-więc lepiej nie...-sprawdza policyjne raporty i raporty medyczne. Robi też test swojej krwi.

Krew w pożądku, drobne napady i wandalizm spreyowy. Hrabia chyba zgłosił sprawę statku i peleryny.

Sprawdza, czy nie ma żadnego zagrożenia.

Prawdopodobieństwo zamachu: 45%

"-Nie wykracz, nie wykracz..."-jakieś luźniejsze elementy zaczęły się podnosić.

-©o się dzieje?

-Nie panuję nad Mocą...

-Dobrze że mnie jeszcze nie udusisz.

-By dusić raczej potrzebowałbym negatywnych uczuć... Ja się raczej o panią boję. Z resztą, ja raczej należę do radzoju ludzi :choćby się waliło i paliło, herbatka musi być wypita.

Nagle usłyszałeś wybuch.
-Co to?
Za oknem widzisz statek piracki, w dużej ilości nad miastem.

-Atakują Mandalorę!!!
Prze komunikator do garnizonów:
-Do wszystkich, kod czerwony!!! Pełna mobilizacja!!! Zgoda na użycie ustawienia zabij!!! Alarm do odwołania!!! Zniszczyć tych piratów!!!
-Satine, trzeba panią natychmiast ewakuować!!!

-Tak jest!
Coś huknęło o pałac.

Bierze duchess i ucieka.
-I guzik mnie obchodzi, co pani myśli o tym odwrocie!

Widzisz jak policja sobie nie radzi, na środek placu wlatuje statek Watahy z którego wychodzi Pre Vizsla.

-Nie wytrzymali... Za bardzo wleźliśmy im za skórę-kryjąc się gdzieś.
-Grupa Łotrów, słuchać mnie.
//Łotry to jego przyjaciele. 10 Mandalorian w pełnych mandalorianskich zbrojach służących Mandalorze. Każdy jest w czymś innym najlepszy. Jamert jest ich przywódcą.
-Stryjku, jak tam "Sith"?
//Sith był Harrowerem z Imperoum Sithów, który jego stryjek odnalazł. Ostatnio kończył jedno wejście do hangaru. Statek jest sprawny.

-Ludu Mandalory! Ponieważ jak widać policja sobie nie radzi, a przez działania rządu planeta została zaatakowana przez piratów, Wataha zajmie się ochroną Mandalory i wyzwoleniem jej spod piratów i szkodliwych rządów Duchess Satine!
-Vizsla! Vizsla! Vizsla!

-Cholera jasna.
-Łotry, słychać mnie?

-Słychać.

-Trzeba odwieźć przesyłkę na Jeziora. Mam nadzieję, że wase statki są w pełni sprawne?

-Sprawne.

Aktywuje swój statek.
-Spotkanie w sektorze 4-3-7.

//?
-Tak jest.

//Ma zalanie sterowany statek.
Aktuwuje kilka bazyliszków rozmieszczonych po mieście.
-Stryjku, jak tam twój "Sith"?

//Współrzędne, gdzie.
-Gotowy do lotu.

-Będziesz musiał przyjąć 10 statków i pewną ważną personę.
//To gdzieś tak poza miastem/platforma startowa.

-Nie ma problemu, muszę kończyć bo jakieś piraty mi zaraz statek ukradną.

-Wataha ich wynajęła, by zaatakowali i by Wataha mogła przejąć władzę. Własnie widzę Pre Vizlę, mam Snajperkę i za**biste pole do strzału.

Pre włożył hełm i w otoczeniu Watahy zaczął walczyć z piratami.

-Strzelić do Vizly, Satine? Jeden strzał i nie żyje.

-Jesteśmy pacyfistami, jak zwalczyć zło złem?
Vizsla wsiadł do statku i zaczął ostrzał z niego.

-To teraz nic nie zrobię.
Nakazuje swojemu statkowi latać po okolicy. KIedy wie, żę za chwilę tu będzie bierze Satine za rękę.
-Gotowa do skoku?

-Tak.

To skacze. Jakby co, aktywuje silniki rakietowe. Nakazuje okrętowi przyszykowanie się pod nimi.

Lądujecie na statku. Satine złamała przy tym obcas.

-Mam 4 pary butów.-otwiera właz.
-A teraz lepiej niech pani wchodzi.

Satine wsiada.
-Co to za dziwny astrodroid?

-T3-M4. Należał do samego Revana. Planuję go odnowić i włączyć.

Satine była zbyt zdziwiona by cokolwiek powiedzieć.

Ustawia autopilota na sektor 4-3-7.
-Proponuję założyć inne ubranie. W tym możę się pani rzucać w oczy.

-Nie ma takiej konieczności.
Widzisz ludzi Vizsli wkraczających do pałacu.

-Guzik tam zastaną. chociaż..-przełączył się na kamery w budynku.

Zaczęli zrywać flagi Mandalory i zawieszać flagi Watahy.

-A gdzie premier...

Almec był w towarzystwie Watahy, nie wyglądał na sprzeciwiającego się.

DAł to na podgląd do Satine.
-Jeszcze tylko dźwięk.

Widzisz jak jeden z Watahian (?) spojrzał w stronę kamery, wyjął snajperkę i tyle widziałeś.

-To teraz podsłuch...

Trzerzczy, zniszczony.

-Odcieli nas. Ciekawe, kiedy dolecimy...

Dolatujecie, czeka już tam kilka statków.