Siedziba Gildii Magów

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Taaa, to o czym to ja miałem, hę? - zapytał sam siebie, pocierając pokryty bliznami policzek. - Aaa, no ta. McTurns kazała mi pomóc w Twoich poszukiwaniach czy jakoś tak.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Rafael_Rexwent pisze:
Jin
- Dziękuję. - Pożegnała odchodzącego Khizara po czym rozejrzała się wokół. Do tego, że jest w nieznanym miejscu zdążyła się już przyzwyczaić. A przynajmniej tak jej się zdawało. Jednakże była ciekawa dokąd doprowadził ją Khizar oraz czy jest w pobliżu ktoś lub coś mogącego względnie prosto wskazać jej odpowiednią dalszą trasę.

Kuba1001 pisze:

Rafael:
Najlepiej byłoby wejść drzwiami, pod którymi zostawił Cię Mag, ale na upartego możesz szukać też innych opcji, w końcu taka dociekliwość to podobno jedna z pożądanych cech u potencjalnych adeptów Gildii.


// Trzymam swoje tempo w należytym porządku jak widać. //

Jin
No akurat w tym przypadku ta dociekliwość równałaby się idiotyzmowi i próbie wyważania otwartych drzwi. Oczywiście Jin nie planowała żadnych wandalskich zachowań dlatego zdecydowała się na znacznie kulturalniejsze zapukanie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Miałbyś coś przeciwko, żebym zrobił przeskok w czasie, bo męczy mnie takie rozwlekanie wątku, który powinien skończyć się dawno temu?//

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// O ile to nie jest przeskok w czasie do momentu śmierci mojej postaci to nie mam nic przeciwko. //

Avatar Kazute
Pomoc w poszukiwaniach? Ale przecież Elizabeth według oficjalnego raportu zabroniła jej szukać informacji o Podróżniku, a sama poza podaniem odpowiedniego działu w bibliotece nie wspomniała nic o tym, że przyśle jej kogoś do pomocy.
- Pomoc? Przecież mam zakaz szukania o nim jakiejkolwiek wzmianki, a gdybym miała szukać, to raczej poradziłabym sobie sama.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafael:
//Dzięki za sugestię na przyszłość.//
Każdy adept przyjęty do Gildii, o ile nie wykazuje ponadprzeciętnych zdolności, musi mieć przydzielonego opiekuna, którego zadania są różne, zależne od tego, jaki uczeń mu się trafił. Jeden musi nauczyć swojego niepiśmiennego ucznia wprost ze wsi pisać i czytać, aby mógł zgłębiać tajemną wiedzę, inny powinien dyskretnie naprowadzić go na te dziedziny Magii, z którymi sobie poradzi najlepiej, a kolejny pilnować, aby jego nowy podopieczny nie rozsadził całej siedziby Gildii. Niestety, sporo tu robiły koneksje rodzinne czy społeczne, przez to jeden mistrz kształcił często pokolenia adeptów z jednego rodu, o ile ten miał taką tradycję, co często się zdarzało. Ty takich nie miałaś, dlatego szczęście się do Ciebie uśmiechnęło, ponieważ na uczennicę zgodził się przyjąć Cię Khizar, ludzki Mag, z którym rozmawiałaś wcześniej, ten pozbawiony rąk do łokci, które zastąpiły mu metalowe protezy.
//Masz zamiar odpisywać tu tak jak zwykle czy nieco częściej?//
Kazute:
- Eee tam, w dupie byłaś i gówno widziałaś, młoda. - odparł Ork, machając lekceważąco ręką. - McTurns nie jest głupia, wie, że i tak będziesz szukać tego czarnego sku*wesynka, a jak nie, to on znajdzie Ciebie. I tu wkracza kawaleria. No, znaczy się ja.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// Zasadniczo nadchodzi okres rozluźnienia letniego więc nieco częściej. //
Jin
To się nazywa łut szczęścia, który ma to do siebie, że się pojawia, a po chwili znika. Dlatego trzeba ostrożnie patrzeć w przyszłość, bo pokłady farta zostały mocno nadwyrężone, a Wszechświat lubi równowagę co oznacza wyrównanie. Niemniej trafienie pod skrzydła opiekuna to nie koniec starań. To nawet nie początek końca. To dopiero koniec początku. Końcowa kropka wieńcząca prolog księgi historii służby w Gildii Magów.

