Właścicielka
- Kocham Cię, Shin. - westchnął z przyjemnością Sully, odwzajemniając przytulas. - To gdzie teraz pójdziemy?
-Może z powrotem do hotelu? Chciałeś coś porobić... Było to coś konkretnego? -uśmiechnął się szeroko patrząc w oczy czarnowłosego.
Właścicielka
//Ej mam pomysł pograjmy w rozbieranego makao
- No jakiś pomysł niby jest... możemy wrócić...
//Jestem na telefonie~ ale na pv możemy przynajmniej spróbować...
-No jasne. -Shin chwycił jego dłoń i ruszył z powrotem do hotelu.
Właścicielka
//Ja grałam na telefonie wczoraj
Szybko tam dotarli i zameldowali się w pokoju.
//patataj na priv
Właścicielka
Sully przykrył ich obu kołdrą, akurat jak przez pomyłkę weszła im sprzątaczka.
- B-bardzo przepraszam.- bąknęła i wyszła.
Sully wyglądał na bardzo usatysfakcjonowanego, więc niezbyt się tym przejął.
-Ymm... -Shin oblał się widocznym rumieńcem. -Następnym razem trzeba zamknąć drzwi... -uśmiechnął się lekko czochrając Sullyego.
Właścicielka
- Aleś się zarumienił~ - zaśmiał się Sully i pocałował Shina w policzek.
-No niestety Sulluś... A ty wyglądasz na szczęśliwego tym, że tutaj weszła... -pstryknął go w nos.
Właścicielka
- Jesteś teraz uroczy. Więc w sumie pomogła. - zachichotał Sully. - W takim tempie to... to prześpimy się w każdym mieście, Shin. - rzucił cicho.
-Pewnie tak. -westchnął śmiejąc się. -Taka życiowa misja... -mruknął.
Właścicielka
- Życie to nie tylko seks, Shinuś. - szepnął Sully, tuląc się do szatyna. - Czasem też trzeba coś zjeść... - zachichotał.
-No tak.. -parsknął śmiechem. -Ty tylko o tym jedzeniu Sulluś... -zaśmiał się cicho obejmując czarnowłosego.
Właścicielka
- A ty tylko o tym seksie. Tośmy się dobrali. - znów zaśmiał się Sully. - Niedługo chyba pojedziemy dalej, co?
-No jasne... -westchnął. -Chociaż jestem takim leniem, że mi się nie chce... Ale trzeba. Gdzie będziemy mieć najbliżej?
Właścicielka
- Możemy złapać jakiś statek w tym porcie do Porte Isla. A stamtąd do Seyo. - spojrzał na wiszącą w pokoju mapę.
-Będzie... -uśmiechnął się lekko, zamykając oczy. -Wyruszamy od zaraz czy chcesz coś zjeść?
Właścicielka
//A Sully na to: Najadłem się Ciebie~
- Jak tak teraz mówisz, to zjadłabym coś słodkiego. Jakie masz ulubione ciasto?
//xD dziwnie, by to zabrzmiało..
-Hmm... Tak, po szczerym zastanowieniu to chyba najbardziej lubię sernik... -spojrzał w sufit. -A ty Sulluś? -zerknął na chłopaka.
Właścicielka
- Makowiec~ Czyli idziemy na ciastoo? - Sully zsunął się z łóżka i zaczął szukać swoich ubrań.
-No przecież~! Przez ciebie mam ochotę wchłonąć cały sernik, nie dzieląc się z nikim... -zaśmiał się cicho, pstrykając palcami. Chwycił do ręki swoje ubrania i zaczął się ubierać.
Właścicielka
Sully Tymczasem poszukiwał zaginionej skarpetki, do momentu, gdy zauważył ją na lampie.
- Shin... pomożesz mi?
-Gdzieś ty tam rzucił tą skarpetką? -zaśmiał się stając na palcach, by dosięgnąć skarpetki.
Właścicielka
- No na lampę rzuciłem, widać? Sam nie wiem kiedy. - Zaśmiał się głośno. - Przecież to nie pierwsza dziwna rzecz, jaką zrobiłem. Idziemy skarbuś?
-No jasne~ -podał mu ściągniętą, trudem, skarpetkę. -Następnym razem to pewnie ją za okno wyrzucisz. -stwierdził śmiejąc się.
Właścicielka
- To wtedy jakiś dzieciak będzie mieć pacynkę. A ja będę mieć jedną skarpetkę. Przeżyjemy. Hmmm... chyba czuję ciasto~ Poprowadzę Cię~
I słusznie, Sully bez problemu doprowadził Shina do cukierni, gdzie zamówił im po porcji odpowiednio sernika i makowca.
