Właściciel
-Czy wiem? Ku*wa, córkę z żoną mi przez to, ku*wa, przepadły!- Powiedział uderzając pięścią w swoje kolano jakoś trzymając zebraną w sobie złość.
- To mi powiedz jak i gdzie się to odbyło. Dopilnuję, żeby od dziś już nic takiego się nie wydarzyło.
Właściciel
-Ech... Wyruszyły jak zawsze na polanę kawał za moim domem szukać jagód i jadalnych korzeni, no i tyle je widziałem... Już nawet porzuciłem nadzieję na to, że wrócą...
Właściciel
Wstał zatem ze swojego miejsca, a następnie smętnie udał się za swój dom i dalej szedł na polanę, raczej w końcu za nim poszedłeś. Trafiliście na miejsce.
-To tutaj...- Powiedział smutny, a następnie stanął gdzieś z boku, z niego detektyw nie był, ale może tobie uda się coś znaleźć.
Przez większość życia polował na wszelkiej maści bestie, więc miał jakieś tam zdolności tropicielskie, które postanowił wykorzystać.
Właściciel
Tutaj było w miarę oczywiste to, że nie było tutaj w ogóle krwi, więc raczej nie ma co mówić o ataku dzikich bestii. Na pojedynczych krzakach widziałeś też skrawki szmat oraz niesamowicie wiele śladów obuwia.
W takim razie najpierw postarał się coś wywnioskować ze śladów.
Właściciel
Wywnioskować z tego chaosu mogłeś najwyżej tyle, że doszło tu do niezłej szamotaniny, nadal było tutaj nieco wgniecionych w ziemię jagód, zaś poplamione buty prowadziły głównie w jedną stronę, to chyba tamtędy ich wszystkich zabrano.
Tak więc dobył młota i ruszył tym tropem.
//Daj znać, jak zajdzie słońce.//
Właściciel
Trop się nie urywał, bo przy okazji widziałeś też dwa ciągłe ślady, jakby kogoś mieli tachać po ziemi. Ślady poprowadziły cię pod jaskinię, w której mogłeś dostrzec światło, nie wiadomo czego możesz się spodziewać, a póki co jesteś w bezpiecznej strefie, tak samo na niebie zbierało się już pełno pomarańczowego koloru, który był wyznacznikiem tego, że niedługo nadejdzie księżyc.
W takim razie poszukał jakichś krzaków czy innego miejsca, by się zaszyć i obserwować jaskinię. Jeśli takowe znalazł, to się tam udał, ścisnął jedną ręką młot, a drugą amulet i czekał.
Właściciel
Krzaków było tutaj pełno, musieli jakoś ukryć się dobrze, a ta była wprost nimi otoczona. Przeczekałeś zatem na odpowiedni czas, by uderzyć, nadeszła chwila na przemianę.
Po cichu liczył, że będzie mógł jeszcze zrobić użytek z młota, ale skoro była pełnia to nie mógł się hamować. Zdjął z siebie całe ubrania i zawinął razem z bronią w tobołek. Zostawił sobie tylko naszyjnik, aby zachować świadomość podczas przemiany, którą właśnie rozpoczął. Gdy już się przemienił, odbiegł kilkanaście metrów i wydał z siebie najbardziej przerażające wycie, na jakie było go stać.
Właściciel
Cóż, poza tym, że zaczęły wyć jeszcze inne wilki z okolicy, to przed jaskinię wyszła trójka mężczyzn w typowo bandyckich ubiorach, na co składały się przeszywanice, kolczugi, skórzane pancerze i hełmy z nosalem czy kapaliny.
-No i mamy, ku*wa, problem!- Powiedział jeden do obu rozkładając ręce na wszelakie te wycie. Szybko, wypi***alać do środka, może to nie do nas.- Powiedział, a następnie z całą resztą uciekli w głąb jaskini.
Jedynie czekał, chcąc wybawić ich dalej od jaskini.
Właściciel
Na to raczej nie masz co liczyć, zaszyli się w swojej norze i nawet złotem ich stamtąd nie wyciągniesz.
