Zszedł z podwyższenia i odszedł gdzieś na bok.
Feir pociągnął go za włosy.
-Te te te te, a ty gdzie? Mandalora Cię potrzebuje bardziej niż kiedykolwiek.
-Idę od tego tłumu przemyśleć... Czy warto... Czy potrzebnie wchodziłem w to wszystko...
-Tak, było warto. Poznałeś wielu ludzi, spotkałeś wiele okazji sprawdzających ciebie i zawsze wychodziłeś zwycięsko. To jest kolejna próba. Mandalora potrzebuje Mandalora, a ty jesteś jednym z kandydatów...
-Głupoty chrzanisz...
-Ja mówię tylko prawdę, którą wiesz, że tak jest. Łączysz tradycję z nowoczesnością w idealnych proporcjach...-jego zbroja powoli się zaczęła zmieniać. Z symboli wszystkich Mandalorian czerwone pasy, które spotkały się gdzieś w połowie pleców. Powoli malunki wilka zaczęły się zmieniać na bardziej gadzie, bardziej smocze. Na hełnie zawitała smocza głowa, a na rękach smocze łuski zakończone szponami na rękach (malunek). Podobnie z nogami. Z tyłu pojawiły siè skrzydła (namalowane). Wszystko w kolorach Feira.
Wezwał swojego bazyliszka i odleciał gdzieś niedaleko, gdzie nie ma tłumów.
-Składałem przysięgę wierności i ją dotrzymam... A chwilowo to ch*j wie, kto rządzi-w powietrzu i pod nosem.
-Ja nie uprawiam hazardu, do bukmachera nie chodzę, a co do ludzi, byłem zajęty sprawdzaniem pałacu. Tak czy siak trzeba premiera Almeka roztrzelać... Czy ja mam malowanie w smoka zbroję?
-To tak zwana personifikacja duszy. Jako dzieci chyba każde je miał. Zwierzątka, które widzieliśmy, ale nikt nam nie wierzył... Nie ważne, oświecisz a'propo tego, co mówiłaś... Właśnie zdałem sobie sprawę, że będę musiał zawiadomić Padme, senatora Organę, mistrza Obi-Wana...
-Ja akurat z większością znanych sobie Jedi mam bardzo dobre stosunki. Ale nie zdziwiło Cię, że władam Mocą? A tak z innej beczki, nie sądzisz, że Korkie robi się podobny tak lekko do mistrza Kenobiego? -*ładowanie* błyskawicznie każe swojemu frachtowcowi zlecieć.-Ku*wa mać, oni chcą podmienić DNA Janga na DNA Satine.
-Stwierdzam, że to jest conajmniej porąbane. Ale ty nawet nie wiesz, jaka była Satine, jak się nieźle zelziła... 500 metrów rzutem młotem. A celność-pokazał na pół centymetra-niezła... Ale i tak to sku*wysyny... Kiedy wyląduje...
A Feir krąż sobie nad Jamertem. Na oko ma tak z 10 metrów.
-Wskazówka, szukajcie wielkiego, czworonożnego, pomarańczowo-czerwonego gada z płomieniami na tułowiu. Jestem tak pod nim.
Otwiera platgormę.
-I mam problem... 20 sukni, sukienek, tyle samo lar butów i odrobinę dodatków...-Feir zaczął zataczać nad Jamertem coraz niższe kręgi.
Feir wylądował tuż za nimi. Dwanaście metrów od czubka głowy do końca ogona.
-Przestabiesz kiedyś rosnąć?
-Kiedy osiągnę rozmiar twego serca...
-Czyli na nasze...
-Około 55 metrów. Z drugiej strony Mandalorzy mieli jako uosobienie duszy smoka.
-Pani Hailo, babcu, zbieramy się.-przez komunikator. Ogwiera wejście.
Feir wystartował.
-Pani Hailo, babciu, już czas. Szukajcie latającego, 12-metrowego, pomarańczowego, czworonożnego gada z cxerwonymi skrzydłami. Hestem tak pod nim.
-Nazywam się Feir!!!-ryknął i puścił fioletowy ogień z pyska.
-Nazywa się Feir i zionie fioletowym ogniem.
-Szkoda, że tam nie byłem tam 400 lat temu. Ośrodek kultury, sztuki, oświaty, miejsce spotkań najważniejszych ludzi w sektorze... Pełno ludzi. Fettowie, Wizlowie...
-Jak znam życie uszkodzona... Bardzo ozdobna, mnóstwo pokoi na blisko 5000 ludzi. A co z moim dziadkiem?-to ostatnie półgłosem.
Feir leci do posiadłości.
-Super, czyli będzie niezły burdel do sprzątania... Pewnie będzie trochę zniszczonych dzieł sztuki (o watościi rynkowej kilkudziesięciu milionów kredytów), pomazane ściany, rozbite i wychlane trunki, zjedzone zapasy, zdeptane pola, ale raczej na skarbiec nie wpadli, a nawet jak wpadli, raczej pomysł otworzenia sejfu nie epadł im do głowy...
-Ty wiesz jak pocieszyć T3... Ale i tak były tam tylko dwa metalowe, zardzewiałe miecze. Miecze Jeda'i... Zbieramy się.
-Wszystko ze skarbca w różnych zakątkach Galaktyki w innych sejfach, skarbcach, pozakopywane...
-Ile mieliśmy dziedzictwa narodowego Mandalory... Chyba z 10 %... Bezcenne dzieła sztuki, zbroje robione na przestrzeni tysiącleci... Sam rezydencja to kilka, jeśli nie kilkadziesiąt miliardów kredytów...
Popatrzył się na zebranych.
-Eh... Satine, Bo, cała rodzina Kryze w polityce... Nie, ich należy odciągnąć, ale... Tylkononi się nadają... A Bo... Niw wiem, coś w niej jest... Coś co przyciąga, ale też odpycha... Miłość... Chyba...
Rozprostował palce, chwycił w każdą dłoń miecz świetlny i wyskoczył z kanonierki, jeszcze w locie zapalając swe cztery zielone klingi i tnąc nimi najbliższe droidy lub odbijając ich strzały. Interwencja ze strony jego żołnierzy mile widziana.
-A!
-AAA!!!
-AAAA!!!
-To już czwarty raz w ty miesiącAAA!!!- takie dźwięki rolegały się wokoło. twoi żołnierze strzelali tam, gdzie akurat nie patrzyłeś.
-Generale, Mandalorianie bronią się w dzielnicach rządowych i przemysłowej-powiedzzia komndor wyrywając jakiemuś B1 głow.
- Musimy najpierw ustanowić przyczółek. - odparł mu. - Wysłać kanonierki po więcej żołnierzy i sprzętu. Przygotować działa i pojazdy. I nawiążcie łączność z resztą obrońców.
Między tagi [youtube] należy wstawić 11 znakowy identyfikator filmu na YouTube.
Identyfikator znajduje się w adresie filmu i zawsze ma 11 znaków. Skopiuj go z URLa, np. z watch?v=YgEHrca6Yj0
skopiuj YgEHrca6Yj0.