Właściciel
Gdy tylko zeszłaś na parter, zauważyłaś orkowe trio, które siedziało przy stole. Na szczęście byli tak spici, że trzymali głowy na blacie stołu i Cię nie zauważyli.
Valeria chciała krzyknąć, ale się powstrzymała i powoli zaczęła wracać na górę.
Właściciel
Udało Ci się, bez zwracania uwagi.
Poszła do swojego pokoju i zaczęła szukać klucza od niego.
Konto usunięte
- To będzie 80 sztuk złota. - Stwierdził i zaczął nalewać wody dla klientów.
Właściciel
Taczka:
Znalazłaś go.
Bóbr:
Wszyscy, na spółę, zdołali wyłuskać te osiemdziesiąt sztuk złota i po chwili zajęli wolne stoliki, czekając na posiłek.
Konto usunięte
Odebrał zapłatę i wsypał ją do swojego mieszka. Podał podróżnym nalaną wodę i wrócił zza lade.
Zamknęła się w pokoju i czekała na rozwój wydarzeń.
Właściciel
Taczka:
Czekałaś. Choć mogłaś zwiać oknem, które było nawet nisko.
Bóbr:
A oni raczyli się wodą, gdy kucharze zaczęli zanosić posiłki.
Ano sobie przypomniała o wyjściu oknem. Podeszła do niego i spróbowała otworzyć.
Właściciel
Udało się. Na dół nie masz wiele.
Wyskoczyła przez okno krzycząc przy tym.
Właściciel
Była noc, więc nikt nie zauważył tego wyczynu. Niemniej, wylądowałaś na bruku, z jedynie kilkoma siniakami. Miecz miał się dobrze, a torba była mokra, bo flaszka kupiona w karczmie właśnie pękła.
Wstała, otrzepała się i pobiegła szukać strażnika.
Właściciel
//A miecza czy torby nie bierzesz?//
Po dość długich poszukiwaniach trafiłaś na trzech strażników miejskich. Co prawda, nie Paladyni, ale zawsze coś.
//I tak po nie wrócę.//
Zadyszana powiedziała ledwo:
-Orkowie, Narkotyki, Elfka, szybko... - ciągnęła strażnika za rękę w stronę karczmy.
Konto usunięte
Skoro kucharze przynosili jedzenie klientom on spokojnie stał zza ladą.
Właściciel
Bóbr:
Klienci jedli i jedli, a w końcu opuścili lokal, zostawiając brudne naczynia i pieniądze, które zabrałeś wcześniej.
Taczka:
- Chwila, chwila! - powiedział i spojrzał na Ciebie nieco zdziwiony. - Jeszcze raz. Powoli i spokojnie.
Konto usunięte
Wyniósł brudne naczynia do kuchni. Udał się na górę do pokoju młodej dziewczyny, orkowie mu nic mówili co z nią, a był ciekawy tego.
-Nie ma czasu! - krzyknęła i jeszcze raz pociągnęła strażnika za rękę
Właściciel
Taczka:
Wzruszył ramionami i poszedł za Tobą, podobnie jak jego dwaj towarzysze.
Bóbr:
Jej pokój był pusty. Zniknęła ona, miecz i torba. Choć nie musiała być koniecznie w tym pokoju.
Szła ze strażnikami do karczmy.
Właściciel
Zatrzymali się przed drzwiami.
- To tutaj, tak? - zapytał dowódca i profilaktycznie położył dłoń na rękojeści miecza.
-Oczywiście... - powiedziała.
Właściciel
Skinął głową i wszedł, a reszta za nim.
Konto usunięte
No tak, nie dopilnowali dziewki. Był nieco zdziwiony, ale wiedział że musi zaalarmować orka
-E! Bane, chodź tu na chwilę!
Właściciel
W chwili, gdy to powiedziałeś, to karczmy weszła trójka strażników, a Ork uniósł głowę.
Konto usunięte
Zszedł na dół i spróbował zorientować się w sytuacji.
Valeria powoli weszła do karczmy i stanęła przy drzwiach.
Właściciel
- Ta dziewczyna - rzekł strażnik i wskazał na dziewczynę. - twierdzi, że macie tu jakąś Elfkę, broń i narkotyki. Prawda? - przemówił w kierunku Orków, a Ci nawet nie mrugnęli.
- Jego spytaj. - odparł herszt i wskazał na karczmarza.
Konto usunięte
- Co? Ona jakaś naćpana chyba, albo z konkurencji. Ja tu spokojną karczmę mam, proszę pana...
-On kłamie... - stanęła obok strażnika. - Ten łysy mnie walnął w głowę i związał.
Właściciel
- My nie mamy nic do ukrycia. - powiedział herszt. - Chodźcie i sami zobaczcie.
Po chwili wahania cała trójka ruszyła za Orkiem na górę.
-To... Ja tu postoję... - powiedziała.
Konto usunięte
Ruszył za nimi i obserwował sytuacji.
Właściciel
Taczka:
Stałaś więc.
Bóbr:
Obserwowałeś tak długo, aż nie zamknięto Ci drzwi do pokoju Orków przed nosem.
Widząc, że wszyscy poszli na górę, to i ona poszła.
Konto usunięte
Stanął obok drzwi i cicho czekał na to co się stanie później.
Właściciel
Oboje zobaczyliście jak dwaj strażnicy wychodzą, a za nim ich dowódca i Ork, ramię w ramię.
- Cóż, sprawa wyjaśniona. - powiedział i spojrzał najpierw na dziewczynę, a później na karczmarza. - Przepraszamy za najście. - dodał w kierunku Orka i skinął na swoich podwładnych, a Ci wyszli za nim z karczmy.
-Eee... Hehe... - zaśmiała się niezręcznie, czerwona jak pomidor.
Właściciel
- Wyku*wiaj stąd i żebym Cię więcej w mieście nie widział. - warknął Ork i położył dłoń na mieczu. - Albo...
-Albo...? - spytała się zdziwiona, kiedy już miała zbiegać ze schodów.
Właściciel
Wyjął miecz, co było dość oczywistym "albo."
-Dobra już idę, ale co wy powiedzieliście strażnikom? - spytała się.
Właściciel
W odpowiedzi jednym susem pokonał dzielącą Was odległość, złapał za kołnierz i rzucił tak mocno, że wylądowałaś pod drzwiami karczmy. Cóż, na szczęście byłaś cała, skończyło się na kilku siniakach.
//Odpiszesz w Decyzji?//
Konto usunięte
- Jednak orkowie mają oko do pilnowania więźniów... - Zaśmiał się złośliwie i stanął zza ladą.
Właściciel
Stanąłeś, a to, że nie dostałeś toporem w plecy, gdy odchodziłeś, można uznać za plus.
Z załzawionymi oczami wstała i wybiegła z karczmy.
//Zaraz odpiszę//
Właściciel
Wybiegłaś może i ze łzami w oczach, ale zawsze to lepiej, niż z toporem w plecach.
Konto usunięte
Czekał na nowych klientów.