Wzdrygnęła się lekko, choć nie było to nic nieprzyjemnego. Może... Ekscytacja? -Nie boję się ciemności, ale i tak nie chciałabym tam mieszkać...- stwierdziła, zamyślając się lekko i nadal wpatrując się w ciemność na horyzoncie. Mimo wszystko bardzo chciała zobaczyć to miejsce. Zawsze coś ją ciągnęło do tego typu rzeczy. Dlatego uwielbiała domy strachów, dlatego rozsypywanie prochów babci w nich było dla niej przednią zabawą i dlatego też śmiała się, kiedy wspominała rozbryzgującą się na wszystkie strony sztuczną krew manekinów treningowych. To po prostu zawsze sprawiało... Że przechodził ją taki przyjemny dreszcz, trzymający się jej jednak nie na zbyt długą metę, maksymalnie przez kilka godzin. W końcu kto chciałby mieszkać w miejscu, w którym nie świeci słońce i w którym światła tracą swój naturalny blask..?
Właścicielka
- Mieszkają tam tylko ci, którym słońce brzydnie. Złe wampiry, krwawe elfy, podobno nekromanci i inne paskudy. Ludzi tam mało, naprawdę mało. - westchnęła Lost.
Pokiwała głową, nadal w lekkim zamyśleniu. Coś czuła, że nie chciałaby poznać "innych paskud", choć... Wzmianka o wampirach nawet ją zainteresowała. O elfach i nekromantach nieco mniej, ale też w sumie. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. -Nie dziwię się nawet... A te wampiry to takie jak się je przedstawia w moim świecie? W sensie z dwoma ostrymi kłami, pijące krew i tak dalej?- zapytała, starając się ukryć ciekawość w głosie i nadając pytaniu zdawkowego tonu.
Właścicielka
- Cóż, to zależy którzy. W Rebel poznałam wampiry, które nie chcą władzy Trefl i one są spoko, krew piją, ale częściej zwierzęcą. W Królestwie wampiry są jak szlachta i mają jeszcze podobno niewolników do... picia.
-Nieciekawy zawód...- stwierdziła, wpatrując się nadal w ową plamę mroku. -Długo jeszcze będziemy jechać, zanim tam dotrzemy?- zapytała po chwili, kiedy wyrwała się z zamyślenia.
Właścicielka
- W sumie to nie. Patrz, przed nami granica brzasku. - wskazała linię która znacząco odgradzała mrok od światła.
Chwilę później już były w mroku.
//zmiana tematu, chyba wiesz na który iść :)
Właścicielka
W końcu dojechali na miejsce.
Miasto powitało ich rozlatującymi się wokół balonikami i cyrkową muzyką.
-Woo... -Shin zafascynowany jak małe dziecko, rozglądał się dookoła chłonąc wszystko wzrokiem.
Właścicielka
Sully robił podobnie, a wóz zatrzymał się na pobliskim parkingu. Paweł pomachał im dłonią przed oczami i mruknął, że musi iść.
- Miłej zabawy.
-Dzięki, dzięki. -Shin chwycił łapkę Sullyego i pociągnął go na poszukiwania waty cukrowej.
Właścicielka
Szybko odnaleźli budkę, gdzie dostali wielkie chmury cukrowej waty. Mogli się w niej schować! Sully zrobił sobie podkręcane wąsy.
Szatyn zaśmiał się patrząc na ciemnowłosego.
-Wąsy wąsami ale gdzie broda? -Shin zrobił sobie puchatą brodę.
Właścicielka
Sully doczepił Shinowi puchate brwi, a sobie cukrowy monokl.
- A teraz jesteśmy hrabiostwem! Ha!
Chłopak zrobił wyniosłą minę.
-Ależ oczywiście. -stwierdził bardzo poważnie. -Teraz każda wata w tym miasteczku należy do nas.
Właścicielka
W końcu Sully zjadł watę.
- Znudziło mi się. Idziemy na kolejkę?
-Mhm~ -skinął głową dojadając swoją watę.
Właścicielka
Sully przez dłuższą chwilę rozglądał się za początkiem kolejki, równocześnie czekając, aż Shin skończy jeść. Koniec końców odnalazł to miejsce i poprowadził Shina.
-Hmm... Po tej wacie to nie wiem czy to dobry pomysł. -zaśmiał się cicho.
Właścicielka
- Oj, wcale nie było tego aż tak dużo. - rzucił Sully, po czym stanął na paluszkach przy miarce, unikając wzroku elfa pilnującego atrakcji. I dobrze, bo na palcach i tak ledwo był ponad minimum. - Idziesz Shinuś?