//Ku*wełke, edytował to, skubany.//
W takim razie ruszył do jaskini i zaczął używać swoich zmysłów, a nuż znajdzie jakieś boczne lub tylne wejście. Jeśli było trzeba, to nawet spróbował obszukać górę jaskini.
Właściciel
//Zapomniałem zapisać tego, a raczej podziwiać przyrody, by nie wyszli :V//
Niestety, cholernie dobrze dobrali swoją kryjówkę, najwidoczniej samemu przez zaszyciem się tutaj dokładnie to miejsce przeszukali. Pozostaje rozejrzeć się w środku.
//Zanim się tym zajmę: Wilkołactwo daje mi automatycznie status samca alfa i sprawia, że wilki z okolicy są mi podległe?//
Znów się wycofał i zawył ponownie, by zwabić tu okoliczne wilki.
Właściciel
No i tym samym sposobem zwabiłeś do siebie 8 wilków, więcej najwidoczniej nie było w okolicy.
Polecił jednemu wejść do groty, by zwabić przeciwników, a sam z resztą ukrył się, by zaatakować najpierw tych wywabionych, a później całą bandę w jaskini.
Właściciel
Czekałeś tak w krzaku i czekałeś, do czasu aż nie usłyszałeś pisku wilka z środka, mogło to znaczyć najwyżej tyle, że mają tam broń dystansową lub kogoś dobrze ukrytego, straciłeś tak już jednego wilka.
Był już wyraźnie zirytowany i miał dość tego czekania, więc zebrał wokół siebie pozostałe wilki i ruszył do wejścia.
Właściciel
Jaskinia w środku była rozświetlona pochodniami, po wejściu najwyżej mogłeś ujrzeć w środku sporo dymu najpewniej z różnych ognisk, rożen czy tego co sami tam palili. Po okolicach były też rozstawiane beczki czy worki ze zbożami. Dalej prowadziło tylko jedno przejście, które skręcało w prawo.
Posłał jednego wilka przed siebie, a później ruszył sam na czele pozostałych wilków.
Właściciel
Nim ruszyłeś po posłaniu pierwszego wilka znowu usłyszałeś pisk, a gdy już skręciłeś w prawo to po chwili korytarza zobaczyłeś jak zaraz po jego zakończeniu leżały dwa martwe wilki. Tak samo patrząc w głąb widziałeś większe pomieszczenie, ale nie widziałeś tego co zaraz mogło cię czekać po bokach tego korytarza, dwa sterczące cienie z pewnością coś ci mogły dopowiedzieć. Dalej widziałeś obalony stół, a przed nim szóstkę bandytów uzbrojonych jak widać na obecną chwilę we włócznie, mają nawet dobre pozycje za swoją osłoną.
-Co to do ku*wy jest?!- Krzyknął jeden z nich widząc ciebie w otoczeniu szóstki wilków.
-Panowie, miło było z wami kraść, gw**cić i rabować, ale tutaj ta przygoda się chyba kończy.- Powiedział jeden w miarę spokojnie.
-je**ł cię pies, stary! Ja tutaj nie zamierzam ginąć!- Dodał jeszcze inny zdecydowanie zdenerwowany.
To teraz pora pokazać im co naprawdę ich czeka.
//Śmiałem się, śmieję się i prawdopodobnie przez resztę dnia też będę się śmiać. Świetny post :V//
Warknął, obnażając kły i rzucił się do przodu jako pierwszy, a wilki powinny pobiec za nim. Obrał sobie za cel jednego lub dwóch wrogów po środku, by zrobić wyłom, przez który mogłyby wkroczyć jego wilki.
