Siedziba Gildii Magów

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Paladyni i Inkwizycja posłali drugą grupę, powinniśmy się z nimi spotkać na miejscu lub gdzieś na drodze (Drow Vadera i jego wątek w Hammer oraz Mrocznej Puszczy).

Avatar Kazute
Jedynie kiwnęła głową w odpowiedzi.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//To przewijamy akcję do Mrocznej Puszczy czy chcesz z nimi jeszcze pogadać?//

Avatar Kazute
//Możemy przewinąć. //

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Później zacznę w Mrocznej Puszczy.//

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Kuba1001 pisze:
Rafael:
Kontrola oddechu wychodzi Ci świetnie, a pochodnie chyba nie mają służyć tylko i wyłącznie rozświetleniu panującego wokół mroku, ale też chyba pełniły rolę drogowskazu. Może warto pójść tym tropem i sprawdzić?

Jin
W takim przypadku to w istocie - to może mieć sens. Znaczy się wszystko na świecie ma jakiś sens, ale pochodnie miały sens, który był dla niej wskazówką co do dalszych działań. Dlatego ruszyła tam gdzie najwięcej światła zachowując ostrożność. A nuż to jakiś fortel?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Gildia nie byłaby tak popularna, gdyby zabijała lub odstraszała potencjalnych kandydatów, więc nie, raczej nie, zwłaszcza że słyszysz już głosy... O ile normalnie nie byłoby to nic dobrego, to teraz jest wręcz przeciwnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że to gwar zwykłych rozmów wielu ludzi i zapewne też nieludzi.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Jin
Idzie więc dalej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
W końcu trafiłaś do jakiegoś przyjemnego pomieszczenia jakim była stołówka, z której właśnie wydobywał się owy gwar i światło, a poza nim także smakowity zapach: To pierwsze spowodowane było całą masą Magów i niemagicznych pracowników Gildii, a pośród oby grup naliczyłaś chyba wszystkie znane Ci rasy, łącznie z karłowatym (lub po prostu młodym) Olbrzymem. Światło zapewniały rozliczne pochodnie, świecie, lampiony, żyrandole i inne, przeważnie magiczne, źródła światła. Zaś zapach... Dziesiątki, jeśli nie setki, świeżych potraw, z których rozpoznawałaś tylko część, a po długiej podróży mogłabyś spróbować choćby i wszystkich.
Duża liczba osób tu zgromadzonych, pochłoniętych swoimi sprawami, sprawiła, że nie zostałaś jeszcze zauważona.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Jin
To chyba trochę nietaktowne skoro pierwsze czym Magowie witają gościa to zapach jedzenia. Co gorsza - doskonałego jedzenia. Z drugiej strony to w końcu Magowie i mogą mieć gdzieś co ktoś sądzi o umiejscowieniu ich stołówki.
W pierwszej chwili naszło ją na to by głośno powiedzieć dzień dobry, jednakże po chwili zastanowienia odrzuciła ten pomysł. Przerwałaby tak to wszystkim posiłek, co byłoby bardzo niegrzeczne. Dlatego Jin - jak już wiadomo - ponownie wykazała się w opanowaniu sztuki kontroli oddechu i podeszła do najbliższego stolika by stanąć trzy metry nieopodal i głosem wystarczającym na tyle, by zwrócić na siebie uwagę przy nim siedzących, a zarazem nie na tyle donośnym, by poderwać z krzeseł pół stołówki odezwała się:
- Przepraszam bardzo.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Cóż, zawsze mogłaś też wybrać złą drogę i zamiast do sali audiencyjnej trafić tutaj... Może i wydaje się to niemożliwe, ale co jest tak naprawdę niemożliwe dla tej Gildii?
Przy stole zastałaś ciekawe trio w postaci Hobgoblina o rękach i twarzy pokrytej najróżniejszymi tatuażami, które łączyły się w zawiłe wzory, Krasnoluda o bujnej, białej brodzie i dość normalnie wyglądającego człowieka, choć tylko z pozoru, gdyż zauważyłaś u niego brak obu rąk do łokcia, jednakże miał tam zastępcze, wykonane jakby z metalu.
Na Twój widok jedynie Krasnolud nie przerwał raczenia się mięsem i piwem, Hobgoblin i człowiek zaś zaczęli przyglądać Ci się badawczo, aż w końcu ten drugi wskazał na jedno z wolnych miejsc.
- Nie znam Cię, a pamięć to ja mam, ku*wa, świetną. - powiedział Krasnolud, kończąc przeżuwanie pieczeni. - Nowa jesteś, nie?

