Właścicielka
- Młodego Miyazawę najprościej znaleźć wśród krów. Blondynek, wielgachny kapelusz na plecach i szczęśliwy jak zając w marchwi.
- Bo nikt mnie nie tuli do snu... - mruknął smutnawo, nie puszczając Shina.
Nim ten ostatni się obejrzał, Sully spał, nie chcąc go puścić.
-Dzięki wielkie.
Wyszedł z budynku po czym udał się na poszukiwaniu stada krów. Nie powinno to być trudne.
Westchnął cicho i objął Sullyego kładąc swoją brodę na jego głowie.
-Niech ci będzie..-uśmiechnął się cicho patrząc na ścianę.
Właścicielka
Początkowo widywał trzody puchatych owiec, później kury, gęsi i kaczki. W końcu minął zagrodę z wielgachnym bykiem i doszedł do zagrody z krowami, opatrzonej widoczną tabliczką "Uwaga na placki".
Sully był już cicho, spał spokojnie, czasem jedynie lekko się uśmiechając. Shim również powoli robił się senny. Na dworze również było cicho, czasami jedynie zahuczała sowa, bądź zamuczała jakaś mućka.
Zamknął oczy wdychając zapach Sullyego. Czekał na sen myśląc o tym, że na reszcie jest szczęśliwy razem z Sullym. I miał nadzieję, że nic ich już nie rozdzieli.
Swojsko
Powiedział po czym patrząc pod nogi, wszedł do zagrody i rozejrzał się za farmerem.
Właścicielka
Sen naszedł go szybko, a Sully pachniał kurczakiem. Tym razem jednak nic mu się nie śniło.
Lawrence po jakimś czasie dojrzał opisanego chłopaczka, dojącego niedaleko jedną z krów.
Podszedł do owego chłopca i powiedział:
- Cześć, ty jesteś Miyazawa?
Shin oddychał cicho śpiąc. Przez sen poruszył się niespokojnie i zadrżał.
//ten uczuć gdy nie wiesz co napisać..
Właścicielka
- Taaak. Czego panu potrzeba? - odrzekł, zostawiając krowę.
Shin obudził się o dziwno z Sullym leżącym mu na brzuchu i nadal śpiącym spokojnym snem. Mruczał coś przez sen i ogółem wyglądał uroczo.
//was też pozdrawiam z lerła merle
- Potzebuje Kart, a podobno ty masz jedną z nich. Wole zacząć od twojej bo druga jest gdzieś na polu. Byłeś bliżej.
// *^*
Shin spojrzał na Sullyego i uśmiechnął się lekko.- Jaki uroczy..-zaśmiał się cicho ziewając.
Właścicielka
- Ah, mam je w domu. Pomoże mi pan i weźmie to wiadeo z mlekiem? Ja muszę przyprowadzić krowę, co się niedługo cieli. Hmm... na dodatek zjadłbym coś.
- Ziemniaczki... grillowane ziemniaczki... Shinuś to jest raj? - mamrotnął przez sen mrucząc słodko.
-Tak, tak- uśmiechnął się delikatnie i rozczochrał jego włosy.-Ziemniaku ty..-pocałował czoło Sullyego.
Czyli to nie będzie proste...
- Niech będzie, - Zabrał od niego wiadro - gdzie je zanieść?
Właścicielka
Miyazawa tylko skinął, by za nim iść. Podszedł do innej krowy, którą jak gdyby nigdy nic podniósł, po czym ruszył w stronę obory.
Sully otworzył sennie oczy.
- Czemu śnią mi się ziemniaki... to trochę dziwne... - mamrotnął. - Znaczy dziwne, ale fajne bo jem je z tobą. - uśmiechnął się.
Shin zaśmiał się.
-Pewnie jesteś jeszcze głodny, żarłoku..-mruknął do niego cicho.
Co?
Spojrzał zdziwionym i nieco przerażonym wzrokiem na farmera. Jednak postanowił tego nie okazywać i ruszył w ślad za nim
Właścicielka
- Zamierzamy wstawać? - zapytał Sully, trąc oko. - Jakoś tak mi cieplutko, że nie mam ochoty~
W końcu weszli do obory, gdzie Miyazawa postawił krowę. Zajęła się nią jakaś dziewczyna. Blondynek za to poszedł do stołu z narzędziami, stojącego niedaleko, po czym stamtąd wziął kartę i podał ją Lawrencowi.
- Bardzo proszę.
Odłożył wiadro z mlekiem i wziął kartę od Miyazawy.
- Dzięki wielkie. Jeszcze jedno, gdzie jest pole marchwii, bo tam podobno można znaleźć drugą Kartę.
-Hmm.. Ja też nie chcę wstawać..-westchnął.-Nawet nie wiem, która godzina..-zaśmiał się patrząc na Sullyego.
Właścicielka
- Czas to największa względność w Krainie. Z tym, że zapomniałem, kto to powiedział. - Sully zaczął się nieco wiercić. - Mm... dużo bym dał, żeby móc tak się budzić każdego dnia.
Miyazawa wskazał mu kierunek.
- Powodzenia, znalezienie Usagi nie zawsze jest łatwe...
Podejrzana nazwa zapaliła mu w głowie czerwoną lampkę.
- A co to jest Usagi? Brzmi jak nazwa sosu do sushi.
-Ja oddałbym wszystko za takie chwile..-przytulił go mocniej.-Sulluś.. -zaśmiał się.
Właścicielka
Chłopaczek lekko się zarumienił, spoglądając na Shina.
- Chy-chyba nikt mnie jeszcze tak nie nazwał...
- Usagi? To imię zdziczałej dziewczynki, która tam przesiaduje. Głównie z powodu jej uszu. Zajęczych uszu. - odrzekł spokojnie.
