- Może sama coś zaproponujesz? - Powiedział uśmiechnięty.
Właścicielka
- Ja się znam na tym, Lawrence. - odchyliła w bok głowę. - Nie mam zielonego pojęcia, co zaproponować.
- No to po prostu chodź tu do mnie.
Właścicielka
//wreszcie odpis od kogokolwiek, z nudów czekam od 8:50 ;__;
Podeszła bliżej, zarzucając nieułożone włosy do tyłu.
- I co teraz? - wyszeptała z wyczekiwaniem i śmiałym uśmieszkiem.
Wstał do niej i pocałował ją bardzo namiętnie obejmując ją.
//Mam sprawdzian z francuskiego więc długo siedzieć nie będe.
Właścicielka
Odwzajemniła pocałunek, ocierając się o niego i mruczą niemalże jak kotka.
Obrócił się i delikatnie położył ją na łóżku kładąv się na niej.
Właścicielka
Jej brunatne włosy rozlały się falami po pościeli, a ich właścicielka bacznie spoglądała swymi szmaragdowymi oczami na Lawrenca. W jej spojrzeniu widać było pożądanie, to było najwyraźniejsze, ale gdzieś w głębi wciąż była niepewna, jak przy pierwszej jeździe na rowerze. Wydawała się bezradna w swojej sytuacji, kompletnie nie przygotowana, wciąż spontaniczna.
Pocałował ją delikatnie w szyję a jego ręce powoli zjechały ku jej biodrą by zdjąć jej spodnie.
//Nie za późno na ten opis?
Właścicielka
//gdzie tam, 4 numerki z niej doświaczonego zboka nie zrobią :x
Pomogła mu w tym bez wahania, kątem oka patrząc sobie na palce i zapewne myśląc, co teraz.
Pocałował ją w brzuch i powoli wszedł wyżej by pozbyć się jej koszulki.
//Ale podczas ostatnich razy wiedziała co robić.
Właścicielka
//Bolą mnie zatoki, to ma wielki wpływ na moją pamięć
Nie opierała się, ale tym razem mu nie pomogła. Na jej twarzy zakwitł figlarny uśmieszek, czyżby wolała, by to Lawrence się postarał?
Właścicielka
Zjada kanapkę i wychodzi z budynku i zaczyna szukać baru, pensjonatu czy też może jakiegoś miejsce w którym można znaleźć informacje
Ech, może po prostu pójdę znaleźć te karty...
- Wiesz, że w okolicy o tej porze większość lokali jest zamknięta? - rzucił za nim rozespany Ilverin.
Więc starał się jak tylko mógł. Delikatnie zdjął jej stanik, a następnie powoli zsunął majtki z jej gładkich nóg.
Właścicielka
//*Łapie gulasza w garnek i niesie na priv*
Właścicielka
Śniły mu się wspomnienia ze Świata, ale tuż przed pobudką usłyszał chyba głos Kizuki, mówiący: "Przemyśl to porządnie, Lawrence". Rano leżał w łóżku sam, a jego ubrania były równiutko złożone. Poczuł jakby chłód, jednak jego źródłem nie była atmosfera, a otwarte okno.
Więc ubrał się pośpiesznie i zamknął okno po czym zszedł na dół.
Właścicielka
Na dole siedział tylko Rafi i sklejał patelnię. Lamentował nad swoim marnym żywotem, dorzucając, że umiera na kaca. Poza tym w domu było całkiem cicho, poza dzięciołami stukającymi w dąb. W końcu blondyn zauważył Lawrenca.
- Oo... nie wiedziałem, że masz taki kamienny sen.
- Na to wygląda... co się stało z patelnią? - Wskazał na klejone naczynie.
Właścicielka
- To się zaczęło jak ty zasnąłeś, a Zella wyszła do nas. Byłem napruty tak, że niezbyt rozróżniałem słowa. Weszła taka ponura, gadać nie chciała. Ja już na podłodze leżałem, jak zaczęły pić. Śpiewały chyba, że każdy facet to Świnia, ale to.już jak były prawie tak jak ja. Potem Zella stwierdziła, że kogoś tam zatłucze, nie wiem, mnie, ciebie, o Jeffie coś gadały... No i się pokłóciły, kiedy ja prawie spałem i im ta patelnia spadła na posadzkę i się rozwaliła. Sąsiad przyszedł, ja ledwo żywy a one się z nim kłócą. Potem wyszły i jeszcze nie wróciły, tak od czwartej nad ranem.
- O cholera.... - Usiadł na najbliższym siedzisku.
Właścicielka
- A coś się stało? Kłopoty w raju? - mruknął Rafi i syknął gdy spróbował poruszyć głową. - Ale mnie łeb... wiadomo.
- Na to wygląda... Cyba musiałem coś palnąć. Skutki tego sam widzisz.
