- POMOCY POMOCY POMOCY POMOCY W IMIĘ JAKIEJŚ SIŁY WIĘKSZEJ

Alien:
Po posiłku usłyszałeś jak ktoś darł się:
- POMOCY POMOCY POMOCY POMOCY W IMIĘ JAKIEJŚ SIŁY WIĘKSZEJ

Podziękował i zjadł w odosobnieniu, aby nie straszyć dzieci swoim wyglądem. Zapytał się, czy nie ma dla niego jakiejś pracy.

Zawołał Iana i Heinricha, oraz razem poszli poszukać źrodła krzyku.

Tymczasem.......
- Patrząc na to logicznie ............ jestem pewien że zginę w męczarniach

Zza krzakòw wyleciaka dziwna postać w czerwonych szatach z ładnym mieczem srebrnym i detalami wykonanymi w wampirycznym stylu i od razu zaczął serię szybkich i mocnych ciosòw w bestie ktòre atakowały jednego ze znanych już mu badaczy.

- Heinz, słyszysz te ryki?

- Ahhh co się w tej chwili stało

Kiedy Pożeracz Plagi dotarł na miejsce zobaczył jak jakiś człowiek zwisa z drzewa, a pod nim są wilki. Aż nagle ktoś wyskakuje z krzaków i zabija jednego z nich co oczywiście skłania pozostałe do ataku na intruza i odstąpienia od łatwej zdobyczy, którą był ten zwisający.

- Witam pana

- Ave.

//Angel, ale wiesz, że masz cztery wilki, którymi powinieneś się zająć, bo możesz... no wiesz. Zginąć ;-;

Patrzy na pożeracza
- O doktor,chociaż nie jestem rany miło widzieć

- Celujcie w grzbiet, w okolice szyi i próbujcie je rozciąć! - powiedział do swoich towarzyszy.

Hans spuszcza się z gałęzi na nogi i wyciąga swój topór i przyjmuje pozycję bojową

Angel nie odpisuje więc:
Degant:
Zaatakowały Cię dwa wilki.
Alien:
Ciebie też zaatakowały dwa wilki.
Angel:
Masz już na głowie tylko jednego.

- Ian, odwróć uwagę jednego.
Krążył wokół niego z mieczem, jeżeli miał skoczyć, ten miał się położyć na ziemi i wyciągnąć miecz przed siebie, wtedy wilk albo zostanie rozcięty, lub nadziany, albo przecięty na pół.

Hans unosi topór w górę i sprowadza go na dół, na łeb wilka

Alien: Zraniłeś jednego wilka, który uciekł. Drugiego załatwił szkielet.
Degant: Wilk był szybszy i zdążył zrobić unik, a drugi rzucił Ci się na plecy.

Podbiegł do tego, który spadł gościowi na plecy, oraz próbował ściąć wilkowi czerep, kazał szkieletowi, aby ten zaszedł tego innego z tyłu i zrobił mu inhalację mieczem od tylu zaczynając.

Hans próbuje rzucić wilka z swoich pleców

- Jak chcesz go zrzucić, to wbij mu swój toporek w brzuch i lepiej się nie ruszaj - powiedzial.

Hans robi to co pożeracz mu poradza i wbija toporek w brzuch wilka

- Nie pozwól, aby użarł cię w szyję.

Wszystkie wilki zginęły lub uciekły. A na polanie został wampir, szkielet i dwóch ludzi.

Podchodzi do pożeracza
- Dziękuje za pomoc nieznajomy prawdopodobnie bez twojej i twoich przyjaciół pomoc byłbym skazany na śmierć

- W sumie to też zasługa Heinircha - wskazał na swojego zakrwawionego kolegę - możemy ściągnąć z wilków skóry, opylić je, a mięso zjeść. Ale szczerze, to tego wampira nie znam.
- Jak się nazywasz, nieznajomy?

-Meh... śledziłem was... i skąd wiesz o moim urasowieniu ? No i czemu się na mnie nie wnerwiasz za moje bycie wampirem... normalny już dawno uciekłby, albo szukał srebra, opcjonalnie osiki, ale nie... ty jesteś inny.... dlaczego ? Po za tym wili... pff sam bym je pociął, ale przez chwilę po prostu się zagapiłem na pewną dziwną roślinę... jakby żył.... o tam.
Wskazał gdzieś wysoko dziwny kołyszący się jakby warkocz z przeplatanych ziół.
- A i nie znam tych tu.... to znaczy nie znam dokładnie.... ich też obserwowałem.....
zerknął na dziwnego jegomościa ze szkieletem
-Otóż jestem .... Wlad... po prostu Wlad.... pogromca wszelkiego typu bestii w tym innych wampirów, błękitna krew wśród nich, a jednak mnie obalili ... niewdzięczne sukinkoty....

- Eksperymenty, sam prawie stałem się potworem. Ale szczerze, to proponuję spadać, bo jeżeli to Ośmionóg Roślinny, to nie będzie ciekawie, chodźmy.

Przypatruję się wampirowi
- oh heh Świetnie jeszcze brakuje wilkołaka i żywego trupa w bandażach

- Szczerze, to żywym trupem nie jestem, ale za to jestem w bandażach.

- Pewnie wynik eksperymentu, ale nie będę do tego przywalać,przy okazji na imię mi Hans,Hans Grimm

- Maurice Morrison, "Pożeracz Plagi" - podał nieznajomemu rękę, podobnie jak wampirowi.

Hans ściska rękę Maurica

- Miło mi cię poznać, Hans, a teraz może stąd pójdźmy.

Ścisnął dłoń Murice'a po uścisku Hansa
- Miło mi.... ciekawe... plagi ? Ciekawe....

- Zgadzam się ale nie jestem stąd więc prowadź

- Leczyłem już dużo osób i to do mnie przylgnęło, w sumie Heinrich to wymyślił.

- Chodźcie za mną.
Po krótkiej pogawędce, prowadził swoich nowych kumpli do osady.

Poszedł za "doktorkiem"

Idzie za Maurice'em

W osadzie dzieci się bawiły, mężczyźni pracowali, a kobiety przygotowywały posiłek.

Szukał Iana, aby powiadomić o nowych przybyszach.

A ten jak zwykle rąbał drewno.

- Hej, Ian, w lesie znalazłem dwóch ocalałych.

- A kto to? Jeśli mogą pracować i na siebie zarabiać niech zostaną. Pracy tu zawsze sporo, a ręce do pomocy zawsze się przydadzą.

Podchodzi do Iana
- Na imię mi Hans i jestem łowcą nagród
Wyciąga rękę do Iana

- Jakiś tam gościu, któremu wilki zeżarły więźnia i taki jeden. Mogą pracować na siebie - powiedział, a potem ruszył do swoich nowych kumpli.
- Możecie tutaj mieszkać, ale musicie na siebie trochę zarabiać.

-Jeżeli znajdzie się zlecenie dla łowcy wszelkiego stworzenia nieczystego, jakim ja jestem ( łowcą nie monstrem...) to problemu nie będzie....

- Ze mną podobnie ale zamiast potworów, to dla mnie będą zlecenia na wszelkich bandziorów