//Te Złe Ziemie nie wyglądają aż tak źle :V//
Właściciel
//Coś się link niezbyt dobrze skopiował :v//
Właściciel
Wraz ze swoją bandą oraz Loganem znaleźliście się po drugiej stronie mostu w północno-wschodniej części tego miejsca, już widać było znaczne różnice pomiędzy gorącym klimatem pustynnym, a tutaj zupełnie wypaloną i pozbawioną życia ziemią.
-Już niedługo powinniśmy ich znaleźć, pewnie już ten wampir wyruszył ze swoją obstawą do jaskiń, przynajmniej nie będą mieć drogi ucieczki.
- I przy okazji będzie się bronić ze swoimi przydupasami tak dobrze, jak tylko da radę. - powiedział, wiedząc to z doświadczenia i ze starej maksymy: "Zaszczute i ranne zwierze jest najbardziej niebezpieczne. Będzie broniło się do końca lub rzuci się na łowcę w ostatnim, rozpaczliwym i desperackim, ataku."
Właściciel
-Dlatego starajmy się nie tracić sił, mógłby je wykorzystać przeciw nam. Najgorzej jak stracimy ogra, wtedy może nawet poświęcić całą obstawę, byleby kontrolować go jak marionetkę, a wtedy możemy mieć problem. Zwłaszcza, że trzeba zabić więcej niż jednego wampira... No i przy okazji pierw musimy z niego coś wydusić.- Powiedział idąc dalej i wskazując ścieżkę na jakąś górę. Tędy szedł wraz ze swoimi szkieletami.- Spojrzał na utarte ślady. Ta, zdecydowanie... Na górze pewnie jest jakaś wartościowa jaskinia.- Dodał i ruszył wzdłuż śladów.
On oczywiście za nim, lecz najpierw wyjął broń. Pozostali powinni pójść w jego ślady.
Właściciel
Po kilku chwilach dotarliście w pobliże sporej jaskini, z której rozchodziły się skrzeki zwierząt. Dziesiątka szkieletów stała przed jaskinią, na szczęście byliście jeszcze dość nisko to nie widać żadnego z was.
-Chyba już z nimi walczą, no to co, idziemy?
- NA POHYBEL, SKU*WYSYNOM! - krzyknął i rzucił się jako pierwszy na Szkielety, chcąc jednemu ściąć głowę mieczem, a drugiemu rozbić czachę maczugą, którą dodatkowo doładował Magią Elektryczności.
Właściciel
Jako, że były to jedynie szkielety to tak oba ataki były niezwykle dewastacyjne gdzie w pierwszym odciąłeś głowę wraz z kawałkiem kręgosłupa, a drugiemu pogruchotałeś czaszkę, która w tej samej chwili również odpadła.
-No to widzę, że mamy głośne wejście.- Zaśmiał się, a następnie wzleciał jakieś pół metra nad ziemię i zaszarżował ze swojej pozycji pięścią w szkielety kasując na miejscu dwa. Pozostała ich jeszcze szóstka, a do zabawy wkroczyła już twoja drużyna, ogr złapał za jedną skałę i cisnął nią w grupkę złożoną z 3 szkieletów niszcząc je na miejscu, pozostałe szkielety zostały pokonane przez orków, którzy szybko uwinęli się z nimi obuchami.
- To teraz do jaskini? - zapytał, gdyż te dwa Szkielety tylko zaostrzyły mu apetyt na większą napi**dalankę.
Właściciel
-Tak, teraz do jaskini, o ile pójdzie wszystko dobrze to jeszcze walczą z lokalną fauną.- Powiedział, po czym z jego barku wysunęła się lampa, ale dla orka można to nazwać przenośną pochodnią. To skutecznie powinno osłabić wampira.- Wskazał na cacuszko na swoim barku.
- Ty osłab, ja je**ę. - powiedział i skierował się do jaskini, lecz Logana puścił przodem, bo to w końcu on miał światło.
Właściciel
-Zrobię co trzeba.- Powiedział no i ruszył przodem, za nim ty i cała twoja gromada, idąc tak chwilę dotarliście na miejsce walki, odbywała się ona teraz między kilkoma raptorami, a wampirem, trzema liszami oraz 40 szkieletami.
- Plan? - rzucił krótko do Logana, bo wiedział, że brutalna szarża nie zawsze wystarcza.
Właściciel
-Staramy się załatwić wampira, reszta sama się wtedy rozłoży.- Powiedział od razu namierzając swoją lampą wampira, a ten zaczął cicho syczeć, po czym posłał w waszą stronę połowę szkieletów.
Zebrał wokół siebie swych wojowników i ruszył na ich czele, tworząc klin, który miał wbić się w formację Szkieletów niczym pancerna, orkowa pięść wpie**olu.
Właściciel
-No to wy przodem, a ja górą.- Logan powiedział i wzleciał nieco w powietrze skupiając swój ostrzał "promieniem słonecznym" na wampirze dając wam łatwiejsze wejście w przeciwnika, zważywszy mniejsze przykładanie się wampira do kontrolowania nieumarłych, z miejsca już przy samej szarży stratowaliście 6 szkieletów, pozostała czternastka postarała się o otoczenie was.
Oznaczało to, że mogli napi**dalać wokoło siebie, co też uczynili.
Właściciel
Rozprawienie się z grupą szkieletów było dziecinnie proste, to przecież nic nie warte truchło, które rzuca się na przód armii. Jednak druga grupa szkieletów powoli upierała się ze swoim przeciwnikiem jakim były raptory, można wkrótce spodziewać się kłopotów.
Zamiast od razu na nich ruszyć, postanowił zmienić taktykę i poprowadził swoich ku Liszom.
Właściciel
Liszowie niestety mając minimalne pokłady własnej świadomości postanowiły wykorzystać swoje umiejętności nekromancji, by użyć stworzyć ze zniszczonych szkieletów pojedynczą abominację, która była wielkości waszego ogra, jak wiadomo zagrodziła wam drogę, a przy okazji machnięciem ręki powaliła dwóch waszych towarzyszy.
//Oszołomiła czy zabiła?//
Właściciel
//Panie, śmierć od dostania z liścia to byłby dramat.//
//Wolałem się upewnić, w końcu tu jakaś pie**olona abominacja :V//
- Na niego, chłopaki! Tylko ostrożnie! - dodał jeszcze i postarał się ominąć ten nekromancki twór, by zaatakować jego konstruktorów, czyli Lisze.
Właściciel
Dla ogra słowo ostrożnie jest wyjątkowo... Specyficzne, postarał się stanąć z nim w szranki bijąc się z nim wręcz, walka na szczęście była już między tą dwójką wyrównana, a twoi pozostali orkowie uderzali abominację po nogach. Lisze będąc zajęci utrzymaniem tak silnego wroga posłali w twoją stronę czterech szkieletów z pawężami i włóczniami.
Z tarczami mógłby mieć problem, więc zamiast je przebijać postarał się użyć na nich Magii Elektryczności, by porazić ich właścicieli. Jeśli to nie zadziałało to rzucił się do ataku, ale starał się uderzać w głowy wrogów.
Właściciel
O ile przeciwnik byłby z krwi i kości to tak atak elektryczny zrobiłby mu krzywdę, niestety w tym przypadku zadziałał on tylko na wydatek energetyczny. Wbiłeś się zatem między czwórkę szkieletów starając się uderzać ich jakkolwiek po głowach, te za to ustawiając pawęż pod odpowiednim kątem w miarę silnie się bronili, przyda się tutaj chyba jakaś inna taktyka...
W takim razie postanowił użyć na nich Magii Ognia w jej najbardziej destrukcyjnej postaci, czyli posłał wokół siebie ognistą falę zniszczenia, czar potężny, ale strasznie energochłonny.
Właściciel
Dewastacyjny czar okazał się przynieść dostatecznie dobry efekt niszcząc drewniane pawęże oraz włócznie należące do szkieletów, teraz pozostały ci płonące kościotrupy uzbrojone tylko w pięści i ogień, którymi płonęły, ciekawy przeciwnik, ale z pewnością mało groźny dla kogoś uzbrojonego.
Tutaj już nie namyślał się nad strategią, a jedynie zaczął atakować ich mieczem i maczugą.
Właściciel
Walka jak już wcześniej wspomniana, była dziecinnie prosta, ale zostawiła cię z kilkoma lekkimi oparzeniami na rękach, za to umożliwiły ci dalsze pójście na liszy, którzy w tej chwili byli dosyć bezbronni, jako że ich abominacja była zajęta, co prawda część twoich chłopaków odpadła już z walki z nim i został tylko ogr oraz kilku dzielniejszych chłopa.
//Odpadli? W sensie, że martwi?//
W takim razie rzucił się na nich z miejsca, robiąc użytek z miecza, a czasem też z maczugi i Magii Elektryczności, by czasem okładać ich wyładowaniami elektrycznymi przy zadawanych ciosach.
Właściciel
//Nikt tutaj nikogo nie zabija :v//
Banda nieuzbrojonych liszy, która nie potrafi walczyć, ani nie posiada żadnej zbroi czy innej formy obronnej czy magii bojowej, skończyło się to jednostronnym zwycięstwem orka, który tym samym odebrał im siły do utrzymania abominacji i ta rozpadła się. Niestety tym samym sporo sił wracało do wampira, na tyle, że wściekły zebrał energię mroku i cisnął nią w Logana posyłając go całego na ścianę jaskini, by upaść na ziemię.
-No, potrafi on przywalić, uszkodził mi na chwilę lampę, trzeba go położyć nim wrócą mu siły!- Powiedział, a wampir zaczął się głośno śmiać i ożywił do walki już kilka nieumarłych raptorów.
Walka z nimi była słabym pomysłem, więc postarał się zebrać całą grupę wojów w jednym miejscu, najlepiej tak, by osłonić Logana i tych nieprzytomnych po ciosach abominacji.
Właściciel
-Spokojnie, ja jeszcze nieco chodzić mogę.- Powiedział wysuwając parę energetycznych ostrzy ze swoich rękawic. Jak załatwimy wampira to już będzie po wszystkim.- Powiedział, a wampir osłonił się pozostałą dziesiątką szkieletów i trzema ożywionymi raptorami, najwidoczniej musiał minimalnie zregenerować swoje siły.
- NA POHYBEL! - wydarł się znowu i poprowadził swoich do ataku, ale tym razem skoncentrował całą furię na raptorach, szkielety pozostawiając reszcie. Na sam początek postanowił wykorzystać resztki swojej magicznej mocy i cisnął w każdego ognistą kulą.
Właściciel
Tutaj ognista kula mogła przynieść już lepszy efekt jako, że przeciwnik posiadał na sobie jakieś resztki mięsa, które zaczęło się nieco topić, a spod niego ukazywały się już kości tworząc odsłonięcie do ataku. Kilku twoich orków i ogr osłaniali głównie rannych przed 6 szkieletów, w tym czasie Logan szybko pozbywał się pozostałej czwórki nieumarłych i powoli przymierzał się do walki z wampirem.
Właśnie w te kości wyprowadził zamach maczugę, by je połamać i dodatkowy atak mieczem w głowę.
Właściciel
I tak oto upadł już jeden z raptorów z uszkodzonym mózgiem i czaszką. Pozostała teraz dwójka raptorów i uszczuplająca się liczba szkieletów od kiedy wampir zajęty jest wymianą ciosów, bloków i uników z Loganem.
Pierwszego raptora zaatakował z góry mieczem. Licząc, że ten zrobi unik i odskoczy w bok, on miał zamiar właśnie tam posłać potężny cios maczugą, by skutecznie mu coś zmiażdżyć.
Właściciel
Cięcia od góry działają naprawdę rzadko, tak samo było w tym przypadku, a takowy zrobił właśnie unik, ale wyprowadzenie zamachu maczugą poskutkowało i mogłeś odsłuchać gruchotania kości raptora, ten wiadomo, zachwiał się. By nieco doprawić akcji w tej walce drugi raptor w tym momencie zaszarżował na ciebie rozwierając swoją paszczę, by wbić się zębami w odstającą kończynę.
Cofnął szybką dłoń i wystawił na spotkanie jego paszczy swój miecz, licząc, że wróg się na niego zwyczajnie nabije.
Właściciel
O ile był to nieumarły raptor, to jednak nie był na tyle głupi, by nabrać się na taką sztuczkę. Odskoczył przed ostrym niebezpieczeństwem, a teraz masz przeciw sobie rannego raptora oraz w pełni zdrowego, które szarżują w twoją stronę.
Zaklął siarczyście i przeszedł do defensywy, kątem oka patrząc, jak radzą sobie pozostali.
Właściciel
Defensywa nie była tak trudna do czasu, aż raptory nie zaprowadziły tym razem ciebie pod ścianę. Kątem oka mogłeś dostrzec zarówno to, że twoi orkowi towarzysze poradzili sobie ze szkieletami i ruszyli ci na odsiecz, zaś Logan dalej wymieniał zamachy i uniki z wampirem, jakby żaden z nich się nie męczył...
Ryknął dziko, obnażył kły i ruszył do, jak mu się wydawało, niespodziewanego ataku, starając się odepchnąć od siebie raptory i ułatwić reszcie ewentualną odsiecz.
Właściciel
Twoja próba ucieczki była pomyślna, ale nie obeszła się bez ceny, raptory wykonały w miarę inteligentny atak bijąc się swoimi ogonami, które porastają niewielkimi kolcami, uderzenie wraz z przebiegnięciem poskutkowało wbiciem się ich i wyrwaniem z ogonów bestii, ale jesteś już bezpieczny pośród swoich wojaków.
No to odwrócił się i poprowadził całą gromadę w celu pozbycia się tych natrętnych stworów.
Właściciel
Całą gromadą już nie było problemu pozbyć się nieumarłych raptorów, rozdzieliliście je i atakowaliście flanką, co przyniosło im szybkie ukojenie od pośmiertnej usługi. Teraz pozostał tylko wampir, który nieprzerwanie wymieniał się atakami z waszym ludzkim towarzyszem.