Avatar maxmaxi123
//Czyli raz na dwa miesiące? :V

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ładnie powiedziane, wypadałoby gdzieś zapisać. Niemniej, spotkanie z Twoim mistrzem powinno odbyć się za kilka minut, więc lepiej udać się już teraz na miejsce spotkania, czyli salę treningową, nim zaliczysz konkretną wpadkę, jaką będzie spóźnienie się na swoją pierwszą poważną lekcję.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Jin
Zapewne w historii Gildii byli uczniowie jacy maniakalnie spóźniali się na zajęcia, a wyrośli na potężnych magów jednakże Jin wolała nie próbować naśladować tego grona. Dlatego skierowała swe kroki prosto na salę treningową po drodze w razie potrzeby oddając niezbędne honory starszym członkom Gildii. W końcu była tutaj nowa i przede wszystkim - młodsza.

Avatar Kazute
- Więc w jaki sposób zamierzasz mi pomóc?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafael:
Trafiłaś na miejsce bez problemu, a wielkiej i przestronnej sali o kolistym kształcie, pełnym różnorakich makiet, manekinów, tarcz strzelniczych i wielu innych przyrządów służących do operowania bardziej bojowymi, ofensywnymi lub defensywnymi, aspektami różnych rodzajów Magii. W środku zastałaś tylko trzy osoby, wszystkie znane Ci z Twojego pierwszego dnia, a więc Khizara, ale też Krasnoluda imieniem Fundir oraz Grishaka, Hobgoblina.
Kazute:
- Nooo... Dałem Ci książkę, a to już coś. W teren też pójdę, bo mam już dość siedzenia na dupie, jestem Orkiem, tego się nie zmieni, nawet poprzez szatę, księgi i członkostwo w Gildii. Jakbyś czegoś potrzebowała, to idź pogadać z młodzikiem, on Ci wszystko załatwi, powołując się na mnie. Poza tym tam też takie podejrzenia odnośnie całej tej misji, o których niby nie powinienem Ci mówić, ale pewnie chcesz je usłyszeć, hę? - zapytał, uśmiechając się szeroko i ukazując komplet lśniących, białych kłów, którymi pewnie mógłby rozerwać komuś gardło, a niewykluczone, że robił to podczas swojego barbarzyńskiego żywota.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Jin
Pierwsze pytanie bez odpowiedzi jakie jej się nasunęło w myślach to czy te wszelkie oprzyrządowane jest odporne na magię czy regularnie wymieniane nowym po wszelakiej dezintegracji poprzez spopielenie, zamrożenie, anihilację, rozpad i masie innych sposobów na ofensywne użycie Magii. No cóż, pytać o to na głos nie śmiała. Ciekawość to pierwszy stopień do Wymiaru Demonów jak to się mówi.
Widząc trójkę bądź co bądź znajomych postaci podeszła do nich ciesząc się w duchu, że trafiła akurat na nich, a nie zupełnie obcą, nigdy nie widzianą osobę.
- Mistrzu. - Zwróciła się do swojego opiekuna grzecznie się ukłoniwszy by oddać honory starszym członkom.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Witaj, Jin. - odparł tamten, a reszta przerwała rozmowy. - Dziś chciałbym nauczyć Cię absolutnych podstaw, ponieważ niedługo muszę opuścić siedzibę Gildii i jeśli nie zabiorę Cię ze sobą, chcę mieć pewność, że masz czym się zajmować... No, może zacznijmy od początku: Magię można podzielić na bojową i niebojową, mówiąc wprost. Przykładowo ja i Grishak możemy uchodzić za Magów bojowych, ze względu na mistrzowskie poznanie Magii Stali i Ognia. A za to Fundir nie jest Magiem bojowym, bo zna Magię Rumu i Alchemię.
- A, dupa tam. - odparł Krasnolud. - Jak Alchemia jest niebojowa, to ja jestem verdeńskim dziedzicem. Przypomnieć Ci jak kilku bandziorów pruło się do nas w karczmie, kiedy podróżowaliśmy do siedziby Magów Rumu? Jak im rzuciłem miksturką, to tak pie**olnęło, że pewnie tutaj słyszeli.
- Tak, a ja dostałem po łbie, jak zawsze, i to mnie zrugali Mistrzowie, gdy musieli płacić z gildyjnej kasy tamtemu właścicielowi gospody.
- Nie pie**ol już, Khizar, i tak ładniejszą zbudował. I niech się cieszy, że przeżył.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Jin
Z jednej strony to co powiedział Mistrz napełniło ją obawą o to, że będzie się musiała udać w podróż chociaż dopiero co tutaj przybyła. Z drugiej strony pojawiła się równie wielka obawa, iż tutaj zostanie sama bez żadnej znajomej twarzy. No co prawda kojarzy już facjaty dwójki towarzyszy Khizara tylko... Sądząc po wymianie słów to są oni nieco mniej opanowani i kulturalni niż jej Mistrz. A przynajmniej Krasnolud z zamiłowaniem do alchemii, zwłaszcza jej wybuchowego zastosowania.
Grzecznie skinęła głową na potwierdzenie, że przyjęła do wiadomości słowa Mistrza i oczekiwała spodziewanego dalszego ciągu tłumaczenia. Miała nadzieję, że te zacznie się po wygaśnięciu tematu o zniszczonej karczmie. Był on ciekawy, to fakt, ale nie powinien trwać zbyt długo bo to chyba jej trening. Chociaż... ona tu jest tylko nową uczennicą więc nie ma sensu gadać nie mając odpowiedniej siły przebicia.

