Właścicielka
- O kogo my tu mamy? Wiecie, że chodżą o was plotki w połowie Krainy? - mruknął chłopak, zsuwając kaptur.
Był to chłopak o ciemnych włosach i krwistym kolorze oczu. Shin średnio mógł go sobie przypomnieć.
- A, pewno mnie zapomniałeś, jestem Ross'ain.
Niedaleko znajdowała się górka otoczona bujną winoroślą i widać było, że ktoś już na niej był.
Konto usunięte
Iść, czy nie iść? Chłopak postąpił kilka kroków, by chwilę później się zatrzymać. Westchnął cicho i rozejrzał się jeszcze dookoła. Przecież nie musi wchodzić na samą górę, prawda?
-Słabo sobie ciebie przypominam..-westchnął.-A o czym są te plotki?-spojrzał w oczy chłopaka.
Właścicielka
Wokół było pusto, pewnie większość farmerów wróciła z dziećmi w międzyczasie do domów.
- Domyślam się, w tej ciemnocie nawet nie zwróciłeś na mnie uwagi. Plotki opowiadają, jak to pokonałeś wszystko, by uratować kumpla, bądź jak inni mówią, chłopaka. Ja się nie intersuję. A, zapomniałbym. - sięgnął po coś do kieszeni. - Pół dworu założyło się, że nie uda ci się. To ich karty.
-Ymm..-mruknął coś pod nosem.- Ile dokładnie jest tych kart?-uśmiechnął się lekko.
Właścicielka
//Patuuu, piszże dłużej
- Cóż, w sumie siedem, bo dołożyłem swoją, tak po prostu. As, dziewiątka, ósemka, szóstka, walet i trójka. No i ta moja. Tsa, z takim kopem kart prościej je zbierać.
Gulasz
Dorożka się zatrzymała, a Lawrence mógł usłyszeć, jak Ian zeskakuje na ziemię, po czym otwiera drzwi.
- Śpisz jeszcze? - spytał cicho.
//sorki ;-; przechodzę lekkie załamanie..
Shin wziął od niego karty i schował je do woreczka.
-Dziękuję! W takim tempie szybko zbierzemy karty.- spojrzał na Sullyego.- Sully będzie mógł spełnić swoje marzenie..-położył wiewiórkę na ziemi.
- Nie, ale dawno się tak nie wyspałem. Musze częściej jeździć dorożką.
Ziewnął przeciągle, po czym wyszedł z wozu.
Właścicielka
- Wobec tego polecam się na przyszłość.
Kotria... wyglądała jak większa wieś. Było tam mnóstwo farmerów i gąsek, biegających tu i tam.
Pati
- No i fajnie. Tylko jakby co, to mnie tu nie ma. - Ross'ain spojrzał w niebo, zachwycając się nocnym niebem.
-Cześć.
Powiedział do Iana i udał się w kierunku wioski. Zgodnie ze starym powiedzeniem najlepszym źródłem są dz$wki i karczmarze, a wątpił by spotkał tu przedstawiciela tej pierwszej profesji. Dlatego rozejrzał się za oberżą.
Chłopak zaśmiał się.
-Nada cię widzę ale pomińmy to.. -podszedł do Sullyego i spojrzał w niebo.- Piękny widok..- na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Właścicielka
Niedaleko znajdowała się knajpa z napisem "Kotryjska Duma". Pachniało z niej dobrym obiadem i kręciło się przy niej sporo ludzi.
Konto usunięte
Brak ludzi niezbyt mu przeszkadzał. Zaczął się wspinać na górę, lecz jak postanowił - zatrzymał się niewiele poniżej szczytu. Usiadł na trawie i spojrzał w niebo. Po chwili całym ciałem opadł na zielony dywan.
Co to u licha jest Kortyj?
Nie przejmując się nieznaną nazwą, udał się spokojnym krokiem do gospody.
// Będzie połączenie wątków? Trzech graczyw jednym mieście to nie może być przypadek.
Właścicielka
Przez niebo przeleciała spadająca gwiazda, zostawiając za sobą białą smugę. Głosy na górze ucichły, a lekki wiaterek rozwiał włosy Meijiego.
Właścicielka
W środku było parno i mocno pachniało wszelkim jedzeniem. Na jednym z bocznych stolików kilku chłopaczków grało w karty. Kelnerka biegała tu i tam, roznosząc zamówienia.
Usiadł tradycyjnie przy barze, wypatrując wzrokiem barmana lub barmanki. Jednocześnie spróbował dostrzec czy tamci goście grają w jakąś zaną mu grę.
