Właściciel
Atak na niego się udał, gdy ten był przerażony widokiem dwóch ciał. No i jak wiadomo, pancerz na karku w tym modelu hełmu nie istniał, więc wbiłeś mu ten sztylet pomiędzy kręgi kręgosłupa i pozbawiłeś go tym samym życia.
Zostawił ciało tam, gdzie upadło i ruszył dalej, byle w górę.
Właściciel
Pomieszczenie, do którego się udałeś było wyjątkowo dziwne. Miało ono ustawiony wysoko sufit, który prowadził dalej tylko poprzez kwadratowy otwór w środku. No, ale poza tym znajdowały się tam jeszcze trzy okna, jakieś ozdoby oraz trójka średnio uzbrojonych wojaków, mniej więcej jak ci poprzedni.
Właściciel
//Zapomniałem tego dopisać, są odwróceni w twoją stronę, więc tak.//
Nie mieli łuków, kusz czy czegoś w tym rodzaju, a to tylko ułatwiło sprawę mordercy. Natychmiast ruszył ku nim, chcąc jak najszybciej zacząć walkę.
Właściciel
Oni jeszcze pierw spojrzeli po sobie i ruszyli na ciebie rozdzielając się tak, by cię otoczyć, następnie zaatakował każdy z nich z innej strony co dawało ci tylko jedną drogę do uniku.
I tak też zrobił, wycofał się tamtędy, a następnie kontratakował, wyprowadzając serię szybkich ciosów na przemian sztyletem i mieczem.
Właściciel
Nie byli najbardziej wymagającymi przeciwnikami, zwłaszcza że posiadali jedynie buzdygany, zbroja nieco ich ochraniała, ale ostatecznie położyłeś całą trójkę w kałuży krwi.
Zadowolony z wyniku tej potyczki podszedł do kwadratowego otworu, który prowadził w górę. Poszukał jakiejś drabiny, kładki, liny lub czegoś w ten deseń.
Właściciel
Problem był taki... Tutaj niczego takiego nie było. Najpewniej musiałeś użyć czegoś własnego lub liczyć, że ktoś zrzuci ci stamtąd linę, a wiadomo która wersja była tutaj bardziej prawdopodobna.
Tak więc wziął linę, przywiązał ją do strzały i wystrzelił ją w górę, licząc, że w coś trafi lub o coś się zaczepi.
Właściciel
O coś na pewno się zaczepiła, ale czy jest to w pełni bezpieczne...
Pociągnął linę mocno kilka razy, by to sprawdzić.
Właściciel
Stabilna, można bezpiecznie wejść.
Właściciel
Gdy już byłeś na górze ogarnęła cię kompletna ciemność, poza tym minimalnym światłem zapewnianym przez otwór obok ciebie, którym wszedłeś oraz przez pojedyncze, otwarte okno. Nie wiedziałeś jak duże mogło być to pomieszczenie lub co w środku skrywać.
Liczył, że zdoła użyć Strażnika w roli pochodni. Jeśli nie, to cóż, pozostaje przeszukiwanie pomieszczenia po ciemku.
Właściciel
Co prawda nie była to pochodnia z prawdziwego zdarzenia, bo bardziej działało to jak świetlik w ciemnym tunelu, ale zawsze to było coś. Nie dostrzegałeś, by to pomieszczenie było jakoś szczególnie interesujące, nie było też ono szczególnie duże, jakby gdzieś miały być ukryte schody... Tylko gdzie? Poza tym odkryłeś półkę z bibelotami, jakieś wazony i miejsce na pochodnię. Brakowało tylko wiedzy na temat tego co było nad tobą.
Zaczął więc chodzić po pomieszczeniu, licząc że dowie się czegoś więcej.
Właściciel
Cóż, nic nowego nie znalazł. Najwidoczniej te elementy miały jakąś ważność w odnalezieniu przejścia.
Więc podszedł do półki i sprawdził co na niej jest.
Właściciel
Przede wszystkim jakieś głupoty, ale jedna z tych głupot była małą szkatułką, zakluczoną niestety.
Spróbował otworzyć ją za pomocą sztyletu.
Właściciel
Sztylet niestety nie był zrobiony jak klucz, nie nadawał się on do takiego włamania... Możliwe, że klucz był nadal gdzieś w tym pokoju.
