Nie liczył zbytnio na wyczucie czasu personelu. Wyjrzał przez drzwi.
Wrócił więc z powrotem do pracowni.
- Dziękuję za pomoc. Zawołam cię, jak tamci wrócą z kolejnymi okazami - zwrócił się do chochlika
Właściciel
- Właściwie to muszę Cię już opuścić. Używanie moich mocy tutaj znacznie mnie wyczerpuje. Będę gotów za kilak godzin. - stwierdził znikając w chmurze dymu. Zdążył jeszcze dodać: - Nie zaczynaj beze mnie.
- Masz to jak w garści - mruknął
Właściciel
Demon zniknął pozostawiając Cię samego ze swoimi okazami.
Podszedł do każdego z okazów po kolei, mierząc im tętna.
Właściciel
O dziwo stabilne i każdy żyje.
Nie mając lepszego pomysłu na zajęcie usiadł na krześle i odsapnął.
Właściciel
Za Tobą kawał ciężkiej pracy. Odpoczynek będzie w pełni zasłużony.
Nie chciało mu się iść do sypialni, więc spróbował się zdrzemnąć na miejscu.
Właściciel
Udało Ci się zasnąć na krześle. Nie było zbyt wygodnie, ale zawsze to jakaś forma odpoczynku.
Właściciel
Obudziłeś się po paru godzinach. Lub minutach. Ciężko wyliczyć tu upływ czasu. Zastałeś stwory w trakcie snu. Były spokojne, a ich piersi unosiły się i opadały równomiernie.
Właściciel
//Nie porzucaj tej postaci. Nie jak mam już niezłą fabułę ;-;//
//Tak świetną, że na przemian śpię i czekam na dostawy?//
Tradycyjnie wyjrzał na korytarz.
Właściciel
//Cierpliwość popłaca.//
Na korytarzu dostrzegłeś coś dziwnego. A mianowicie Wampiry. Dziesiątki, a nawet setki Wampirów biegały w jedną i w drugą stronę. Ciekawe co się stało...
Spróbował zatrzymać pierwszego lepszego wampira (choć lepiej nie z wyższej klasy) i zapytać się co się stało.
Właściciel
- Tego nikt nie wie. - wzruszył ramionami. - Nosgoth kazał zebrać wszystkich w sali.
- Wszystkich wszystkich, czy wszystkich wampirów? - zapytał
Właściciel
- Tego nie wiem. - mówił wzruszając ramionami. - Lepiej pójść i wrócić po naganie strażników niż zostać i przegapić coś ważnego.
- W sumie racja - poszedł wraz z tlumem
Właściciel
I tak trafiliście pod wejście do jadalni. Strażnicy legitymowali po kolei każdego, więc trochę zaczekacie.
- Wstanie świt zanim tam trafimy. - mruknął Wampir, który dał Ci przed chwilą tę światłą radę.
- Nie wszystkim istotom świt przeszkadza - wzruszył ramionami
Właściciel
- Taa.. Ale Ty na opalonego nie wyglądasz. - powiedział ze śmiechem po czym dodał:
- Jestem Kettlos. A Ty?
Gdy skończył mówić wyciągnął prawicę.
- Raelag - uścisnął wampirowi dłoń - Jestem tu zaledwie od paru dni. O co może chodzić królowi?
Właściciel
- Albo chce przekazać jakieś ważne wiadomości, albo szykuje się coś jeszcze większego. Lub gorszego.
- Masz jakikolwiek pomysł, co takiego złego może się stać? Jakaś wroga armia, prastary demon, trend kremowania zmarłych?
Właściciel
- Z Demonami mamy układy, Paladyni i cała reszta rzucili się na Pakt Trzech... - rozważał chwilę. -Szczerze to nie mam pojęcia.
- Obyśmy się dowiedzieli - cierpliwie czekał w kolejce
Właściciel
W końcu kolejka znacznie się zmniejszyła i po jakimś czasie tylko kilka Wampirów oddzielało Was od wejścia.
