Właściciel
-Zależy czego tam możecie potrzebować, wsparcia siłowego na pewno tam nie dam. Mogę też z środka dać jakąś linę z hakiem, byście mogli po murze się wspiąć.
- Więc lina z hakiem i pożar jako dywersja.
Właściciel
-No to się dogadaliśmy, teraz czekajcie na noc i zaatakujcie obojętnie gdzie chcecie, ja pomoc zapewnię w zamku no i najwyżej jakiś pożar w wieży, jeżeli tego wam potrzeba.
- Nie, z wieżą sobie poradzimy bez większych problemów, pożar bardziej przyda się w zamku. Powiedzmy, gdzieś na froncie wywołasz pożar, a z tyłu wjedziemy po linie.
Właściciel
-Mają na zewnątrz beczki z piwem, rozleje je ktoś i podpali, to chyba wam wystarczy.
Skinął lekko głową.
- Wystarczy. Jeśli to wszystko, to zabierzemy się do roboty.
Właściciel
-No to życzę wam obu powodzenia.- Skinął do was jeszcze głową i zniknął w ciemności uliczki, a wy mieliście czas na przygotowanie się do wieczora.
-No to co robim, nie będziemy chyba siedzieć na dupie, co?
- Ty możesz iść się napić, ja obejdę wokół tę wieżę, muszę poszukać jakiegoś miejsca, żeby zasadzić się z łukiem.
Właściciel
-A proszę bardzo, ale taki to pewnie od tak przez okna nie wygląda.- Powiedział i wzruszając ramionami udał się do karczmy, w której byliście ostatnio.
A on dyskretnie wrócił pod wieżę, tak by nikt go nie zauważył. Jednak zamiast znów przyglądać się temu miejscu, poszukał obok jakichś budynków, najlepiej z oknami i do tego opuszczonych.
Właściciel
Szukanie opuszczonych budynków w centrum miasta jest zdecydowanie bezowocne, zawsze można pobiegać po dachach, ale wtedy możesz zostać wypatrzony przez kogoś z okna.
Zdecydował się użyć liny, by wdrapać się na dach domu naprzeciwko wejście do wieży. A właściwie to jedynie zarzucił linę i ocenił, czy będzie to możliwe. Z właściwym manewrem poczeka aż do zapadnięcia zmroku.
Właściciel
Nie będzie z tym problemu, ale rzeczywiście warto zaczekać, by straż przed bramą nie zauważyła takiego czegoś.
Zadowolony z tego wyniku wrócił do karczmy i tam zaczekał z Ponurym Opojem na zmrok.
Właściciel
Pijąc tak i opowiadając sobie historyjki i żarty wreszcie zaczęło się ściemniać, a niebo ogarnęły chmury, a księżyc zapewniał minimalną ilość naturalnego oświetlenia.
- Czas na nas. - powiedział do Krasnoluda i obaj ulotnili się z karczmy.
Właściciel
-Nareszcie jakaś robota, już mi się srać chciało z nudów...- Powiedział i udał się pod wieżę wraz z tobą. Obecnie przed wejściem stała dwójka strażników, ale przyszła do nich kolejna dwójka, najwidoczniej mieli się zmienić. Ta chwila zajęcia może dać wam nieco pola do popisu.
- No dobra, to Ty idź ich zagadać, tak żeby nikt stąd nie wyszedł. Wymyśl jakiś powód. Ja wtedy zrobię użytek z łuku, a Ty załatwisz tych w zasięgu Twojego topora, jasne? - spytał i nie czekając na odpowiedź ruszył po linie do wcześniej ustalonego punktu strzeleckiego, wyciągnął łuk, nałożył strzałę na cięciwę, wycelował w jednego ze strażników i czekał.
Właściciel
-Jasne, jasne...- Powiedział udając się i podszedł do grupki, byłeś za daleko to nie słyszałeś rozmowy, ale widać szło mu jakoś, a ty miałeś dobrą pozycję do strzelania.
Tak więc starannie wymierzył i posłał pierwszą strzałę w strażnika. Nie patrząc na efekt wziął drugą strzałę i wypuścił ją w kolejnego wroga. Pozostałych zostawił Opojowi, głównie dlatego, że pewnie byli zbyt blisko niego, żeby mógł zaryzykować strzał, ale poza tym chciał mu dać okazją, żeby się wyżyć.
Właściciel
Pierwsza strzała od razu pozbyła się pierwszego strażnika, a ta druga trafiła w bark innego. Krasnolud wykorzystując zamieszanie szybko wyciągnął swój topór i rozprawił się po kilku chwilach z trójką strażników. Mogłeś już zejść i przejść do następnej części swojego planu.
Także zmienił łuk i strzały na sztylet i miecz, a następnie zszedł po linie na ziemię i ruszył do Krasnoluda.
- Musimy działać szybko. - uprzedził go. - Zrobiliśmy to w miarę cicho, ale ktoś w końcu się zainteresuje się brakiem straży.
Po tych słowach ruszył w kierunku wejścia. Tu nie było miejsca na finezję, tym razem postawił na brutalną siłę.
Właściciel
-Przed nami będzie trochę do przejścia.- Powiedział i oboje udaliście się już do środka. Na pierwszym piętrze było pusto, zarówno bez wrogów jak i bez rzeczy do podebrania, były jedynie schody na górę, a raczej kraść obrazów nie będziecie czy kwiatów nie będziecie.
Właściciel
Już na kolejnym piętrze widziałeś korytarz, a po drodze było kilka par drzwi i przejście dalej. Czy warto sprawdzać co jest w pomieszczeniach czy iść dalej?
