Podniosła jeden z noży i zważyła w dłoni, jakby chcąc ocenić jego wagę. Podrzuciła go lekko, tak, że wzleciał z pół metra wyżej i złapała za rączkę kiedy spadał. Wzięła jeszcze trzy ostrza, umieszczając je między palcami. -Hmm...- mruknęła coś cicho pod nosem i wycelowała, stając na odpowiednio rozstawionych nogach. Ostrza skierowała trochę w ten bok, w którym teraz poruszały się cele, tak, że sam środek każdej z makiet powinien jej się podsunąć pod ostrze akurat, kiedy rzuci. No i rzuciła, stylem przypominającym trochę nożownika z cyrku...
//Chodzi mi o to takie trzymanie za ostrze między palcami i odpowiedni zamach. Trochę styl rzucania Daggera z Kuroshitsuji, choć do jej ostrzy nikt raczej nie strzelał...