Właściciel
Mijały godziny, a żaden z nich nie zwalniał.
-Cholera gdzie my jedziemy-jechał za nimi
Właściciel
Po 10 godzinach jazdy w końcu dojechaliście na lotnisko... a bardziej samotny pas startowy, z bombowcem. Tak jak mówił Marcus.
Jechał za nimi-skąd wy to macie?
Właściciel
-Yates załatwił, był to jeden z żołnierzy.
-okej, umiecie tym sterować?-
Konto usunięte
//Ej! To ten bombowiec! ;-;//
Właściciel
Michalros
///Co w grupie, to nie zginie :P
Hejter
Francis się zgłosił.
-Miałem brata służącego w lotnictwie, poduczył mnie tego i owego.
-Tego i owego? Zawsze marzyłem aby brać udział w katastrofie lotniczej-zaczął wprowadzać motor na bombowiec
Właściciel
Wprowadziłeś go, tak jak Marcus, który wprowadził oba motory.
-Bez jaj, zdążysz wyskoczyć.
Usiadł na jakimś siedzeniu i czekał na rozwój sytuacji
Właściciel
Francis zaczął uruchamiać pojazd, za to Marcus przyniósł tutaj kilka skrzyń.
-Możemy nie wrócić na ten kontynent, więc warto się dozbroić.
-cholera zostawiłem wóz, psa i snajperke.-
Właściciel
Francis odpowiedział jako pierwszy.
-Nasz amigo się nimi zaopiekuje.
-pewnie tak-położył się i postanowił chwile posoać żeby warte odespać
Właściciel
W powietrzu raczej warty nie są konieczne, za to Marcus otwarł skrzynie. Widać było kilka hełmów, pancerzy i broni z amunicją.
-a skąd macie taki ciekawy sprzęt?-
-nawet po uoadku organizacji-
Właściciel
-No cóż, jakoś trzeba się utrzymywać.
-no a co robiłeś w kanadzie?-
-Pustkowie gdzie każdy dzień to walka o przetrwanie nie wydaje się zbyt relaksujące-
-Zbyt rozmowny to ty nie jesteś-
Właściciel
-Trzeba oszczędzać tlen i energię.
Ehh to ja ide spać-położył się i poszedł soać
Właściciel
Obudziłeś się kilka godzin później.
Właściciel
Marcus w kokpicie, obok Francisa. Rozmawiali ze sobą.
-Macie tu jakiś warsztat?-
Właściciel
Marcus się obrócił.
-W samolocie? Jest prowizoryczny, ale nie taki, jaki pewnie byś chciał.
Poszedł do warsztatu: sprawdził zbroje i broń, oczyścił je, wymienił jakieś zużyte części jeśli były zmienniki, wykorzystał swoje umiejętności materiały wybuchowe aby sprawdzić granaty, krzyknął do kabiny-macie jakieś chemikalia? Saletra chociaż?!-
Sprawdził skrzynie
//To może ja ci powiem czego szukam?\\
Okej więc według dostępności
Saletra, cukier, siarka, węgiel drzewny ziemia okrzemkowa ---> granaty dymne lub proch strzelniczy
Tlenek żelaza, sproszkowane amelinium ----> termit
Kwas azotowy, gliceryna -----> nitrogliceryna z ziemią okrzemkową dynamit
Właściciel
Brakowało:
Tlenka żelaza, sproszkowanego amelinium, ziemi okrzemkowej i saletry.
-Czyli nie zrobie nic w granicach rozsądku-odszedł od skrzyń-macie tu ciś ciekawego do roboty
Właściciel
-Oczekiwać. Raczej na zewnątrz nie pobiegasz.
A więc usiadł i oczekiwał
Właściciel
A wy lecieliście i lecieliście, znajdowaliście się nad oceanem.
Właściciel
Marcus z politowaniem spojrzał na ciebie.
-Jak ci się nudzi, to możesz spróbować naprawić radio.
Poszedł poszukać i obejrzeć radio
Właściciel
Radio znajdowało się w kącie, na zewnątrz nie wyglądało źle.