Właściciel
Kazute:
Wzruszyli ramionami i dopiero po dłuższej chwili każdy zamówił piwo, Ork dodatkowo miał zamiar uraczyć się mięsem.
- Za wszystko będzie sześćdziesiąt złota. - policzył dość szybko karczmarz, zwracając się w równym stopniu tylko do Ciebie, co do każdego z osobna.
Aliquis:
Bandyci byli zbyt zajęci rozmową między sobą, więc ten manewr uszedł Ci na sucho. Tak jak wcześniej się domyślałaś, byliście w obozie, niedaleko stało kilka rozstawionych namiotów, w których mogą być Twoje rzeczy, skoro nie widać ich nigdzie, oraz palące się ognisko. Wokół niego siedzieli bandyci, było ich ośmiu, w przeważającej części byli to ludzie, znaleźli się wśród nich tylko dwaj przedstawiciele innych ras - Ork i Goblin. Dodatkowo słyszałaś jakieś kroki wokół obozu, na które bandyci nie zwracali uwagi, mimo że je słyszeli, więc to najpewniej kolejni ich kompani, minimum dwóch, pełniący wartę.
Ludzie raczej nie przedstawiali szczególnej wartości bojowej, mieli na sobie kiepskiej jakości skórzane zbroje, każdy dysponował ząbkowanym nożem, uzbrojeniem głównym się różnili: Trzech miało tarcze, a do kompletu drewnianą pałkę obitą metalem i metalowymi kolcami, przyzwoity mieczyk jednoręczny i włócznię. Pozostali trzej nie mieli tarcz, za to dwaj dysponowali sztyletami, łukami i kołczanami pełnymi strzał, a inny dysponował sporych rozmiarów toporem dwuręcznym o podwójnym ostrzu, którym pewnie przeciąłby Cię na pół bez większego wysiłku. Goblin posiadał tuzin noży, z czego dwa większe, ząbkowane, zapewne do walki, reszta do rzucania, oraz dwa jednoręczne miecze o zakrzywionych klingach, Ork zadowalał się w zupełności dwuręcznym młotem bojowym. Obaj zieloni byli lepiej chronieni, niż bandyci, Goblin miał na sobie kolczugę, a Ork elementy zbroi płytowej chroniące najbardziej newralgiczne punkty na ciele.
- My tu gadu gadu, a czas leci, panowie. - powiedział mężczyzna z toporem, najpewniej szef bandy. - Dorkr, zwiąż tamtą dokładniej, a Wy się zbierajcie, zaraz wyruszamy do miasta. - dodał, a pozostali posłusznie wstali i zaczęli zwijać obozowisko, zaś mężczyzna z pałką i tarczą ruszył w Twoją stronę, odkładając oręż na bok po to, żeby sięgnąć po dług zwój liny i wyciągnąć nóż.