Avatar Kazute
Czuła się coraz bardziej -delikatnie mówiąc- niekomfortowo w towarzystwie Orka. Jakby on miał nad nią kontrolę. Jednak postanowiła dalej drążyć temat. W końcu jej rozmówca posiadał cenne informacje, które chciała zdobyć.
- Oczywiście, że chcę - odparła zdecydowanie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafael:
- Jakieś pytania czy mogę przejść dalej? - zapytał Khizar, przywracając Cię z Twoich rozmyślań do rzeczywistości.
Kazute:
- Podróżnik to tylko narzędzie w rękach innych, o wiele potężniejszych istot. Jeśli będziesz go szukać, to może Cię wykorzystać do swoich lub ich celów... Jak mówiłem, mam podejrzenia, ale o nich później, gdy się upewnię. Bo jeśli będzie tak, jak myślę, to mamy przeje**ne jak stąd do Dekapolis.

Avatar Kazute
- Powinnam więc sobie odpuścić poszukiwania? - zapytała ze smutkiem w głosie. Pierwszy raz w życiu coś ją do tego stopnia zainteresowało i teraz ma to porzucić? Nie dziwne, że posmutniała.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Możesz zacząć, ale powinnaś uważać... Dowiesz się, jak przeczytasz tamtą księgę, którą dał Ci mój młodzik. Ciesz się, na całym świecie to ostatnia taka, inne zniszczono lub ukryto tak, aby nigdy więcej nie ujrzały dziennego światła. Tak samo jak wszystko inne, co mogło kojarzyć się z tamtym popie**oleńcem.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Kuba1001 pisze:
Rafael:
- Jakieś pytania czy mogę przejść dalej? - zapytał Khizar, przywracając Cię z Twoich rozmyślań do rzeczywistości.


Jin
- Niech Mistrz kontynuuje.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Magię można też dzielić ze względu na to, czym się, że tak powiem, żywi. Każda potrzebuje jakiegoś napędu, paliwa, czegoś, co pozwala używać zaklęć i czarów. Czasem jest to spokój i harmonia, jak w wypadku Magii Ziemi, ale kiedy indziej potrzebne są uczucia. Choćby Magia Ognia czerpie właśnie z nich. Wielu uważa, że musi to być wyłącznie gniew, choć to kłamstwo: Tak jest często, bo to najsilniejsze uczucie u wielu Magów. Inni mogą czerpać siłę z takich uczuć jak radość czy smutek, a także związanych z nimi wspomnień. Często zaś Mag nawet nie zauważa, że wykorzystuje coś do tkania Magii. Jest tak dlatego, że większość rodzajów sztuk tajemnych wykorzystuje do działania własne zasoby energii magicznej, potencjału, który ma każdy z Magów. Ale tyczy się to tylko Magii z rodzajów tych dobrych bądź neutralnych. Magia Mroku, Śmierci, Szaleństwa, Bólu, Nekromancja czy inne są skoncentrowane na coś innego... Na życie. A dokładniej jego odbieranie.