Tak więc zaczął go szukać, skoro nie dał rady pokonać zamka sztyletem.
Właściciel
Nigdzie na ziemi nie leżał, to na pewno. Może warto szukać gdzieś konkretniej.
Ponownie sprawdził szafkę, później wazony.
Właściciel
Na szafce nie było czego szukać, ale w wazonach już tak, wyciągnąłeś z jednego odpowiednio mały kluczyk, który pasowałby do szkatułki.
Otworzył szkatułkę, czego można było się zapewne spodziewać.
Właściciel
No i w środku zobaczyłeś niewielką, matową kulkę, pasowała w sumie do małej figurki, które miała wystawione obie ręce jakby miała tę kulkę utrzymać.
Więc położył kulkę na figurce, czekając na to, co nastąpi.
Właściciel
Nastąpiło to, że figurka upuściła kulkę rozbijając ją. W środku był zwinięty papierek.
Podniósł go i przeczytał, pomagając sobie przy tym światłem ze Strażnika.
Właściciel
No i na owej kartce widniało jedno proste słowo: Illuminos.
- Iluminos? - wypowiedział owe słowo na głos, licząc że nie będzie to zaklęcie, które go zabije.
Właściciel
No i go nie zabiło, a ściana na przeciwko okna zaczęła się powoli osuwać ukazując światło oraz schody.
Schował karteczkę i ponownie wyjął broń. Ruszył po schodach.
Właściciel
Nim jednak mogłeś w ogóle podejść usłyszałeś za sobą dwa dość ciche upadki, a zaraz po tym świst wyciąganej broni, nie byłeś w tym pomieszczeniu sam.
No więc zaczął pomagać sobie Strażnikiem, by zlokalizować tych oponentów, ewentualnie szukał ich wzrokiem.
Właściciel
No i byli, dwójka ubranych całkowicie w czerń mężczyzn, mogli posiadać skórzane pancerze. No, ale zauważyłeś, że jeden uzbrojony był w łańcuch z hakiem, a drugi w miecz i sztylet. Ten jeden już rzucił swoją bronią w twoim kierunku licząc, że dostaniesz tym.
Postarał się odskoczyć w bok i jeszcze przeciąć mieczem łańcuch.
Właściciel
Łańcuch nie miał tak twardej formy, więc jedynie opadł na podłogę, a przeciwnik przyciągnął go do siebie, natomiast drugi już zaczął iść w twoją stronę.
I on ruszył w jego kierunku, licząc na to, że jeśli zwiąże walką jednego, to drugi nie odważy się użyć łańcucha.
Właściciel
Nie było to głupi przeciwnik, więc ustawiał się specjalnie tak, by jego sojusznik miał do ciebie dostęp. Sam pierw zaatakował cię zamachem z miecza, a ten drugi zaczął podchodzić bliżej machając w ręce łańcuchem.
Sparował cios Strażnikiem. Gdyby wróg nie miał sztyletu, wbiłby swój w jego żebra, ale że ma drugą broń, to spróbował za pomocą Wampirzego Sztyletu pozbawić go owej broni, a może i uszkodzić przy okazji dłoń, która ją dzierżyła.
Właściciel
Sparowanie się udało, natomiast on tak samo obronił się przed twoim sztyletem. Pojawił się problem, gdy osoba od łańcucha rzuciła go tak, że obwiązał go wokół twojej nogi i pociągnął do siebie przez co obaliłeś się. W tym czasie zaatakował cię ten od miecza pchnięciem od góry, w końcu leżałeś.
Postanowił przeturlać się i wbić miecz w ciało stojącego nad nim wroga. Jednocześnie starał się sztyletem przeciąć łańcuch.
Właściciel
Tak samo jak i on nie trafił tak i ty, przesunął się do boku. sztylet to niestety za mało, by przeciąć łańcuch, nadal dzielnie się on trzymał, a gość o łańcucha wyjął sztylet zza pasa i teraz dwójka miała cię zaatakować, jeden wbijając sztylet, a drugi pchając w ciebie mieczem.
Wykonał dość ryzykowny manewr, bowiem pozwolił temu z mieczem zbliżyć swe ostrze, by móc zadać cios i odciąć mu dłoń Strażnikiem. Jeśli się nie uda, był gotów do uniku. Jednocześnie postarał się sparować Wampirzym Sztyletem sztylet drugiego.