Właścicielka
- Eee? A śniło ci się coś? Hyy? - Brian z nieznanych powodów się zarumienił. - No ten... no... nie wiem... mi się tak zdawało i w ogóle... hyy.. a do którego momentu ci się śniło? - wydusił ostatnie zdanie szeptem.
//tu jest mnóstwo nawiązań, wiesz? i postacie niektóre pochodzą z kilku anime...
-Od momentu kiedy prosisz Kizu o to żeby dała ci się wyspać.. Czyli chyba od samego początku.. To wiesz o jaką parę chodziło?- zaczął bawić się czerwonym paskiem na szyi.
//yhymm.. A na jakim anime ogólnie się wzorowałaś?//
Właścicielka
- Pytałem do kiedy. I to łatwe, o jaką parę chodzi. Nie wiem co o tym myśli Kizu, ale właśnie tak wyglądacie. Jak para, bynajmniej nie tylko przyjaciół.
//to nie rozmowa na moment, w którym przysypiam, pogadajmy na pw
Shin zarumienił sie momentalnie.
-C-chodzi ci o Sullyego i m-mnie?- jęknął.- M-my nie jesteśmy p-parą! Nie znamy się zbyt długo, z-zbyt dobrze! A po za tym to przeze mnie on jest teraz w zamku Trelf.. Gdybym go pilnował nic takiego by się nie wydarzyło..-westchnął skulił nogi do siebie. To wszystko moja wina.. Gdybym nie próbował się zabić Sully żył by sobie spokojnie.. Może by sam spełnił swoje marzenie.. Ja to wszystko zepsułem..-w jego oczach pojawiły się łzy.- Jak i w Świecie tak i tutaj wszystko mi nie wychodzi.. Nawet dziewczyna, którą kiedyś kochałem na mnie nie zasługiwała.. Wiedziałem że nic do mnie nie czuła.. Zawsze wolała Tome..-po jego policzkach spłynęły łzy.
Właścicielka
- Sully myśli inaczej, Shin. Wiem, co słyszałem od Sullyego i wiem, że on wcale ci nie ma tego za złe. Nie płacz. - Brian objął go ramieniem.
Ciało Shina lekko drżało, wytarł łzy.
-Na serio nie uważa, że wtrąciłem mu się do życia? Że zawadzam?
Właścicielka
- Shin, nie wiem jak to przyjmiesz, ale to bardziej przez niego uznałem was za parę. Koniec końców, Sully jest specyficzny. Znałem dużo zdziczałych odludków, ale on jest ich przeciwieństwem. Został odtrącony przez wiele osób, dlatego dla niego nawet to, że wpadł w kłopoty, nie jest ważne. Ważne dla niego jest to, że go nie odrzuciłeś i nadal go lubisz. Choćbyś nie wiem co powiedział, jesteś wielki w jego oczach. Nie zmarnuj tego.
-Yhm..- wytarł łzę, która spłynęła mu po policzku.- Muszę go uratować..-mruknął.- Nawet za cenę mojego życia..
Właścicielka
Brian już się nie odzywał, ze skupieniem patrzył przez okno, głęboko o czymś myśląc. Nadal miał lekki rumieniec, który powoli schodził. Dorożka pędziła przez pustą drogę, podskakując na wystających kamieniach.
Shin również milczał. Nadal miał podkulone nogi do siebie. Patrzył na przód pustym wzrokiem. Nie myślał o niczym innym jak o Sullym.
-Jak by się to potoczyło gdybym nie pozwolił mu uciec..-mówił sobie w myślach.
Właścicielka
- Roztrząsanie wszystkiego nie ma sensu, Shin. Gdybać można, ale nie wiele to da, wiesz? - głos był melodyjny, jednak Shin czuł się całkiem przytomnie. - Skup się na tym, co masz do zrobienia.
Brian zaczął chrapać.
Rozejrzał się i starał znaleźć źródło głosu. Lekko zadrżał i mruknął.
-Dobrze.. Skupię się na zbieraniu kart..- westchnął.- A wiesz czy uda mi się go uratować?-powiedział do tajemniczego głosu z nadzieją, że odpowie.
Właścicielka
- Uwierz w siebie, Shin. - Kizuka siedziała sobie naprzeciw niego, uśmiechając się szeroko. - Poza tym jesteś uroczy, a uroczym zawsze się powodzi, nie wiedziałeś? - poczochrała go po włosach. - Brianek jest na mnie obrażony, a ty płaczesz. No uśmiechnij się.
Spojrzał na nią i lekko sie uśmiechnął.