Konto usunięte
Spadające gwiazdy ponoć spełniają życzenia. Nie żeby chłopak w to wierzył, ale pomimo tego nieśmiało wyszeptal swoje. Zmarszczyl brwi, zastanawiajac się nad słowami życzenia. "Dowiedzieć się dlaczego Talia została stworzona". To chyba dobre marzenie. Przynajmniej dla niego.
Właścicielka
Tamci goście grali sobie najspokojniej w makao. Barman właśnie rozlewał kilku klientom wódkę, po czym skierował się ku Lawrencowi.
- Czego trzeba?
Vapen-chan
Gwiazda zniknęła mu z oczu. Może na spełnienie życzenia trzeba było nieco poczekać?
To pytanie przypomniału mu że jego ostatnim posiłkiem był kebab, zjedzony na pięć godzin przed włamem.
- Chciałem o coś spytać, ale jestem strasznie głodny. Jaki jest speciał dnia?
// czuję się ignorowana.. To strasznie dręczy..//
Właścicielka
- Golonka w piwie. Podać? - barman zapytał krótko i zwięźle.
Właścicielka
//Boziu, jak to mi ginie z oczu jak wchodzi podczas mojego odpisu... gomen
- Po prostu Trefl nie wie, jak szybko dostarczam jej wiadomości, a także nie wie, ile odpoczywam. Także tego, nikomu nie mówcie, że tu byłem.
-Jak najbardziej.
Już sama nazwa tego wspaniałego dania wywołała u niego lekki ślinotok.
-Niech będzie..-westchnął cicho nie odwracając wzroku od nieba zasłanego niezliczoną ilością błyszczących gwiazd.- Ale ich jest..
Właścicielka
Gulasz
Barman na chwilę poszedł do kuchni, skąd wziął parujący talerz wspomnianej potrawy i postawił go przed Lawrencem ze sztućcami.
- Smacznego. - mruknął krótko, po czym wrócił do swych zajęć.
Pati
Ross'ain już się nie odzywał. Sully patrzył jak zaczarowany w gwiazdy, siedząc przy Shinie.
- Łał. - mruknął cicho, po czym ziewnął.
-Yhym..-objął go ramieniem.- Jesteś już zmęczony.. -mruknął cicho do Sullyego patrząc oczarowany na gwieździste niebo.
Właścicielka
- Wcale nieeeeee... mamo. - ziewnął znów, opierając głowę na ramieniu Shina.
Ross'ain w końcu zszedł z górki, mijając ich. Liv podniosła się.
- Macie gdzie spać? Jak nie, to zapraszam do mnie. - uśmiechnęła się.
-Dzięki..-uśmiechnął się do dziewczyny.-Shin jestem a to Sully..-mruknął chwytając chłopaka żeby się czasem nie wywrócił.
Właścicielka
- Jestem Liv, bo chyba się nie przedstawiłam. Chodźcie za mną. - dziewczyna powoli zeszła z górki.
Sully szedł z Shinem, chwiejąc się i mamrocząc coś pod nosem.
Chłopak zaśmiał się pod nosem.
-Sully.. Zaraz się wywalisz..-idzie za dziewczyną.-Daleko to?-mruknął. -Ahh.. I jeszcze jedno !- obrócił się w stronę góry.-Psotka!
Konto usunięte
Miał nadzieję, że nie długo. Westchnął z wygodniej ułożył się na trawie.
Właścicielka
Wiewiórka zbiegła na dół, po drodze przebiegając Meijiemu po ramieniu, po czym wdrapała się na głowę Shina. Sully zaśmiał się cicho. Gdy minęli Meijiego, robiło się ciemno, a część gwiazd zaszły chmury. Gdy odeszli, Meiji usłyszał znów rozmowę na górze, choć nie powinno już tam nikogo być.
Konto usunięte
Z westchnieniem zawodu wstał i się przeciągnął. Może będzie padać? Spojrzał w górę, marszcząc brwi i zaczął iść w stronę rozmowy.
Shin obrócił się i spojrzał na chłopaka.
-Kto to..? -mruknął niepewnie do Liv.
Właścicielka
- Jakiś marzyciel. Przeszkadza ci? - odparła Liv. - Może podobny do ciebie?
Liv szła niewzruszona i niezbyt tym zaciekawiona. Skierowała swe kroki ku jednemu z większych domostw.
- A, to trochę dziwne pytanie, ale wolicie spać w osobnych pokojach czy razem? - odwróciła się na chwilę.
Tymczas Meiji, idąc pod górę, usłyszał coraz wyraźniej ową rozmowę.
- Kizu... to powiesz, czemu powstała Talia?
- Oj Sho, nie bądź taki nagły. Zaraz ci powiem, najpierw popatrz na gwiazdy...
