Moderator
-Jakie wieżyczki? Ja nic nie montowałam. Myślałam że ten guzik przy biurku to twój...
Właściciel
-Spotkajmy się w kawiarni "Pod Revanem". Najlepiej najszybciej-leci tam.
-Musimy pogadać.
Właściciel
Wyląfował przed kawiarnią i wszedł. Jeżeli dobrze zna siostrę, tam jest sztab.
-Kto dowodzi całym tym bajzlem?
Moderator
Widzisz kilku ludzi z "Błyskawicy", mają przed sobą plan miasta.
Właściciel
Podchodzi do nich i zdejmuje hełm.
-Jaka sytuacja? I kto dowodzi?-kładzie taktyczną mapę Roju gdzieś blisko.
Moderator
-Dowodziła Kali Grinto, teraz Korki, pałac w ruinie, port też w ruinie, plac po zamachu też. Najgorzej z dzielnicą Gungańską, została zbombardowana.
Właściciel
-Rozumiem... -otworzył mapę taktyczną Roju i te flagi rzucił gdzieś blisko.
-Straty jak przeczuwam ogromne?-weschnął-Przynajmniej laboratorium z WBC zniszczone-po jego zbroi przeszły niewielkie wyładowania elektryczne.
Moderator
-Owszem, ale przetrwała co najmniej jedna fiolka w rękach Grievousa.
Właściciel
-Dowiedziałem się tego od doktora Mindi.-zfjął hełm.
-Za parę mibut ppjawi się tutaj Księżna Satine Kryze. Nie zdziwcie się jej wyglądem, dobra rada.
Moderator
-Mnie bardziej zastanawia skąd działka w pałacu? Zabiły trochę naszych.
Właściciel
-Na mnie nie patrzcie. Ja wykryłem dwumilionową miesięczną dziurę budżetową... Jakie zarzuty ma premier Almek po okupacji Separatystów?
Właściciel
Westchnął, a pod jego nogami pojawił się malutki smok (taki europejsk) wykonany z ognia i błyskawic. Spojrzał się pod spód.
-Spoko...-smok spojrzał się na zgromadzonych i poleciał na lewe ramię Jamerta i uśmiechnął się.
-Jakbym nie był doświadczonym, to bym się przeląkł.
Właściciel
-Aleś się wkopał Jamert...-powiedział smok głosem Jamerta.
-Chwila... Kim ty jes...
-Personifikacją twojej duszy. O tym. Przepraszam panów.
Właściciel
Smok
-A panowie pierwszy raz widzą personifikację duszy wiernej, odważnej, silnej, niezależnej, potężnej i ognistej? No i honorowej i troskliwej i delikatnej.
Jamert
-Mnie się nie pytać.
Właściciel
Smok
-A przepraszam-podał skrzydło-Feir jestem.
Moderator
Obok twojej głowy przeleciał laser.
Właściciel
Feir zniknął, a Jamert błyskawicznie założył hełm i wymierzył w ramtą stronę. Ukrył się za stołem.
Moderator
Nikogo nie widziałeś. Słyszysz czyiś głos.
-Oho, księżna chyba chce zrobić przemówienie z Bo...
Właściciel
Sprawdza, kto tam jest. Delikatnie się podkrada.
Moderator
//Głos czy skąd strzelano?
Moderator
Widzisz Satine i Bo przemawiające do ludzi, widzisz jak słucha ich wojsko, Wataha i cywile.
Właściciel
Podchodzi tam. Skanuje otoczenie.
-Kolejny powód do końca świata... Nie skaczą sobie do gardeł...
Moderator
Brak broni, poza Watahą i klonami.
Właściciel
Słucha przemówienia. Każe Bazyliszkom patrolować.
Moderator
Stoisz obok Satine, spokój, przemówienie trwa, ludzi słuchają. I nagle Satine przerwała. Przez jej brzuch przebił się czerwony miecz świetlny.
-I to tyle w temacie na dzisiaj.
Właściciel
Niemalże natychmiast rzucił się na napastnika własnym mieczem świetlnym. Na jego końcu pojawiły się niewielkie wyładowania elektryczne. Odepchnął go dodatkowo Mocą. Nie ma sensu tego dłużej ukrywać.
Moderator
Nie trafiłeś słyszysz za sobą pewnego Geonosiańskiego generała.
-Ty nie wiesz nawet jak długo trwa podróż tu z Ryloth przez Coruscant...
