Lunaaax
- Dziękuję za odprowadzenie - skinęła głową mężczyźnie i podeszła do łóżka by sprawdzić, czy jest wygodne.
Właściciel
- Tak właściwie to mój pokój. Mój i Guenhwyvar. Ale niedługo odchodzimy. Nie tak wyobrażałem sobie życie pośród ludzi. - powiedział Drow lekko łamiącym się głosem.
Lunaaax
- Ojć... Po prostu trafiłeś do nieodpowiedniego miasta i ludzi. Założę się, że w innych miastach jest inaczej.
Dziewczyna podeszła do Elfa obdarzając go współczującym spojrzeniem i poklepała po ramieniu, oczywiście stając na palcach z powodu wzrostu.
Właściciel
Uśmiechnął się krzywo.
- Z pewnością... Może pośród innych ras czeka mnie lepsze życie.
Lunaaax
- Jeśli mogę wiedzieć, wśród jakiej rasy zamierzasz teraz żyć?
Właściciel
- Do Krasnoludów, przez Przełęcz Martwego Orka. A... Co z Tobą?
Lunaaax
- Ja? Na pewno będę musiała tu zostać, a jak widzę, raczej nie będzie mi łatwo. Już zaczynam tęsknić za swoją rodziną, choć minęło niewiele czasu od "rozstania"... - posmutniała nieco na wspomnienie o rodzicach i puściła głowę.
Właściciel
Kiwnął głową i wyraźnie się nad czymś zastanawiał.
Lunaaax
Stała i czekała, aż się odezwie.
Właściciel
- Mogłabyś... Iść ze mną. - stwierdził po chwili.
Lunaaax
- Naprawdę? Dziękuję! - dziewczyna tak się ucieszyła, że z emocji przytuliła się do mężczyzny.
Właściciel
Drow był dość zakłopotany sytuacją. Lekko Cię odepchnął.
- Nie ciesz się tak. Nie wiem nawet czy plan się powiedzie. Nie mogę Cię wykupić. Mam tylko ubranie, sejmitary, kilka sztuk złota i statuetkę. Musimy spróbować ucieczki, ale może być ciężko. Watażka ma wielu ochroniarzy, Gobliny, Orków, Elfy, ludzi, a nawet Ogry. Do tego ten Wampir. Potrzeba nam planu.
Lunaaax
- Wolę nie myśleć, co nam zrobią, jak nas złapią. To jaki jest plan?
Właściciel
- Zostań tutaj. Ja muszę pomyśleć. - stwierdził odchodząc w głąb korytarza.
Lunaaax
Usiadła na łóżku i czekała, aż Drow wróci.
Właściciel
Mijały minuty, a potem godziny. Zapadł zmierzch, a on nie wraca.
Lunaaax
Nie wiedząc, co o tym myśleć, a że długo nie spała, to postanowiła się przespać.
Właściciel
Obudziło Cię ciche pukanie.
Lunaaax
- Proszę... - zaspana podniosła się do pionu.
Właściciel
Drizzt wszedł do pokoju.
- Chodź. - powiedział i nie czekając na odpowiedź chwycił Cię za nadgarstek i wywlókł z pokoju.
Lunaaax
Dopiero się w pełni obudziła.
- To jaki jest plan? - zapytała cicho, drepcząc za nim.
Właściciel
- Guenhwyvar zrobi zwiad i odciągnie strażników od wejścia. Z resztą sobie poradzę. Później wystarczy wydostać się z miasta i uciec jak najdalej. Jestem Mrocznym Elfem. Z łatwością zgubię pościg.
Lunaaax
- Najpierw to trzeba opuścić ten pałac. Rozumiem, że przez cały czas mam się Ciebie pilnować?
Właściciel
- Jeśli zostaniesz z tyłu nie wrócę po Ciebie. Bardziej cenię swoje życie. - powiedział i odpiął od paska statuetkę po czym postawił ją na podłodze.
Lunaaax
- Rozumiem. Co ta statuetka zrobi? - ciekawość wzięła górę.
Właściciel
Drow nie zwracał na Ciebie większej uwagi.
- Przyjdź, Guenhwyvar, mój cieniu. - rzekł Elf odchodząc na kilka kroków.
Statuetkę otoczyła czarna mgła. Po chwili w chmurze mgły pojawiły się dwa żółte ślepia. Nagle dym zmaterializował się w wielką, czarną panterę, która podeszła do Drowa ocierając się o jego nogi. Gdy Cię zobaczyła warknęła ostrzegawczo obnażając wielkie kły.