-Okej, chyba nie powinno mnie to dziwić. Na razie.
Powiedział po czym udał się na wskazane pole marchwii.
-Czuję się zaszczycony będąc tym pierwszym, który cie tak nazwał-uśmiechnął się do niego i przymknął lekko oczy.
Właścicielka
Sully schował twarz w bluzce Shina.
- Ja... ja się nadal dziwnie czuję, tak nagle ważny dla ciebie. - mruknął cicho.
Szczęśliwie nie wpadając w żaden placek Lawrence dotarł na pole marchwiowe. Było całkiem spore. Gdy wszedł, usłyszał jak coś przebiega tu i tam, najwyraźniej spłoszone.
-To nie jest dziwne..-mruknął.-Każdy może być dla kogoś ważny, niezależnie jaki jest i co robi..-na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.-Ty zasługujesz na taką osobę, osobę która będzie cie kochać i się o ciebie troszczyć. Ty potrzebujesz takiej osoby i dlatego jestem ja..
Właścicielka
Sully nagle pocałował Shina, wsuwając dłoń w jego włosy.
- Musiałem ci przerwać, bo znowu byś zaczął mówić, zwłaszcza ty nie zasługujesz na mnie. - powiedział po dłuższej chwili.
-Taa.. Miałem zacząć o tym mówić ale mi przerwałeś..-westchnął cicho patrząc głęboko w oczy Sullyego.-Jeszcze nikt mi tak nie przerwał..-uśmiechnął się.
Właścicielka
Sully również spojrzał mu w oczy.
- Hmmm... czyli to był ten pierwszy raz... - odrzekł w udawanym zamyśleniu, po czym zarechotał.
//czuję, że cisnę z tego bekę większą niż Sully
//ja zapewne też..
-Esz ty-rozczochrał jego włosy.-Nie myślisz już o ziemniaczkach?-zaśmiał się.
Właścicielka
- Meeeh... nie lubię z rana ziemniaków. - odrzekł spokojnie. - A ty masz na coś ochotę do jedzenia?
Konto usunięte
Meiji potrząsnął głową. Rzeczywiście powienien wracać... Obrócił się i zbiegł ze wzgórza. Kierował się prosto do domku cioci.
-Nie.. Ja nie jestem głodny..-zanucił coś pod nosem.-Pamiętasz? Kiedy obudziłem się rano na twojej kanapie, słyszałem twój śpiew Sulluś..
Właścicielka
//Specjalnie dla ciebie zmieniam wątek, bo oryginalnie Shin słyszał Deusa :q
- Mnie? O ja... kiedy ja ostatnio coś śpiewałem... - mruknął, po czym się na chwilę zamyślił. - Ty, ja chyba wiem, ja to zaśpiewam, a ty powiesz czy to to.
Sully zanucił coś podobnego, po czym zaczął śpiewać.
Light the night up,
you're my dark star
And now you're falling away
But I found in you
what was lost in me
In a world so cold and empty
I could lie awake
just to watch you breathe
In the dead of night,
you went dark on me
Rzeczywiście, to tą piosenkę przypomniał sobie Shin.
//kto zgadnie czyje to bez googlowania?
Gdy Meiji wrócił, ciocia właśnie gasiła światła.
- Tamten pokój. - wskazała uchylone drzwi. - Tam będziesz spał. Dobranoc, Dice.
//ja się nie znam..
Shin uśmiechnął się.
-Tak to jest właśnie ta piosenka! Jest piękna..-mruknął cicho.
Właścicielka
- To dziwne uczucie, nie pamiętam już, kto mi ją śpiewał. - zamyślił się Sully. - Ale dobra, zostawmy ten temat, bo kijowo śpiewam. - zaśmiał się, po czym zaczął łaskotać Shina.
Również zaczął łaskotać Sullyego śmiejąc się.
-Nie no, ładnie śpiewasz.. Nie to co ja.. Skrzeczę tylko.-zachichotał.
Konto usunięte
Uśmiechnął się.
-Dobranoc... Ciociu.-
Wszedł do pokoju. Chyba naprawdę był zmęczony, bo co chwila ziewał.
Właścicielka
- Nie zaczynaj! - zachichotał Sully. - Znów to robisz. Jesteś w cholernej Krainie Czarów, a przejmujesz się takimi światowymi głupotami!
Łóżko na niego czekało, oświetlone tylko lekkim blaskiem księżyca. Było całkiem cicho i spokojnie, nic tylko zasnąć.
-No cóż.. Już taki jestem...-zaśmiał się.- Lubię wspominać stare czasy, nawet jeżeli są dla mnie okropne..-westchnął cicho uśmiechając się do chłopaka.
Właścicielka
- To popacz chwilę na mnie, zamiast w przeszłość, Shinuś. Tu jest o wiele kolorowiej.
-Może masz rację.. Chcę zapomnieć o tamtych czasach..-ziewnął.-Ale nie potrafię..
Nieco zwolnił starając się proruszać bezszelestnie, co było trudne przez wszechobecną zielenine. Przy okazji wyciągnął z ziemi możliwie największą marchew.
//Chorzy ludzie, wstają przed dziesiątą
Właścicielka
- To nie wiem już, jak to zrobić. - padł znów twarzą na klatkę Shina, rozrzucając na bok włosy.
Zauważyć można było dziwne, ciemne znamię na jego karku.
Właścicielka
Coś znów przebiegło, o wiele bliżej, a zza pęczka marchwi wystawały uszka.
-Usagi?
Powiedział uważnie patrząc na królicze uszy.
-Masz znamię na karku?-zapytał cicho mrucząc.-Jest jakieś dziwne..