może najwyżej jakoś ich zachęcić gestami.
Właściciel
Wasze wspólne wysiłki zaowocowały tym, że wszyscy weszli na siedmiometrową bestię, tracąc po drodze tylko dwoje osób, a mianowicie kolejnego starca przebitego oszczepem i kilkuletnie dziecko zmiażdżone głazem. Widząc, że ich łup uciekł, będący pod ciągłym ostrzałem Krokkeni, wycofali się do dżungli.
Przynajmniej ci są bezpieczni, nie można raczej za każdym razem uratować wszystkich. No, ale niech już wejdą na pokład, najpewniej będzie ich o sporo rzeczy wypytywał kapitan.
Właściciel
Marynarze rzucili im liny, a oni dostali się na zbawczy pokład galery, która zaraz zaczęła odpływać jak najdalej od feralnej wyspy. O ile Ty nie masz wiele do roboty z tubylcami, to wypada odesłać rekina, który ciągle za Wami płynie.
Cóż, jedyne co mógł zrobić to ponownie zadymić w muszlę, może to sprawi, że odejdzie od nich.
Właściciel
//Możesz przekazywać im rozkazy głosowo i telepatycznie, chyba zrobiłeś tak podczas walki z wielką ośmiornicą/kałamarnicą przy pierwszym wypadzie do Archipelagu.//
Cóż, odpłynął i zapewne nie będzie Was już niepokoić.
//No to teraz to zapamiętam :v/
Skoro wszystko załatwione to z powrotem przypiął jakoś muszlę do pasa i ruszył do kapitana.
-No, statek jest teraz wyjątkowo zaludniony, to co teraz?
Właściciel
- Trzeba będzie ich gdzieś odstawić, zaaklimatyzują się na jakiejkolwiek większej i zdatnej do życia wyspie.
-Zgaduję, że ta kryjówka piratów jest troszeczkę za daleko, no ale może znajdzie się jakaś niezamieszkana lub z pokojowymi mieszkańcami.
Właściciel
- Nie mamy zbytnio czasu na roztrząsanie, którzy mieszkańcy są pokojowi, a którzy nie, więc odstawimy ich w jakimkolwiek zdatnym do życia miejscu.
-Gorzej jak trafią znowu na tym podobnych co przegnali ich z tej.
Właściciel
- Nie jestem w stanie ratować każdego tubylca z opresji, nie pływam zbytnio specjalnie dla nich.
-Ja tylko zwyczajnie gdybam, no to lepiej prędko znajdźmy jakieś miejsce gdzie będzie można ich odstawić.
Właściciel
Kapitan zaczął czynić to niezwłocznie, głównie poprzez wertowanie horyzontu lunetą.
O ile miał lunetę to przystąpił do tej samej czynności.
Właściciel
No nie miałeś, choć zawsze możesz zmienić marynarza na bocianim gnieździe, to zawsze coś.
Aaa tam, tak wchodzić i schodzić za każdym razem, pozostawał przy burcie, by przyglądać się krajobrazowi.
Właściciel
Przede wszystkim było to lazurowe morze, ale też błękitne niebo, białe obłoki puszystych chmur i wyspy, różnej wielkości i szerokości, bowiem było nawet kilka niemalże podłużnych. Oczywiście, różniły się one od siebie, a głównie tym, że niektóre porastała rzadka roślinność, inne były całkowicie piaszczyste, najliczniejsze zaś porastała gęsta dżungla.
-Pełno wysp na horyzoncie, tylko na której ich zostawimy...- Powiedział jeszcze do siebie, a następnie spojrzał na cały ten zbiór uratowanych osób.
Właściciel
Przeważały tam kobiety w różnym wieku, dzieci obu płci, przeważnie nastolatki i nieco młodsze bachory, oraz kilka starszych osób. Cóż, brak mężczyzn w tym gronie stawia pod znakiem zapytania ich dalszą egzystencję.
O to raczej nie trzeba się martwić, bardziej o to kto będzie ich bronił jak już ich przeniosą na jakąś wyspę.
Właściciel
W końcu znaleźliście odpowiednią, gdyż spuszczono szalupę, dwóch wioślarzy i kusznika, zaś kapitan zaczął im tłumaczyć, że mają zejść na dół.
Chyba nie musiał im towarzyszyć, tak więc został na statku, chyba że poprosił go o pomoc kapitan.
Właściciel
Nie poprosił, więc całą operację przeczekałeś na pokładzie, a ta poszła sprawnie, bowiem szalupa spokojnie trafiła na ląd, tubylcy ją opuścili, a kusznik posłał nagle bełt w dżunglę, aby później wyciągnąć z niej dorodnego tapira, akurat na dobry start dla mieszkańców. Później cała trójka zabrała się z powrotem na galerę, a ta odpłynęła dalej, zostawiający tubylców samych sobie.
-Ciekawe czy jak będziemy następnym razem przepływać obok tej wyspy to czy nadal ktoś tam będzie żył...
Właściciel
- Ja nauczyłem się nie przywiązywać do tubylców, Ty też w sumie nie powinieneś.
-No, nie da się tutaj zaprzeczyć...
Właściciel
- To rozwiązuje jeden nasz problem. Drugim jest znalezienie wyspy z akwamarynem.
-Zgaduję, że takie informacje idzie wyciągnąć tylko od tubylców.
Właściciel
- Te złoża to też nie zawsze są ukryte, więc może je wypatrzymy. Przy odrobinie szczęścia wpadniemy na wyspę bez tubylców. Choć wolałbym taką zamieszkaną: Mniej potworów i tania siła robocza.
-Na ogół też szybko się podporządkowują, gorzej jak taka wyspa będzie z samymi potworami.
Właściciel
- Wolę nie ryzykować aż tak i szukać łatwiejszych łupów.
-Zależy czy na czas się tego dowiemy.
Właściciel
- Nie mam bladego pojęcia. I to jeden z uroków tego miejsca. - powiedział z szerokim uśmiechem.
-Ahoj przygodo.- Stwierdził krótko i jakże podobnie się zaśmiał.
Właściciel
W końcu usłyszeliście wołanie marynarza na bocianim dziobie, który wskazał na jakąś wyspę po Waszej lewej.
No to wypada samemu podejść na bakburtę, by samemu przyjrzeć się wyspie.
Właściciel
Średniej wielkości wyspa, wydaje się niezamieszkana, acz na plaży widzicie prawdziwe bogactwa, jakimi są złoża akwamarynu.
-Takie bogactwa już u brzegu, wydaje się to aż zbyt nierealne.- Powiedział w stronę kapitana.
Właściciel
- Akurat akwamaryn spotykany jest tylko na brzegu, więc to nie dziwne. Choć masz rację, trzeba zachować ostrożność.
-Kto wie czy zaraz jak dobijemy do brzegu, to nagle coś nie zamierza wyjść do nas na powitanie.
Właściciel
- Dlatego trzeba posłać zwiad na szalupie. Piszesz się, jak rozumiem?
-Urodziłem się do takich akcji.- Powiedział zaśmiawszy się nieco.