-Po tym zostanie ślad...- Powiedział dysząc ciężko od odniesionych ran, a następnie postarał się o odlecenie w kierunku sojuszniczych oddziałów, gdzie od razu wylądował i ocenił jak ma się sytuacja.
Właściciel
Czujesz ból w klatce piersiowej, a w pancerzu jest dymiąca dziura, błyskawica przebiła go i dobrała się do ciała. Poza tym nie masz wielkich obrażeń, acz oddychasz teraz ciężej.
-Zdecydowanie trzeba będzie to wyklepać...- Powiedział starając się jakoś uleczyć magią światła, czy też złagodzić ból. No, ale obecnie wypada rozeznać się w tym co dzieje się w bitwie.
Właściciel
Łagodzenie bólu idzie całkiem nieźle, leczenie już gorzej, bowiem w sumie nie wiesz, co dokładnie miałbyś leczyć. Zaś bitwa rozwija się w sumie po Waszej myśli, widać, że Nieumarli sypią się po stracie swego wodza, który trzymał ich w kupie, przez co trzymają się tylko lepsi Nieumarli w rodzaju Liszy, Gwardii Grobowej, tych wielkich abominacji, z którymi walczyłeś na murach zamku Heresh, Upiorów i Wampirów.
Trzeba będzie ich w końcu jakoś ścisnąć, otoczenie tego wroga zapewne przyniesie najlepsze efekty, zależy tylko czy dowództwo już wytoczyło taki rozkaz.
Właściciel
Właściwie to nawet nie musiało, gdyż pozostałe przy życiu lub życiu po życiu siły Paktu same zbijały się w kupę, aby dawać skuteczniejszy odpór razem tym, z którymi nie mogli sobie poradzić osobno.
Zatem ze swojej pozycji kontynuował ostrzał artleryjny pociskami świetlnymi w grupy nieumarłych chcąc osłabić ich szeregi.
Właściciel
Najpierw to wypadałoby się wznieść, bo ze swej obecnej pozycji możesz co najmniej swoich ustrzelić. Ale to chyba nie jest priorytet, bowiem widzisz Amhirantę, rannego, co można zauważyć po czerwonej plamie na białej szacie i uciskaniu tego miejsca przez lewą rękę Maga, podczas gdy prawa ściskała miecz odbijający strzały pojedynczego Szkieleta-Łucznika oraz ciosy dwóch członków Gwardii Grobowej wyposażonych w monstrualne berdysze.
Zdecydowanie był to moment, by zaraz wzlecieć w powietrze i polecieć w jego kierunku, a w odpowiednim momencie zaatakować gwardię swoją glewią dając nieco wytchnienia swojemu sojusznikowi.
Właściciel
Jednego zniszczyłeś od razu, drugi zaś wymierzył w Ciebie cios, podczas gdy łucznik posłał strzałę w Inkwizytora.
Uderzenie berdysza postanowił zablokować swoją glewią, a możliwie pocisk łucznika świetlną barierą, o ile rzecz jasna Amihranta nie posiadał własnej. Przy walce z drugim gwardzistą uwolnił swoją jedną rękę i ustawił ją tak, by puścić z niej promień światła wprost w przeciwnika.
Właściciel
Zablokowałeś zarówno cios, jak i strzałę, zaś drugi gwardzista padł na tyle martwy, jak to było możliwe, gdy przeszył go promień. Widząc Twoją walkę, Inkwizytor rzucił jednym z mieczy w łucznika, aby później z drugim ruszyć do Ciebie i podstępnie zabić Nieumarłego ciosem w plecy.
-To jakaś poważniejsza rana, panie?- Odetchnął także nieco, w końcu w pobliżu nie było żadnych przeciwników, więc mógł na chwilę opuścić gardę.
Właściciel
- Nie, nie. - odparł szybko. - Prowadź mnie do innych... Lordów. To znaczy: Wodzów. - zastrzegł szybko, a na jego twarz wstąpił surowy wyraz twarzy. - Szybko! Nie ma czasu!
-Miło byłoby wiedzieć gdzie są, panie.- Powiedział starając się jakoś go złapać tak, by nie spadł przy tym jak zaraz wzleci w powietrze, by oddalić się od pola bitwy, by móc zacząć szukać wzrokiem choćby Uthera czy Mistrza Gildii Magów.
Właściciel
Z tych dwóch zauważyłeś Paladyna, który właśnie roztrzaskał czaszkę pokaźnego Demona, chyba Wojownika Pustki.
No to pora na bohaterskie lądowanie zaraz obok Uthera, rzecz jasna wtedy odstawi Amihrante.
