Właściciel
Tarcze w zupełności wystarczyły do zablokowania tych uderzeń, następnie każdy naprzemiennie postarał się o wykonanie ataków w twoim kierunku, a strona cały czas się zmieniała.
Jako że miał dwa miecze, to postanowił zaatakować tego broniącego się, a drugim zatrzymać atak, cóż, atakującego Elfa, a zrobił to w momencie, gdy się zmieniali, liczył, że będą wtedy jakoś odsłonięci, a przynajmniej jeden z nich.
Właściciel
Nawet jak będą odsłonięci to masz do przebicia płytowy pancerz, a to jest kawał wytrzymałej blachy. No, ale takie wymiany, póki co ci wychodziły.
No to nadal tak działał, chcąc znaleźć lukę w tych ich pancerzach i posłać tam od razu swe ostrze.
Właściciel
Po kilku chwilach wymiany uderzeń udało ci się położyć na ziemię obu elfów pchając klingę w miejsca, gdzie pancerz płytowy nie zapewniał ochrony. Wreszcie mogłeś zobaczyć maga, a on zaś ciebie.
No cóż, miał hełm, a więc Elf nie mógł zobaczyć wyrazu jego twarzy. W takim razie darował to sobie i od razu zaatakował, jednym mieczem wykonując pchnięcie, a drugim zamach na wysokości jego szyi, aby oddzielić głowę od reszty ciała.
Właściciel
Niestety nie byłeś dość blisko, by móc to zrobić od razu przez co przeciwnik wykonał piorun kulisty w jednej dłoni, a z drugiej posłał w ciebie kolejną błyskawicę, która przez twoje posiadanie zrobi robiła ci dodatkową krzywdę, ale jako nieumarły nie sprawi, że umrzesz na wskutek szoku.
No to szybko natarł na niego, robiąc unik przed pierunem, jeśli było trzeba, i po skróceniu dystansu wykonał wcześniej zamierzony manewr.
Właściciel
Nim mogłeś podejść to rzecz jasna wystrzelił w ciebie piorunem przez co na chwilę przystanąłeś w miejscu ogłuszony, a on w tym czasie wyciągnął miecz i nałożył na niego efekt pioruna kulistego trzymanego w dłoni i kolejno wybiegł ci na przeciw. Oba twoje ataki wymanewrował odpowiednim ułożeniem miecza przez co pchnąłeś go w klingę i tak samo zablokował on zamach na szyję ostrzem, a przez twoje miecze przeszył cię prąd.
Nie mógł zginąć poprzez porażenie prądem, w końcu był Wampirem, więc natarł na niego z całą swą furią, któryś atak powinien raczej trafić.
Właściciel
Zginąć na pewno nie, ale wkrótce te porażenia przerobią cię na frytki. Przeciwnik starał się blokować wszystkie ataki, a ciebie z każdym kolejnym ciosem coraz bardziej raziło prądem, powoli mogłeś czuć jak twoje mięśnie zaczynają szwankować.
//I co? Nie trafił go ani razu? ._.//
Zmienił taktykę i postanowił się wycofywać, sprawdził też gdzie jest Wyrm i wezwał go, jeśli był on jakoś blisko i mógł się tu zjawić. Maga zajął pociskami Magii Mroku.
Właściciel
//Nie śmiertelnie.//
Przeciwnik postanowił zaś zostać w miejscu tworząc barierę przed sobą, która niwelowała pociski. Oboje nie mieliście zbyt dużo energii. Twój Wyrm właśnie walczył z grupą elfów, a z powodu odniesionych przez maga ran nie mógł w nich ziać ogniem, więc było to o tyle trudniejsze.
No to rzucił okiem ku innym jednostkom sojuszniczym.
Właściciel
Wszystkie prowadziły aktywną walkę, więc ciężko było znaleźć tutaj kogoś wolnego. Na szczęście szybko pojawił się w pobliżu ciebie twój znajomy wampir. Przez jego środek przechodził miecz, wampir zauważył cię i szybko podszedł do ciebie.
