Właściciel
Skupisko kilku drewnianych, krytych strzechą chat. Znajdują się w lesie, w pobliżu miasta Ruhn. Mieszka tam kilkunastu wieśniaków.
A właściwie to tak było...
Niedawno armia Orków zaatakowała, spaliła chaty, a mieszkańców wybiła.
Tętniące życiem miejsce zmieniło się nie do poznania. Zamiast mieszkańców są nieliczne kości, a zamiast domów - zwęglone zgliszcza. Nad pobojowiskiem unoszą się kruki, a w pobliżu buszują wilki.
Właściciel
Pożeracz Plagi został zaprowadzony do jednej z chat.
- Znasz się na operacjach? - zapytał jeden z wieśniaków.
Konto usunięte
- Operowałem żołnierzy podczas walk, więc się znam, ale potrzebny jest mi pomocnik, który zna się na rzeczy, ale boję się, że go zaatakujecie. Poza tym potrzebne mi są odpowiednie warunki i zioła, aby złagodzić ból, lub podtrzymać ich w nieprzytomności, a potem ich wybudzić.
Właściciel
- Ten... To chodź za mną. - powiedział po czym wszedł do drugiej izby.
Właściciel
To była kuchnia. Kilka krzeseł, szafek, sztućców, mis itp, a oprócz tego stół. A na nim kolejny wieśniak. W brzuchu miał strzałę, nogi i ręce podrapane i silnie okaleczone. Jęczał z bólu.
Konto usunięte
- Bandyci?
Położył swoje przyrządy na stole i przygotował zioła. Zaczął przyglądać się ranom i analizować poziom obrażeń nóg, obawiał się, że trzeba będzie je amputować, ale jeszcze nie chciał o tym powiedzieć i straszyć pacjenta.
- Mam pozwolenie na przysłanie swojego pomocnika?
Właściciel
Nogi były poranione, ale nie aż tak, żeby amputować.
Wieśniacy zgodzili się.
Konto usunięte
Morrison wziął jednego z wieśniaków, aby mu powiedzieć, kim tak naprawdę jest jego pomocnik na podwórzu.
- Ważne, abyś nie chciał zabić mnie i jego, może i jego wygląd odstrasza, ale ale pozory zawsze mylą.
Konto usunięte
Zagwizdał.
- Poznajże Moritza! Ale masz nie krzyczeć i go nie atakować. To był mój kumpel, ale został zabity przez nekromantę i ożywiony, ale zabiłem go i teraz jest przy mnie.
Właściciel
Szkielet pojawił się i wszedł do kuchni. Ranny nawet nie zareagował.
Wyjął mały nóż i zapytał:
- Obcinamy?
Konto usunięte
- No coś ty! Odłóż ten nóż, rany są za małe, jakbyś mógł, to przynieś mi wodę i pijawki, z tego co widzę, zrobił się krwiak - rozkazał mu.
- Niech pan się nie martwi, mój kumpel widział dużo strasznych rzeczy - próbował uspokoić pacjenta.
Przygotował środki znieczulające z ziół.
Właściciel
Nie było po co go uspokajać - stracił przytomność.
A szkielet poszedł do pobliskiego stawku nabrać wody i pijawek.
Konto usunięte
- Dobrze, że usnął.
Specjalną maścią posmarował okolice strzały, aby łatwiej się wyjęła i próbował ją wyjąć. Przygotował opatrunki i czekał na swojego kompana.
Właściciel
Strzała miała zakrzywiony grot. Każda próba wyjęcia jej powodowała obrażenia i ból u pacjenta.
Konto usunięte
Doktor wyjął nóż i naciął skórę przy grocie, potem ją wyjął, po czym przyłożył opatrunek na ranę pacjenta ignorując fakt, że krew trysnęła mu na maskę, czekał na szkieleta, aby poprowadzić dalszą część operacji.
Właściciel
No udało się, ale ból obudził pacjenta. Szkielet wrócił z wiaderkiem pełnym wody i pijawek.
