Właścicielka
- Teraz mam inną, przynajmniej nie gryzie. - zaśmiał się.
W hotelu większość kluczyków była zabrana, poza trzynastką. Recepcjonista czytał sobie playboya.
- Nie lepiej znaleźć sobie dziewczynę? - Zapytał podchodząc do lady.
Właścicielka
Recepcjonista westchnął ciężko.
- Moja jest w śpiączce. - odparł tępo, a Lawrence dostrzegł zwykłą książkę pod magazynem. - Który pokój? - zapytał, jakby zapominając o wcześniejszej kwestii.
- Trzynastka. - Odparł krótko.
Właścicielka
Chłopak uśmiechnął się lekko i rzucił mu kluczyk.
- Dzięki. - Wolnym krokiem udał się w kierunku drzwi do pokoju z jego dziewczyna.
Właścicielka
- Aż zapomniałem czasy, gdy ten pokój należał do kogo innego. - usłyszał za sobą.
Drzwi do pokoju były minimalnie uchylone, nęcąc jakimś nieokreślonym zapachem i dziwną energią, by wejść do środka.
Sukkub? Nie, przecież ten świat musi mieć jakieś ograniczenia...
Nie oglądając się za siebie, powili wszedł do pomieszczenia.
Właścicielka
//Ale że skąd Cię teraz naszło, że sukkub?
W środku już czekała Kama, w seksownej, czarno-białej bieliźnie. Jeszcze nie zauważyła, że wszedł do środka. Pokój wyglądał na wyjątkowo przytulny, także dzięki przygaszonym światłom.
Powoli wszedł do środka skradając się jak złodziej którym jest. Przyjrzał się dokładnie Kamie i temu co ma na sobie.
//Dopisz coś więcej bo "czarno-biała bielizna" to dla mnie mało. A ten sukkub to tak jakoś mi się skojarzył przez ten urok i zapachy :>
Zakradł się do niej i delikatnie objął ją od tyłu w pasie, całując namiętnie w szyję.
Właścicielka
- O, widzę, że jednak nie zgubiłeś drogi. Drzwi za to zamknąć... - wspomniane drzwi trzasnęły nagle, ale to nie było raczej nic ważnego, prawda? - Może być? Pauje do twojej fantazji? - Sądząc po jej tobie , uznała to za trochę retoryczne.
- Dodałbym do tego jakieś pończochy, ale i tak wygladasz porażająco seksownie. - Skomplementował dziewczynę.
Właścicielka
//napisz jak będziesz na pw
Właścicielka
Było zajebiście. Kama przeciągnęła się, leżąc obok Lawrenca.
- To co, śpimy czy masz ochotę jeszcze poleżeć bez celu?
- A jaki jest cel leżenia bez celu? - Zapytał.
Właścicielka
- Wypoczynek połączony z rozmową i degustacją alkoholi. - odparła.
- To cel do którego mogę dążyć. - Powiedział uśmiechając się.
Właścicielka
- A na co masz ochotę do picia? Wino-którego-nazwy-ni-cholera-nie-wymówię, piwo, whisky z colą, czy wódkę? Bourbona ni ma.
- Może być wino z trudną nazwą. -
Właścicielka
- Szato du coś tam. Mój francuski jest... no wiadomo. - podniosła się z miejsca i wyjęła wino z szafki, po czym zajęła się jego otwieraniem. - A ty coś umiesz po francusku?
- Quelques phrases un expressions. - Powiedział całkiem płynnie, choć z akcentem.
Właścicielka
- Kurde. Frazy? Ekspresje? Ni cholery nie rozumiem. Ale podziwiam. - odparła. - Francuski to jeden z tych języków, których z samej książki się nie nauczę, niestety. - westchnęła wyjmując kieliszki.
- Przyznaje, nie jest on najłatwiejszy, ale za to piękny. - Odpowiedział z uśmiechem.