Właściciel
Warknięcie przeraziło i wprowadziło w błąd dwójkę bandytów, która znajdowała się zaraz po lewej i po prawej po zakończeniu korytarza, uderzyli oni drewnianymi młotami w ziemię, co spowodowało dokładnie nic. Ty ignorując ich pozwoliłeś zająć się tą dwójką swoim wilczym sprzymierzeńcom, które rozdzielając się równomiernie wgryzły się w przeciwników szybko ich powalając i neutralizując. Bandyci za osłoną byli prawie pewni, że nie zdołają cię zatrzymać, to więc każdy z nich rzucił w twoją stronę włócznią. Zadymiona atmosfera pomieszczenia, pijaństwo, odległość oraz między wami spowodowały, że z sześciu rzuconych włóczni dostałeś tylko jedną, która powędrowała w twoje lewe ramię. Mogłeś ją zawsze wyciągnąć i użyć przeciw nim, gdy byli zajęci wycofaniem się dalej i zmianą broni na inną.
Chwycił włócznię i na pokaz zmiażdżył ją w łapie. Później rzucił kawałkiem drzewca z grotem w jakiegoś oddalającego się wroga, a na jakiegoś bliżej skoczył, by z nieukrywaną radością zatopić swoje kły w jego gardle.
Właściciel
Przełamanie włóczni mogło równać się z łamaniem morale pośród bandytów, a rzut nim w uciekającego przeciwnika udał się, gdy wszyscy byli w miarę ściśnięci, grot zatopił się w jego prawej łydce, a on mimo to dalej próbował udać się po jakąś broń. Zaś najbliższym przeciwnikiem, na którego się rzuciłeś był gruby mąż, którego mimo to z lekkim trudem powaliłeś i zacząłeś wygryzać mięso z jego szyi. Pozostała piątka bandytów już przygotowała się ze swoim uzbrojeniem. Czterech z nich było uzbrojonych w drewniane tarcze, dwa miecze, korbacz i nadziak. Ostatni z nich posiadał dwuręczny topór z jednostronnym ostrzem. By to wyrównać do ciebie dołączyła twoja szóstka wilków, która przeskoczyła przez obalony stół.
Przełknął to mięso, które miał jeszcze w pysku, spojrzał na nich i znów obnażył kły, co powinno dać teraz jeszcze lepszy efekt, a nawet wykonał coś na kształt uśmiechu. Następnie rzucił się na tego z toporem, z szeroko otwartymi ramionami, by móc zadać mu ciosy swoimi pazurami z obu stron, celując w głowę i gardło.
Właściciel
Morale przeciwnika pękały w szwach, ale i tak nie mając sposobu na ucieczkę byli wyjątkowo zmuszeni do walki w słabych do tego warunkach. Mężczyzna z toporem stał po środku i pomimo próby blokowania wymierzonych w niego ciosów to tak część zdołała go trafić, na jego szczęście był chroniony hełmem i kolczym kapturem, a to w miarę chroniło przed cięciami pazurów. Jego sprzymierzeńcy po lewej i prawej wykorzystali twoje skupienie się na nim i dostałeś kolczastą kulą korbacza po lewym boku i obuchem nadziaka po prawym biodrze, miecznicy byli zajęci walką z wilkami, którą przegrywali, więc zaraz po tych dwóch uderzeniach byli zmuszeni ich wspomóc. Topornik nieco się odsunął od ciebie, wykonanie drugiego skoku na niego było już raczej niemożliwe.
W takim razie odstąpił, zamiast na niego, atakując tych dwóch, którzy zdołali mu zadać ciosy. Pierwszego chciał zabić ciosami łap i pazurów, a na drugiego rzucić się i przegryźć mu gardło.
Właściciel
Dwójka przeciwników skupiła się bardziej na walce z wilkołakami, więc dali ci spokój... No i to właśnie ich zgubiło, nieuzbrojeni w odpowiednie pancerze czy hełmy szybko spotkali się ze śmiercią, gdy pierwszemu przeciąłeś tętnicę w szyi, a drugiemu ją przegryzłeś. Topornik nie pozwolił ci od tak zabić jego towarzyszy bez jakiejś kary, silnie uderzył cię po plecach ostrzem siekiery, która zatrzymała się na łopatkach. Wilki pomimo utraty czterech swoich zdołały już załatwić dwójkę mieczników, nie mogąc wyjąć szybko swojej broni, bo ugrzęzła w kości to szybko puścił ją i złapał za ostatni miecz jaki był na stojaku i jakoś próbował walczyć z dwoma wilkami.
