Właściciel
Wasza wędrówka szła całkiem pomyślnie, dopóki dalej nie spostrzegliście walki orków chaosu w liczbie 8 z grupą zębaczy w liczbie 10, możliwie polowali na jakiś posiłek, skóry, kły... Cokolwiek. Byli uzbrojeni klasycznie w jakieś topory i włócznie do rzucania.
W tym momencie wszystko inne zeszło na drugi plan. Nie czekając na reakcję pozostałych pobiegł ku nim, lecz nie wyciągnął broni. Najpierw sformował w dwu dłoniach jak największą kulę ognia i posłał ją prosto ku Orkom Chaosu. Następnie wyciągnął miecz i maczugę i ruszył na wrogów.
- NA POHYBEL, SKU*WYSYNOM!
Właściciel
Twoi chłopacy zaraz za tobą ruszyli wykrzykując podobne epitety. Orkowie Chaosu zaś będąc zaskoczeni nie zdążyli zareagować i tak z jednego zrobiłeś pieczeń. Część zębaczy w ogóle uciekła, a reszta ostrzej rzuciła się do walki z orkami. Byli teraz zamknięci między wami, a bestiami. Zostało ich 7, zębaczy 6, a was nadal pełno.
Zębacze miał na razie gdzieś, całą swoją furię skupiając na Orkach. Pierwszego z brzegu postanowił rąbnąć maczugą i przy okazji uderzenia porazić elektrycznością. Jeśli nie zginął od razu, to dobił go mieczem, a jeśli sam cios i Magia wystarczyły, użył miecza w celu obcięcia głowy innemu Orkowi Chaosu.
- Logan! - wrzasnął, chcąc przekrzyczeć bitewny zgiełk. - Ty weź się za zębacze, zabij, albo ku*wa przepłosz!
Właściciel
Z orkami chaosu byłeś na równi wzrostu jak i umiejętności, odbił on uderzenie maczugą swoim toporem, ale został porażony prądem, nie było to tak silne zważywszy na to, że nie posiadał zbroi, ale nim zdołałeś go dobić mieczem to ten złapał go za ostrze swoją ręką starając się jeszcze dać ci jakoś we znaki, uderzył cię z główki, a tobie nieco krwi już zbierało się w nosie. Logan w tym czasie wyciągnął swoje elektroniczne ostrza i lecąc w powietrze udał się na drugi koniec walki.
Warknął niczym dzikie zwierze, obnażył kły i rzucił się do walki, okładając go na przemian maczugą i mieczem.
Właściciel
Można powiedzieć, że dzielnie się bronił, ale nie dał rady tak wku*wionemu orkowi. Twoi chłopacy radzili sobie nawet nie najgorzej nawet jak walczyli co najmniej dwóch na jednego. Tak samo ogr złapał jednego takiego ogra i rozerwał go na dwie części trzymając go za ręce i za nogi. Logan miał w miarę łatwą robotę w walce z raptorami, gdy te walczyły zarówno z nim jak i z jakimś orkiem chaosu.
Także kontynuował, w miarę możliwość pomagając swoim towarzyszom.
Właściciel
Pomoc zawsze się jakaś przyda, a jeszcze bardziej zwiększając przewagę liczebną z każdym takim orkiem to zdołaliście w około minutę uporać się z resztą, nie obyło się tutaj też bez jakichś ran. Logan w tym czasie poderżnął gardło ostatniemu orkowi. I tak na tym skromnym polu bitwy zostaliście sami.
Dla zasady i z czystej przyjemności splunął każdemu martwemu Orkowi Chaosu w twarz, a później przejrzał rany swoje i swoich podwładnych.
Właściciel
Twoje rany to przede wszystkim złamany nos, u twoich wojaków były to przeważnie cięcia, jedynie ogr i jeden ork mieli wbitą gdzieś włócznie.
-Poprawił ci się nieco humor od wyżycia się na takowych?- Spytał Logan podchodząc do ciebie.
- Bardzo. - powiedział. - A masz Ty aby coś na nasze rany?
Właściciel
-Niestety nie jestem medykiem, ale na moście zawsze się ktoś znajdzie. Jesteśmy całkiem niedaleko, więc raczej przebolejecie tę drogę, nie?
Orkowie nie mieli w zwyczaju okazywać słabości, a i te rany nie wyglądały na poważne, więc potwierdził skinieniem głowy.
