Żeby to ładnie zakończyć, spróbował zdekapitować zdechlaka.
Właściciel
Udało się za pierwszym razem, części ciała pospadały.
Wytarł krew z miecza o kawałek ubrania właściciela, który wcześniej odciął.
Zszedł na dół i wyszedł z chatki. Poszedł tam, skąd przybył - do lasu.
Zatrzymuje się przy rozdrożu (uznajmy, że takie było) prowadzącym w lewo i w prawo. Jako, iż przybył z prawej strony teraz poszedł w lewo.
Las lasem. Idzie w stronę jakiegoś najbliższego miasta poprzez ścieżkę.
Właściciel
Charlie
Ciężko znaleźć jakiekolwiek ścieżki, przez wiele lat nikt nimi nie uczęszczał.
Właściciel
Charlie
Szedłeś dalej, po drodze natrafiłeś na samochód leśniczego.
Podchodzi do tego samochodu i zagląda do środka, czy ktoś jest.
Właściciel
Charlie
Samochód był pusty.
Otworzył drzwiczki od samochodu i przeszukuje pojazd.
Właściciel
Udało się znaleźć strzelbę myśliwską.
Próbuje odpalić samochód.
Wychodzi z auta, otwiera maskę do góry i sprawdza, czy przypadkiem czegoś nie brakuje w silniku albo czy coś nie jest uszkodzone, przeto zdejmując maskę.
Właściciel
Tutaj wszystko wyglądało sprawnie, ale może od dołu?
Tyle że jak tu teraz podnieść samochód?
Myśli, jakby tu wytrzasnąć prowizoryczny lewarek.
Właściciel
Charlie
Myślenie niewiele pomaga, bo w promieniu kilku kilometrów nie było nic poza drzewami i kamieniami.
Cóż, ma chociaż strzelbę. Szuka jeszcze do niej amunicję.
Właściciel
Charlie
Łącznie udało się zebrać 10 sztuk + 2 w magazynku.
Lepszy rydz niż nic. Wziął to, schował kij, zawiesił miecz na zawiesznik (?) i idzie do najbliższego miasta uzbrojony w strzelbę.
Właściciel
Charlie
Przydałby się kompas. Lub mapa.
Właściciel
Charlie
Ruszył w tamtym kierunku.
Idzie dalej przez las, ściskając nowo-zdobytą strzelbę.
Właściciel
Charlie
Szedł, ale zagrożenie go jakoś nie spotykało.
Huh. Dziwne.
Idzie dalej. Ma takie małe wrażenie, jakby...coś go obserwowało?
Właściciel
Charlie
To głód, żołądek nie dawał za wygraną.
Oh. Faktycznie. Poszukał gdzieś miejsca na postój.
Właściciel
Był w lesie, więc mógł zrobić postój wszędzie.
Usiadł pod jakimś randomowym pobliskim drzewem, po czym wyjął jedną z konserw, otworzył ją i zaczął jeść jej zawartość.
Właściciel
Charlie
Na jakiś czas powinna wystarczyć.
No. Schował pustą puszkę do plecaka i zaczął dalej iść tam, gdzie miał zamiar.
Właściciel
Charlie
//Możemy ominąć dwa dni marszu i przerzucić cię do Toronto. Pytanie, czy chcesz.
Właściciel
///Zmiana tematu: Toronto. Ty zaczynasz.
Po skończonej rozmowie sprawdził godzinę i położył się na fotelu z zamiarem pogrania w gierki na telefonie.
Właściciel
Ci natomiast zamknęli mu drzwi i wrócili do swoich. Odlecieli niedługo potem.
Właściciel
Poszedł, to się udało. Obudził się nazajutrz, około trzynastej.