Właścicielka
Rafi z wahaniem się podniósł i poszukał jakichś tabletek.
- Hmm... czym Joker może wkurzyć.elfkę? Pomyślmy. Nie palnąłeś czegoś przechodzącego w sugestię, że ją zostawisz w Krainie?
- No mogło takie stwierdzenie się pojawić. - Odpowiedział kładąc ręce na twarzy. - Bardzo mnie znienawidzi?
Właścicielka
- Jak olejesz sprawę, to bardzo. Wiesz, jak się czuje zakochana dziewczyna, gdy wie, że planujesz ją zostawić? Pewnie jak kurtyzana. - westchnął Rafi, nalewając sobie wody.
- Pewnie tak... Ech jak ja dawno nie randkowałem tak na poważnie... - Odpowiedział mu zmęczonym głosem.
Właścicielka
- To się akurat da domyśleć, że dawno. - rzucił Rafi. - Zrobić ci kawy?
Konto usunięte
- Od kiedy za mną szedłeś ?
- Czemu nie. - Odpowiedział mu krótko.
Właścicielka
Degant
- Nie szedłem. W sumie dopiero co się obudziłem, wychodzę z pokoju, a tu patrzę, że ty na tą ulewę się wybierasz. Opłaca ci się?
Gulaszek
Wobec tego tym się Rafi zajął. W sumie przez dłuższą chwilę nic więcej nie powiedział. Było spokojnie, ale trochę pusto.
Konto usunięte
- Spacer po deszczu mi nie zaszkodzi zresztą przywykłem do mniej niż idealnej pogody w Nowym Yorku
Nie miał nic do powiedzenia. Po prostu siedział i kontemplował nad tym jak bardzo ma przerąbane.
Właścicielka
Degant
- Jak uważasz. Powodzenia. - westchnął Ilverin, po czym zapewne powrócił do swego pokoju, zamykając drzwi.
Gulaszek
Rafi podał mu kawę, po czym sam usiadł naprzeciw i zamyślił się.
- A w ogóle to od początku zamierzałeś ją zostawić?
- Od początku planowałem wrócić do domu. - Wziął łyk kawy. - Nie miałem zamiaru wdawać się w jakieś wielkie romanse.
Konto usunięte
W takim razie kontynuował ze swoimi planami i ruszył na spacer
Właścicielka
Degant
Zgodnie ze słowami elfa tu i tam było pozamykane. Jednak gdzieś w końcu majaczył niewielki bar.
Gulaszek
- Elfki mają do takich numerów nosa. Niestety. - westchnął Rafi. - Nie wiem, znając życie to liczyła pewnie, że weźmiesz ją ze sobą. - wzruszył ramionami.
Konto usunięte
Powoli idzie w kierunku tego ów baru
Właścicielka
Bar nazywał się 51 i było w nim trochę przemoczonych osób. Barmanka właśnie rozlewała kilku klientom whisky. Pod kilkoma stolikami spały spore czarne psy, a nad nimi były tabliczki "Ogarom wstęp wolny".
- Do Świata? Żartujesz? Ona jest zbyt dobra by choćby się do niego zbliżyć.
Właścicielka
- A które "zbyt dobra" masz na myśli? - westchnął Rafi, wisząc nad którąś szafką i w końcu zabierając z niej pączka.
Konto usunięte
Zrobił to co zawsze robił w barach, usiadł przy ladzie
- Ja poproszę to samo co reszta
Właścicielka
Wobec tego nalała również jemu.
- Czyżby wreszcie ktoś zrozumiał, że potrzebujemy w okolicy policji, czy po prostu jesteś Jokerem?
-Dobrze wiesz jakie "zbyt dobra" mam na myśli. Świat to nie miejsce dla tak wspaniałych istot.
Właścicielka
- Gdybyś zmienił zdanie, nie byłaby pierwsza. - mruknął Rafi, zajadając pączka. - Mniejsza. Zastanawia mnie, co też mogą robić dwie elfki na rozładowanie wykurzenia.
Konto usunięte
- Sorry ale muszę cię zmartwić jestem tylko Jokerem
Właścicielka
- Przeżyję. Lokalnie można zdobyć kartę głównie od przyjezdnych i jednego bibliotekarza, ale mam kartę znajomej na zbyciu, mogę ci ją dać. - barmanka podała mu kartę.
Konto usunięte
- Bardzo miło z twojej strony
Bierze kartę oraz wypija whisky
Właścicielka
- Czyli policji też zdarza się tu trafiać, ciekawe...
Jeden z psów podniósł cielsko i poszedł do detektywa, po czym zaczął obwąchiwać go.
Konto usunięte
Odwraca się w stronę psa
- Co śmierdzę fajkami ?
Wyszeptał do siebie