No to tutaj trzeba się poprawić, zagrożeń dla trolli, cyklopów i tak dalej...
Właściciel
Jeden z Demonów Ognia posłał właśnie nader niszczycielskie zaklęcie, które pozbawiło życia sporą grupę przez Ciebie wymienionych.
No i to zdecydowanie był cel, który powinien zostać jak najszybciej unicestwiony. Wzleciał zatem w powietrze i skierował się ku niemu zalewając go pociskami światła, a będąc bliżej uderzyć go z ostrza glewii.
Właściciel
Pociski przyjął na ognistą barierę przez siebie stworzoną, a później odpowiedział gradem ognistych kul, tak więc pchanie się do niego z glewią nie powinno być Twoim priorytetem.
Pozostaje latać obecnie wokół jego osoby i zostawiać w powietrzu za sobą świetlne kule, które puści w jego stronę zaraz po tym jak zrobi dookoła niego pełne koło, może przez ten czas nie trafi go ognistym pociskiem.
Właściciel
Akurat trafił Cię kilkoma, ale widać, że nie były one wielkiej mocy, więc nie wyrządziły Ci sporej krzywdy. Ty zaś uczyniłeś koło i wypuściłeś kule, część z nich Demon przechwycił własnymi pociskami nim doleciały do celu, ale kilka i tak trafiło, wyrządzając mu spore szkody.
///Buuu! Dobro znowu ma wygrać? To amerykański scenariusz.
//Złego gracza tutaj nie widzę, więc mam tę przewagę.//
No to teraz pora wbić mu gwóźdź do trumny, a nim miała być jego głowa. Poleciał w jego kierunku jak najszybciej, by uderzyć go w głowę świetlnym młotem.
Właściciel
//Mam trzy zakończenia dla tej bitwy i tylko w jednym dobrzy wygrywają :V//
W momencie, gdy zakończyłeś jego żywot, on wyzwolił potężną, ognistą eksplozję, która nie tylko zadała Ci spore obrażenia, ale też pchnęła na ziemię, a nim zdążyłeś wstać, zobaczyłeś nad sobą jakąś sylwetkę z nietoperzowymi skrzydłami...
-Wy to chyba nie macie nic lepszego do roboty...- Powiedział od razu otaczając się barierą światła, a następnie wypuścił jeszcze z siebie falę, która miała go odepchnąć czy też zadać mu jakieś dotkliwe straty, rzecz jasna spróbował też wstać.
Właściciel
Już na widok świetlnej bariery stwór odleciał, więc wstałeś bez problemów. Tymczasem dla odmiany zainteresowały się Tobą Mutanty w składzie dwóch pie**olonych abominacji ważących przynajmniej pół tony i wysokich na mocno ponad pięć metrów. Stwory te przypominają kolosalnych Nieumarłych lub Golemy, bowiem złożone są z części ciał różnych istot, przeważnie ludzi. O ile jeden był tylko wielką kupą mięcha, to drugi zamiast prawej dłoni miał topór o dwóch ostrzach, a zamiast prawej wielką, stalową kulę pełną ostrych kolców na długim łańcuchu.
Ten bez broni rzucił się na Ciebie od razu, chwytając się za ramiona i próbując zmiażdżyć, drugi zaś czekał, jednocześnie zachodząc Cię od tyłu.
Próbował się jak najprędzej uciec przed zostaniem zgniecionym przez tę górę mięsa i tłuszczu. Gdy już to zrobił to czym prędzej posłał promień światła w obu przeciwników, rzecz jasna ze swoich dłoni, a celował dokładnie w łby obu potworów.
Właściciel
Cały manewr nie udał się już na samym początku, chwyt stwora jest zbyt silny nawet dla Ciebie. Czy tak zginie wielki Awatar Światła? Zmiażdżony przez podrzędnego Mutanta?
O nie, nawet on nie akceptował takiej śmierci, pozostaje więc roztaczać z samego siebie aurę światła, która miałaby go ranić, a także wbić skrzydła w ciało ogromnego mutanta, najlepiej w głowę.
Właściciel
Mocno zraniłeś go skrzydłem, ale nie zdołałeś wbić go w głowę. Fala światła odniosła lepszy sukces, ranny stwór puścił Cię i w gniewie zaczął wyprowadzać ciosy wielkimi pięściami.
Najlepiej niech daruje sobie ten manewr, bowiem postarał się wzlecieć w powietrze poza zasięg jego dłoni. Następnie zaczął ostrzeliwać już tego lepiej uzbrojonego pociskami świetlnymi.
Właściciel
Mutant próbował się bronić, ale jego broń nijak mogła unieszkodliwić wszystkie pociski. W związku z tym większość była u celu, zaś mocna skóra nie mogła długo się opierać, i w końcu padł na kolana, a później na ziemię, nie dając żadnych oznak życia. Tymczasem drugi Mutant starał się doskoczyć do Ciebie, oczywiście bezskutecznie.