Właściciel
W końcu i Was strażnicy przepuścili. Ścisnęła się tu większość Wampirów. Oczywiście najwyższe klasy siedziały spokojnie, oddzielone od reszty korowodem strażników, ale reszta cisnęła się jeden, obok drugiego, na podłodze.
Twój towarzysz przeciskał się między tłumem kierując się do środkowej ławy. Gestem nakazał Ci iść ze sobą.
Właściciel
Wampir usiadł przy jednym z krzeseł, w środku ławy. Nie był więc najbardziej zaufanym Wampirem Nosgotha, ale też i nie należał do tych najgorszych z wyższej kasty, siedzących na końcu.
Jako gość powinieneś zająć miejsce za jego plecami, po lewej stronie krzesła.
Więc owe miejsce zajął i czekał na jakieś przemówienie.
Właściciel
Czekałeś, aż wszyscy zebrali się w sali, a dopiero wtedy panował największy ścisk i hałas.
Spróbował znieść ów hałas, bo niewiele więcej mógł uczynić.
Właściciel
Hałas ustał w jednej chwili, gdy Nosgoth wkroczył do sali w oślepiającym blasku i towarzyszącej emu chmurze dymu. Ta nie zniknęła i przez to widziałeś jedynie oczy Władcy Wampirów.
Napięcie w atmosferze można by już kroić nożem, a rozładować je mogła tylko przemowa Nosgotha, na którą trzeba czekać.
- Wampiry! - odezwał się w końcu, nieco chrapliwie, ale nadal władczo. - I inni, nie mniej ważni. - dorzucił po chwili, a Ty mógłbyś przysiąc, że jego złote ślepia spoczęły przez chwilę na Tobie. - Nadszedł czas. - rzekł i pozwolił by napięcie nadal rosło nim kontynuuje.
Nie czuł się szczególnie urażony, za to zainteresowany owszem. Słuchał dalej.
Właściciel
- Pod moim przywództwem Wampiry weszły w złotą erę. - kontynuował Wampir. - Ale nadszedł czas, że nawet to zostanie zagrożone.
I znów ta pełna napięci cisza.
Cholera - pomyślał, ale się nie odzywał.
Właściciel
- Ludzie. Elfy. Krasnoludy. - wyrzekł te słowa z największą możliwą odrazą. - Kwestią czasu jest nim ta cała Armia Światła upora się z Paktem Trzech. Ale przysłużą się nam. - powiedział i pozwolił by każdy przyswoił sobie te słowa. - Armia Światła zniszczy Pakt Trzech, a Pakt Trzech przetrzebi ich szeregi. Nie będą zdolni do dalszych walk. I wtedy nadejdzie nasz czas. Atakujmy póki armie są poza granicami. Teraz.
Starał się nie zwracać na siebie uwagi, z instynktownego strachu przed wampirzą armią.
Właściciel
Może dlatego, a może z innych powodów złote oczy spoczęły właśnie na Tobie.
- Wśród nas jest ktoś, kto podobno stworzył coś dzięki czemu my nie będziemy musieli narażać się w największych bitwach i coś dzięki czemu będziemy mogli w jakikolwiek sposób czerpać zyski z podbitych ziem.
//Czuję się trochę jak Oppenheimer//
Czuł, że jednak musi się jakoś odezwać.
- Tego jeszcze sam nie wiem. Żaden z okazów nie został jeszcze sprawdzony w walce.
Właściciel
- Mięso armatnie i niewolnicy nie potrzebują znajomości walki. - odrzekł Wampir.
- Ciężko się z tym sprzeczać - oświadczył, a po chwili na myśli dodał - Stworzyłem także klej, jeśli kogoś by to zainteresowało
Właściciel
Większość Wampirów pokiwała powoli głowami, ale kilku z niższych klas zaśmiało się cicho.
//Jestę wynalazcą! Zrobiłę klej ;-;//
Zignorował śmiechy. postanowił zamilknąć, aż ktoś zada mu jakieś pytanie.