- Paczaj jakie mam instynkty głodomora~
-No to właśnie miałem powiedzieć. -mruknął zapatrzony na swój sernik. Podniósł wzrok patrząc na czarnowłosego. -Twój instynkt jest zniewalający Sulluś. -uśmiechnął się szeroko.
Właścicielka
- No to smacznego! - rzucił Sully i wziął się za swój makowiec bardzo ochoczo. Szybko stał się umazany lukrem i masą makową.
Shin zjadł swój sernik i spojrzał na chłopaka. Zaśmiał się.
-Znowu jesteś brudny, Sulluś... -zrobił minę, jak zatroskany rodzic. -No cóż. Chodź tutaj, nie pójdziemy nigdzie dopóki nie będziesz czysty~ -schylił się i pocałował go. -Brudas. -stwierdził odsuwając się od niego. -Ale jaki dobry~! -zaśmiał się cicho.
Właścicielka
- Też jesteś brudny. Masz ser na nosie. - mruknął Sully i pocałował go w nos. - I to chyba ty smakujesz lepiej~
-No wiesz... Gestykulowałbym.. -mruknął uśmiechając się szeroko.
Właścicielka
- Neee... to chcesz jeszcze ciasta, Shin? Mi już wystarczy. - uśmiechnął się ciemnowłosy.
-Mi tez wystarczy Sulluś. Połączenie sernika i makowca jest doskonałe... -zaśmiał się.
Właścicielka
- Meh, do tego idealnie pasuje jeszcze trzeci smak. - westchnął Sully, po czym pocałował Shina. - O, bardzo idealnie.
-Tak, tak.. -zaśmiał się cicho. -Chodźmy dalej Sulluś.
Właścicielka
Wobec tego wyszli stamtąd, a po kilku zapytaniach o drogę dotarli do rebelskiego portu. Akurat niedaleko był statek, koło którego kręciło się sporo ludzi. Wśród nich Shin dostrzegł znajomego kapitana.
-Ooo... Chodźmy tam! -skinął głową na kapitana. -Może on nas podrzuci...
Właścicielka
William rozprawiał właśnie z jakimś mafiozem na temat ostatniego sztormu. Nie dostrzegł jeszcze Shina.
- A znasz go? Sporo ludzi zapoznałeś, Shin...
-Tak, tak... -uśmiechnął się lekko. -Pomógł mi więc pasowałoby mi go pamiętać. -podszedł do mężczyzny i lekko klepnął go w ramię. -Cześć William! -uśmiechnął się szerzej.
Właścicielka
- Jak Mówiłem, panie Mascarpone czy tam Mozzarella,sztormu nie będzie w tym tygodniu, do widzenia. Witaj... Shinie tak mi się zdaje. Jeśli przekręciłem to przepraszam, ale codziennie poznaję co najmniej pięć nowych ludzi, więc miewam przyćmienia tego typu. Widzę, że odzyskałeś przyjaciela. Czego wam trzeba?
-Musimy dotrzeć najpierw do Porte Isla a później do Seyo... -mruknął niepewnie zerkając na Sullyego.
Właścicielka
- Akurat tak brzmi moja aktualna trasa Holendrem. Chętnie was zabiorę. Wchodźcie na statek, odpływamy za kwadrans.
-Dziękuję, po raz drugi... -uśmiechnął się do niego po czym pociągnął za sobą Sullyego. Stanął przy barierce.
Właścicielka
Widok na morze był piękny, No może poza zniszczonym chemikaliami rebelskim brzegiem. Sully patrzył na to z zaciekawieniem.
-Cudnie tutaj... -Sin westchnął cicho obejmując ramieniem czarnowłosego.
Właścicielka
- Jak tu Jesteś, Shin, to wszędzie jest pięknie. - szepnął Sully.
Tymczasem załoga Holendra włącznie z Wiliamem wkroczyła n statek i zbierali się do odpłynięcia.
-Cały czas mi pochlebiasz Sully... A to przez ciebie, moje życie nabrało barw. -pstryknął go w nos.
Właścicielka
- A których barw? - zapytał, łapiąc się mocniej nadburcia, gdy statek zaczynał odpływać.
-Jasnych, żywych i na dodatek pięknych... -westchnął cicho.
Właścicielka
- Niech ich będzie jak najwięcej. - dodał Sully.
Oddalali się od brzegu, zostawiając Rebel za sobą. Kilku marynarzy wesoło śpiewało, a Will stał przy sterze statku.
BARWY SZCZĘŚCIA! Nigdy ich nie obejrzałam xD Zmiana tematu