-Tłuste paskudztwo.- Powiedział rzeczywiście będąc teraz zdenerwowanym tym jak ten mu przeszkadzał przez co ustawił jedną dłoń nad głowią i zaczął w niej gromadzić energię, głównie na tyle by mógł załatwić stwora jednym pociskiem, rzecz jasna następnie zaraz posłał go w kierunku jego głowy.
Właściciel
Głowy? Jakiej głowy?
Pocisk rozsadził ją na wiele drobnych kawałków, resztki czaszki i mózgu oraz krew rozlały się wokół, a bezgłowe ciało upadło na ziemię.
Załatwienie tego monstrum odrobinkę go uspokoiło, ale trzeba w końcu dalej szukać wrogów, trzeba w końcu załatwić siły zła.
Właściciel
Jak na razie nie masz chyba wiele do roboty, zdajecie się wygrywać.
No to teraz może najwyżej pobłogosławić broń swoich sojuszników, ułatwi zarówno to walkę im jak i jemu.
Właściciel
O ile wcześniej wrogowie zaczęli stawiać dość zorganizowany opór, to załamał on się w chwili, gdy ostrza mieczy Amhiranty zagłębiły się w klatce piersiowej dowódcy Paktu, a młot Uthera roztrzaskał mu czaszkę. Po chwili zostały z niego jedynie szaty, zaś Szkielety, Nieumarli i Duchy zaczęły padać. W związku z tym Gwardia Grobowa, część Wampirów i Upiory ustawiły się w defensywną formację, zaś reszta Wampirów zaczęła wskrzeszać Nieumarłych, Duchy i Szkielety, aby znów włączyły się do walki. Lisze wspomagały ich w tym, również używając Nekromancji lub Magii Mroku. Do walki ze zdwojoną siłą rzuciły się Mutanty, na ich czele stały abominacje, z którymi miałeś wcześniej wątpliwą przyjemność walczyć oraz zmutowane istoty z Arachnidami na czele. Również Demony zaczęły konkretną ofensywę, Chochliki odwracały uwagę Orków, którzy ginęli od ataków bardziej bojowych Demonów, niezłe zamieszanie wywołały też Chochliki Ognia oraz ich zdolność samozapłonu. Nawet Trollom, Ogrom i Cyklopom się oberwało, gdy do walki włączyły się aktywniej Demony Pustki, jak Wędrowcy i Wojownicy, zaś lekka i ciężka kawaleria Centaurów zaczęła zmagać się z latającymi w powietrzu Sukkubami, podobnie jak Centaury koczownicy i wspierające ich Gobliny z łukami.
Z pewnością załatwienie samego Dowódcy Paktu będzie miało pozytywny wpływ na morale sojuszników jak i negatywny na części wrogich oddziałów. Najlepiej teraz będzie znowu otoczyć się barierą i wzlecieć w powietrze krążąc nad nieumarłymi oddziałami, by zrzucać na nich pociski świetlne.
Właściciel
//Jakieś konkretne cele dla tych pocisków czy tak na chybił trafił?//
//Artyleria na ogół nie jest celna, ale zabójcza.//
Właściciel
Raziłeś przede wszystkim szeregowe mięso armatnie, choć jeden z Wampirów już raczej nic nie wskrzesi.
Pora chyba lepiej obrać taktykę w strzelanie do najważniejszych miejsc, zdecydowanie. Postanowił za cel obrać sobie miejsce gdzie znajdują się ożywiający tę całą zgraję.
Właściciel
Pociski zabiły ledwie dwa Wampiry, bowiem o ile te nadal zajęły się wskrzeszaniem, to Lisze podniosły wspólnymi siłami tarczę magiczną, która osłaniała ich przed atakami, a do tego była tak duża, by ochronić jeszcze Upiory, ale Szkielety i Nieumarłych już niekoniecznie, głównie dlatego, że zwarli się z Orkami i całą resztą zgrai dobrych.
No to możliwie pozostaje teraz gromadzić energię na jakiś silniejszy atak w jeden punkt Liszy, może przebije się przez tarczę i zdoła jeszcze załatwić tym kilku z nich, świetlna błyskawica powinna załatwić sprawę.
Właściciel
Efektowne pie**olnięcie magicznych supermocy uderzyło w tarczę, ale ta zaabsorbowała całą jego energię, acz błyskawica zdołała ją unieszkodliwić, Lisze zaś zaczynają mamrotać zaklęcia, aby wznowić ją na nowo.
No to teraz była to idealna pora na strzelanie kolejnymi pociskami w Lisze, w końcu to one sprawowały nad nią pieczę.
