Drewniany budynek w Hammer należący do Hagarda Molfrana, pół elfa. Jest tutaj kilka pokojów do noclegu i jeden, najlepszy, który jest pokojem Hagarda. Klientów tutaj nie jest za dużo i nie za mało. Norma.

Hagard czyścił lade czekając na pierwszych klientów.

Zbliżało się południe, więc Ci niedługo powinni się schodzić.

Skończył czyścić ladę i czekał.

Nadal nic, ale ruch na ulicach sugeruje pewny zarobek.

// Nie wiem w jakim znaczeniu to rozumieć...//
Nadal czekał.

//Im więcej ludzi tym większa szansa, że wbiją do karczmy i coś kupią.//
I rzeczywiście: Do karczmy wchodzili pierwsi mieszczanie.

-Coś podać? - Spytał się pierwszych klientów.

Z trzech klientów dwaj usiedli przy stoliku w rogu i zaczęli o czymś dyskutować. Natomiast trzeci dość długo się zastanawiał.
- Piwo i coś do jedzenia. - powiedział w końcu.

-Może wołowina?

- No dobra... Tylko podsmaż pan. - powiedział sięgając do sakwy. - Ile?

// słaby jestem w obliczaniu cen jak coś to popraw.//
-Razem to będzie dwanaście sztuk złota.

- Że jak, ku*wa?! Za piwo to dam maksymalnie dwie sztuki, ale dychę za kawał mięcha?! Jaja sobie robisz? Zapłacę co najmniej osiem za wszystko.

Spojrzał groźnie na klienta.
-Niech będzie. I proszę ciszej. - Poszedł do kuchni i spojrzał na jednego z kucharzy.
-Smażona wołowina, raz, raz! - Potem wrócił do klienta. - Coś mocnego?

Kucharz pokiwał głową, a Ty wróciłeś do klienta.
- Piwo. Po prostu piwo. - odpowiedział rozdrażniony.

Nalał do kufla piwa. Spojrzał na niego tak jakby czekał na zapłatę.

Klient czekał chwilę, ale w końcu rzucił na stół osiem sztuk złota.

Położył kufel na ladzie.
-Wołowina zaraz będzie.

Klient siorbnął nieco z kufla, po czym kiwnął głową i odszedł do jednego z wolnych stolików.

Poszedł do kuchni i obserwował przez chwilę kucharza co smazyl wołowinę.

Nie miałeś za bardzo na co patrzeć, gdyż kucharz szybko i sprawie usmażył mięso po czym podał Ci je.

Położył wołowinę na drewnianym talerzu i podał klientowi.
-Życzę smacznego. - Wrócił do lady i czekał na następne zamówienia.

Jak na razie się na nie nie zanosi. Więcej klientów powinno przybyć późnym popołudniem lub wieczorem.

Usiadł na krześle i czekał dwie godziny.

Twoje wysiłki zostały nagrodzone. Po tych dwóch godzinach zaczęli schodzić się klienci i to w większej liczbie.
Pierwsza była już podpita trójka podróżnych, którzy jednak nie stronili od zamówienia kolejnych głębszych.

Realizował zamówienia.

Dałeś piwo i byłeś bogatszy o kolejne cztery sztuki złota.

Usiadł na krześle przy ladzie. Słyszał jakieś rozmowy klientów?

Severus wszedł do Karczmy. Nie czekając długo poszedł i skrył się w cieniu.
Dwa tygodnie od misji minęły, a on nadal szuka tej głupiej elfki.

Vader:
Siedziałeś w cieniu i jakoś nikt nie jest na tyle głupi lub piany by spróbować Ci przeszkodzić.
Bóbr:
Przyziemne sprawy, życie codzienne. Ale uwagę mogło zwrócić wejście jakiegoś jegomościa, który od razu usiadł w najciemniejszym kącie karczmy.

Podszedł do jegomoscia.
-Coś podać?

//To Wy sobie rozmawiajcie.//

Severus zdjął swój kapelusz.
-Co macie?

-Różne piwa, mięsa do wyboru do koloru. Jakieś wino jest, dobry rocznik.

-Jakieś piwo, do tego posiłek.
Rzucił 20 złota na blat.
-Płacę z góry, jeżeli za dużo- potraktuj to jako napiwek. Jak za mało- zgłoś się po tym, jak otrzymam posiłek.

Wulfryk oraz trzech jego przyjaciół weszło do karczmy, żeby zmieścić się w drzwiach musieli się pochylać . Zaraz gdy największy z nich, w rogatym hełmie wszedł do środka zarzucił po karczmie wzrokiem . Starał się znaleźć jakiś pusty stół .

//Jak chcesz, to mogę sprzedać ci statek :P Albo cię gdzieś przetransportować Bill .-.

//Już mam statek ;v//

//Bóbr, Vader i Bilo w jednej karczmie. Chyba nic z niej nie zostanie.//
Bilo:
//Nie wiem czy trójkę Mutantów wpuszczono by do Hammer, a tam znajduje się ta karczma :V
Jakoś przymknę na to oko.//
Wolnych stolików nie było, ale jakiś kulturalny pijak odstąpił Wam stoli w głębi karczmy, a sam opuścił lokal.

// oku*wa rozpie**ol w tej karczmie będzie xD//
Uśmiechnął się do Severusa, zabrał monety a następnie poszedł do kuchni.
-Żeberka, dajcie do tego jakiś dodatek. - Wrócił zza ladę. Nalał do kufla ciemnego piwa, podał je Severusowi i ponownie wrócił zza ladę. Z ciekawością wpatrywał się w nowo przybyłych.

///Dobra, dobra. Moglibyśmy utworzyć "flotę" ;-;
Łyknął piwa.

//Przecież my wyglądamy jak normalni ludzie ;v, tylko że na sterydach//

W takim razie ruszyli do tamtego stołu i zajęli miejsca wokół niego

- Berserku, bądź łaskaw nikogo nie zapie**olić tak jak ostatnio . Przyszliśmy tu wypić a nie zabijać .- stwierdził patrząc się na wielkiego wojownika po swojej prawej, był największy, najbardziej dziki i zarazem najmłodszy z nich wszystkich, na imię miał Morgenstein ale przydomek dostał zważywszy na swój charakter -.

Gdy wypowiedział te słowa rozejrzał się za karczmarzem .

Vader:
Piłeś piwo.
Bóbr:
Kucharze zaczęli przyrządzać danie, a nowi gości usiedli w głębi karczmy i z pewnością ludźmi nie byli.

//Może mnie nie być, więc mnie zignorujcie :P Albo czekajcie (jak wam se chce .-.)

Obserwowal trójkę nowoprzybylych

Obserwowałeś ich, póki kucharz powiedział, że żeberka i pieczone ziemniaki są już gotowe.

Nadal szukał wzrokiem karczmarza .

- Gdzie on jest ? O suchym pysku gadać nie będziemy .- stwierdził do swoich kompanów -.

Zaniosl jedzenie Severusowi, podczAs wracania do lady spojrzał na "nieludzi"
-Coś podać?

- No nareszcie..- stwierdził do siebie po czym dodał-. Piwa karczmarzu, dużo i może coś do jedzenia jeszcze .-

-Oczywiście. Coś mocniejszego do picia?