- C.. co się stało - próbuje sobie cokolwiek przypomnieć
Właściciel
Wszystko jak przez mgłę, poza samym snem, który był nadzwyczaj wyraźny.
Stara się wstać, musi przecież odszukać smoka.. On pewnie wie, co się stało.
Właściciel
Wstałeś, jednak nogi nie wytrzymały ciężaru i ponownie upadłeś.
Skoro jego ciało odmawia posłuszeństwa, to on stara się przynajmniej rozejrzeć się po jaskini.
Właściciel
Nadal jest taka sama, jak przez kilkoma minutami, gdy rozglądałeś się po niej wcześniej.
- Nie.. Przecież musisz gdzieś tutaj być.. Nie mogłeś sobie tak po prostu odejść.. Nie po tym, co się stało. - Dalej próbuje podnieść się z ziemi
Właściciel
Udało się, ale musiałeś niemalże przytulać się do ściany jaskini.
Próbuje krzyczeć pomimo ogromnego zmęczenia - Gdzie jesteś.. Pokaż się !!
Właściciel
Krzyczeć akurat mogłeś do woli, ale teraz bez efektów.
Ponownie upada na ziemię. Myślał, że znowu odniósł porażkę i że to był powód, że smok zniknął, więc z oczu zaczęły mu lecieć łzy - Nie.. To niemożliwe.. Znowu zawiodłem. Chyba jednak lepszym wyjściem byłoby oddanie się temu smokowi.. Nie ważne, czy zechciałby mnie pożreć czy coś gorszego.
//Ale w tym nie ma żadnych dziwnych skojarzeń.. Nie oskarżam, że ty byś miał, ale ja niestety miałem przy pisaniu "oddanie się"//
Właściciel
//Przez chwilę uśmiechnąłem się, niczym prawdziwy zboczeniec, ale to tak tylko, krótkotrwale.//
Gdy leżałeś, płacząc i użalając się nad sobą, do jaskini wrócił Smok, z kozłem górskim w pysku. Położył truchło na podłodze i popatrzył na Ciebie.
- Nareszcie wstałeś. - stwierdził. - Minął już tydzień.
Unosi głowę, bo nie jest pewien, czy to nie jest tylko przywidzenie - J.. Jak to ? Aż tydzień ? Co się stało, że to miejsce tak wygląda ?
Właściciel
- Ogień. - odparł lakonicznie, jakby to jedno słowo mogło wytłumaczyć całe zajście tutaj.
- Nie rozumiem.. - odpowiada łapiąc się za głowę - czemu nie pamiętam większości wydarzeń.
Właściciel
- Jestem Smokiem, ale nie znaczy to, że wiem wszystko.
- Przecież widziałeś wszystko, co się tutaj działo.. Przecież tym razem wszystko szło dobrze.. - Lekko podnosi głowę by spojrzeć na smoka - Powiedz mi jedno.. Czy ponownie odniosłem porażkę ?
Właściciel
- Nie, tym razem się udało, ale nastąpiło coś czego nawet ja nie przewidziałem...
- N.. Naprawdę się udało ? Nie czuję żadnej różnicy.. Ale zaraz.. O czym mówisz ? Co się stało ?
Właściciel
- Wyglądało to, jakby wewnętrzny ogień opanował Ciebie, a nie Ty jego...
- Przecież to nie jest możliwe.. Jak to się mogło stać ?
Właściciel
- Jak mówiłem, nie wiem wszystkiego...
- Czyli pomimo tego, że się to udało nie powinienem używać tych mocy.. Przynajmniej nie dopóki tego nie zrozumiem.
Właściciel
- Nie tyle zrozumiesz, co opanujesz...
- Jednak lepiej jest to rozumieć.. Na przykład przy kontroli błyskawic, to wiem co się dzieje.
Właściciel
Smok wzruszył łbem i zaczął przypiekać ogniem upolowane zwierze.
- Jednak przez ten sen.. Nie wiem, co powinienem teraz zrobić.. Wolę nie wracać na razie do domu.
Właściciel
- Więc gdzie chcesz zostać? - spytał Smok, gdy upiekł już mięso.
- Nie mam pojęcia.. Nikt nie zrozumie tego, co widziałem.
Właściciel
- Skoro tak uważasz... - odparł i zajął się jedzeniem, Tobie pozostawiając udziec, już upieczony.
- Czyli ponownie zostałem wyrzutkiem.. Nie mam dokąd wracać.
Właściciel
Smok ponownie wykonał gest, jaki można było zinterpretować jak ludzie wzruszenie ramionami i położył pysk na ziemi.
Gdy tylko poczuł głód to zabiera się za jedzenie pozostawionego mięsa - Tylko ty pozostałeś przy mnie.
Właściciel
- Bardziej Ty przy mnie. - mruknął Smok spod półprzymkniętych powiek.
- Nie mam za bardzo innego wyjścia.. Nie chodzi tylko o ten fakt rytuału.. On jest tutaj mało ważny (no oprócz tego, że ich życie też jest połączone.. Jednak on o tym nie wie.. Naczytał się tylko bajek o mocy, jaka z tego płynie) Bardziej mi chodzi o to.. Że nie chcę pozostać sam, a nie mogę wrócić do domu.
Właściciel
- Zostań, więc wędrowcem. - odparł Smok.
- Ale samotnie to nic nie dałoby.. Pewnie znowu Drowy próbowałyby mnie gdzieś zabrać.. Chyba, że ty wyruszysz ze mną.. Przecież gdy Neferain dowiedziałby się, że żyjesz.. To.. Aż boję się o tym myśleć
Właściciel
- A jak myślisz, jak zareagowaliby ludzie, którzy zobaczyliby Smoka?
- Nie musielibyśmy poruszać się po miejscach zaludnionych.. Do tego moglibyśmy użyć jednego z magicznych sposobów, żebyśmy mogli być blisko siebie cały czas.
Właściciel
- Osobiście wolę żywot domatora, ale mogę Ci towarzyszyć. Jakiś czas.
- Przecież jakbyś chciał się gdzieś osiedlić.. To musiałbyś albo znaleźć jakieś bardzo odległe miejsce.. Albo czekać na śmierć Neferaina. Ryzyko jest zbyt wielkie.
Właściciel
- Neferain jest zbyt zadufany w sobie, by nawet sprawdzić czy żyję. Zresztą, siły mi wróciły, a on nie zwykł opuszczać swojej jaskini, bo przestał mieścić się w przejściu.
- Nie chodzi mi tylko o niego.. Poza nim jest jeszcze ta sprawa tej więzi.. Przez nią możesz być zagrożony
Właściciel
Nie odpowiedział, wyraźnie się tym nie przejmował.
- Może i nie znam do końca działania tego wszystkiego.. Jednak myślę, że rozdzielanie się nie byłoby mądre.. Zazwyczaj takie wzmocnienia mają w sobie pewien haczyk.. Bo nic nie daje samych korzyści.
Właściciel
Smok nie miał już szans odpowiedzieć, wygląda na to, że zapadł w głęboki sen.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to będe musiał użyć innej aluzji.. Z góry za to przepraszam, ale nie pozostawiasz mi wyboru.. - idzie w miejsce, gdzie zostawił ostrze
Właściciel
Ostrze było tam, gdzie je zostawiłeś.
Jedyne, co zrobił teraz to bierze ostrze i po powrocie do smoka zaczyna przygotowania do pewnego zaklęcia
Właściciel
Cóż,... więc je zaczynasz.