Właściciel
Włócznia nie wystrzeliła. Pierwsze pająki zaczynają się zbliżać, a Walon stara się trzymać je na dystans.
- Szlag by to gówno !- Baron już tylko ze złości zaszarżował w drzwi .
Zapewne nic się nie stało więc otrząsnął się złapał za topór i nie dawał się zbliżyć pająkom jak Walon .
Właściciel
- Włócznia nie działa? - zapytał Walon nadal walcząc.
Pająki otaczają Was. Z minuty na minutę Wasza sytuacja staje się coraz bardziej beznadziejna.
- Może dasz mi jakąś podpowiedź włócznio ?- powiedział niby do napisu który kiedyś zdradził mu pierwsze zaklęcie -.
Baron walczył dalej, nie dawał podejść pająkom a te które się zbliżyły atakował toporem .
Właściciel
Oran Thurejh.
Taki napis pojawił się na włóczni. A Walon powiedział:
- Baron słyszysz? Coś jakby... kroki. Tam za drzwiami!
- Oran Thurejh ?- włócznię miał wycelowaną w najbliższego pająka -.
- To on ! Musi tam gnojek się ukrywać !
Właściciel
Nic się nie wydarzyło.
A drzwi skrzypnęły i zaczęły powoli się odsuwać.
- Że co.. ?- Baron bez zastanowienia podbiegł do drzwi i postarał się pomóc je otworzyć .
Właściciel
Zanim to zrobiłeś usłyszałeś rozmowę:
- Cholerne pająki.
- Pewnie zeżarły już tych dwóch, a teraz trzeba będzie posprzątać. Niewdzięczna robota.
Kiedy otworzyłeś drzwi zobaczyłeś dwóch nieuzbrojonych strażników księcia.
- Wy ku*wie syny !
Baron zamachnął się na jednego toporem a na drugiego rzucił się z gołymi rękoma, zdzielił go pięścią w twarz i zaczął okładać pancernymi rękawicami .
Właściciel
Pierwszy padł martwy, a drugi raczej szybko podzieli jego los.
Zadawał cios za ciosem masakrując krasnoluda, gdy skończył wstał dysząc ciężko
- Dopadnijmy sku*wysyna .
Właściciel
Walon wbiegł za drzwi i zamknął je. Zaryglował je też ciałami martwych krasnoludów.
- Teraz nam nie ucieknie! - powiedział po czym poszedł dalej.
Baron zabrał topór z ciała i ruszył dalej, cały wręcz kipiał gniewem .
Właściciel
Zauważyłeś światło i koniec korytarza.
Szedł więc w stronę światła jakkolwiek to nie brzmi .
Właściciel
//Nie idź w stronę światła. Mówi Ci to coś? :V//
Były tam drzwi, które można już było otworzyć.
Drzwi otworzył i cofnął się od nich, z toporem w gotowości .
Właściciel
- Tym razem chyba koniec niespodzianek. - mruknął Walon.
Pomieszczenie było czymś na kształt pokoju trofeów. Na podłodze leżały skóry i futra różnych zwierząt, a na ścianach wisiały łby różnych zwierząt.
Więc Baron wszedł do środka pierwszy, od razu odsuwając się od drzwi jeśli ktoś by się za nimi zaczaił, rozejrzał się po pomieszczeniu .
Właściciel
Pomieszczenie było puste. Nie było tam nic poza skórami, futrami, rogami i łbami zabitych i wypchanych zwierząt.
- Gdzie ten sku*wysyn jest..- Baron zaczął chodzić po pomieszczeniu i szukać jakiegokolwiek wyjścia, czegokolwiek .
Właściciel
Nie było drzwi, ale Walon odsłonił jedną ze skór i pokazał Ci kalpę w podłodze.
- Chodźmy, mam dość czekania
Zapewne Walon zszedł pierwszy więc Baron zabrał się za schodzenie zaraz po nim .
Właściciel
Znaleźliście się w najniżej położonym miejscu w pałacu. Płynie tędy mała rzeka. Widać też ślady stóp.
- Nie ucieknie..- Baron skierował się za śladami, nie zwracał już na nic uwagi . Chciał już tylko zemsty .
Właściciel
Ślady prowadziły wzdłuż rzeki. Idąc tym kierunkiem zobaczyliście w końcu światła lamp lub pochodni.
Więc zaczęli iść ostrożniej, nie chciał ryzykować wpadnięcie w łapy Księcia już tak blisko . Zbliżył się do tych świateł .