Właściciel
-No i proszę, most i tak jest już całkiem blisko, więc zejdzie może kilka minut ruchu.- Powiedział śmiejąc się jeszcze po przyjacielsku, a następnie ruszył przodem w stronę mostu.
Właściciel
Wreszcie dotarliście całą tą grupką na most, widać reszta drogi była w miarę bezpieczna. To teraz wypada udać się do medyka, a tacy mieli tu swój przyczółek.
Właściciel
Tam przywitał was właśnie czekający medyk.
-No proszę Logan, wasza grupa w końcu wróciła, to teraz widzę przyda wam się jakieś lekarstwo.- Powiedziała kobieta udając się po swoją strzykawko-broń.
Więc zaczekał, aż wróci i zacznie swój zabieg.
Właściciel
Nie minęła chwila, a powróciła i podchodząc do każdego z waszej grupki, wstrzyknęła w was mikroorganizmy, które zaczęły leczyć wasze rany.
-Mam nadzieję, że już tam nie będziecie szli, teraz coraz to niebezpieczniej tam będzie.
-A co masz na myśli?- Spytał Logan kobietę.
-Lokalna fauna jest tam wyżynana i przerabiana na ich nieumarłe odpowiedniki, no i jak wiesz, pewnie dojdzie do jakiejś dużej walki na jednym z mostów, może na obu.
- A niech przychodzą. - powiedział, poklepując rękojeść miecza. - Czekamy, prawda, chłopcy? - spytał, kierując te słowa do swojej gromadki.
Właściciel
-No jasne szefie, my tutaj na pewno pomożemy w biciu się z nimi.- Powiedział jeden, na co reszta przytaknęła.
- Robisz zamieszanie, odciągasz ich, ja szybko wchodzę, podkładam zdalnie detonowane ładunki (które mają także zapalnik czasowy, jakby z powodu np. zakłócania nie można było ich zdetonować zdalnie), ulatniam się na z góry upatrzoną pozycję. Potem następuje klasyczne pierdut - Rafael wydał dźwięk imitujący wybuch - i zacznę łowy na niedobitki - kończy przedstawianie jakże genialnego planu mężczyzna. Pytanie czy wypali, skoro doskonale znana każdemu dowódcy prawda to ta, że "plan jest pierwszą ofiarą bitwy".
Właściciel
-No proszę, pięknie to sobie rozplanowałeś. Tylko jak wejdziesz, skoro może być szansa, że będzie tam tylko jedno przejście? Wypadałoby jakbyś w razie czego był w stanie utworzyć sobie jakieś nowe.
- Na cienkie przeszkody mam to - stwierdził tylko Rafael uruchamiając wzrokowo system zbroi odpowiedzialny za wysunięcie generatora i utworzenie energetycznej klingi. Oczywiście Raf zachowuje ostrożność, by nie uczynić żadnych szkód ostrzem. Po prostu by pokazać swoje "narzędzie do włamań".
- Na grubsze parę wybuchowych gratów - precyzuje do końca spoglądając na ciężkozbrojnego i wyłączając jednocześnie energetyczne ostrze.
Właściciel
-No to nie ma co się o to martwić, o ile włamiesz się do jakiegoś z ich komputerów to będziesz mógł zobaczyć mapę tego budynku, wtedy łatwo określisz gdzie warto podłożyć ładunki.
W takim razie zeszli z mostu, by nie blokować go innym.
Właściciel
Raczej mało prawdopodobne blokować przejście na moście, który przetrzyma na sobie dwie walczące armie, no ale... Udaliście się całą grupką na bezpieczniejszą część mostu, tam Logan zaczął mówić.
-No, to już chyba koniec tej naszej przygody.
- To będzie zależeć od liczebności przeciwnika i innych czynników, których lepiej nie brać pod uwagę, bo się człowiek przerazi tą ilością zmiennych w równaniu. A nas obchodzi tylko uzyskaniu wyniku o nazwie "sukces".
Właściciel
-Cóż, ciężko się tutaj nie zgodzić...- I tak zakończył ten dialog, bo zbliżaliście się już do lądowania.
-Jakbyście potrzebowali jeszcze jakiegoś ostrzału to mówcie.- Dodał pilot, a wasza dwójka mogła już swobodnie wyjść ze statku, a ciężkozbrojny już zaczął to robić.
