Właściciel
//Jak zbroja, złocista. Chyba, że pytasz o jej kształt, wtedy to kula.//
//Kurde, kończą mi się pomysły ;-;//
Właściciel
//Ta bariera i tak tylko była widoczna, gdy jeszcze użyłeś na nim magii, teraz jej nie ma.//
Ponownie zebrał część swej Magii, by zasypać wroga pociskami, najlepiej w dużej liczbie, pod różnymi kątami i z różnych stron.
Właściciel
Niestety żadne z nich nie zrobiło na barierze większego wrażenia.
-Nie nauczyłeś się po pierwszej próbie...?- Powiedział do was, a zbliżał się coraz to bliżej.
- Jak rozumiem to poddanie się nie wchodzi w grę?
Właściciel
-Zabiliście moich ludzi, wznieciliście ogień i zapewne jeszcze namieszaliście gdzieś indziej. Może przynajmniej was oszczędzę, gdy powiecie kto was u licha nasłał...
- Problem jest taki, że nie wiem.
Właściciel
-No chyba dla kogoś ku*wa wykonywaliście to zadanie...
-Znaczy się, to był jakiś dziwak co mówił, że z wami na bank napadł...
- Nie podał żadnych danych osobowych.
Właściciel
-Taka wiedza jest wystarczająca... To pewnie ten ch*j Cyprian. Szczur z kanałów tak zwany... A nie dostał swojej działki, ponieważ przez niego prawie wpadliśmy w łapy straży miejskiej...
- Nie wyglądasz na kogoś, kto musi rabować, by mieć złoto.
Właściciel
-Ha, nie znasz moich wydatków. W dodatku napad na ten jeden konkretny był bardziej pozbywaniem się rywali. No ile wam ten Cyprian obiecał, co?
- Mieliśmy dzielić się po połowie.
Właściciel
-To aż zbyt szczodre dla niego, oddaliście mu już złoto, które najpewniej zrabowaliście Reuvenowi?
- Część zostawiliśmy sobie w sakiewkach i kieszeniach.
Właściciel
-Mhm... Gorzej, że teraz on zwieje z całą skrzynią, a wam zostawi pewnie figę. W dodatku nawet jakby wam się udało mnie zabić, to i tak byście nic nie dostali...
- Wtedy pewnie spróbowalibyśmy sami go zabić.
Właściciel
-Gorzej tylko, że jest on magiem, dlatego ja się przed nim zabezpieczyłem, tak samo i przed wami.
- Też go o to podejrzewałem, w końcu nikt nie zaczepiłby dwóch takich najemników sam, nie mając broni, Magii lub obstawy.
Właściciel
-Zgaduję, że też jeden z jego szczurów tutaj wywołał pożar... Także oddawajcie część tego co zrabowaliście z wieży Reuvena i będziecie mogli w spokoju odejść, moi chłopcy zajmą się, by wszyscy o tej sprawie zapomnieli...
-Noż ku*wa, no i tyle mamy z szukania jakiejś roboty.- Powiedział Opoj wyciągając klejnoty z mieszka. W międzyczasie wasza trójka usłyszała krzyki z zewnątrz.
Pospiesznie oddał całe zrabowane złoto, swoje własne zachował. Następnie odwrócił się w kierunku źródła krzyku, patrząc pytająco na Opoja i pana domu.
Właściciel
-Część sobie tam zatrzymajcie...- Powiedział jeszcze przed usłyszeniem krzyku. Ktoś najpewniej się teraz o was zamartwia...- Powiedział i wskazał głową na drzwi wyjściowe.
- Tak więc jesteśmy wolni?
Właściciel
-Wydaje mi się, że wasza wolność kończy się po opuszczeniu tego budynku.
- Niby czemu? Straż miejska? Nasz były pracodawca?
Właściciel
-Ciężko mi się domyślić, które to może być konkretnie, ale raczej nie macie za dużego wyboru, by iść i to sprawdzić.