Właściciel
-Wiem, bo kiedyś ją przeleciałem-poleciał w jego kierunku płomienie białego ognia z błyskawicami. Uderzył mieczem jeszcze raz.
-Zabrać Księżną, już!!!
Moderator
Uskoczył.
-Jej nic nie uratuje, chyba że cud.
Właściciel
-Widziałem wiele cudów...-jeszcze raz zaszarżował. Wokół niego wytworzyła się jakby elektryczna tarcza.
Moderator
Odbił twój cios swoim mieczem.
-Po śmierci Satine napędza cię wściekłość.
Widzisz małego droida który się pojawił obok Drufgasta.
-Świetnie, krew Satine pobrana. To ja się żegnam.
Zabrał probówkę droidowi i zaczął uciekać.
Właściciel
-Do wszystkich, łapać tego robala!!!-zaczął lecieć i strzelać do tego małego droida.
-150000 za martwego!!! 200000 za żywego!!!
Moderator
Wszyscy zaczęli atakować. Droid spadł. Już nie miał probówki. Widzisz odlatujący prom Geonosjański.
Właściciel
Posłał za nim swój frachtowiec. Rakiety, silne osłony i szybkostrzelne działa powinny go zmasakrować. Sam wsiadł na bazyliszka i poleciał za nim.
Właściciel
Po chwili jednak wrócił na ziemię. Doprogramował, by nie wyleciał poza układ i nie skakał w nadprzestrzeń i by po wszystkim wylądował. Kopnął z całej siły jakąś głowę droida i udał się do miejsca, gdzie leży Satine.
Moderator
Prom wymija pociski. Widzisz kilku medyków przy Satine.
Właściciel
Podszedł i zaczął ją skanować by sprawdzić, co dokładbie się dzieje. Ale podszedł niechętnie, jakby się bał. I coraz słabiej.
Wśród ognia i błyskawic znowu ppjawił się Feir. Miał teraz rozmiar dwóch i pół głowy Jamerta, a na jego czerwonej łusce na skrzydłach (jego korpus jest pomarańczowy z symbolami płomieni) pojawiły się złote symbole, czymś między feniksem Zakonu a symbolem Mandalorian. Podreptał w stronę księżnej.
Właściciel
Jamert powoli się przełamywał i zaczynał podchodzić, a Feir wdrapał się na niego. Na jego prawę ramię. Puścił fioletowo-czarne płomienie.
-Masz przerąbane...
-No co ty nie powiesz Feir.
Moderator
Medycy sprawdzają jej czynności życiowe. Obok ich jest Bo.
-Niestety. Przebite serce.
Właściciel
Feir zszedł i zaczął trącać głowę satine jakby w nadziei, że jeszcze poczuje. Że jeszcze coś powie.
Jamert... Upadł na kolana i zaczął płakać.
-Przepraszam... Zawiodłem w tej najważniejszej próbie-łamiącym się głosem.
Moderator
Ostatnim ruchem spojrzała na ciebie i zamknęły jej się oczy.
-Teraz raczej na 100% nie żyje.
Właściciel
Feir dmuchnął nad Satine i pojawiła się jakby aureola.
-Teraz jesteś zjednoczona z Mandą, jak twoi przodkowie.-powiedział płynnym Manda'o.
Jamert pobyłb jeszcze przez minutę pobył na kolanach w ciszy.
-Trzeba ogarnąć ten burdel za przeproszeniem-wstając z kolan.-Raz, że przywódca Nowych Mandalorian nie żyje, a ty Bo jesteś uznawana za Mandalora chyba tylko przez Watahę... Rozumiecie więc chyba, że trzeba wybrać Nowego przywódcę Nowych Mandalorian (Korkie) i samego Mandalora...-podszedł do zwłok Satine.
-Jak ty mówiłaś... Nie żałuj umarłych. Żałuj żywych.-po czym uklęknął i złożył trzy pocałunki. Na lewe oko, na czoło i na prawe oko.
-Śpij spokojnie...
Właściciel
Wstał i spojrzał się na zebranych.
-Więc tak...-zdjął hełm-Tak, używałem Mocy. Miżecie mnie nawet teraz spoliczkowaç albo zabić lub wygnać, ale zostanę wierby Mandalorze.
Feir wdrapał się na jego głowę. Spojrzał się na zebranych.
-Mówi prawdę.