Avatar Kazute
Zamyśliła się na chwilę.
- Mój znajomy z którym byłam na misji, Ayred, opowiadał, że Podróżnik został wyklęty przez Pradawnych i teraz szuka skarbu, który im ukradł. Sam stwór powiedział, że dzięki mnie stanie się wolny. Jeśli połączyć te fakty z tym, co mi powiedziałeś, to jeśli Podróżnik odnajdzie skradziony skarb, nasz świat będzie w niebezpieczeństwie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Mniej więcej, bo ten jego skarb jest nieistotny, ważniejsze jest to, komu go odda. Myślisz, że skradłby cokolwiek Pradawnym dla własnego zysku lub przyjemności? Na pewno działał z czyjej woli i rozkazu, a ja obawiam się, że wiem z czyjej dokładnie.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Kuba1001 pisze:
- Magię można też dzielić ze względu na to, czym się, że tak powiem, żywi. Każda potrzebuje jakiegoś napędu, paliwa, czegoś, co pozwala używać zaklęć i czarów. Czasem jest to spokój i harmonia, jak w wypadku Magii Ziemi, ale kiedy indziej potrzebne są uczucia. Choćby Magia Ognia czerpie właśnie z nich. Wielu uważa, że musi to być wyłącznie gniew, choć to kłamstwo: Tak jest często, bo to najsilniejsze uczucie u wielu Magów. Inni mogą czerpać siłę z takich uczuć jak radość czy smutek, a także związanych z nimi wspomnień. Często zaś Mag nawet nie zauważa, że wykorzystuje coś do tkania Magii. Jest tak dlatego, że większość rodzajów sztuk tajemnych wykorzystuje do działania własne zasoby energii magicznej, potencjału, który ma każdy z Magów. Ale tyczy się to tylko Magii z rodzajów tych dobrych bądź neutralnych. Magia Mroku, Śmierci, Szaleństwa, Bólu, Nekromancja czy inne są skoncentrowane na coś innego... Na życie. A dokładniej jego odbieranie.


Jin
Słuchała i starała się wszystko zapamiętać jednakże wolała wiedzieć także te rzeczy, które ją interesowały.. Pytając się można wyglądać na głupca przez moment ale nie pytając się będzie się głupcem przez całe życie.
- Mistrzu, a jak poznać swoje granice? Czy podświadomie Mag czuje, że osiągnął już swój limit i musi odpocząć czy też można przy nieuważnym użytkowaniu Magii wycieńczyć nieodwracalnie swój organizm? - Zwróciła się do nauczyciela gdy ten skończył mówić o magiach zła.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Oczywiście, że tak. Wszyscy mają swój limit, a gdy się go wyczerpie, zwyczajnie nie mogą korzystać z Magii. Zwykle czują to jakiś czas przed tym wydarzeniem, więc mają jeszcze czas na reakcję, ale jeśli będą uparcie przeć naprzód, to nagle okaże się, że tam, gdzie ich czar był bardzo potrzebny, nie ma absolutnie nic... Ale równie dobrze ktoś taki może paść plackiem z bólu lub zwyczajnie zginąć.

Avatar Kazute
- Melkis? Jego poplecznicy? Pakt Trzech? Lordowie Demonów? - miała w głowie tyle pytań, że aż nie zdążyła ugryźć się w język.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Jin
- Wspomniał coś Mistrz o rozróżnianiu Magii dobrej, neutralnej i złej. Czy ten podział jest sztywno ustalony? Czy nie można użyć Magii dobra do czynienia nieprawości i krzywdy? - Zamilknęła na moment zdając sobie sprawę, że ciut przeholowała. - To znaczy nie żebym coś sugerowała, po prostu chciałabym poznać specyfikę Magii jak najlepiej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kazute:
- Poza Melkisem to wszyscy są płotki... Ten jest gorszy, O wiele gorszy... Ale pewnie na hasło Czarny Mag nie dostajesz palpitacji serca, prawda?
Rafael:
- Teoretycznie każdą Magią można krzywdzić, ale ten podział powstał po to, abyśmy wiedzieli, czego uczyć, a co zakazać i co piętnować.
- I za co władze miasta mają palić na stosach, wieszać albo ścinać. - dodał zielonoskóry z paskudnym uśmiechem.

Avatar Kazute
- Pierwsze słyszę - zmrużyła oczy, sięgając do głęboko do swej pamięci. Może kiedyś zdarzyło się jej usłyszeć te dwa słowa?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie, nigdy, tego mogłaś być pewna.
- Czyli Gildia i Paladyni zrobili swoje, wymazując jego imię z historii, paląc czy konfiskując wszelkie księgi, burząc budowle i mordując zwolenników lub tych, którzy odważyli się o nim otwarcie mówić... Ale część ksiąg przetrwała, jedną z nich dostarczył Ci mój młodziak. Zajrzyj i wróć, jeśli będziesz mieć pytania.