Właściciel
//To takie pociski na miarę błyskawicy, jak wcześniej, czy te mniejsze, którymi wcześniej szlachtowałeś prostych Nieumarłych?//
//Błyskawica zużyje za dużo energii. Dlatego były to po prostu spore kule.//
Właściciel
Lisze jakoś to wytrzymały, zabiłeś jednakże dwa i jednego Wampira, przez jakąś zbłąkaną kulę, aż tamci znów zdążyli postawić barierę.
Niszczenie tej bariery za każdym razem mija się z celem, ale nie szkodzi samemu otoczyć się własną i szybko zanurkować w sam środek Liszy. Rzecz jasna zaraz potem ponownie wznosząc się w powietrze. Przy tym zanurkowaniu starałby się wydzielać sporo magii światła, by przebić się przez barierę, a następnie posłać falę uderzeniową dookoła siebie.
Właściciel
Lisze się postarały, zużywając zapewne większość zapasów magicznych, przez co Twoje próby przebicia się nic nie dają, ciągle nacierasz, ale bez efektu.
Zajmowanie im czasu, który poświęciliby na ożywianie też jest dobre, ale w końcu trzeba się jakoś przebić, może pomogą w tym sojusznicy. Samemu mógł ponownie nacierać pociskami w ich barierę.
Właściciel
Niewiele to dawało, acz jakiś Wampir z własnej woli ją opuścił, strząsając nieistniejący pyłek z ramienia peleryny, aby spojrzeć na Ciebie i założyć ramiona na piersi z uśmieszkiem na ustach.
Zabawne, tak samo jak ta błyskawica, którą właśnie posłał w kierunku tego śmieszka, może ta zmyje mu uśmiech z twarzy, łącznie z całą twarzą.
Właściciel
Zamiast dokonać uniku lub powrotu pod barierę, zaczął on wykonywać kuliste ruchy rękoma, które po chwili poskutkowały stworzeniem czarnej kuli magicznej energii. Następnie powiększał ją i ustawił tak, aby wpadła w nią Twoja błyskawica. O dziwo, kula wchłonęła ją całą, a po chwili posłała z powrotem w Twoim kierunku, z tym że czarno-fioletową i dwa razy mocniejszą.
Tutaj zdecydowanie najlepszym pomysłem może być ulepszenie swojej własnej przedniej bariery i jednoczesna próba przelotu na bok.
Właściciel
Obie akcje się udały, Wampir zaś zaczął mamrotać kolejną inkantację, przy okazji jego ręce otoczyła mroczna aura.
To teraz zamiast posyłać w niego błyskawicę to zaś posłał z dwóch kierunków fale światła, które miały uderzyć w niego od obu boków.
Właściciel
Natychmiast przerwał inkantację i ustawił otoczone aurą dłonie tak, aby to w nie trafiły fale światła. Stało się tak i nie wyrządziły one mu wielkich krzywd, acz potężne zaklęcie jakie zaczął formować poszło sam wiesz gdzie.
Wolał nie wiedzieć jaką krzywdę ten pocisk mógłby mu wyrządzić, ale tym razem postanowił wykorzystać ponownie taką samą taktykę w jednej dłoni gromadząc silny pocisk, a gdy ten zdąży się uformować to wypuści z drugiej ręki pięć promieni światła, każda z innego palca. Rzecz jasna mają go one zaatakować z każdej strony, gdy w tej samej chwili pocisk z drugiej ręki poleci wprost na niego.
Właściciel
Widząc owe świetlne promienie, postawił prostą tarczę magiczną, ale gdy ujrzał drugi pocisk jego krwistoczerwone oczy zaraz rozszerzyły się z przerażenia i tylko gwałtowny unik, połączony z jeszcze gwałtowniejszym upadkiem, uratował mu życie. Wampir jednak pojął swój błąd i teraz, zamiast tracić czas, postanowił, nawet nie podnosząc się, wysłać w Twoim kierunku dwie przepełnione Magią Mroku błyskawice o fioletowej barwie.
-Całkiem nieźle, jak na martwiaka.- Powiedział starając się uniknąć i zablokować tak jak ostatnio, uciekając w kierunku takim, by co najwyżej mogła trafić go tylko jedna błyskawica, która miałaby rozbić się o barierę. Następnie postanowił posłać ze swojej dłoni oślepiający blask w kierunku wampira, a w drugiej dłoni uformowałby błyskawicę na kształt włóczni, którą rzuciłby wprost w oślepionego wroga.
Właściciel
Niestety, trafiły Cię obie błyskawice i jedna rozładowała Twoją tarczę, a druga zadała spore obrażenia i pozbawiła nieco magicznej energii. Mimo to, udało Ci się oślepić wroga, aby później przebić go świetlistą włócznią.