-Dziękuję, pani podnosi mnie na duchu.. A dlaczego Brian się na panią obraził?-mruknął cicho patrząc na Briana z uśmiechem.
Właścicielka
- Zawsze jak z nim gadam po nocach, to się komuś śni. Poza tym nie mów mi pani, bo jesteśmy w podobnym wieku. I w ogóle to po tym twoim śnie coś się działo, a Brianek myślał, że to widziałeś. - uśmiechnęła się zagadkowo i puściła mu oczko.
Shin spłonął rumieńcem.
-Chyba cieszę się, że tego nie widziałem..-mruknął cicho.- To dlatego tak się plątał gdy zapytałem go o co wam chodziło z tą parą..
Właścicielka
- Bardziej martwił się, że powie ci o Sullym i o tym jak się do ciebie przywiązał. To taka wrażliwa duszyczka, jak na ludziożercę. Uroczo wyglądasz z rumieńcem. - zachichotała.
Uśmiechnął się do niej jeszcze bardziej się rumieniąc.
-Emm.. Ludożercę? Mi to nie przeszkadza, że jest ghulem..- mruknął.- Pomożesz mi zebrać resztę kart?
Właścicielka
- Karty są z wami. Wszystko się uda, na pewno zdążycie. Nie mogę ci więcej pomóc. Mówię, że jak na kogoś tak nieszablonowego, jest bardzo wrażliwy. I bardzo... przywiązany. - nim Shin zdążył na to zareagować, dorożka podskoczyła na kamieniu, a Kizuka zniknęła.
Przez chwilę jeszcze patrzył w miejsce w którym znajdowała się Kizuka. Westchnął i spojrzał na Briana a potem za okno.
-Przywiązany..
Właścicielka
Dorożka jechała dalej, ale z każdą chwilą zwalniała. Słychać było rżenie koni, a za oknem widać było spacerujących ludzi. Brian się obudził, ale niezbyt brał się do rozmowy.
-Już dojeżdżamy?-patrzy zniecierpliwiony za okno. Mruknął coś pod nosem sam do siebie, lekko sie uśmiecha.
Właścicielka
- Mówiłem, że moja Płotka jest szybka!
- Długo spałem? Nic się ciekawego nie działo? - sapnął Brian.
Zaśmiał się.
-Nic ciekawego.. Odbyłem krótką rozmowę z Kizuką! Mówiła, że uda nam się zebrać karty..- popatrzył na Briana.- Ja też w to wierzę..
Właścicielka
- Aha. We śnie? - mruknął Brian lekko znudzony.
Dorożka koniec końców zatrzymała się, a dorożkarz otworzył nawet im drzwi.
- No, chodźmy.
Kiwnął głową i wyszedł. Rozciągnął się i zaczął rozglądać dookoła.
-A wracając do twojego pytania. Nie, nie we śnie rozmawialiśmy. Pojawiła się obok mnie.. Mówiła, że jesteś na nią obrażony i tym podobne..
Właścicielka
Seyo diametralnie różniło się od Donii. Było tam mnóstwo ludzi, ale mniej elfów. Dużo było sklepików z przyprawami i jedzeniem, a domy wyglądały jak nałożone jeden na drugi.
//zmiana tematu, zacznę wreszcie w Seyo xd
Właścicielka
- Z godzinę albo dwie. Spokojnie.
Koniec końców, dojechali. Jarmark w Donii trwał nadal, ale już nie tak wypełniony. Brian wręczył dorożkażowi swoje karty, a ten przeszczęśliwy pojechał dalej.
- No, to trzeba iść w stronę urzędu. - mruknął Brian, odchodząc kawałek od miejsca, przy którym wysiedli.
Spojrzał ostatni raz na odjeżdżającą dorożkę.
-Mhm..- podszedł do Briana.- Gdzie jest ten urząd? -zaczął się rozglądać.
Właścicielka
- Gdzieś niedaleko.
Brian wypatrzył drogowskaz i poszedł za nim, szybko tam docierając. Pomachał do Shina, by się bie zgubił, po czym wszedł do środka.
Podbiegł do budynku i wszedł za Brianem.
-Ehh.. Mam nadzieje, że szybko sie z tym uporamy..
Właścicielka
W urzędzie kręciły się głównie elfy, niosące papiery z ciemnymi pieczęciami. Drobna dziewczyna podeszła do Shina po jakiejś chwili.
- Dziś w urzędzie jest wzmożony ruch, bo trzeba mieć zgodę na udział w następnym jarmarku w Mitrze. W czym mogę panu pomóc?