Właścicielka
- Cicho! - zawołał Sully, wskakując do wagonika. - Chodź, zaraz odjeżdżamy~
-Nie martw się, idę. -westchnął siadając obok Sullyego.
Właścicielka
//Przeklęty telefon, usunął zły post ;_;
Kolejka powoli ruszyła pod górkę, jak to z reguły bywa w kolejkach. Szybko dotarła na szczyt, by nagle zjechać w dół z niezłą prędkością. Później zaczęła wyczyniać pętle, zakręty i inne bajery. Sullyemu bardzo się to podobało.
//Uznajmy, że nadal tam jest.
Shin już z trochę mniejszą radością patrzył na wszystko. W sumie to widział tylko zamazane rzeczy, zakręciło mu się w głowie ale dzielnie siedział w wagoniku.
Właścicielka
Sully przytulił lekko Shina.
- Niedobrze ci? - zapytał.
-Gdzie tam... Wszystko jest okej... -stwierdził patrząc na chłopaka.
Właścicielka
- No dobrze, jak uważasz. - westchnął Sully. - Łuhuuu!
W końcu kolejka się zatrzymała, a czarnowłosy oparł głowę na ramieniu Shina, mamrocząc coś pod nosem. Zapewne kręciło mu się w głowie.
-Umm... wszystko w porządku Sulluś? -lekko szturchnął chłopaka.
Właścicielka
- Tak tak, tylko dostałem kręćka Shinuś. Zaraz mi przejdzie.
-Mhm... -zaśmiał się. -Lepiej wyjdźmy bo się na drugi raz załapiemy. (ah te wspomnienia z kolejki~) -stwierdził pogodnie i wyszedł z wagonika. Od razu pomógł wysiąść Sullyemu.
Właścicielka
Sully wyszedł, jeszcze przez chwilę się chwiejąc.
- Ojoj, chyba muszę usiąść...
-Racja, racja! -szatyn szybko znalazł jakąś ławkę i nakazał Sullyemu usiąść. -T-tylko n-nie mdlej czy coś... -mruknął najwyraźniej przejęty stanem chłopaka.
Właścicielka
- Nie chodź ze mną jak z jajkiem, aż tak łatwo nue mdleję, Shinu. - żachnął się Sully i przyciągnął Shina do siebie. - Tulimy...
Szatyn objął go ostrożnie, wzdychając cicho.
-No wiem, że nie jesteś j-jajkiem... Ale nie chcę żeby tamta s-sytuacja się powtórzyła Sulluś...
Właścicielka
- Spokojnie Shinuś. - westchnął Sully i pocałował Shina. - Na pewno się nie powtórzy. Obiecuje.
-No wiesz... Ale ty tego nie robisz na wezwanie. Nie możesz mieć pewności, że coś takiego się stanie... -mruknął patrząc na ciemnowłosego. Wyglądał na zatroskanego.
Właścicielka
- Wtedy to było wyłącznie z mojego zaniedbania i to tyle z tego! Mam na to duży wpływ i tyle, Shinu.
-No niech ci będzie. -przytulił go mocniej. -Skończmy ten temat.
Właścicielka
- Od takiego stresu robię się głodny. - mruknął cicho Sully i przytulił się mocniej do Shina.
-No to chodźmy coś zjeść. Na co masz ochotę Sulluś? -zaczął gładzić włosy chłopaka.
Właścicielka
Sully spojrzał Shinowi głęboko w oczy. - Na Ciebie. - po chwili ciszt wybuchł śmiechem. - Na frytki. - odrzekł w końcu.
Pacnął go lekko rumieniąc się. -Głupek. -cmoknął go w policzek. -Ale chodźmy juz na te Twoje frytki.
Właścicielka
A więc poszli.- Ty też chcesz?
-Pomyślmy... -zaczął się rozglądać. -Raczej tak. Nabrałem ochoty na frytki... Dużo frytek...
Właścicielka
Tym razem to Shin wpadł na trop i razem dotarli na miejsce.
- A ile to jest dużo frytek?
-Oj no weź... -mruknął patrząc na niego poważnie.
Właścicielka
- Poproszę dwie duże porcje frytek. - westchnął Sully i usiadł ba krzesełku. - Chodź tuuu...
-Juz, już. -zaśmiał się i usiadł obok Sullyego, na innym krzesełku.
Właścicielka
Frytki przyniesiono szybko. Sully wziął się za jedzenie nawet za szybko i wyglądał zabawnie z mnóstwem frytek w buzi.
Shin spojrzał na niego rozbawiony. Zrobił sobie frytkami kły.
-I wyglądam jak wampir? -zaśmiał się kręcąc głową.
Właścicielka
- Nie, jak mors. - odparował po paru chwilach Sully. - Ale i tak uroczo.