Postanowił sprawdzić to w drodze powrotnej i konsekwentnie szedł dalej.
Właściciel
Jedno było niestety uchylone, a ktoś stamtąd najwidoczniej usłyszał wasze kroki i powiedział.
-E chłopaki, chodźta się napić! Trzeba też tu kogoś do gry w kości!- Wypadałoby wam na szybko wymyślić jakiś plan, by wam nie przeszkadzali.
Polecił ukryć się Opojowi, ale tak, by mógł szybko wkroczyć do akcji. Sam starał się przybrać jak najbardziej słaby głos, jakby ledwo co dychał i powiedział:
- Hej! Hej, pomóżcie nam.
Właściciel
-A co się tam odje**ło?- Powiedział podpitym głosem, najwidoczniej nie czuł różnicy w głosie. Twój przyjaciel odsunął się gdzieś do tyłu.
- Chodź! - krzyknął, starając się nadać głosowi bardziej desperackie brzmienie.
Właściciel
-Ku*wa idę, idę...- Powiedział, po czym usłyszałeś kroki jednej osoby, średnio przytomnej, gdyż nie były one utrzymane w jakimś tempie. Masz jakąś chwilkę na przygotowanie się, a w środku najpewniej sam nie był.
Także przyczaił się, aby wbić mu sztylet prosto w gardło, lub inny czuły punkt, gdy tylko znajdzie się dostatecznie blisko i zniknie z pola widzenia swych towarzyszy. Wcześniej polecił jeszcze Krasnoludowi, by się nie mieszał.
Właściciel
Krasnolud nieco gnuśnie wykonał polecenie, a ty chowając się za progiem czekałeś, aż ten wyjdzie i tak jak chciałeś, wbiłeś mu sztylet w gardło, bo przecież do hełmu nie ma co pić, mężczyzna wypuścił z siebie jeszcze jakieś ciche bulgotanie, a ty miałeś teraz takowego musiałeś jakoś się pozbyć.
Odciągnął ciało kilka kroków dalej i puścił je, licząc, że wywoła tym hałas.
- Cholera, a ten znów się przewrócił! - krzyknął do pozostałych pianych strażników. - Niech no kilku podjedzie nam z nim pomóc!
Po tych słowach powiedział Krasnoludowi, że będzie mógł się zabawić, więc sam jedynie przygotował się do obrony, bo zabicie strażników zostawił Opojowi, który mógłby się teraz wyładować.
Właściciel
-Ku*wa ten debil to zawsze za dużo wychleje.- Oznajmił jeden z nich. Dobra chłopaki, wstawać, znowu go trzeba zabrać do łóżka.- Powiedział i usłyszałeś jak wszyscy wstają i udają się do wyjścia. Tak właśnie trójka strażników opuściła pomieszczenie, a krasnolud o dziwo w ciszy zaatakował jednego z nich stojącego tyłem do niego toporem w zgięcie kolan, a następnie w plecy. Wiadomo, padł. Reszta zdziwiona z miejsca pobiegła do środka pokoju, by wziąć w ogóle broń, takiego obrotu spraw się nie spodziewali. Krasnolud pobiegł za nimi zostawiając cię tutaj obecnie samego.
Nie martwił się o to, by Opój nie dał rady, więc ruszył dalej na górę, w obawie, że ktoś mógłby usłyszeć raban na schodach.
Właściciel
Gdy już się zbliżałeś to usłyszałeś czyjeś przyśpieszone kroki prowadzące w twoją stronę, teraz przydałaby się jakaś szybka reakcja.
Wątpił, by Ponury Opój próbowałby się tak skradać, więc pchnął ostrzem miecza za siebie, a później się odwrócił, by ocenić efekt, oczywiście z mieczem i sztyletem w broni, gotów do skontrowania lub zatrzymania wrogiego ciosu.
Właściciel
//Zapomniałem dodać, że to ze schodów .-.//
//W jakim sensie? Że on zbliża się do mnie od przodu, schodząc z góry?//
//To nieco komplikuje sprawę.//
Postarał się znaleźć jakąś kryjówkę. Jeśli mu się nie udało takowej znaleźć, to ścisnął mocniej broń i zaczął czekać na tego idącego szybko jegomościa, zderzenie się nic by tu nie dało.
Właściciel
I tak schody osadzone są tak, że po bokach ma ściany, więc wystarczyło nawet zaczekać za rogiem, aż zejdzie, a był już takowy w zasięgu ręki.
Skoro miał możliwość użycia elementu zaskoczenia, to skrzętnie z tego skorzystał, chowają się za rogiem.
Właściciel
Przeciwnik schodził już do dołu zdziwiony hałasami dochodzącymi z pokoju, w którym krasnolud załatwiał strażników.
//W sensie, że teraz mogę zakraść się do niego od tyłu?//
Właściciel
//No średnio, najwyżej nim się obróci to możesz go zaatakować od boku.
//A w ogóle widać w co jest ubrany i uzbrojony, jakiej rasy? No i jakiej płci, bo niepotrzebnie zakładam od początku, że to facet.//
Właściciel
//Miał na sobie te minimalną ochronę w postaci kolczugi i hełmu z nosalem, poza tym najwyżej tabard z herbem, za broń miał buzdygan. Rasa elf jak większość tutaj no i mężczyzna.//
Zaczekał aż go minie, by móc pójść cicho za nim te kilka kroków i zadać cios Wampirzym Sztyletem w jego kark, zapewne nie był on chroniony przez hełm lub kolczugę.