No, skoro jest senny to zasypia
Właściciel
Zasnąłeś. We śnie przeniosłeś się do zielonych lasów Księstwa Elfów.
Rozgląda się dookoła - Jestem w domu ? Nie, to przecież nie jest możliwe, byłem w jaskini.
Właściciel
Wszystko wydaje się na tyle realne, byś mógł sądzić inaczej.
W takim razie kieruje się do miejsca, gdzie normalnie znajdowałaby się wioska
Właściciel
Wioska była. Lub to co z niej zostało. Głównie płonące zgliszcza, uzupełnione o wiele zwęglonych zwłok.
Pada na kolana - Nie.. To przecież niemożliwe. Co tu się stało
Właściciel
Zauważyłeś samotną sylwetkę stojącą nad zgliszczami...
Spogląda na osobę - Kim, kim ty jesteś !
Właściciel
Odwrócił się. Był Elfem. Zadziwiająco znajomym Elfem.
Wyglądał jak Ty.
Jednak jego sylwetka skąpana była w ogniu, na twarzy zawitał szalony uśmiech, a oczy miały nienaturalnie ciemną barwę, przypominające odbicie samej Pustki.
- Nie.. To przecież niemożliwe ! Nie może być ! - Próbuje dobyć jakiekolwiek ze swoich ostrzy
Właściciel
Miałeś wszystkie, więc mogłeś spróbować.
W takim razie używa najostrzejszego, które posiada - Masamune
Właściciel
Gdy wyciągnąłeś ostrza Twój oponent sformował w dłoniach ogniste kule.
- Nie. Nie mogę na to pozwolić ! - Jest w gniewie, więc bezmyślnie szarżuje na przeciwnika
Właściciel
Owa bezmyślna szarża została szybko powstrzymana przez powstałą naglę ścianę ognia, która skutecznie Cię sparzyła i oddzieliła od przeciwnika, który nagle zaczął się śmiać. Nie szyderczo, ale wręcz histerycznie, jak psychopata doprowadzony na skraj szaleństwa.
- Kim ty jesteś !!! - mówiąc to stara się rozciąć ścianę
Właściciel
Rozcięcie ściany nic nie dało, a dziwna postać nie odpowiedziała. Zamiast tego Elf sprawił, że ściana zniknęła, a w Twoim kierunku poszybowały dwie ogniste kule.
Normalnie pewnie próbowałby ich uniknąć, jednak jego umysł jest teraz dość zaćmiony, więc stara się zniszczyć pociski
Właściciel
Pierwszy odtrąciłeś, lecz drugi uderzył Cię w ramię, zapalając szaty i rzucając na ziemię.
Łapiąc się za bolące ramie woła - Kim jesteś.. I czemu to robisz !
Właściciel
W odpowiedzi nadal ten opętańczy śmiech. I ogień. Jęzory ognia liżące trawę, na której leżałeś, zbliżające się do Ciebie niebezpiecznie szybko.
- jeżeli to nie był sen, to to powinno zadziałać.. A ogień powinno się zwalczać ogniem ! - Nie wie, jak dokładnie to zrobić ale stara się przebudzić moc dragoona.
Właściciel
Problemem było właśnie to, że nie wiedział, jego przeciwnik wręcz na odwrót i znów szykował kolejne śmiercionośne pociski.
- Nie.. Nie mogę na to pozwolić. - nasyca ostrze magią błyskawic by później ruszyć na wroga ze sporą prędkością
Właściciel
Prędkość wytraciłeś dość szybko, przez kolejną ścianę ognia.
//Zaraz.. temperatura.. mogę to wykorzystać na swoją korzyść//
Po chwili jego myślenie lekko się rozjaśniło i wpadł na pewien bardzo ryzykowny pomysł.. Szczególnie, że jest już ranny, ale to jedyne co może zrobić, by jakoś go pokonać i jednocześnie nie zużyć zbyt dużej ilości energii.. W tej chwili zaczyna go prowokować - Tylko na tyle cię stać ?
Właściciel
//No, byłem ciekaw ile ścian ognia trzeba postawić, żeby dać Ci coś do myślenia :V//
Nie odpowiedział, ale przestał się śmiać. Kule ognia w jego rękach zniknęły. Zamiast z nich zaczął formować coś o wiele większego.