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Nie ma co, prawdziwie doborowe towarzystwo. Jedna z istot przypominała jej potwora o których mówili w szkole - złych, przebrzydłych stworów porywających samotnie wałęsające się dzieci.Prawdy w tych opowieściach nie było za krzty, chociaż fakt faktem, że Jin słyszała o wytatuowanych, pokracznych cudakach napadających karawany i granice Cesarstwa. No właśnie - granice. Czyli daleko, daleko od rodzimej okolicy. Minęła dłuższa chwila nim dziewczyna zorientowała się, że stoi jak głupia wpatrzona uważnie w Hobgoblina, jaki zdawał się tym rozdrażniony. Przynajmniej według niej samej.
Lekko się rumieniąc postanowiła mniej idiotycznie przyjrzeć się pozostałej dwójce, ale ku jej nieszczęściu także i człowiek posiadał wyjątkową cechę - metaliczne dłonie. Cóż, musiał być niewątpliwie bogatym mężczyzną bowiem Jin tylko raz w życiu widziała protezę. Drewniany kikut zastępujący piszczel jednego z farmerów. Ponoć utracił kończynę przy sianokosach od nieszczęśliwego wypadku. Ciekawe co takiego stało się temu mężczyźnie.
"Nowa jesteś, nie?" dotarło do uszu Tsuursu ponownie wyciągając ją z lekkiego odrętwienia. Za dużo. Za dużo nowości. Za dużo wyjątkowych nieznajomych jak na wiejską dziewczynę. Jin zarumieniła się jeszcze bardziej czując zawstydzenie obecną sytuacją. Bynajmniej godne wejście w społeczność Magów to to nie jest.
Uspokój się.
- Tak. - Odpowiedziała odruchowo cichym tonem. Zbyt cichym.
Niczym wzburzona kroplą tafla wody.
Uspokój swe fale niepokoju.

- Tak, proszę Pana. - Już znacznie głośniejsza taka, by mogła zostać usłyszana przez pytającego, odpowiedź padła z ust dziewczyny.
Krótki wdech...
Spokojny wydech...
Jin wygięła usta w wyrazie lekkiego uśmiechu i przeniosła swe brązowe tęczówki na Krasnoluda. Była teraz spokojna. Gotowa do rozmowy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Miło. - mruknął i wrócił do przerwanego posiłku, a nie powiedział nic więcej, bo to człowiek postanowił przejąć od niego rolę Twego rozmówcy:
- W takim razie siadaj, porozmawiamy. - powiedział, wskazując to samo miejsce, co wcześniej.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Krasnolud bynajmniej się nie wysilił albo był po prostu głodny. Chyba, że obraził się na dziewczynę za jej nietakt. Zasadniczo Jin postanowiła dla swojego dobra przynajmniej na chwilę, póki nie usiądzie, zamilknąć. Jak nie będzie się przez moment odzywać to może nie popełni kolejnych błędów. Jednakże wyuczone odruchy grzecznościowe były silniejsze niż solenne postanowienia i dlatego dziewczyna po prostu odezwała się do krasnoluda:
- Smacznego...
Chwila zastanowienia. Niedobrze, znów gafa. Na szczęście tutaj zorientowane się trwało ułamek sekundy dlatego po dramatycznej półpauzie Jin dorzuciła:
-... Wszystkim.
Chyba się udało. Wybrnęła. Zadowolona z siebie zajęła wskazane jej miejsce z należytą gracją. Może i wychowała się na wsi, ale takie elementy etykiety zna całkiem nieźle.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Krasnolud mruknął coś w odpowiedzi, a Hobgoblin z nudów zaczął bawić się ognistymi iskierkami i tworzyć utkane z żywego ognia motyle. Jedynie człowiek okazał Ci nieco większe zainteresowanie.
- Jak się nazywasz? - spytał, a później wskazał kolejno na siebie, Krasnoluda i Hobgoblina. - Ja jestem Khizar, a tamci dwa to Fundir i Grishak.