Właścicielka
- Ale oświecisz mnie co powiedziałeś, czy pozwolisz mi sądzić, że zmyśliłeś to zdanie? - rzuciła, rozlewając do kieliszków wino.
- Powiedziałem że znam kilka słów i zdań. - Odpowiedział. - Wiesz, łatwiej by mi było pić, gdybyś mnie rozwiązała. -
Właścicielka
//gulasz vs. Czytanie ze zrozumieniem 0:1 co najmniej dwa razy pisałam, że Kama poluźniła te liny
Wampirzyca odstawiła kieliszki i pociągnęła lekko za linę, co bez problemu zsunęło ją z nadgarstków Lawrenca.
- Chyba za bardzo wczułeś się w rolę mojej ofiary.
- Nie zauważyłem jak poluzowałaś? - Sprowadził ręce do zwykłej pozycji. - Byłem zajęty czymś innym. -
Właścicielka
Uśmiechnęła się lekko. - Ktoś mi kiedyś powiedział, że podjarany facet, niezależnie od powodu podjarania nie orientuje się, co się wokół niego dzieje. To się zgadza. - zachichotała, przeczesując włosy, po czym podeszła do niego i podała mu kieliszek.
- Taka prawda. - Chwycił kieliszek, uniósł go lekko na znak toastu i napił się wina. -
Właścicielka
Wampirzyca zrobiła podobnie. Wino było całkiem dobre, szczególnie po dobrym seksie. Kama delektowała się chwilą, nie mając nic do powiedzenia.
On podobnie nie miał nic do powiedzenia. Wino i piękna kobieta, całkowicie mu wystarczała.
Właścicielka
Kama w końcu walnęła się obok niego, dalej popijając wino.
- Tak to mogłabym spędzać każdy wieczór. - rzuciła w końcu.
- To całkiem dobry plan. - Powiedział z uśmiechem popijając wino.
Właścicielka
- Bar-ba-dos. - sylabizowała pod nosem, patrząc na kulające się resztki wina w kieliszku. - dziwna nazwa, nie?
Wzruszył ramionami. - Nazwa jak nazwa. Jak na tropikalną wyspę, to nawet typowa. -
Właścicielka
- Nie znam się na tropikalnych wyspach. Poza Porte Isla, które i tak się nie liczy, na żadnej nie byłam. - mruknęła i odłożyła kieliszek, po czym ziewnęła.
- Tropikalna wyspa to tropikalna wyspa. Niezależnie od wszystkiego. - Skomentował.
Właścicielka
- A rosną tam kokosy? - zapytała dziecinnie.
- Z tego co wiem to tak. - Odpowiedział i spojrzał się na nią. - A co, lubisz je? -
Właścicielka
- Troszkę. - rzuciła niewinnie. - zawsze chciałam mieć prawdziwego kokosa na spróbę, takie tam dziecinne marzenie. Próbowałam chyba wszystkiego z kokosem, poza samym orzechem.
- Ale wiesz że trzeba go wpierw obrać ze skorupy? - Zapytał udając powagę.
Właścicielka
- Nie, nie wiedziałam. - Kama wyglądała na całkiem zdziwioną, ale po dłuższej chwili zaczęła się śmiać. - Miałam na myśli, że tak prosto z orzecha jeść mi się nie zdarzyło.
- Wszystko co świeże jest dobre. A taki kokos co jeszcze przed chwilą prawie kogoś zabił to musi być pyszny. - Powiedział.
Właścicielka
- No i stąd ten pomysł. - znów lekko ziewnęła. - Chyba zaraz odpłynę. Tak milutko...
- Skoro jest milutko to po co odpływać? - Zapytał z uśmiechem.
Właścicielka
Już spała, tuląc się do jego ramienia. Jej skóra była przyjemnie zimna.
//dziś chyba pójdę wcześniej spać, dobranoc
Odłożył więc wino i sam się do niej przytulił, powoli poddając się snowi.
//Dobranoc :3