Avatar Kazute
- Oczywiście. Dziękuję za wsparcie - odpowiedziała, po czym wstała z fotela by skierować swoje kroki do drzwi wyjściowych. Rzucała co i rusz uważne spojrzenia na Warga, strach że zwierzę może się na nią rzucić podczas jej nieuwagi robił swoje. Jeśli wyszła bez problemów, natychmiast udała się do swojego pokoju.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Warknął na Ciebie, gdy przechodziłaś obok, ale wystarczyło, że Ork podniósł rękę do góry, to ten od razu położył po sobie uszy i nie sprawiał już wrażenia takiej groźniej bestii. Na zewnątrz zastałaś jedynie akolitę orczego Maga, który kiwnął Ci głową i wszedł do środka, gdy Ty wyszłaś. Najwidoczniej naprawdę stał tu cały czas, aby pilnować, czy ktoś aby nie podsłuchuje Waszej rozmowy. Dalsza podróż przepastnymi korytarzami budowli minęła Ci szybko i bez problemów, więc po chwili znalazłaś się znów w swojej kwaterze.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Kuba1001 pisze:

Rafael:
- Teoretycznie każdą Magią można krzywdzić, ale ten podział powstał po to, abyśmy wiedzieli, czego uczyć, a co zakazać i co piętnować.
- I za co władze miasta mają palić na stosach, wieszać albo ścinać. - dodał zielonoskóry z paskudnym uśmiechem.

Jhin
- Dziękuję za odpowiedź Mistrzu. Zatem na powrót zamieniam się w słuch. - Powiedziała oczekując dalszego ciągu nauki. No cóż, po ledwie kilkunastu wysłuchanych słowach raczej wolnego nie dostanie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Żaden z nas nie jest zwolennikiem teorii, więc to na razie tyle. Nie uważasz, że teraz nadeszła pora na praktykę, a my znajdujemy się w najlepszym możliwym do tego miejscu, Jin?

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// Za dużo lola i mi się to "h" wkrada mimowolnie. //
Jin
- W końcu gdyby miało się skończyć na teorii to bez sensu byłoby mnie wzywać do sali treningowej. - Lekko się uśmiechnęła.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Szybko się uczysz... Cóż, jesteś w stanie już teraz spróbować ćwiczeń praktycznych, mając na uwadze to, co Ci mówiłem?

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
Jin
- Nie ma próbowania. - Pokręciła głową. - Albo je zrobię albo nie. Dołożę wszelkich starań by osiągnąć założony cel w pełni tak więc... No jestem gotowa na szczegółowe wytyczne.

Avatar Kazute
Nie pozostało jej już nic innego jak tylko sięgnąć po księgę od Gorthoga, ułożyć się wygodnie na łóźku i zagłębić się w lekturze.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Rafael:
- A jakich to wytycznych oczekujesz, moja droga uczennico?
Kazute:
//Teraz pytanie: Chcesz streszczenie tego, co planuję konkretnie opisać w Kronikach w przyszłym tygodniu czy czekasz właśnie na nie? Z góry mówię, że nie wiem, kiedy odzyskam laptopa i w jakim stanie, a na zastępczym nie będę nawet próbować tego pisać.//

Avatar Kazute
//Może być streszczenie. Jak już będziesz miał sprawnego laptopa, to uzupełnię sobie informacje tym wpisem w kronikach. Zbyt ciekawi mnie ten wątek, bym miała na niego długo czekać. //

Avatar Kuba1001
Właściciel
///KKK, to dziś później coś tu napiszę.//

Avatar Kazute
// Mhm, dziś. //

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Wróciłem wczoraj do domu po bardzo długim i męczącym dniu, a napisanie tak jebitnej wiadomości było tym, o czym naprawdę marzyłem, naprawdę. Nie, żebym chciał coś zjeść, poleżeć, odpocząć czy pójść spać, gdzieee tam.
Opiszę to prędzej czy później, a wtedy zobaczysz, ile trzeba na to czasu poświęcić.//

Avatar Kazute
//No sorry, nie wiedziałam. Napisałeś, że "dziś", nie, że "może dziś". Fakt, mogłam to po prostu zignorować, ale sama ostatnio jestem uszczypliwa bo mi się ostatnio w pewnym aspekcie życia nie układa. Więc pardon, szczerze. //