Właściciel
-Najpewniej pierw do bazy, wrócić do dziewczyny i w ogóle... No, a potem znowu będę tutaj patrolował okolicę i najpewniej jak przyjdzie pora to i tutaj walczył, mam nadzieję, że też tutaj będziesz.
- Nigdzie się nie wybieram. - oświadczył i podał mu dłoń. - Dobrze się z Tobą walczyło, Loganie z rasy ludzi. Nie mogę doczekać się kolejnych starć z wrogiem u Twego boku.
Właściciel
Uśmiechając się jeszcze odwzajemnił gest.
-To był dla mnie zaszczyt poznać jak walczą inne rasy. Z pewnością jeszcze się spotkamy, no i na pewno wszyscy wyjdziemy z tego w jednym kawałku.- Powiedział śmiejąc się jeszcze, a następnie założył na głowę swój hełm i zasalutował w waszą stronę krótko i odleciał stąd, teraz sami musicie pomyśleć dokąd się udać, biesiadować za co macie.
- DO Pustynnej, Ku*wa, Włóczni! - krzyknął. - Po kobiety, piwo i żarcie! Czas, ku*wa, odpocząć.
Właściciel
Można powiedzieć, że wszyscy jednogłośnie byli zadowoleni, teraz tylko poprowadzić tę szczęśliwą grupę.
Właściciel
No to teraz wasza grupa ruszyła ku Pustynnej Włóczni, na pewno wkrótce tam traficie.
//Czyli za jakiś czas :v//
Rafael skinął tylko głową na słowa pilota i ruszył ku wyjściu, by móc opuścić statek. Od razu po jego opuszczeniu czujnie rozgląda się w poszukiwaniu ewentualnego wroga, lub jego czujek. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Właściciel
Wylądowaliście w bezpiecznej okolicy, mogłeś się zatem jakoś mentalnie przygotować do wszystkiego czy też sporządzić wstępny rekonesans. Ciężkozbrojny już powoli zaczął iść w stronę placówki.
Właściciel
//Chciałem z tym czekać jakoś na orka, ale jakoś się to wymyśli :v//
Iiii tak oto wasza armia powoli kierowała się ku mostowi, gdy tak się przemieszczaliście to mogłeś w końcu dostrzec nawet innych wampirzych lordów, zapewne też chcących pojawić się wcześniej, niż za późno.
Jemu również przyświecała ta maksyma, więc prowadził swą armię dalej, a jeśli mógł, to jeszcze spoglądał na wojska innych.
//Przynajmniej miałem dostatecznie dużo czasu, by wymyślić strategię lepszą, niż lecenie na pałę ze wszystkimi zgniłkami i liczenie, że się uda.//
Właściciel
Wojska innych składały się w sumie z podobnych stworzeń, ale póki co widziałeś, że nikt nie prowadził ze sobą Wyrma, najwyżej posiadali Aerosary czy Zębacze. W końcu mogłeś już oddali widzieć most, w pełni pusty, a po waszej stronie już zbierały się was setki.
Tak więc kontynuował drogę i rozłożył się ze swą armią na jakimś wolnym skrawku terenu.
Właściciel
Miejsca było mnóstwo, bo póki co dopiero schodziły wasze armie. Zaś do waszej grupy, a konkretniej do ciebie podszedł jeden ze znanych ci wampirów, a konkretniej był to Vicovaro, byliście można to nawet określić znajomymi.
-No proszę Aren, udało się wam załatwić Wyrma i wcielić go do armii! Widzę, że naprawdę chcesz rozpieszczać lorda Xeno.
- Uznałem, że głupio tak przyjść ze zwykłymi Szkieletami, Kostuchami i Liszami, Vicovaro (Jezu, jakie trudne imię ;-;). A jak tam Twoja armia?
Właściciel
-Cóż, osobiście postawiłem na pełzacze, zamierzam użyć ich żrącej wydzieliny do niszczenia ich zakutych w pancerz wojaków. Rzecz jasna dalej mam zwyczajne jednostki plus kilka abominacji, które będą starały osłaniać się te przeklęte pełzacze... Ciekawe co wystawią po drugiej stronie mostu.
- To Orkowie, więc nie musimy obawiać się strzelców. Postawią zapewne na piechotę, którą może wzmocnić niego Ogrów i może jacyś jeźdźcy na Wargach. No, chyba że dostaną wsparcie od Elfów, wtedy trzeba będzie doliczyć do tego lekką piechotę i strzelców.