Kuba1001 pisze:
Krasnolud mruknął coś w odpowiedzi, a Hobgoblin z nudów zaczął bawić się ognistymi iskierkami i tworzyć utkane z żywego ognia motyle. Jedynie człowiek okazał Ci nieco większe zainteresowanie.
- Jak się nazywasz? - spytał, a później wskazał kolejno na siebie, Krasnoluda i Hobgoblina. - Ja jestem Khizar, a tamci dwa to Fundir i Grishak.
Jin
Dziewczyna przez chwilę przypatrywała się na wypuszczane z rąk Hobgoblina motyle. Bijące od nich ciepło koiło serce, a widok wręcz żywych płomyków ognia był niewątpliwie urokliwy. Magia pozwala nie tylko na destrukcję, lecz i na godne artysty dzieła wymagające ogromnej delikatności. I doskonałego opanowania talentu magicznego.
Jin przeniosła wzrok na swoją dłoń. Też chciałaby tak pięknie czarować. Móc radować inne osoby. Lecz obecnie nie potrafi niemal nic. Szkoda... Tak bardzo szkoda...
Malutki języczek ognia mignął na jej palcu wskazującym.
Ale kiedyś na pewno będzie mogła. Jeśli tylko będzie ciężko pracować, by powiększać swe magiczne zdolności.
Języczek przeskoczył na palec środkowy.
- Jestem Jin. - Odpowiedziała człowiekowi doskonale słysząc jego pytanie. Tym razem rozmyślała wyłącznie w tle, nie zaś angażując do tego całego swojego umysłu. - Miło mi was poznać. - Uśmiechnęła się lekko do pozostałej dwójki. - I tak właściwie to przyszłam tu by dopiero dołączyć. - Lekko się zarumieniła, bo chyba zaszło malutkie nieporozumienie. Chyba, że ta trójka inaczej pojmuje słowo "Nowa".