Właściciel
Jeśli takie było to kowal lub ktoś inny zdążył to zabrać.
Szukał więc dalej po mieście.
Właściciel
W sklepach znalazłeś trochę żywności i ubrań.
Zabrał żywność.
///Mogę się mianować burmistrzem miasta? .-.
Właściciel
Zabrałeś dwa pętka kiełbasy, trochę szynki i półtora bochna chleba.
//Miasta, w którym jesteś jedynym żywy? Jasne. Raczej nikt nie będzie protestował.//
Właściciel
No szkoda.
//On wyszkoli Cię w jeden księżyc. Ale jeśli już to dowiesz się w swoim czasie.
Pie**ol się.//
Wyszedł z miasta, udał się dalej na zachód.
Właściciel
I poszedłeś na zachód.
//Jakiś konkretny temat?//
Właściciel
//Sam wybierz. To Twoja postać :V//
Znait stanął w samym centrum Ruhn, i trzymając swój młot jakby był najzwyklejszym kosturem rozejrzał się wokół, pamiętał czasy gdy to miasto zaczynało, i gdy pięknie rozkwitło.. ale nie często tu potem przybywał.
Właściciel
Niestety, musiało to być dawno. Obecnie z drewnianej zabudowy zostały zgliszcza, kamienna nadal stała, ale nie była w zbyt dobrym stanie. Na ścianach budynków widać było, obecnie ledwo widoczne, plamy krwi. Mieszkańców nigdzie nie było widać. Niedaleko leżały spalone szczątki, pozostałość po wielkim stosie.
[i]Dlaczegóż polecił mi to miejsce ?]/i]- pomyślał ruszając główną drogą ku bramie, wciąż rozglądając się za jakimiś znakami życia-.
Właściciel
Nie zauważyłeś nic żywego. A Ragnaros... Cóż, miał pewnie dobre chęci, lecz jeśli od tylu lat przebywał pod powierzchnią Elarid, to mógł nie być na bieżąco, nieprawdaż?
Dobrze o tym wiedział, i wybaczył staremu znajomemu. Ale..no cóż widać że gorzej zgadnąć nie mógł.
Ruszył więc ku samej bramie i spróbował ją przekroczyć, a jeśli się nie dało..to się za nią teleportował.
Właściciel
Udało Ci się przez nią przejść bez użycia teleportacji.
Tak więc rozejrzał się w poszukiwaniu żywej duszy na zewnątrz.
Właściciel
Nikogo, najwidoczniej wszyscy żywi unikali tego miejsca. I nic dziwnego.
- Mrocznawo tu..- mruknął do siebie i ruszył dalej drogą, szukając jakichkolwiek znaków życia, a jeśli i dalej ich tam nie było po prostu wciąż parł na przód -.
Właściciel
No i wciąż parłeś naprzód. Nie lepiej się gdzieś teleportować?
Tak więc teleportował się w pi**u na północ bez lepszego sposobu na życie.
Właściciel
//Jakoś tak dokładniej?//
Właściciel
//A więc zacznij, zacny Strażniku (Teksasu)!//
//To tu mogę zacząć?
Un-Arrok i jego zgraja stanęli przed miastem, lub ruinami miasta. Mieli za sobą wędrówkę prawie po całym kontynencie, a dotarli aż tak daleko na południe - i coraz bliżej do królestwa orków. Wódz orko-goblińskiej drużyny stanął przed dylematem: wejść do miasta, nie wiedząc co się w nim znajduje, lub zawrócić na północ.
Właściciel
Twa drużyna miała na to właściwie wyje**na, więc pewnie przychylą się do każdej z decyzji.
- Wchodzić do tego zniszczonego miasta! Może znajdziemy coś ciekawego w tych ruinach - powiedział do pozostałych.
Sam wjechał w pierwszym szeregu i rozejrzał się po okolicy.
Właściciel
Przekroczyliście zniszczoną już, a niegdyś okazałą, bramę, trafiając na ciasną uliczkę, która prowadziła dalej: Na rynek, do ratusza i do centrum.
Postanowił iść w stronę ratusza i tam zajrzeć.
- Kierować się w stronę ratusza! Chyba nie macie nic przeciwko, że na chwilkę zajmiemy sobie ten budynek? - rzekł do reszty.
//Jak to miasto jest bezludne, to może przejmę tu władzę i je odbuduję, hę?
//I te Cesarstwo Verden mi trochę przypomina Królestwo Myrtany z Gothica, Ruhn to Vengard, Gilgasz to Khorinis (oczywiście jedno i drugie z paladynami) :V
Właściciel
//Teoretycznie byś mógł, ale jest to, a raczej było, największe miasto i raczej byś go nie odbudował. No i Paladyni i Cesarstwo traktują je jako swoisty pomnik smutnych, złych czasów, więc często je odwiedzają i raczej nie oddadzą go od tak bandzie szabrowników.//
Wargi i Orkowie ruszyli posłusznie za Tobą, jednak Gobliny już się rozbiegły, by w ruinach poszukać jakichś łupów.
//Może coś wymyślę
- Tych goblinów chyba poje**ło, że od razu od reszty się odłączają, jeszcze coś ich dorwie w tych zgliszczach - powiedział do orków.
- Ile jeszcze do tego pie**olonego ratusza!? - zapytał pierwszego lepszego orka.
//Mam nadzieję, że zdołałem ograniczyć wulgaryzmy do minimum, jak na orka - oczywiście :V
Właściciel
//A klnij, klnij, u Orków to podstawa.//
- Tam, szefo! - odparł zapytany Ork i wskazał na okazały ratusz.
W całości wykonany był z marmuru, z wielkimi dębowymi wrotami o żelaznych zawiasach. Po jego bokach stały dumnie dwie wieże z flagą miasta i Cesarstwa. Od frontu posiadał pół tuzina okien, a także wiele kolumn i zdobień.
- No to idziemy do ratusza, wprost!
Skierował się do ratusza.
Właściciel
No więc skierowaliście się, a pierwszą przeszkodą, na jaką trafiliście, były właśnie okazałe wrota.
//Te wrota są zamknięte, czy otwarte?
Właściciel
//Gdyby były otwarte, to nie stanowiłyby problemu, nieprawdaż?//
- Ku*wa. Ma ktoś jakiś pomysł, jak się tam dostać? - wskazał palcem na ratusz pytając jednocześnie orków.
Właściciel
Większość głowiła się, mruczała coś do siebie, albo powarkiwała, ale jeden Ork krzyknął:
- Taran!
- A mamy jakiś? - spytał.
Właściciel
- Można zrobić. - odpowiedział inny Ork.
- To go zróbcie, jak ku*wa umiecie. Drewno macie? - spytał jeszcze raz orków Un-Arrok.
Właściciel
W odpowiedzi Ork zatoczył ramionami wielki okrąg. Faktycznie, drewna jest tu dużo.
Właściciel
Wszyscy natychmiast się rozbiegli, a przy Tobie zostały tylko wargowie (czy może wargi? Nie jestem pewien, jak to odmieniać).
Postanowił zostać przy tych wrotach i nieco bliżej się im przyjrzeć. Jaką miały na oko długość, szerokość oraz co znajdowało się po lewej oraz prawej ich stronie.
Właściciel
Dwuskrzydłowe, prawdopodobnie z dębu, po dwa zawiasy z żelaza na jednym skrzydle. Mogły też być zamknięte od wewnątrz, a atak nieumarłych i Demonów czynił to bardzo prawdopodobnym.
Z nudów zaczął trenować walkę toporem, a właściwie wyglądało to tak że wymachiwał nim na prawo i lewo.