-Mógłbyś mi proszę pomóc to wyciągnąć, jeden z elfów zostawił we mnie swój miecz.
- Mam tu inny problem. - powiedział, wskazując głową na Maga, ale spróbował szybko wyciągnąć ostrze z ciała przyjaciela.
Właściciel
Ten jedynie nieco stęknął przy wyjmowaniu ostrza.
-Ach, zgaduję, że nie idzie ci jakoś walka z nim? Dobrym prognostykiem jest to, że ledwie stoi na nogach.
- Czyli chociaż go zmęczyłem.
Właściciel
-Skoro go zmęczyłeś, to teraz ja się nim zajmę.- Powiedział lekko się uśmiechając, a następnie zauważyłeś jak bariera twojego przeciwnika zaczęła się robić czarna przez co nie mógł nic przez nią widzieć, a po chwili twój przyjaciel zniknął i pojawił się tuż przed nim. Nie widziałeś co dokładnie się tam stało, ale bariera nagle zaczęła zanikać, a pomiędzy nogami wampira zaczęła kropić krew. Następnie wyciągnął on zakrwawioną klingę wysoko nad siebie i ponownie wrócił do ciebie tak szybko jak zniknął. Rzecz jasna mag teraz leżał na kamiennych płytach mostu i umierał.
- Jednego mniej. - powiedział i obdarzył konającego Maga pogardliwym spojrzeniem. - Elfie ścierwo.
Po tych słowach zaczął rozglądać się po polu bitwy i oceniać, gdzie przyda się najbardziej. No i ocenił jeszcze swój stan.
Właściciel
-Dobrze żeś go zmęczył, inaczej by jeszcze zareagował na ten atak...- Powiedział, a ty rozejrzałeś się jak dalej w koło panowała wrzawa, mieliście tylko swój mały okrąg, gdzie było na razie spokojnie. No i rzecz jasna twój stan nie ma się zbyt dobrze, nie możesz do końca ruszać lewą ręką i masz lekkie trudności z ogólnie lewą częścią ciała. Z trudem dochodzą w te miejsca sygnały od mózgu o poruszenie się.
- Sam chyba dalej nie mogę walczyć. - powiedział. - Ten Mag nieźle mnie urządził, mało by brakowało, a tymi swoimi wyładowaniami zmieniłby mnie w skwarkę.
Właściciel
-Noszenie cię też nie będzie należało do najefektywniejszych metod. Możesz się wycofać i jakoś zarządzać swoimi wojskami.
- Liczyłem, że będę z nimi w momencie zwycięstwa, ale cóż poradzić? Może zdążę dojść jeszcze do siebie. Tymczasem bywaj i nie daj się zabić. - powiedział i ruszył ku tyłom sojuszniczej armii, oczywiście uważny, by nie dać się teraz zaskoczyć.
Właściciel
-Spokojnie, zawsze dam radę uciec.- Powiedział i skinął do ciebie głową, a ty zacząłeś kierować się na tyły, gdzie zdecydowanie było bezpieczniej, nawet nikt po drodze cię nie zaatakował.
No to wycofał się i tam zdjął hełm oraz odłożył miecze, a następnie starał się jakoś ustalić, jak radzą sobie jego wojska.
Właściciel
Twoje wojska radziły sobie nie tak źle, Lisze zajmowały się ożywianiem poległych, a resztki Aerosarów nękały nieco armie przeciwnika. Tak samo Wyrm zajmował się przyjmowaniem na siebie obrażeń, reszta nieumarłych osłaniała Lisze i wspomagała resztę w walce.
Tu nie miał już wiele do zrobienia, no może poza wskrzeszaniem umarłych, co też czynił.
Właściciel
Mając nie tak dużo energii nie mogłeś tego robić za długo. W pobliżu twojej osoby zaś utworzył się zielony płomień, z którego zobaczyłeś znajomą twarz swojego pana, Xeno.