//Nie, po prostu przypomniała mi się walka Sasuke vs Itachi//
Szykuje się do uniknięcia jednocześnie szybko spoglądając na niebo
Właściciel
Jest noc, pełnia, świecą gwiazdy. A szaleniec uformował wielką ognistą kulę, którą ma zamiar w Ciebie cisnąć.
//Przypomnę jedną zasadę co do pogody.. Podwyższona temperatura znacznie przyspiesza tworzenie chmur burzowych :P//
Stoi tym razem pewny siebie, szykując się do uniku.. Bo nie uda mu się tego zniszczyć ani osłabić
Właściciel
Rzucił ogromną kulą o szerokości ponad trzech metrów, która pędzi w Twoim kierunku z zawrotną prędkością.
Nie może nic innego zrobić, tylko stara się uniknąć ataku szybko biegnąc w prawą stronę
Właściciel
Prawie Ci się udało. Prawie.
Kula otarła się o Ciebie, ale wystarczyło to, żeby spalić Twoje ubranie na grzbiecie i dotkliwie poparzyć skórę pleców.
Pomimo sporego bólu stara się ustać na nogach szykując się do kontrataku
Właściciel
Już samo stanie na równych nogach sprawiało Ci trudność, a co dopiero myśleć o kontrataku...
Nagle Twój oponent przestał się śmiać. Choć w oczach nadal miał to szaleństwo, jego głos pozostał zadziwiająco poważny, gdy mówił:
- Poczuj objęcia Pustki.
Po tych słowach dopiero zauważa, kim może być "przeciwnik" oraz czemu nie panują tutaj zwyczajne warunki pogodowe. - Nie.. nie poddam się. Nie uda ci się zwyciężyć.
Właściciel
- Ja już zwyciężyłem. - odparł, a jego ciało zaczęły lizać jęzory ognia.
- Niczego nie wygrałeś.. Jesteś w końcu tylko fragmentem mnie.. Niemożliwe jest także, bym ja to całkowicie wygrał.
Właściciel
- Nie. - zaprzeczył. - To Ty jesteś fragmentem mnie.
- Nie.. To oba te twierdzenia są mylne. Żaden z nas nie może istnieć samodzielnie.. Zupełnie, jak cień nie może istnieć bez światła.. Lub dzień bez nocy.
Właściciel
W odpowiedzi posłał cztery kolejne kule ognia, nie tak wielkie jak ostatnio.
- Dosyć ! Jeżeli chcesz tego, to nie mam innego wyboru. - Wyciąga rękę w niebo, wypuszczając w stronę chmur niewielką błyskawicę
Właściciel
Zrobiłeś to, a on nie wykonał żadnego, zdecydowanego ruchu.
W momencie rozpoczęcia inkantacji wyciąga ręke w stronę chmury, którą "naładował" - O blackness without beginning nor end! One-eyed god imprisoned there, now hearken to my call! - w momencie wypowiadania ostatnich słów opuszcza ręke w stronę przeciwnika. Gravity Blessing! - zaklęcie powinno poskutkować uderzeniem sporego pioruna we wskazany cel,.
Właściciel
Rzeczywiście, okazała błyskawica uderzyła w Twój sobowtór. Dostał prosto w brzuch i skulił się, ale dość szybko wstał, znów zanosząc się śmiechem i cisnął błyskawicę z powrotem w Twoją stronę.
Próbuje uniknąć ataku - Nie.. Nie będę dłużej walczył. To nie ma sensu.. Ta walka nie miałaby końca.. Jedyne, co mogę zrobić to zaakceptować cię.. Bo nie możemy istnieć bez siebie nawzajem
Właściciel
Gdy skończyłeś mówić, wielka kula ognia trafiła Cię prosto w głowę...
... a wtedy obudziłeś się w jaskini smoka, zlany potem i ledwo żywy.
Próbuje się podnieść.. A przynajmniej rozejrzeć się po jaskini
Właściciel
Oparłeś się na łokciach, mogłeś stwierdzić, że Smoka tam nie ma, a całe sklepienie i część ścian jest czarna, jakby od... Sadzy?