-Widzę, że sytuacja ma się nie, aż tak źle...
Właściciel
Uther zdzielił jednego z nacierających Demonów młotem, aby później przyjrzeć się Wam, wiadomo na kim skupił większość uwagi.
- Co Ci się stało? - spytał Amhirantę.
- Yyy... Demony.
- Demony tak Cię urządziły? Ciebie? - spytał ponownie, tym razem z niedowierzaniem.
- Jeśli mówię, że tak było, to znaczy, że tak było, jasne?! - warknął gniewnie, kładąc dłoń na rękojeści miecza.
Pozwolił im dalej kłócić się jak bandzie dzieci, a samemu jednocześnie starał się odpierać ataki przeciwników magią i glewią.
Właściciel
Przeciwnik jakoś dziwnie nie nadchodził, zaś kłótnię wodzów przerwał promień światła, który uderzył w Amhirantę i posłał go o kilka kroków dalej.
- Odejdź, plugawa istoto. - rzekł Anduin, z którego to ręki wyleciał owy promień.
-Chwila, co?- Spytał się patrząc na Amhirantę i samemu wytworzył w swojej dłoni pocisk światła, który szykował na rzucenie go w podejrzanego, pewnie dał się nabrać zmiennokształtnemu.
Właściciel
Żeby tylko Zmiennokształtnemu. W mgnieniu oka Inkwizytor zmienił swą postać, stając się Demonicą, od pasa w górę człowiekiem, a od pasa w dół - wężem. Miała sześć rąk, w każdej zaś trzymała miecz. Uśmiechnęła się paskudnie i rzuciła na całą Waszą trójkę na raz.
///Gratuluję przetransportowania jej do dowódców.
//Trochę szybko się zmarnuje.//
-Niecne zagrywki...- Powiedział otaczając się barierą, a następnie posłał w nią owy pocisk, by następnie ruszyć do walki razem z resztą swoich sojuszników, wolał raczej skupiać się na defensywie i parowaniu ciosów.
Właściciel
//To miało być solo z Twoją postacią, FD, ale że sam zabrałeś ich dowódców to...//
Owy pocisk został zablokowany i wchłonięty jednym z jej mieczy, tak samo jak kolejnymi dwoma blokowała ataki Uthera i Anduina. W końcu zasyczała i uśmiechnęła się, rzucając się do ataku na Was, zaś na każdego z Waszej trójki przypadały dwie jej klingi, pracujące w idealnej kombinacji między sobą i pozostałymi czterema.
Postarał się nadal blokować ataki kobiety, a przy okazji postarał się ją jakoś otoczyć, może nie wygnie, aż pod takim kątem rąk. Następnie też spróbował jej strzelić pociskami w plecy.
Właściciel
//Nie rozumiem zbytnio wszystkiego, co jest po blokowaniu ataków.//
///Chciał jej zajść za plecy licząc na to, że dwaj pozostali będą z innej strony. Pamiętaj o grzechotce na ogonie tej demonicy.
//Bariera może zablokuje takie próby magii umysłu, no i Vader poprawnie opisał to co próbuje zrobić.
Właściciel
Udało się, ponieważ ona zajęta była blokowaniem ataków magicznych i fizycznych Uthera i Anduina, zaś w odpowiedzi na Twój jedynie zagrzechotała swą grzechotką na końcu ogona... I co? Nic. Dopóki do głowy nie zaczęły napływać Ci dziwne myśli: Czemu w ogóle z nią walczysz? Czemu walczysz z Demonami? Bo są złe? A co możesz wiedzieć o źle, skoro przez całe życie wychowywali Cię świętoszkowaci Paladyni?
Na to jest tylko jedna i krótka odpowiedź, jest tym kim być musi, obrońcą tych, których demony chcą zniszczyć. Postarał się uwolnić z tego uroku swoją magią światła, a następnie spróbował kontynuować natarcie w plecy demonicy.
Właściciel
Wpajana właściwie od dzieciństwa samokontrola i kodeks moralny zrobiły swoje, chwila wahania trwała kilka sekund... Właśnie tyle potrzebowała Demonica, aby skierować swoje klingi tak, aby jednym ciosem zablokować część glewii wyposażonej w ostrze, a drugą odciąć tę część ze świetlistym młotem, który oczywiście uległ zniszczeniu. Teraz byłeś w nieciekawej sytuacji, prawdopodobnie jednoczesny szturm sześciu mieczy przerwałby Twoją obronę i zwyczajnie padłbyś martwy. Jednakże trzeba przyznać Twoim towarzyszom, że mają wyczucie czasu, gdyż wszystkie klingi, poza tą parującą ostrze glewii, musiały zawzięcie pracować w obronie, aby zatrzymać wściekły zamach doładowanego Magią Światła młota Uthera oraz świetlistych promieni Wielkiego Kapłana.