Właściciel
Źródłem światłą były pochodnie na ścianach, a także takie trzymane przez żołnierzy księcia. Nad rzeką był pomost, a obok niego... okręt. A dokładnie mała galera mogąca pomieścić 12 pasażerów i tyle samo załogi. Zauważyłeś jak kilku żołnierzy, pewnie oficerów rozmawia z kimś. To chyba był książę. Pozostali wojacy chodzili dwójkami w pobliżu. Niedaleko była też skała. Widziałeś jakieś sylwetki pod nią, ale dość niewyraźne.
Baron starał się zakraść do tej skały i zobaczyć kto pod nią jest .
Właściciel
Najpierw musiałby przekraść się obok licznych strażników chodzących parami, a krasnoludy nie były stworzone do skradania.
- Zrobim tak, zabijemy jakiś patrol . Przebiorę się w pancerz tych przydupasów księcia i będę zabijał patrole a ty będziesz się zbliżał i w końcu go czymś rypniesz okej ?
Właściciel
- Plan dobry, ale wypadałoby się pospieszyć. Nie mamy dużo czasu... Książę pewnie niedługo odpłynie i tyle go widzieliśmy...
- Dobra robim inaczej, ja zabije jakiś patrol i podejdę na statek . Postaram się oczyszczać ci drogę, jakoś powinniśmy się dostać na tą cholerną galerę .
Baron zaczekał na pierwszy patrol ukryty po boku drogi, rzucił w dalszego krasnoluda toporem, a tego bliższego postarał się jak najszybciej załatwić mieczem .
Właściciel
Patrol rzeczywiście się pojawił. Rzucony przez Ciebie topór trafił jednego ze strażników w pierś. Zanim umarł wydał przeciągły okrzyk bólu. Z drugim poradziłeś sobie bez większych problemów.
Baron zabrał się za błyskawiczne zrzucanie pancerza i ubieranie zbroi którą nosił patrolowiec . Jedno ciało zrzucił z drogi . Drugiego zostawił, nawet nie wyjmował broni . Baron miał pewien pomysł, czekał na przyjście następnego patrolu w to miejsce .
Właściciel
Przyszło kolejnych dwóch krasnoludów. Jedn miał dwa miecze jednoręczne, a drugi spory topór dwuręczny.
- Co się stało? Po kiego tak się drzesz?
- To nie ku*wa ja ! Patrzcie co mu zrobił ! Baron tu jest ! Musimy iść na statek !- wskazał na trupa tego zwiadowcy który miał wbity topór-.
Właściciel
- Pogrzało Cię? Nie popłyniemy teraz! Musimy czekać godzinę na przypływ. Książę mówił o tym zanim się rozeszliśmy. Zapomniałeś?
- Wiem, wiem ale musimy uważać ! Nie widzisz że to jego topór do cholery ?! Musimy przynajmniej zaalarmować księcia .
Właściciel
- Dobra chodź. Pójdziemy w trójkę. Będzie bezpieczniej...
- Dobra, chodźmy .- Baron ustawił się za nimi i ruszyli, ale niezbyt daleko . Po cichu postarał się dobyć broni miecza i noża żeby zabić jednym ciosem w głowę swoich nowych towarzyszy . Dźgnął obu, w głowy .
Właściciel
Jeden padł martwy nie wydając żadnego odgłosu, drugi krzyknął i na dodatek jeszcze żyje.
Natychmiast skierował broń z tego zabitego w tego co krzyczał, tą bronią którą zadał mu cios uderzył jeszcze raz .
Właściciel
W końcu padł martwy. Ale Ty miałeś pewien problem:
Dwójka strażników wszystko widziała i teraz ucieka do reszty tak szybko jak się da..
- Ch*j im w dupę .- Baron podbiegł do swojego topora wyrwał go z ciała truposza i pobiegł w stronę odwrotną do tej co uciekła, może dogonić te patrole które jeszcze nic o tym nie wiedzą .
Właściciel
Nie spotkałeś żadnych patroli. A strażnicy przyśpieszyli przygotowania do wypłynięcia i jednocześnie szykują się do walki.
- A ch*j z tym !- Baron postarał się znaleźć jakieś podwyższenie na terenie i mieć możliwość wystrzelenia z włóczni w galerę .
Właściciel
Było ciężko wykonać taki manewr zwłaszcza, że niektórzy ze strażników strzelali do Ciebie z kusz, a niektórzy na dodatek pobiegli na galerę i tam przygotowywali do strzału balistę.
Więc wycelował w tą balistę
- Lakis !