Konto usunięte
- Dobryś kumpel, Heinrich. Zamocz opatrunki w wodzie - powiedział mu.
Dał do ust rannemu pas i powiedział:
- Ugryź, może trochę poboleć.
Posmarował mu rany maścią.
- Możesz podawać pijawki!
Właściciel
- Ssij. - powiedział do jednej z pijawek i potem przystawił ją do rany.
Konto usunięte
- No dobra, Heinrich. Przystaw może do tego krwiaka jeszcze ze dwie, poczekamy, zdezynfekujemy rany, założymy opatrunki i po sprawie. Potem się dowiemy, co go tak poszarpało - powiedział do niego.
Czekał, aż krwiak zniknie i pijawki się napiją.
Właściciel
Krwawienie ustało, ale pacjent stracił sporo krwi.
Konto usunięte
- To co, Heinrich, transfuzja? - zarechotał - podaj mi wyciąg z Karkaczanu, który powinien oczyścić rany z bakterii oraz powinien poprowadzić proces odnawialny krwi.
Zdjął pijawki, które się najadły.
Konto usunięte
- No stary. Trzeba będzie użyć starych metod, można oczyścić rany za pomocą rozżarzonego żelaza. Idź się zapytaj, czy ranny miał kontakt z ziemią, mógł wdać się tężec.
Właściciel
Wrócił z rozżarzonym kawałkiem żelaza.
Konto usunięte
- Jak ja cię stary lubię, miał styczność z ziemią?
Właściciel
- Nie powiedzieli.
Tymczasem Dracula dotarł na obrzeża chat.
Konto usunięte
Wyjął pasek z ust wieśniaka
- Zabrudziłeś rany ziemią?
Konto usunięte
- Wiesz, co cie zaatakowało? Muszę to wiedzieć!
Właściciel
- Nie wiem... Dostałem strzałą kiedy chodziłem po lesie.
Konto usunięte
- Jak to sie stało, że masz podrapane nogi? Pokaleczyłeś się o krzaki?
Konto usunięte
- Czy jedne z tych krzaków nie miało liści, za które miało zielone-czerwone ciernie i kolce?
Obudził się gdzieś nieopodal tamtych osób. Zdziwiony obecną sytuacją pomyślał "ehh... chyba znów się schlałem w karczmie i budzę sie w głuszu..."
Właściciel
- Nie.
Dracula widział zarysy budynków i słyszał odgłosy wydawane przez ludzi...
Konto usunięte
- A czy nadepnąłeś na roślinę koloru czerwonego, która ma główkę w kształcie stożka?
Konto usunięte
- Czy podczas chodzenia poczułeś bolesne ukłucie, a potem rwący i kujący ból?
Konto usunięte
W tym samym czasie nie daleko przechodził Hans ciągnący jakiegoś związanego bandytę
- WYPUŚĆ MNIE
- Cicho zesz przyciągniesz wilki a po za tym masz szczęście że koleś płaci za ciebie więcej jeśli sprowadzę cię żywego do niego
Właściciel
- Tak.
// No szkoda, że nie napisałeś gdzie go złapałeś, ale ok. No i poza tym JA nim steruję ;-;
Bandyta wyrywał się, ale zamilkł.
Konto usunięte
- To masz przesrane, koleś!
Szukał na jego stopach rany, z której mogła lać lub odznaczyła się zielona maź.
Właściciel
Na stopie była rana, ale nie było zielonej mazi.
Konto usunięte
- Moritz, podaj mi kawałek rozżarzonego żelaza.
Wiedział, że jeżeli nadepnął na Stożkowca Oszukańczego, z przypalonej rany zacznie lać się zielona maź.
Konto usunięte
- Słuchaj to nic osobistego a jeśli to poprawi ci humor ja w najlepszym wypadku pożyje rok, dwa
i skończę martwy w jakimś rynsztoku dla szczurów na pożarcie
Układa bandytę pod jakieś drzewo i siada na przeciwko