- A dokąd właściwie będziecie ruszać?
Właściciel
-Gdziekolwiek gdzie płacą, taki w końcu żywot najemnika, zawsze się znajdzie ktoś kto potrzebuje obrony przed tałatajstwem z lasów.
- No w sumie racja, ja najpewniej wrócę do siebie i tam odpocznę trochę, by później wrócić do żywotu najemnika. Kto wie, może jeszcze się kiedyś spotkamy?
Właściciel
-Świat jest mały, więc to całkiem prawdopodobne. Całkiem miło się walczyło u boku takiego chłopa, skąd w ogóle masz taką magiczną broń?
- Sam zrobiłem. - przyznał z niejaką dumą. - Tajników run i kowalstwa nauczył mnie pewien Krasnolud. To właśnie dzięki runom młot wraca do mojej dłoni po każdym rzucie.
Właściciel
-A znasz ty jakie jeszcze inne runy czy tylko taką na powrót? W dodatku takie runy to raczej ciężko na bełt dać.- Powiedział śmiejąc się lekko.
- Tylko te runy, choć znam też takie na zwiększenie wytrzymałości, których również użyłem na młocie, i podstawy run ognia, ale nie nauczyłem się nic poza skromną dawka teorii.
Właściciel
-Ech, to szkoda, nam by się jaka broń magiczna przydała, ale może kiedyś coś się znajdzie.
- Jeśli chcecie to kiedyś zawitajcie do mej Samotni, chętnie obłożę Wasze miecze i inną broń choćby tymi runami na wytrzymałość, to zawsze coś.
Właściciel
-Samotnie na ogół są dobrze ukryte, jakbyśmy wiedzieli gdzie to jest to może byśmy tam się kiedyś udali.
Jakoś postarał mu się to wyjaśnić, w końcu nie powinno to być szczególnie trudne.
Właściciel
-No dobra, najwyżej wspomnę chłopakom to może się tam kiedyś zjawimy, rzecz jasna najlepiej jak tam będziesz.
- Ruszam się rzadko, tylko wtedy jak muszę coś kupić lub sprzedać, no i jak brakuje mi wrażeń.
Właściciel
-Ciekawe czy teraz sobie ich zapewniłeś.
- No nie powiem, było nawet ciekawie.
Właściciel
-Zawsze możesz iść dalej z handlarzem, jak ci nadal za mało.- Powiedział, a tamten już przebudzony spojrzał na was.
-Ale o co chodzi? Ach, bo zaraz do miasta trafimy, no ja tam trochę posiedzę i posprzedaję co mam.
- Ech, wolę mimo wszystko kręcić się po swoim terytorium i nie odchodzić zbyt daleko od swej Samotni.
Właściciel
-Trochę do przejścia będziesz miał, nie ma co.
- Dam radę, może coś mnie spotka po drodze.
Właściciel
-Licz, że będzie to coś pozytywnego, bo w obecnych czasach nigdy nie wiadomo.
- Ja to bym za pozytywny uznał nawet atak bandytów na moją osobę. W końcu dla mnie to rozrywka, a i szlak byłby w tym miejscu bezpieczniejszy.
Właściciel
-Nawet mistrz dupa, kiedy wrogów kupa, dlatego samotnie możesz mieć spore problemy.
//Ten tekst był świetny.//
- No cóż, powiedzmy że mam pewnego przyjaciela, który w razie czego będzie mógł przyjść mi z pomocą. - powiedział, mając oczywiście na myśli swoje alter ego.
Właściciel
-Ciekawyś, nie powiem... Oby tylko ten przyjaciel wystarczył.
- Och, spokojnie. Wystarczy.
Właściciel
-Ty się z jakimś ogrem przyjaźnisz czy co? Raczej ciężko mi pomyśleć o kimś innym do tego duetu.
- Cóż, powiedzmy, że mój przyjaciel chciałby być anonimowy, ale powiem, że nie jest to Ork. Przybył tu razem ze mną z mroźnej północy.
Właściciel
-Północ, tam to w sumie nigdy nie byliśmy i pewnie nie zajdziemy, a jak już to na pewno nie owijając się tuzinem futer.
- Tuzin to przesada, przy trzech człowiek czuje się już wystarczająco dobrze, no, przynajmniej ja tak miałem.
Właściciel
-Tyś nord, ja elf z nizin. To co ty uważasz za lekki wiaterek to dla mnie jest zamieć.
- No nie przesadzamy, czasem nawet mnie doskwierał tam mróz.
Właściciel
-Czasem, takich jak ja to zawsze tam zamrozi.
- Jeszcze nie byłeś, a już narzekasz.
Właściciel
-Już jak byłem w okolicy to było mi całkiem zimno, już nie wspominam co będzie jak gdzie nie spojrzę ujrzę śnieg.
- No cóż, jeśli tak stawiasz sprawę. - powiedział i zaczekał, aż znów wyruszą.
Właściciel
//Trochę ciężko to zrobić jak kogoś nie ma :v//
//Cóż, czekamy, zawsze to jedna postać mniej do odpisywania.//
Właściciel
//To sobie poczekasz :v//
//Dobra, koniec. Znudziło mi się czekanie. Czyń swoją powinność.//
Właściciel
// Tak się kończy granie z kimś :^)//
No i tak obudziła się już cała wasza drużyna, a wy powoli przymieszaliście się do wyruszenia w dalszą drogę.
Właściciel
No i ruszyliście w drogę.
On natomiast siedział na wozie i wypatrywał ewentualnych zagrożeń.
Właściciel
Zagrożeń na szczęście nie było, zaczynaliście już widzieć miasto, do którego od początku się kierowaliście.
No to zapewne jadą do miasta.
Właściciel
No i pod nie dotarliście, straż pozwoliła wam przejść widząc znanego kupca. A wreszcie przyszła pora na waszą wypłatę.
No to czekał na jej wydanie przez kupca, w końcu tylko on mógł się tym zająć.
Właściciel
-Chodźcie tu no.- Powiedział otwierając kluczem kuferek na wozie, a stamtąd wyciągnął kilka mieszków złota, idealnie was było proporcjonalnie do ich ilości. Każdemu dwieście sztuk złota chyba tutaj pasuje, nie?- Dodał jeszcze patrząc się po was, a wszyscy przytakiwali głowami.
On również, bowiem nie liczył na więcej, a nawet sądził, że dostanie mniej.
//Postać Mianee to teraz bot?//