Lunaaax
Cofnęła się o krok przerażona, gdy pantera warknęła na nią.
- S-spo-spokojnie, p-pantero. J-jestem przyjaźnie nastawiona... - wyjąkała do zwierzaka.
//Yay, wielki, czarny kotecek!
Właściciel
- Idź. - rozkazał Drow panterze, a ta ruszyła korytarzem zlewając się z ciemnymi ścinami.
Lunaaax
- Dobra, to twój towarzysz już poszedł, a teraz w którą stronę my mamy iść?
Właściciel
- To jest ona. - poprawił Mroczny Elf. - Pójdziemy kiedy wróci. Musi zrobić zwiad. - dodał po chwili.
Lunaaax
- Jasne - rzekła i zaczęła czekać.
Właściciel
Pantera Drowa wróciła po chwili. Drizzt położył dłonie na rękojeściach sejmitarów i ruszył niemal bezszelestnie korytarzem.
Lunaaax
Poszła za nim, starając się nie narobić zbytniego hałasu.
Właściciel
Zbliżaliście się już do sali tronowej, gdy Elf dał gest ręką.
- Stój. - powiedział cicho, tak, że ledwie dosłyszałaś.
Lunaaax
Bez zbędnych słów wykonała polecenie.
Właściciel
Drow podszedł do rogu i wychylił się ostrożnie. Odskoczył jak oparzony i wrócił.
- Tędy nie przejdziemy. - rzekł szeptem.
Wtedy usłyszeliście basowy i niski głos:
- A Ty tu czego?
- Na co się gapisz? - dodał kolejny.
- Odejdźcie, wy prymitywne stwory. Muszę porozmawiać z Waszym panem. - odrzekł znajomy głos.
Lunaaax
- Cholera... - zaklnęła ledwie słyszalnie pod nosem i po cichutku wycofała się pod ścianę.
Kaes czekał przy drzwiach do gabinetu jednago z wyżej postawionych indywiduów Kartelu. Chciał on ponoć smontaktować się z mimś z zatrutych ostrzy, a Kaes był najszybszy...
Właściciel
Lunaaax:
- Eee... Co?! - zagrzmiał pierwszy z nich.
- Walić w ryło! - ryknął drugi strażnik i tupnął potężnie po czym pewnie skierował się w stronę Wampira.
- Żałosne. - powiedział i dodał coś jeszcze, ale jego słowa były niesłyszalne przy jękach i krzykach, które zakończyły się dwoma głuchymi upadkami.
W pewnej odległości od miasta ze strony odwrotnej od kierunku do siedziby paladynów zmierzają Golbez i Cecil
Golbez: - Tutaj najmniej można się spodziewać paladynów, więc na jakiś czas możemy się zatrzymać
Cecil: - Mimo wszystko ja nadal jestem paladynem .. więc niewiem, czy tak łatwo tam wejdę
Właściciel
Zero:
Gadaliście sobie i gadaliście.
Opliko:
- Wejść! - odezwał się Twój pracodawca zza drzwi.
Lunaaax
- Zalecam wycofanie się jak najdalej od tej części korytarza - rzekła tak cicho do Drowa, by tylko on mógł to usłyszeć. Przy okazji miała też nadzieję, że wampiry nie mają mocno wyczulonego słuchu.
Golbez: - Oni zrobią wszystko, jeżeli dostaną kasę
Cecil: - No dobrze .. możemy spróbować
Zmierzają w kierunku bramy
Otwieram więc drzwi i wchodzę.
Właściciel
Lunaaax:
W odpowiedzi Drow wyciągnął sejmitary i ruszył powoli w kierunku miejsca, z którego dobiegały głosy. Po chwili wychylił się zza rogu.
- Chodź.
Opliko:
I wszedłeś do bogato umeblowanego i wielkiego gabinetu. Za biurkiem siedział mężczyzna z opaloną skórą, krótką bródką i wąsikiem.
Zero:
- Czego ku*wa?! - ryknął pierwszy strażnik, gdy tylko zbliżyliście się do bramy.
-Ponoć chcesz wynająć zatrute ostrze...
Właściciel
Opliko:
- Ponoć jesteście dobrzy... - odrzekł.
Golbez wyciąga 40 złotych monet
- tyle wystarczy za brak pytań ?
Tworzę pod sobą (tak by w nie natychmiast wpaść) wrota prowadzące za niego, po czym odpowiadam
-Tak mówią
Lunaaax
Nieśmiało podeszła do Elfa.