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zagłębiłaś się więc w lekturę...
Jak nazywał się Czarny Mag? Nie wiadomo. Wszyscy, którzy to wiedzieli, zginęli lub zostali pozbawieni języków, a księgi, w których jego prawdziwe imię i nazwisko się znajdowały, zaginęły, zostały ukryte lub zniszczone...
Narodził się w rodzinie kupieckiej, ale nie chciał żyć z handlu i sprzedaży, pragnął innego życia. Głód wiedzy, który z czasem przemienił się w prawdziwą żądzę, sprawił, że zainteresował on sobą jednego z członków Gildii Magów. Trafił do tej samej siedziby, w której Ty się teraz znajdujesz, i pobierał nauki od wielu Magów za dnia, noce trawiąc na czytaniu różnorakich ksiąg w zaciszu biblioteki. Jego kariera była oszałamiająca, był powszechnie lubiany przez innych uczniów i nauczycieli, a przy tym niesamowicie szczery i skromny. W bardzo młodym wieku został prawą ręką samego Wielkiego Mistrza Gildii Magów i powiadano, że zastąpi go po jego śmierci. Niestety, o ile głód wiedzy doprowadził go tak daleko, stał się też przyczyną jego upadku, gdy zaczął zgłębiać nie tylko zapomniane przez większość, starożytne zaklęcia i rytuały, ale zaczął też praktykować Magię Zła... Mimo to, maskował wszystko tak starannie, że nikt nie podejrzewał go o nic złego, gdy odszedł z Gildii. Wyprawił się aż na Plugawe Ziemie, gdzie z pomocą dawnej wiedzy stworzył swoją nową siedzibę: Wieżę z czystego diamentu, której konstrukcja poddawała się całkowicie woli użytkownika i była tak zmienna, jak jego myśli. Tam dalej uczył się, ale też zdobywał niezbędne wpływy, wiedział bowiem, że Magowie z Gildii prędzej czy później dowiedzą się o tym, co robi, i postanowią się go pozbyć. Wtedy dołączył do niego inny były członek Gildii, potężny Alchemik, który pragnął tworzyć nowe istoty żywe, całe gatunki, a samemu żyć wiecznie. Czarny Mag przyjął go i stworzył dla niego wieżę z kolejnego szlachetnego minerału - szmaragdu. Z czasem stali się dobrymi przyjaciółmi i wiernymi sojusznikami, a nowy kompan Czarnego Maga przybrał imię Wężomag.
Gildia wiedziała już zbyt dobrze, co się święci, więc wysłała swego najpotężniejszego adepta, doświadczonego w bojach przeciwko Nieumarłym, Demonom, Mutantom i innym Magom, a zwali go Izomagiem. Bez trudu trafił na Plugawe Ziemie, to dwóch wież, których panów miał zgładzić. Nie mógł dostać się do środka, więc chciał odejść po bitwie z ich sługami, ale został pochwycony. Ku jego zdumieniu, nie zginął, ale został zaproszony przez Czarnego Maga i Wężomaga na rozmowę. O czym rozmawiali i jakich sztuczek użyli? Nie wiadomo. Ale niedługo potem Gildia straciła kolejnego wartościowego członka, a obok dwóch wież zalśniła w słońcu kolejna, tym razem rubinowa...
Gildia Magów szykowała swych adeptów na wojnę ze zbuntowaną trójką, a wraz z nimi miały wyruszyć zastępy Golemów, które przed laty tworzył, o ironio, właśnie Wężomag.
Jednakże Czarny Mag zadbał o to, aby stworzyć własną armię. Prosto z odległych stepów i pustyń tłumnie przybywały do niego Gobliny, na czele z Grogonem, wtedy nikim ważnym, obecnie goblińskim bóstwem, a krótko po nich Orkowie. Ostatni przybyli Nordowie, wojownicy mroźnych pustkowi, zwabieni obietnicą dobrych bitew, wartościowych przeciwników i bogatych łupów.
Początkowo kraje Verden, których było o wiele więcej niż dzisiaj, nie reagowały, uważając to za wewnętrzne porachunki Gildii. Zmieniło się to, gdy Orkowie, Gobliny i Nordowie zaczęli wydawać okolicznym państewkom walne bitwy, paląc, gw**cąc, mordując i rabując. Mimo to, w finalnej bitwie walczyli jedynie przeciwko Magom i Golemom. Stało się wtedy coś, czego nikt by nie podejrzewał: Armia Gildii została pokonana. Dopiero wtedy kraje Verden zgodziły się zjednoczyć w wojnie przeciwko Czarnemu Magowi i jego poplecznikom, a do tamtych dołączyły liczne koczownicze plemiona nomadów z Nirgaldu. Rozpoczęła się Wojna Trzech Wież, niezwykle krwawy konflikt, który trwał ponad pięć lat, a zakończył się oblężeniem wspomnianych już wież, gdy ich armie zostały rozbite, a sojusznicy przeszli na stronę wroga. Mimo to trzech Magów doskonale wykorzystywało animozje pomiędzy oblegającymi Krasnoludami, Elfami, ludźmi i innymi, aby doprowadzić do różnicy zdań, utarczek, a nawet jednej walnej bitwy pomiędzy brodatym ludem a długouchymi. Dzień później krasnoludzki król leżał martwy, z sercem przebitym strzałą...
Mimo to wojna została wygrana, gdy niespodziewanie w oślepiająco jasnej eksplozji wszystkie wieże, wraz ze swymi lokatorami, zniknęły. Uznano to zgodnie za koniec wojny i kres ich rządów, rozpoczęło się świętowanie, a oblegający udali się w swoje strony.