Postanowił najpierw pozbyć się toporzyska tkwiącego w jego plecach, a później ruszył powoli ku wrogowi, ale liczył na to, że wilki odwalą brudną robotę.
Właściciel
Wyciągnięcie topora było całkiem bolesne, nawet jak na bycie wilkołakiem, a tutaj nie było zwyczajów o używaniu srebrnej broni na mityczne stworzenia. Wilki pomimo odniesienia kilku cięć szybko sprowadziły go do parteru i zaczęły mu rozszarpywać twarz. W oddali mogłeś zauważyć trzy odnogi od tej jaskini, które posiadały drzwi, były one po lewej, środku i po prawej. Każde na osobną ścianę.
Zdał sobie sprawę, że pojawienie się przed porwanymi kobietami w postaci Wilkołaka to zły pomysł, więc najpierw odesłał wilki, przyniósł do jaskini swoją broń i ubranie, przemienił się znów w Wulfgara, ubrał się, wziął do dłoni Aegis-Fang i sprawił, jak się czuje, jeśli chodzi o rany.
Właściciel
Zdecydowanie mądrym ruchem był powrót do ludzkiej formy, jakby zobaczyły cię jako wilkołaka to nie byłoby tak dobrze. Twoje rany były rozesłane po całym torsie. Poważna rana od topora na prawej łopatce, niezbyt duża dziura w lewym ramieniu od włóczni, kilka pomniejszych dziur na lewym boku od korbacza oraz najpewniej połamane prawe biodro. Powrót do swojej samotni jest raczej niezbyt możliwy, więc będziesz musiał kurować się w wiosce.
Najważniejsze dla niego było to, że rany nie zagrażały jeszcze jego życiu. Jeśli mógł, to zrobił jakieś prowizoryczne bandaże i opaski uciskowe tnąc nożem ubrania bandytów. Później wziął młot w prawą rękę i ruszył do jednego z tuneli. Jeśli pod ręką była jakaś pochodnia, to ją wziął do lewej ręki. Jeśli nie, to poszedł bez niej.
Właściciel
Prowizoryczne bandaże zdecydowanie pomogły, przynajmniej na tę chwilę. Idąc pierwszym tunelem natrafiłeś na kwatery mieszkalne tych bandytów czyli ich łóżka i porozrzucane wszędzie, męskie ubrania. W tym pomieszczeniu nie było nic innego.
Wrócił więc i poszedł do tunelu obok.
Właściciel
Zamknięte, najpewniej mogą mieć tam coś ważnego, ale klucz raczej od tak, by nie zniknął. Może kolejne drzwi jakoś pomogą.
Właściciel
Te drzwi na szczęście były otwarte, wchodząc do środka wiedziałeś, że trafiłeś do pseudo skarbca tej bandy. Mieli tu swoje zrabowane złoto, towary, wszelakie pożywienie oraz bandaże ze specjalnymi ziołami, nie potrzeba było tutaj geniusza, by wiedzieć, że były one medyczne.
Nigdy nie był zachłanny, a złoto uważał raczej jako środek do osiągnięcia celu w życiu niż sam cel, ale i tak wziął go trochę, a później zmienił sobie opatrunki z tych prowizorycznych na te, które znalazł tutaj. Następnie poszukał jakiegoś klucza, czy coś.
Właściciel
Nie, żeby to złoto się jeszcze tym bandytom przydało, ale zgarnąłeś dla siebie te 40 sztuk złota. Te opatrunki już zdecydowanie zaczęły pomagać, niż prowizorka z bandyckich szmat. W tym pomieszczeniu nie było niestety żadnych kluczy, najpewniej ktoś wolał trzymać takowy przy sobie.
Wrócił do głównego pomieszczenia, ale zamiast bawić się w obszukiwanie trupów, odsunął się i wykonał w drzwi rzut swoim zaklętym młotem.