Drogę rozświetlił blask pełni księżyca. U szczytu, na jednej z ławek siedziała Kizuka, wraz z rudowłosym towarzyszem.
-Ymm..-zmieszał się lekko.-Może jeden.. Żebyśmy nie zajmowali dużo miejsca, pewnie i tak już przeszkadzamy..-oblał się rumieńcem.
Konto usunięte
Chłopak niepewnie stanął na górze, zastanawiając się czy iść dalej. Z jednej strony był tak ciekawy, zaś z drugiej obecność Kizuki onieśmielała go.
Właścicielka
- Lubię patrzeć na powoli czerwieniące się jabłka i pomidory. Ale na takich jak ty też. Mi to obojętne, zawsze kogoś zapraszam.
Sully dalej się chwiał, mamrocząc coś o tym, że Shin ładnie pachnie.
- Nie jesteśmy tu sami, prawda? - zapytał Sho, wsuwając dłoń we włosy.
- W kosmosie na pewno nie. A tu... być może też. Na co dzielić się wiedzą z tylko jedną osobą? Wobec tego mogę opowiadać. Dawno temu, gdy razem z mą przyjaciółką odkryłyśmy wyrwę, chciałyśmy ją pociąć na drobne kawałki, żeby jedynie łapała przedmioty, jak inne wyrwy międzywymiarowe porywające skarpetki z pralek. Jednak ta nie dała się utrzymać przy cięciu i każdy z kawałków potrafił porwać człowieka. Niestety...
- A co było potem?
- Ludzie ze Świata, gdy mnie spotykali, szukali pomysłu i celu, by móc odkryć Krainę, a potem wrócić do domów. Stąd narodził się pomysł na cel.
- A kto wymyślił karty?
- Lewis, gdy odnalazł tomisko "Alicji w Krainie Czarów". Stwierdził, że karty to ciekawe postacie.
Shin zaśmiał się.
-To poprosimy jeden pokój, Sully i tak nie doszedłby sam do swojego.-Uśmiechnął się pod nosem podtrzymując chłopaka, by ten nie upadł.
Konto usunięte
Chłopak stał bez ruchu, słuchając tego wszystkiego. Kurczę, marzenia jednak się spełniają! Musiał częściej szukać spadających gwiazd. Uśmiechnął się lekko.
Właścicielka
Liv zaprowadziła ich do pokoju i zostawiła w drzwiach kluczyk. Gdy tylko weszli, a dziewczyna poszła do siebie, Sully przytulił się do Shina i zaczął jakoś tak mruczeć.
- Fajbie wiedzieć. Tu jest przepiękny widok, ale chyba czas się już zbierać.
- Dokładnie. Pewnie Meiji też mógłby się zbierać, Kass się pewbie zastanawia, gdzie on jest. - odparła Kizuka. - Dobranoc.
Zapadła cisza, prawdopodobnie oboje wyparowali.
Shin rozczochrał jego włosy i położył go na łóżku.
-Emm..-mruknął cicho i zdjął buty kładąc je obok posłania.
Natychmiast zaczął jeść jakby nic innego się w życiu nie liczyło. Gdy już zjadł, skinął ręką na barmana.
Właścicielka
- Ale ja jeszcze nie chcę spaaać... - zamruczał Sully, lekko się podnosząc i ziewając. - Jest jeszcze wcześnieeee...
Kelnerka zabrała jego talerz, a barman podszedł do Lawrenca.
- Coś jeszcze potrzeba?
//kochana autokorekta, która upiera się, że Gulasza obsługuje Batman.
- Mam pytanie, a właściwie dwa.
Powiedział tłumiąc ciche beknięcie.
- Gdzie mogę znaleźć tu karty? I kiedy odjeżdza jakiś wóz do Riv?
//Mam ten sam problem :/ Ale przyznaj, że to byłby niesamowity zwrot akcji!
Spojrzał na niego.
-Idź spać..-zdjął mu buty.-Musisz odpocząć-pogłaskał go po głowie i położył wiewiórkę na ziemi.
Właścicielka
- Któryś tam farmer ma jedną, bodajże Miyazawa. No i podobno ktoś od kart kryje się w polu marchwiowym, ale kto to nie mam pojęcia. Do Riv jadą codziennie z rana wozy ze świeżym jedzeniem, można się zabrać.
- Ale psytul. - odrzekł całkiem pewnie Sully, po czym wziętą nagle siłą pociągnął Shina na łóżko i wtulił się.
-Yhym, a gdzie znajdę tego Miyazawe?
Zachichotał i przytulił mocniej Sullyego.
-Osz ty..-zaśmiał się.-Mówiłem żebyś odpoczął..-mruknął teraz już spokojniej.