-Ech, zasrane demony...- Powiedział, a następnie spróbował posłać z ostrza glewii pocisk prosto w demonicę, o ile nadal ścierał się on z mieczem i nie miał zbyt dużego pola do manewru. W innym przypadku spróbował odtworzyć świetlisty młot i jakoś przełamać obronę demonicy uderzeniami młota.
Właściciel
Wspólny atak z trzech stron zmusił ją do odwrotu, teraz ustawiła się tak, żeby mieć każdego z Was przed sobą, a później uśmiechnęła się, wskazując głową na coś za Wami. Próba odwrócenia uwagi czy rzeczywiście cała Pustka na Was biegnie?
Trochę dziwne jakby mieli biec z jednej strony, ale nad wyraz dla bezpieczeństwa postanowił wzlecieć w powietrze i ustawić się tak, by widzieć zarówno ją jak i to co miało być rzekomo za nimi.
Właściciel
No cóż, nie żartowała, bowiem ku Wam zbliżało się ogromne zagrożenie, coś co przypominało wielkiego węża, ale nawet na pierwszy rzut oka wyglądał jak Demon.
Zaś Anduin i Uther, zupełnie niepomni gestu Demonicy i Twojego odejścia, rzucili się do ataku, zapewne nie słysząc cicho pełznącego węża.
-Panowie, mamy gościa.- Powiedział od razu posyłając w jego kierunku zaporę pocisków świetlnych tak, by zarówno go spowolnić jak i przynajmniej zranić.
Właściciel
Pociski nie spełniły żadnego z pokładanych w nich zadań, twardy skurczybyk po prostu przez nie przemknął, jakby nigdy i nic.
-Panowie, to nie działa!- Powiedział tym razem tworząc w dłoni błyskawicę, by możliwie zaś nią zrobić krzywdę temu dziwnemu monstrum.
Właściciel
Udało Ci się go zatrzymać, gdy świetlisty impuls trafił go w głowę. Ten zaś wyprostował się, zginając ciało, i spojrzał na Ciebie, aby zasyczeć i wypuścić w Twoim kierunku okazały, ognisty podmuch, jakiego nie powstydziłby się żaden Smok.
Jedynym mądrym wyjściem z tej sytuacji jest zwyczajnie odlecenie na bok przed pociskiem oraz może trafienie go kolejną błyskawicą, ale tym razem w gardło bestii.
Właściciel
Niestety, ale stwór taki głupi nie był, prawdopodobnie domyślał się, że jego ognisty dech Cię nie zabije, a jedynie zmusi do zmiany pozycji, przez co od razu po tym, jako skończył zionąć, zamknął pysk i zaczął pełznąć dalej, zwinnie unikając Twojej błyskawicy.
-Inteligentne stworzenie...- Pomyślał i tym razem postarał się polecieć w stronę jego grzbietu, by możliwie spróbować wbić mu w głowę swoją glewię.
Właściciel
Jego nader zwinne ruchy Ci to uniemożliwiały, lecz uzyskałeś kilka trafień, niestety żadne z nich nie było zabójcze, z racji pancerza pokrywającego grzbiet i głowę stwora.
Raczej nie może mieć pancerza wszędzie, może odpowiedź leży w uderzeniu go w miękkie podbrzusze, rzecz jasna jak pierw skłoni go jakoś do powstania.
Właściciel
//Idź pan w ch*j z tym Krzykozgonem.//
Ostatnio zrobiłeś to bezskutecznymi atakami, więc warto spróbować znowu.
No to może i tym razem się to uda, posyłał w niego gromady pocisków świetlnym, może na tyle się zdenerwuje, że powstanie lub znowu otworzy paszczę, by tam posłać główny atak.
Właściciel
I udało się, zaś celowanie prosto w ognistą mordę to dobry pomysł, zwłaszcza, że podbrzusze ma bardzo dobrze opancerzone. Na dodatek tym razem się udało, nim zionął ognistym oddechem, Ty zdołałeś posłać tam świetlistą błyskawicę, a stwór z miejsca zamknął paszczę i spojrzał na Ciebie z niedowierzaniem, lecz na tym reakcja się skończyła. No, ale kto wie, co będzie potem?
Wolał nieco się odsunąć, bezpiecznie będzie nie stać w jego pobliżu przez najbliższą chwilę, bo pewnie spróbuje go zaatakować.