Właściciel
Dźwięk kotłów wzmagał się i po chwili ujrzałeś na wzgórzu na zachodzie samotnego jeźdźca na Wargu. Po nim dołączyli kolejni, tak że uzbierało się ich kilkudziesięciu. Natychmiast ruszyli oni do przodu, ale tylko po to, by zrobić przejście dla dumy kawalerii Hordy - Centaurów Bojowych. Byli oni zakuci w całości w pancerz, jedynie podbrzusze pozostało odsłonięte, mieli rogate hełmy chroniące całą czaszkę, olbrzymie kopie, dwa miecze jednoręczne i miecz dwuręczny. Po chwili poza kotłami zagrała również trąbka, a ustawione w równym szyku Centaury spuściły kopie w dół i ruszyły do szarży na skrzydło armii Paktu. Ktoś, kto tam dowodził, natychmiast zareagował, wysyłając tam liczne oddziały włóczników i pikinierów oraz łuczników, oczywiście były to Szkielety. Ci drudzy zaraz zasypali kawalerię gradem strzał, lecz nie zrobiło to wrażenie na ich grubych pancerzach i hełmach. Wobec tego pikinierzy i włócznicy mocniej zacisnęli kościste dłonie na swej broni, oczekując na atak. Nadszedł on po chwili, z impetem błyskawicy. Centaury dosłownie wtarły w ziemię pikinierów i włóczników, nie ponosząc żadnych strat. Niedobitki Szkieletów zaczęły się wycofywać, a łucznicy zaczęli strzelać. Ponownie bez efektu, gdy Centaury Bojowe wbiły się w ich szeregi, urządzając tam prawdziwą rzeź. Po chwili dowódca armii Paktu posłał tam znaczące siły piechoty Nieumarłych. Na ich widok nieliczni wyposażeni jeszcze w kopie kawalerzyści zaszarżowali, pozostali dobyli dwóch mieczy jednoręcznych lub jednego dwuręcznego i ruszyli, aby wspomóc swych towarzyszy.
Tymczasem ze wzgórza ruszyła kolejna fala wojsk Hordy, tym razem były to zwykłe Centaury, wyposażone w lekkie pancerze i hełmy oraz uzbrojone we włócznię, kilka oszczepów do rzucania i jednoręczny miecz. Natychmiast rzucili się oni ku tyłom i flankom wojsk Paktu. Po chwili zaatakowali też Orkowie na Wargach. Tymczasem na wzgórzu do walki szykuje się już orkowa piechota. Nagle od jadącej zbitą kupą masy jeźdźców, oderwało się trzech, oczywiście wszyscy byli Orkami. Wtedy tez zauważyłeś dowódcę armii Paktu, był to jakiś jegomość w długiej, czarnej szacie z kapturem, siedzący na szkielecie konia. Machnął on dłonią, a za trójką jeźdźców posypały się strzały. Pierwsza salwa zgładziła jednego jeźdźca i jego wierzchowca, druga pozbawiła Warga drugiego Orka, a ten dobył dwuręcznego topora i odwrócił się w kierunku armii Nieumarłych, gdyż w pościg za nimi wysłano także szybkie Szkielety. Przewaga wroga była przytłaczająca, ale dzielny Ork zdołał wytrzymać tak długo, że ostatni jeździec dojechał do Waszego obozu, jednakże wojownik zmarł, kładąc wcześniej trupem kilkunastu wrogów.
Sądząc po wyglądzie, charakterystycznej rękawicy i jeszcze bardziej charakterystycznemu mieczu owym Orkiem, który do Was przybył był nie kto inny, jak sam Gotai Furia Północy, największy dowódca Hordy. Zostawił on Warga na przedpolu obozu, a ku Wam ruszył pieszo.
- Ja Gotai Furia Północy. - przedstawił się Tobie, Utherowi, dwójce gwardzistów spod namiotu, Anduinowi i Amhirancie, zwracając następne słowa właśnie do niego: - Mówiłem, że jak ku*wa przybędę, to ku*wa przybędę.
Po tych słowach Ork i Inkwizytor serdecznie się uściskali, a następnie ten pierwszy dał drugiemu silny cios pięścią w brzuch, oczywiście nie tą dłonią, na której miał rękawicę z kolcami.
- Nie mówiłeś, że będzie ich tam wielu. - warknął.
- Wielu wrogów - wielka sława, mało wrogów - mała sława. Sam tak mówisz. - zaoponował Inkwizytor.
- Ku*wa mać, mówię, ale... Zresztą, nieważne. Zaraz rzucę do walki resztę, zmiażdżymy ich skrzydło i wedrzemy się na tyły, ale Wy musicie wysłać swoich złotych chłopców na front i jako wsparcie. Nieumarłych to ja gnoję na śniadanie, ale z Demonami nie mamy szans, a sku*wysyny mają je w swojej armii.
- Tak więc ruszajmy. - powiedział Amhiranta i ruszył, by zebrać wszystkich gotowych do walki Inkwizytorów, podobnie uczynili Anduin i Uther, dwójka gwardzistów również się rozbiegła, a sam Gotai skinął Ci głową i ruszył do swego Warga, zapewne aby móc wrócić do swej armii.