Avatar Ether
//Wybacz, znowu mój błąd...//

Derkacz
Ostatni raz spojrzałem na mój pokój. Tyle spędzonych tutaj lat...
Wszystko czego potrzebowałem - znajdowało się już w torbie. Położyłem się jeszcze na chwilę na łóżku. Wygodne posłanie - czułem, że tego będzie mi brakować. Ba, posłanie w ogóle!
Naszła mnie myśl... Czy powinienem teraz wyjeżdżać? Mógłbym przecież zostać i dalej się uczyć. Jedna szkołą magii... to tak mało.
Tak szybko jak myśl mnie nawiedziła - tak szybko odpłynęła. Zerwałem się z łóżka i podszedłem do okna. Miałem stąd wspaniały widok na dziedziniec. A na nim... mój golem. Budowałem go od dwóch tygodni, każdą część jego "ciała" znacząc i napełniając magią. Wczoraj był mój sprawdzian - ożywienie go. Z miejsca, w którym stałem, nie mogłem dostrzec blasku w jego oczach, lecz wiedziałem, że tam jest. Majstersztyk!

Założyłem płaszcz i zarzuciłem torbę na ramię. Księga boleśnie uderzała o moje udo, będę musiał się do tego przyzwyczaić.

Szedłem, powoli kierując się w stronę dziedzińca. Korytarz, którym szedłem był pusty. Gdzie są wszyscy? Przynajmniej, dzięki temu mogłem zapamiętać tę chwilę, dom, do którego będę chciał wrócić; korytarz rozświetlały okna ze szklanymi szybami, a światło, które się przez nie przebijało - rozświetlało portrety Zasłużonych. Może i ja kiedyś tam trafię?

Przypomniałem sobie, że to pora śniadaniowa, warto pójść do jadalni - tam będę mógł uzupełnić zapasy i być może spotkam kogoś, kto doradzi mi gdzie skierować swoje kroki dalej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//No i znów GM'owanie samego siebie... Oducz się tych opisów, które powinienem robić. Tyle w tym dobrego, że chociaż nie jest to nic, przez co nie mógłbym dawać odpisów.//
Do wspólnej stołówki członków Gildii trafiłeś bez problemu. Problemem może być dopiero odczekanie swojej kolejki po posiłek, bo, jak zawsze o tej porze, pełno tu Magów, którzy są głodni, ale wyjątkowo nie wiedzy.

Avatar Ether
Odczekałem swoje przy okazji wymieniając pozdrowienia ze znajomkami. Czyżby nikt nie zagadał?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Byli zbyt zmęczeni by spróbować, tudzież chcieli mieć posiłek jak najszybciej za sobą, więc niezbyt.

Avatar Ether
Cóż, zjadł więc samotnie i skierował się do pokoju przywódcy Gildii (lub innego miejsca, w którym "gildijczycy" mogą złapać zadania).

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Problem jest tylko taki, że trucie dupy Wielkiemu Mistrzowi to zły pomysł, a pokoju jako takiego nie ma... Zresztą, nie miałeś udać się już w samopas? Ile chcesz siedzieć na garnuszku Gildii Magów?//

Avatar Ether
//Na garnuszku - nie. Po prostu miło jest mieć przy sobie list żelazny. Dodatkowo przysłużyłbym się dla gildii - zawsze warto mieć w tych czasach przyjaciela. Ale dobrze... Przy której granicy jest Hammer?//

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Żadnej, to miasto tak blisko centrum Cesarstwa, że bardziej się nie da.//

Avatar Ether
//Problemem jest wyruszyć na przygodę życia, nie wiedząc gdzie wyruszyć...//

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Masz wolną ręką, acz wypadało o to wcześniej zadbać, wiesz?//

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Kuba1001 pisze:
Krasnolud mruknął coś w odpowiedzi, a Hobgoblin z nudów zaczął bawić się ognistymi iskierkami i tworzyć utkane z żywego ognia motyle. Jedynie człowiek okazał Ci nieco większe zainteresowanie.
- Jak się nazywasz? - spytał, a później wskazał kolejno na siebie, Krasnoluda i Hobgoblina. - Ja jestem Khizar, a tamci dwa to Fundir i Grishak.