-Ymm.. Dzień dobry..- spojrzał na dziewczynę.- Potrzebuję pozwolenia do Elfiego Lasu..-mruknął wzrokiem szukając Briana. -Gdzie on się podział..
Właścicielka
- Ach, to proszę za mną poczekać, zaraz dam do zrobienia. Ma pan szczęście, nie to co ten słynny Roscoe, co przyszedł przed chwilą. On ma kilkanaście papierów do podpisania dotyczących swojego cyrku. Dziwię się, że odważył się tu wejść.
Dziewczyna po chwili wróciła z formularzem i piórem.
- Proszę wypełnić.
Uśmiechnął się lekko do dziewczyny i zaczął wypełniać formularz.
-A ile czasu zajmie Roscoe'owi podpisywanie tych papierów?-mruknął nadal pisząc.
Właścicielka
- A, pan z nim przyszedł? Kto to wie, ja nie z wydziału aktualności i eventów. Ja jestem od przepustek do Lasu, przynajmniej spokój. Ale stawiam na pół godziny. Może kawy albo herbaty?
Kiwnął głową ze zrozumieniem.
-Tak.. Przyszedłem z nim..- mruknął.- I poproszę kawę.. - zaczął rozglądać się dookoła.
Właścicielka
Dziewczyna wskazała mu krzesło stojące obok, po czym znów zniknęła na parę minut. Wróciła z dwoma kubkami, jeden z nich podała Shinowi, po czym usiadła na kolejnym krześle.
- Odkąd wprowadzili więcej dokumentacji, zrobił się tu niezły sajgon.
Usiadł na krześle po turecku.
-Mhm..- upił łyk swojej kawy.- A tak w ogóle.. Jak masz na imię? Ja jestem Shin..- powiedział patrząc na dziewczynę.
Właścicielka
- Rita. Czekaj, chyba gdzieś cię już widziałam... Pamiętam... na jarmarku. Sporo się dzieje ostatnio, prawda? - ucięła w środku wypowiedź, jakby chcąc ominąć temat.
Spojrzał do swojego kubka.
-Tak.. Bardzo dużo..-mruknął. -Dostałem zadanie od Trelf.. Ehh.. A co tam u ciebie?
Właścicielka
- Ajaj. Z takimi zadaniami od niej to powodzenia życzę. U mnie niewiele, w końcu jestem tylko od papierów. Mieszkam za rogiem, a życie upływa mi przyjemnie. - uśmiechnęła się.
-Mhm..- Shin również uśmiechnął się do dziewczyny.- Na szczęście juz prawie skończyłem zadanie od niej.. Tylko jeszcze kilka kart w Elfim Lesie..
Właścicielka
- Och, to do tego ci pozwolenie. Czekaj, chyba już z innego wydziału je zrobili. - Rita wstała i pobiegła po papiery. - Tak już są. Proszę, Shin. - podała mu dokument. - Chyba pozostało ci czekać na tego Roscoe...
-Dziękuję- uśmiechnął się pogodnie.- Szybko poszło.. Brian mówił, że długo to zajmie.. A może chodziło mu o jego papiery? Ehh..- westchnął dopijając kawę.- A ty co będziesz teraz robić Rita?
Właścicielka
- Mówił o twoich, rano była tu kolejka kilkudziesięciu dzieciaków z Seyo. A o swoich znając życie zapomniał.
W końcu Brian przyszedł, zziajany.
- Jeszcze nigdy nie miałem tylu chętnych na wróżenie z ręki i fusów. Co to ma być? Obóz masowej deprechy?
- Może trochę? Albo idzie na to istnienie twojego fanklubu w urzędzie? - zachichotała Rita.
Zaśmiał się i wziął dokument.
-Idziemy już?- mruknął do Briana nadal uśmiechając się szeroko.
Właścicielka
- Tsa, nim mnie znowu znajdą. - sapnął Brian.
- To do zobaczenia, Shin. - pomachała mu Rita. - Powodzenia.
Brian wyszedł z urzędu, czekając na Shina.
-Dziękuję jeszcze raz!- uśmiechnął się do niej i odmachał. Chwilę później był juz przy Brianie.- J jeszcze tylko kilka kart.. Może uda nam się wykonać zadanie już dzisiaj..
Właścicielka
- Nie bądź taki chojrak, Shin. Znasz przysłowie o indyku, prawda? Szukanie kart w Elfim Lesie wcale nie jest takie łatwe.- zgromił go Brian,z ulgą napawając się świeżym powietrzem.
Następnie skierował swe kroki dalej uliczką, pięknie obrośniętą roślinami.