- Miło z Twojej strony, że nas nie zabiłeś. - odparł i skierował się do wyjścia.
Właściciel
-Ktoś mnie może w tym wyręczy.- Odparł jeszcze, a następnie wasza dwójka wyszła całkowicie z budynku. Płomień był już ugaszony, ale jednostki tego w środku były już martwe. Zamiast tego pojawiła się przed wejściem garstka kuszników w czarnych strojach i białych maskach, a po środku nich stał wasz zleceniodawca.
-No proszę, i jak wam tam poszło?- Spytał krzyżując ręce na piersi.
//Ździebko niezręcznie.//
Miał ochotę się wycofać, ale pozostaje dalej tu stać i jakoś grać na czas.
- Po wejściu tam możesz się sam przekonać.
Właściciel
-Och, doprawdy? Udało wam się go załatwić?
- Było ciężko, ale daliśmy radę.
//Magia Arkanów to też jakieś mniejsze i większe tarcze i/lub bariery czy niekoniecznie?//
Właściciel
//Można tą magią takowe robić.//
-Wspaniale... A gdzie jego skarb?
//A można to robić dyskretnie, by nikt nie widział? Oczywiście, tarcza będzie niewidoczna tak długo, aż ktoś jej nie zaatakuje.//
Właściciel
//Można, ale nie oczekuj wtedy, że będzie aż tak silna jak normalna.//
- Też w środku, gość ma tyle tego, że nie mieliśmy jak tego unieść. - powiedział i dyskretnie otoczył siebie i Krasnoluda magiczną tarczą, oczywiście tak, aby nikt inny tego nie zauważył.
Właściciel
-Niby jak, coś wam w tym przeszkodziło?- Powiedział patrząc się na was, a następnie skrzyżował ręce na piersi.
- Tego jest za dużo nawet jak na Was, wyszliśmy właśnie poszukać czegoś , co pomogłoby nam w zabraniu tego na zewnątrz.
Właściciel
-Wzbogacił się, je**ny... Dobra, no to resztę najwyżej weźmie się innym razem...- Powiedział, a następnie spojrzał po swoich ludziach. No na co się ku*wa gapicie, pomóżcie im to przenieść!- Rozkazał głośniej swoim chłopakom, a czterech z nich opuściło kusze i ruszyło w waszą stronę.
- W takim razie my się już ulotnimy, współpraca z Tobą była przyjemnością. - powiedział i ruszył z Opojem do najbliższego wyjścia, oczywiście ciągle utrzymując chroniącą ich tarczę.
Właściciel
-Stać.- Powiedział jeszcze nim zdążyliście się ruszyć. To wy z nimi tam wejdziecie i ruszycie po te złoto.
Właściciel
-Bo chyba chcecie swoją należność, co?
- Wzięliśmy już, mamy w kieszeniach i sakwach.
Właściciel
-No te wasze sakwy to pękają od tych tysięcy sztuk złota...
- Bo tyle nie wzięliśmy, te kilkaset w zupełności nam wystarczy.
Właściciel
-Patrzcie jakie dobre duszyczki... Dobra, zmiatać mi stąd.- Powiedział odsyłając was ręką, a następnie nakazał reszcie swoich wojaków ruszyć do drzwi. Dwójka zajęła się otwieraniem sporych drzwi, a zaraz po ich otwarciu ich głowy uderzyły o posadzkę, gdy przywitał ich pan domu na dzień dobry odcinając dwie głowy jednym zamachem.
-Noż ku*w...- Skomentował to jeszcze Cyprian nim uformował w dłoni dwa magiczne pociski, które posłał w przeciwnika, a te tylko rozprysły się na jego barierze. No teraz jeszcze ku*wa takie coś masz?!
To nie była ich walka, a więc skierowali się szybko do najbliższego wyjścia, by wykorzystać zamieszanie.
Właściciel
Zamieszanie na pewno było, ale to już nie wasz interes, ale teraz lepiej szybko się stąd ulotnić nim zleci się straż.