Jin
Dziewczyna przez chwilę przypatrywała się na wypuszczane z rąk Hobgoblina motyle. Bijące od nich ciepło koiło serce, a widok wręcz żywych płomyków ognia był niewątpliwie urokliwy. Magia pozwala nie tylko na destrukcję, lecz i na godne artysty dzieła wymagające ogromnej delikatności. I doskonałego opanowania talentu magicznego.
Jin przeniosła wzrok na swoją dłoń. Też chciałaby tak pięknie czarować. Móc radować inne osoby. Lecz obecnie nie potrafi niemal nic. Szkoda... Tak bardzo szkoda...
Malutki języczek ognia mignął na jej palcu wskazującym.
Ale kiedyś na pewno będzie mogła. Jeśli tylko będzie ciężko pracować, by powiększać swe magiczne zdolności.
Języczek przeskoczył na palec środkowy.
- Jestem Jin. - Odpowiedziała człowiekowi doskonale słysząc jego pytanie. Tym razem rozmyślała wyłącznie w tle, nie zaś angażując do tego całego swojego umysłu. - Miło mi was poznać. - Uśmiechnęła się lekko do pozostałej dwójki. - I tak właściwie to przyszłam tu by dopiero dołączyć. - Lekko się zarumieniła, bo chyba zaszło malutkie nieporozumienie. Chyba, że ta trójka inaczej pojmuje słowo "Nowa".

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Miło nam Cię poznać, Jin. Jak rozumiem nie miałaś wcześniej kontaktu z jakąkolwiek inną szkołą Magii lub jej nauczycielami, tak?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bóbr:
Kolejny piękny dzionek w Gildii Magów! Cóż, ciekawe co to jego mistrz znowu my wymyśli, aby nakierować jego trening na właściwy tor, przyspieszyć go lub po prosto jakoś się swym adeptem wysłużyć?
//Jeśli chcesz wiedzieć jakie postępy poczynił, to zapraszam na PW.//

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Jin
- Owszem. - Dziewczyna skinęła głową na potwierdzenie swych słów. - Całe dotychczasowe życie spędziłam na prowincji i tak właściwie to podróż tutaj to pierwszy raz, gdy jestem tak z dala od domu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Świeże mięsko. - mruknął Krasnal, ale Khizar uciszył go ruchem dłoni.
- Przybycie tutaj to Twój wybór czy może ktoś podjął decyzję za Ciebie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kuba1001 pisze:
Bóbr:
Kolejny piękny dzionek w Gildii Magów! Cóż, ciekawe co to jego mistrz znowu my wymyśli, aby nakierować jego trening na właściwy tor, przyspieszyć go lub po prosto jakoś się swym adeptem wysłużyć?
//Jeśli chcesz wiedzieć jakie postępy poczynił, to zapraszam na PW.//

//No popatrz, okazało się, że zacząłem mu już wcześniej.//

Avatar Abomination
// To ja poproszę te postępy. I co się stało podczas przygody z kucem.//
Aiwendil wstał z łóżka, wykonał poranne czynności jakie to można było zrobić w budynku i ruszył do mistrza nieco ciekaw co mistrz dla niego przygotował.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Ubiliście Wilkołaka, obyło się bez rannych czy martwych, a przynajmniej mowa tu o Tobie, Twoim mistrzu i postaci Kuca, nie liczę ewentualnych strażników miejskich, którzy nie są zbyt ważnymi NPC, a Kuca oszczędziłem, bo może i jemu zachce się wrócić do tej postaci.
O postępach napisałem.//
Nie znalazłeś go w jego komnacie, ale przez ten czas, jaki spędzaliście razem, poznałeś jego zwyczaje, aby wiedzieć, w jakich pomieszczeniach zwykle spędza czas, toteż po sprawdzeniu stołówki, terenów zielonych wokół budynku Gildii i sali treningowej, odnalazłeś go w wielkiej bibliotece Magów, gdzie to czytał jakąś sporą księgę, od czasu do czasu przewracając pożółkłe kartki.

Avatar Abomination
Podszedł bliżej do Styrica i nieco ciekawy spróbował spojrzeć co takiego czyta jego mistrz.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bober:
Nie miałeś bladego pojęcia. Nie, że nie potrafiłeś czytać, bo potrafiłeś, ale to najpewniej był ten słynny język Pradawnych, który znałeś ze słyszenia, ale Twoja wiedza praktyczna i teoretyczna ograniczała się niemalże do zera.
- Cieszę się, że Cię widzę, mój młody uczniu. - wyznał Mag, z głośnym hukiem zamykając księgę i kładąc ją na blacie stołu. - Mam dla Ciebie zadanie.

Avatar Abomination
- Miło mi to słyszeć. Zawsze jestem chętny do pomocy, mistrzu. - Rzekł pewnie. - A więc co to za zadanie? - Spytał zainteresowany.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie ukrywam, że wprost idealny z Ciebie kieszonkowiec, i jak na tak młodą istotę przewyższasz w tym fachu niejednego weterana takiej profesji, nawet gdyby był Niziołkiem. Dlatego chciałbym, żebyś zdobył ode mnie pewien amulet, który chcę posiąść i zbadać. Nie będzie to kradzież, odbierzesz go skorumpowanemu urzędnikowi, który pewnie dostał go w formie łapówki, a wszyscy wiedzą, że okraść złodzieja to tak, jakby nie okraść w ogóle.

Avatar Abomination
W takim wypadku młody elf zgadzał się z swoim mistrzem, to nie kradzież! A w dodatku jeśli może pomóc swojemu mentorowi to jeszcze lepiej.
- To prawda mistrzu... Nosi go przy sobie czy jest gdzieś w jego domu?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Tego nie wiem, ale obie wersje są prawdopodobne: Z jednej strony na pewno obawia się utraty tego skarbu, a z drugiej odczuwa potrzebę pysznienia się swoim bogactwem... Osobiście uważam, że zakłada go na ważne spotkania bądź uroczystości, a resztę czasu chowa w jakimś bezpiecznym miejscu, być może pod strażą.

Avatar Kazute
// Elfka jeszcze tu nie dojechała?

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Dotarła już dawno, a ja miałem Cię nawet opieprzyć, że nic tu nie piszesz. Okazało się, że to ja nie wstawiłem postu, także działaj, żeby nie opóźniać. Z góry mówię, że rozstałaś się z całą wesołą gromadką tam, gdzie podczas drogi do Mrocznej Puszczy się z nią połączyłaś.//

Avatar Kazute
// Ale Elf, Niziołek i Worgen zostali? //

Oto Limanniel dotarła z powrotem pod bramy siedziby. Już nie mogła się doczekać, kiedy weźmie długą kąpiel i oczyści się z wszelkich brudów nabytych podczas wyprawy, krwi demonów, piasku... Ale najpierw musiała poczekać, aż wrota się otworzą.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//To właśnie ich miałem na myśli, mówiąc o ekipie, bo że reszta, czyli Inkwizytorzy, Paladyn, Vader i w ogóle, odeszli, to uznałem za oczywiste.//
Jak zawsze, otworzyły się dzięki Magii, a nie mechanizmom bądź sile czyichś mięśni. Gadający ptak wleciał do środka wraz z Tobą, o dziwo nie komentując zaistniałej sytuacji, najpewniej ze zmęczenia i znużenia.

Avatar Kazute
Co powinna najpierw zrobić? Zameldować członkom Rady o tym, że zadanie zakończyło się pomyślnie czy odświeżyć się i stawić u Pani McTurns w czystych, pachnących szatach? Raczej nie wypada pokazywać się komuś wyżej postawionemu w takim stanie w jakim Elfka była teraz, dlatego kobieta skierowała swe kroki do swojego pokoju, by wziąć czyste odzienie i udać się do łaźni.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rzeczywiście, relaksująca kąpiel była właśnie tym, czego było Ci potrzeba po długiej drodze, babraniu się w błocie, krwi Drowów, Wielkich Pająków, Nadludzi i Demonów oraz reszcie tych ekscytujących przeżyć. Mimo to wciąż nie mogłaś zapomnieć jednego: Nie, nie był nim ten stary i opryskliwy Mroczny Elf, przyjaciel ewenementu, jakim był orczy Paladyn, ale dziwny stwór, Podróżnik... Jednak, z drugiej strony, czy dysponując zasobami wiedzy największymi w Elarid oraz wolnym czasem, jakiego teraz na pewno nie będzie Ci brakować, nadal pozostanie on taką tajemniczą istotą?

Avatar Kazute
To się okaże. Niekiedy archiwa są niekompletne albo podają nieprawdziwe informacje wynikające z braku informacji bądź domysłów. Jest też szansa, że tajemniczy, legendarny jegomość znowu ją odwiedzi... I liczyła na to. Nie mniej to, czego najbardziej pragnęła w chwili obecnej to garąca kąpiel w towarzystwie pachnącego mydła oraz masy bąbelków. Wzięła czystą szatę, ręcznik po czym ruszyła do łaźni.

Avatar Abomination
Zastanowił się przez chwilę.
- A więc... Czy odbywają się w najbliższym czasie jakieś uroczystości? No i gdzie mieszka nasz posiadacz amuletu, konkretniej?

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Kuba1001 pisze:
- Świeże mięsko. - mruknął Krasnal, ale Khizar uciszył go ruchem dłoni.
- Przybycie tutaj to Twój wybór czy może ktoś podjął decyzję za Ciebie?


// Tak jak mówię zawsze - odpis będzie jutro. I dotrzymałem słowa, po jakiś kilkudziesięciu "jutrach" :V //
Jin
- Właściwie to w domu nie było mi tak źle, codzienne życie mi całkowicie wystarczało, a to że czasami po pracy bywałam zmordowana no to zwyczajny los człowieka. - Dziewczyna przez chwilę spoglądała na twarz Khizara po czym przeniosła wzrok na prawą dłoń, której wewnętrzną stronę zaczęła uważnie obserwować.
- Jednakże przez nieoczekiwany dziwny objaw zwróciłam uwagę rodziców, a wtedy ojciec opowiedział mi, że najwidoczniej posiadam dar do posługiwania się magią. I stwierdził, że najlepszą drogą do rozwoju mojego talentu jest to miejsce. - dłoń Jin powoli zacisnęła się, a chwilę potem palce znów się rozprostowały. Natomiast wzrok dziewczyny przeniósł się z kończyny na rozmówców.
- A skoro chcę się rozwinąć by móc chociażby tworzyć tak piękne ogniste motyle. - Brązowe oczy obróciły się w kierunku Hobgoblina. - By łączyć coś potencjalnie destrukcyjnego z czymś kojarzonym głównie z kreacją. To tak, to raczej moja osobista decyzja.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kazute:
Najwidoczniej inni członkowie (a dokładniej to członkinie, bo łaźnie były osobne dla przedstawicieli i przedstawicielek obu płci) mieli teraz inne rzeczy do roboty, tudzież nie uważali środka dnia za najlepszą porę do brania kąpieli, co zwykle czyniło się rano lub wieczorem, więc miałaś całą łaźnię dla siebie.
Bober:
- Dostaniesz dokładną mapę, najpewniej też plan domu. Jeśli chodzi o uroczystości to nie, ale może będziesz mieć szczęście i trafi się jakieś lokalne święto?
Rafael:
Zielonoskóry uśmiechnął się, pokazując komplet ostrych i pożółkłych zębów. Po chwili szturchnął Krasnoluda ramieniem.
- I co? A nie mówiłem, że motyle zawsze działają, brodata bambaryło? Stawiasz mi dwa gąsiorki swojego bimbru.
- Spi***alaj, zieloniaku, jeszcze do niczego nie doszło. - mruknął tamten groźnym tonem.
- I nie dojdzie. - uciął surowo Khizar. - Tak czy siak, dokonałaś najlepszego możliwego wyboru, Jin. Przed Tobą wspaniała przyszłość, o ile zostaniesz przyjęta.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Jin
W pierwszej chwili Jin pomyślała, że zakład był odnośnie "wabika" mającego zachęcić ją do zwierzenia, albo dołączenia do Gildii, jednakże surowy sprzeciw Khizara zasugerował coś zgoła innego, dosyć... odrażającego. Chociaż dziewczyna szybko odrzuciła tę myśl. To cywilizowane miejsce więc chyba jej nie zgw*łcą. W ogóle ciekawe czemu w ogóle wpadła na coś takiego? Trochę niegrzeczne w stosunku do rozmówców, aczkolwiek oni i tak nie czytali w myślach (oby) więc raczej ujdzie to Jin płazem.
- No zasadniczo ja właśnie w sprawie tego przyjęcia. - Podchwyciła słowa Khizara wypatrzywszy, że to może być jej szansa na otrzymanie niezbędnej wiedzy. - Nie mam pojęcia gdzie mam się udać albo do kogo. Pierwszy raz jestem w czymś większym niż szkoła w miasteczku. - Spojrzała w twarz "metaloworękiego" szukając choćby cienia wyrazu zrozumienia. W końcu zawsze lepiej wiedzieć nawet błahą rzecz niż nie wiedzieć nic.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku