-Azaliż chodźmy zacni towarzysze.
Konto usunięte
-Hmm... - Poszli do miasta Gilgasz.
Wchodzi do wioski i puka do jednego z domów.
// To musi być ciekawy widok :D .
Właściciel
Ninja:
//Mam ochotę dać Ci ostrzeżenie. CZYTAJCIE TEMATY!!!!!!! To takie trudne?! Muszę to chyba dopisać do Regulaminu, bo niektórym ciężko wytłumaczyć.//
Nie zapukałeś do żadnych cholernych drzwi, bo zamiast chat był zwęglone zgliszcza, a zamiast mieszkańców tylko kilka kości i trochę zakrzepłej krwi.
//Kuba, spokojnie, tak nie wolno. Nie złość się, bo to Ci na cerę źle wpłynie.//
- Eh, ślepy jestem.
Zaczyna chodzić po zgliszczach uśmiechając się. Wypatruje jakiś przydatnych, nie zniszczonych przedmiotów.
Właściciel
Nie zniszczonych? Akurat rzeczy w stanie nienaruszonym nie było.
- Ah... no nic, następna wioska zniszczona, no szkoda, szkoda.
Rozciąga się lekko po czym rusza na zachód.
Właściciel
Las. Przed Tobą tylko las.
Rusza szybkim krokiem, godnym wampira.
Ciekawi nie czy trafię na kogoś lub na coś... od tylu lat nikogo nie widziałem... żadnej żywej duszy...
Dalej idzie, w końcu przystaje i rozgląda się za drogą do jakiejś cywilizacji czy wioski.
Właściciel
Zauważyłeś dym na horyzoncie. Pożar. Albo osada.
Wzrusza ramionami i idzie w stronę dymu.
Właściciel
Zauważyłeś mały domek. To była właściwie pojedyncza chata kryta strzechą położona w pobliżu strumienia. Nie widziałeś żadnego innego budynku.
Właściciel
Więc znalazłeś się na miejscu. I nic się nie zmieniło.
Odwraca się i rusza przed siebie.
- Szkoda.
Właściciel
//Za szybko się poddajesz.//
Przed Tobą nadal las.
//hehe, kto powiedział, że się poddaje? :v//
Wraca do domu i puka aż ktoś otworzy.
- Tyle lat żywej istoty nie widziałem, nie przegapię takiej szansy. Nie ma bata.
Właściciel
Nikt nie odpowiada i nie otwiera.
Być może... trudno w to uwierzyć, ale... skoro nikt nie odpowiada i nie otwiera to... dom jest pewnie... pusty!
// Tego się nie spodziewałeś? :V//
//O Jezu! Hiszpańska Inkwi... a nie... ;-; tego się spodziewałem ;-;//
Próbuje wejść do domu.
- Cholera.
Wchodzi na dach.
Właściciel
Dach kryty strzechą, mały otwór przez, który pozbywa się dymu... Nic niezwykłego.
Tupie w dach.
- Święty przybył z prezentami.
Zeskakuje i puka do okna.
Właściciel
Tyle, że ta chata okien nie miała.
//Kuuuuźwa.... //
Rusza do jakiegoś miasta.
Właściciel
//A dokładniej?
Poza tym wiesz, że mogłeś rozwalić drzwi, nie?//
//Wiem, a miasto to najbliżesze jakie jest. xd//