W tamtym czasie powstały też trzy artefakty, każdy stworzył inny Mag. Izomag był twórcą Rubinowej Włóczni, broni pozwalającej miotać błyskawice, stawać się niewidzialnym i wiele więcej. Spod ręki Wężomaga wyszła Szmaragdowa Tarcza, niemalże niemożliwa do zniszczenia, gwarantująca temu, kto ją trzyma, pełną odporność na Magię i nie tylko. Z kolei Czarny Mag stworzył Diamentowy Pierścień, pozwalający rozumieć wszystkie znane ówcześnie narzecza i mowy, z których wiele jest dziś wymarłych, a jego użytkownikowi pozwalał łamać prawa grawitacji i przechodzić przez takie przeszkody, jak głazy czy ściany budynków. Wszystkie z nich rozeszły się po całym Elarid: Tarczę zabrał ostatni wierny Czarnemu Magowi nordyjski wojownik i na swym drakkarze ukrył aż w odległym Archipelagu Sztormów, na wyspie zwanej później Wyspą Trolli, które ściągnęły tam właśnie z jej powodu. Gobliny zdołały uratować Włócznię, która trafiła do tajemnej skrytki w Mrocznym Królestwie. A Pierścień? Nie mając pojęcia o właściwościach, zabrały go Krasnoludy, chcąc w ten sposób zemścić się na innych za śmierć swojego władcy. Wiele lat później wraz z ekspedycją w podziemia trafił do Podmroku, a potem Szarych Krasnoludów.
Nie był to jednak koniec Czarnego Maga. Żył, podobnie jak pozostali. W ostatniej chwili wykonali rytuał zwany potocznie Wygnaniem, który sprawił, że znaleźli się wraz z dobytkiem i wieżami w miejscu poza czasem i przestrzenią, pomiędzy Wymiarami. Tam latami knuli i zbierali siłę, aby powrócić. Ostatecznie udało się tylko Czarnemu Magowi, pozostali nie chcieli ryzykować, woleli przekazać mu całą swoją energię i czekać, aż tamten ich sprowadzi z powrotem w inny sposób.
Minęły wieki od zakończenia Wojny Trzech Wież. Gdy Czarny Mag pojawił się na Plugawych Ziemiach, gdzie miał swą siedzibę, nie zastał tam nic, a sam utracił swą cielesną powłokę. Postarzał się o setki lat, których nie było go w Elarid, w ciągu kilku sekund. Przeżył jednie dzięki kolejnej wiedzy tajemnej, Transferze Esencji, który pozwalał mu wegetować jako bezkształtne widmo. Nie trwało to jednak długo. spotkał bowiem pewnego Ogra. Zwał się on Rogash, był jednym z ostatnich prawdziwych Ogrów, tych stworzonych u zarania dziejów przez Melkisa, Mrocznego Pradawnego, a dokładniej potomkiem takiej pary. Dzięki temu był o wiele większy, silniejszy, wytrzymalszy, ale i inteligentniejszy od współczesnych przedstawicieli swojego gatunku. Mimo to został wygnany ze swego plemienia i coś kazało iść mu właśnie w kierunku, gdzie spotkał widmo Czarnego Maga. Korzystając z mocy jaką dał mu rytuał, Czarny Mag wszedł w ciało Ogra, chcąc przejąć je na własność. Niestety, on był osłabiony, a Rogash nie tylko silny, ale i inteligenty. Zapanował impas, a w jednym ciele znajdowały się teraz dwa umysły i dwie dusze. Obaj uzyskali wzgląd w swoje wspomnienia. Rogash chciał toczyć takie bitwy, jak za czasów świetności Czarnego Maga i je wygrywać, poprowadzić swoją rasę ku wielkości, a Czarny Mag mu to obiecał. Pomógł mu też objąć władzę nad plemieniem, które go wygnało. Przez wiele lat działali razem w Mrocznym Królestwie, wtedy zamieszkałym przez dzikich Orków i Gobliny oraz Ogry, Trolle i ludzi, którzy uciekali przed sprawiedliwością. Ich wszystkich, prośbami i groźbami, a czasem brutalną eksterminacją co do jednego, zjednoczył Czarny Mag. Jednak nie mógł rządzić w ciele Ogra, więc poświęcił życie tysięcy swych wiernych sług, aby uwolnić się z tego ciała, a potem stworzyć nową powłokę, w której pozostał do końca egzystencji. Obwołał się władcą Mrocznego Królestwa, które nazwał wtedy Królestwem Oz-Nazgoth. Rozpoczął kolejną wojnę, o wiele bardziej krwawą, dotkliwszą i dłuższą niż wcześniej. Jego wojska budziły lęk w całym Verden i połowie Nirgaldu, nosząc na hełmach, tarczach i zbrojach symbol Czarnej Ręki, a na sztandarach czerwonego węża na czarnym tle, symbol wszystkich trzech Magów: Czerwień od Izomaga, czerń od Czarnego Maga, a wąż od Wężomaga. Nie zostało tu opisane jak dokładnie, ale znów przegrał, i musiał ratować się Transferem Esencji, ponownie stając się widmem. W tej postaci wałęsał się po Elarid, doprowadzając zakulisowo do niszczenia Verden poprzez najazdy Orków i Duków. Mimo to w końcu został osaczony przez Paladynów Srebrnej Dłoni i zniszczony.
Jednakże, co jeśli jednak przeżył? Jeśli znów trafił na Wygnanie i teraz czeka, aż jego wierni słudzy w Elarid, o ile tacy wciąż są, poświecą kolejne istnienia, aby umożliwić mu powrót w cielesnej formie, aby na nowo skąpał świat we krwi?
//W Kronikach to będzie o wiele lepiej rozbudowane, zwłaszcza początek i koniec.//