Zgodnie z nabytym odruchem uklęknął na jedno kolano i pochylił głowę.
- Tak, Lordzie Xeno?
Właściciel
-Wracaj do walki, to jeszcze nie koniec... Lepiej skończcie to szybko, bo nadchodzi wsparcie paladynów...- Powiedział do ciebie, a ty poczułeś jak twoja moc była uzupełniana praktycznie do pełna, podobnie twoje obrażenia się goiły. Demony zdecydowanie potrafią wynagradzać.
Zaczekał aż jego pan się oddali, a następnie wstał, nałożył hełm, wziął miecze i ruszył do walki, po drodze używając Magii, aby zabijać wrogów i wskrzeszać sojuszników.
Właściciel
Tak samo jak się pojawił tak i zniknął, a ty ponownie ruszyłeś do boju. Zarówno magia wspomagała wasze oddziały jak i przeszkadzała przeciwnikom, a wróg coraz bardziej spychany był na drugi koniec mostu.
Nacierał dalej, prowadząc swych żołnierzy oraz wskrzeszając ich w miarę potrzeby, wrogom też nie szczędził kling mieczy i magicznych pocisków.
Właściciel
Niestety armie paladynów nie zdążyły wspomóc wojaków na moście, mieliście już wypychać wroga za niego, ale w tym czasie mech Providence zaczął dziwnie się świecić, jednostki Syndykatu w krzyku zaczęły od niego uciekać, wy chyba też powinniście.
Przekazał swym oddziałom, aby uciekły jak najdalej, sam również zaczął wykonywać szybki odwrót taktyczny, bo przecież nie uciekał.
Właściciel
No i to był najlepszy czas, by to zrobić, ponieważ most został zniszczony przez eksplozję mecha. No, a przynajmniej jest między obiema stronami dosyć spora wyrwa, część nie zdołała zbiec, a niektórzy sojusznicy nawet zostali uwięzieni po drugiej stronie, a tam szybko wybici. Na szczęście spora część twoich wojsk jakoś się zachowała. Tak samo zaraz po chwili w ziemię w pobliżu was uderzył mocno demon, który zastępował tu Xeno.
Kazał Łucznikom strzelać do wrogów po drugiej stronie, a sam obserwował Demona i patrzył, co tez uczyni.
Właściciel
Ten jedynie wstał i otrzepał się z kurzu. Twoi łucznicy natomiast woleli nie strzelać mając możliwość postrzelenia sojuszniczych oddziałów, które w sumie i tak już były dosyć stracone.
-Na co czekacie, wycofujemy się stąd. Nie będziemy przecież odbudowywać mostu pod ostrzałem.
Tak więc zaczął zbierać swe jednostki i wycofywać je, osobiście liczył na jakiś pokaz demonicznej mocy, ale że nie, to trudno.
Właściciel
Przeszliście kawał drogi resztkami tej dużej armii, ale w końcu zatrzymaliście się, a demon znowu zaczął mówić.
-W następnej inwazji już towarzyszyć wam będzie mój Pan. Póki co wszyscy wracajcie do swoich zamczysk, na drugi raz atakujemy od drugiego mostu...
Zanim odszedł, zebrał wokół siebie swe wojska, chciał sprawdzić jak ma się sytuacja i jakie straty poniósł.
Właściciel
Straty były zauważalne, to na pewno. Zginęła ponad połowa twojego szwadronu aerosarów, mniej niż połowa kostuch i kilku liszy. Wyrm na szczęście był względnie cały i zdrowy.
Lisze najbardziej bolały, w końcu nie miał jak ich potem stworzyć. Niemniej, nie było tak źle, więc skierował swe armie prosto na Kres Nadziei.
Właściciel
A więc ruszyliście z powrotem na swoje włości, które i tak były wyjątkowo blisko tej części mostu.
Właściciel
//Dokładnie, zaczynaj :v//