Właściciel
//Tik tok, tik tok.//
-Zatem jaki mamy plan, by się stąd wydostać?
- Mówiłaś coś o jakichś motylach. O co z nimi dokładnie chodzi?
//Mam się bać?//
Właściciel
-Zwykłe motyle, o co ma niby chodzić?- Powiedziała wzruszając ramionami. Zwyczajnie przez nie się zgubiłam.
//Ja tylko czekam.//
Tak więc usiadł na jakiejś skale, pieńku lub gołej ziemi i zaczął myśleć nad ucieczką, do czasu do czasu podrzucając swój młot.
Właściciel
Niestety cała ziemia dookoła samotnego drzewa była na ogół goła, więc musiałeś zadowolić się tylko tym ostatnim wariantem. Kobieta zaś podeszła do ciebie i stała obok, najpewniej też myśląc nad tym.
Właściciel
Cóż, drzewo wydawało się podejrzane, wokół nie było w końcu ani jednego.
Tak więc podszedł do drzewa, by zbadać je dokładniej.
Właściciel
Drzewo samo w sobie nie było jakoś ciekawe czy poza tym, że było naprawdę duże i stare. Ciekawiej jednak było, gdy zauważyłeś przeciętą linę zwisającą z jednej z gałęzi, wcześniej nie widziałeś jej, bo była ukryta po drugiej stronie drzewa.
Wziął ową linię do ręki, by sprawdzić gdzie się kończy.
Właściciel
Była przecięta, więc mogłeś co najwyżej szukać drugiego końca na ziemi. No i go znalazłeś, klasyczna pętelka, która wiadomo co mogła przypominać.
//W sensie, że co? :V
Sorry, dziś jakoś wolniej kojarzę fakty ;-;//
Rozejrzał się wokół drzewa.
Właściciel
Niestety wokół drzewa nie znalazłeś nic ciekawego, ale za to podeszła do ciebie nastolatka, no i po tym jak głębiej się jej przyjrzałeś, miała coś, po czym nawet tobie zamarła krew w żyłach, a mianowicie zauważyłeś na jej szyi delikatnie czerwone otarcia.
//Aż mnie ciary przeszły...//
- Co to ma znaczyć? - spytał ją, patrząc to na znamię od pętli, a to na samą pętlę.
Właściciel
-C-Co? To nic nie znaczy!- Powiedziała wręcz smutnym tonem, a następnie zaczęła odchodzić kilka kroków w tył przy okazji spuszczając głowę i zasłaniając rany na szyi.
A on odrzucił pętlę i poszedł za nią.
- Spokojnie, możesz mi powiedzieć. Nic Ci przecież nie zrobię.
Właściciel
-A jak ci się wydaje?!- Powiedziała głośnym krzykiem, a jej długie włosy na chwile stanęły dęba, następnie znowu się odwróciła bliżej drzewa. Umarłam tu, jak można tego nie rozumieć...
- Ale skoro umarłaś, to jakim cudem tu jeszcze... jesteś? Stałaś się duchem, widmem czy to tylko ja zaczynam tracić rozum?
Właściciel
-Z jakiegoś powodu trzyma mnie tutaj zemsta na tych, którzy mi to zrobili... A co najgorsze nawet nie wiem kto...
- A da się Ciebie zabić? Bo jeśli nie, to nie wiem po co wlazłaś na drzewo. Wilki nic by Ci nie zrobiły.
Właściciel
-No nie da, zwyczajnie chciałam tu kogoś zwabić, rzadko kiedy ma się czyjeś towarzystwo w środku lasu, wiesz?
- Domyślam się. I żałuję, że nie mam jak Ci pomóc.
Właściciel
-Pozostaje znowu czekać tu, aż kogoś tu przypałęta... Ech, ile ja tu czasu jeszcze spędzę...
- A naprawdę nic nie pamiętasz? Żadnego szczegółu ich wyglądu czy czegoś w tym rodzaju?
Właściciel
-Ciężko rozpoznać zamaskowanych zbójów... Wiem tylko, że zamieszkują okoliczne lasy, ale tak przecież robi wielu bandytów...
- Nie tak dawno wytłukłem wielu bandytów, więc może trafił się ktoś z tej grupki.
Właściciel
-Gdyby tak rzeczywiście było to już nie byłoby mnie tutaj... Pamiętam jedynie, że herszt tej bandy posługiwał się nabijanym kolcami batem i był grubasem...
- Niestety, nikt taki nie przychodzi mi do głowy. Ale czy gdyby nawinął mi się on gdzieś, nawet daleko stąd, pod młot to dałoby to coś?
Właściciel
-Najpewniej jak się go pozbędziesz to tak, da to coś, uwolni mnie i da mi stąd odejść.
- A kiedy dokładnie się to stało?
Właściciel
-Dni, tygodnie, miesiące... Nie wiem, martwi nie liczą czasu.
- W okolicy już go na pewno nie ma, ale masz moje słowo, że jeśli spotkam kogoś, kto pasuje do tego opisu, to zgładzę go w Twoim imieniu.
Właściciel
-Dziękuję, doceniam to. A teraz idź już, twoi przyjaciele czekają, aż będziesz ich pilnować...
Skinął głową i biegiem wrócił do obozu.
Właściciel
Tym razem trafiłeś na szlak, a tym samym na swoją grupę, która nadal sobie smacznie przysypiała.
Tak więc wrócił na wartę, licząc, że nikt nie zauważył jego małej eskapady.
Właściciel
Wszyscy nadal drzemali, więc nie było czego się obawiać.
No to dalej siedział na warcie.
Właściciel
Na szczęście twoja rozmowa z duchem nieco zajęła, więc powoli widziałeś jak już księżyc znikał z nieba, a w jego miejsce pojawiało się nadal słabe słońce.
No i nadal czekał, głównie aż jego towarzysze nie zaczną się budzić.
Właściciel
Dosyć szybko to nastąpiło, pierwsi zaczęli budzić się najemnicy, a konkretniej kusznik. Ten zaś ziewnął przeciągle i zaczął mówić.
-No i co, jak noc?
- Cóż, nie działo się nic ciekawego. - odparł wymijająco. Nie chciał zbytnio z nikim dzielić się wrażeniami po spotkaniu ze zjawą.
Właściciel
-Czyli widzę typowa warta, zesrać się idzie z nudów.
- No dokładnie, następnym razem niech ktoś inny bierze.
Właściciel
-Jak będzie jakiś następny raz, bo podobno nie tak daleko od miasta jesteśmy.
- Cóż, ten następny raz może być równie dobrze podczas jakiejś wyprawy.
Właściciel
-Może i tak będzie, ale nie wiadomo czy my z chłopakami dalej nie będziemy ruszać, bo kupiec to tu pewnie jakiś czas posiedzi.- Powiedział, a tak samo reszta powoli zaczęła się wybudzać ze snu.