Avatar Kazute
// Jej, dobry i litościwy Kubuś postanowił puścić w niepamięć uwagę Kazute, nagradzając ją długim odpisem! //

Po przeczytaniu księgi Limanniel natychmiast zrozumiała, dlaczego Gildia, Paladyni i inni służący dobru zatarli pamięć o Czarnym Magu, paląc lub chowając księgi opowiadające o nim oraz zabijając jego wiernych popleczników. I pomyśleć, że do tych wszystkich okropieństw doprowadził chłopak pragnący wiedzy, chcący wyrwać się z monotonnego życia kupca... Historia potrafi pisać ciekawe opowieści. Osiągnęła swój cel, a przynajmniej jego część. Dowiedziała się czegoś więcej. Dostała odpowiedzi na swoje pytania, lecz one zrodziły jeszcze więcej nowych pytań. Czy Czarny Mag naprawdę już nie żyje? Jakie on ma powiązania z Podróżnikiem? Czy może widmo Czarnego mieszka w jego ciele? Czy "skarbem" Podróżnika są właśnie te trzy artefakty stworzone tysiąclecia temu przez zdrajców Gildii? Głowa może rozboleć od tych wszystkich pytań bez odpowiedzi!

// Obserwując wątek Drowa Vadera mam teorię. To właśnie Czarny Mag próbuje przejąć nad nim kontrolę. Tylko na kij mu stare ciało? :v //

Avatar Kuba1001
Właściciel
Faktycznie, choć lektura księgi odpowiedziała na kilka Twoich pytań, to jednocześnie wywołała istną lawinę kolejnych, na które nie mogła odpowiedzieć księga, ani Ty sama, choć były osoby, do których mogłabyś zwrócić się o pomoc...
//Nie potwierdzę ani nie zaprzeczę, bo nie lubię zdradzać innym fabuły na srebrnej tacy.//

Avatar Kazute
Odstawiła wielkie tomiszcze na biurko. Wyjrzała również przez okno, by ocenić, czy jest dzień a może środek nocy. Czytanie tak ją pochłonęło, że całkowicie straciła rachubę czasu, jakby przeniosła się poza czas i przestrzeń jak ci trzej magowie wynieśli się tam ze swoimi wieżami, chroniąc się przed śmiercią.

Avatar Vader0PL
///Na moje to mój Drow po prostu umiera ze starości, ale teorie spiskowe zawsze w cenie///

Avatar Kuba1001
Właściciel
Przeczytanie tak wielu stron, choć była to ledwie jedna trzecia całej księgi, mogłabyś wznowić lekturę, gdybyś chciała, zajęło Ci przynajmniej kilka godzin. Był już późny wieczór, choć jeszcze nie noc, idealna pora na kolację, bo dopiero teraz poczułaś, jak bardzo zgłodniałaś, w końcu tak długo nie odrywałaś się od księgi.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku