Właściciel
Ray
Stanął w pozycji bojowej.
- swój czy wróg? - krzyknął do dziewczyny.
Filizaneczkaherbaty
Feb
Obniżyła uniesiony miecz.
- Swój. – odpowiedziała głośno. Póki nie wojuje jest dobrze. I wsparcie to zawsze plus.
Właściciel
Ray
- skądś znam ten głos... - zamyślił się.
Filizaneczkaherbaty
Feb
Nie odpowiedziała i rozejrzała się, czy ktoś kto był w pobliżu ich nie chciał atakować.
niemamnietu
Feb
Nikt nie był skory do ataku.
Właściciel
Ray
- masz może coś na te obroże? - założył miecz na plecy.
Filizaneczkaherbaty
- Nie. Trzeba szukać kart, na razie wiem, że jej działanie jest tylko na jedną osobę. – powiedziałam, trzymając miecz w gotowości.
Dobra, mniejsza o nią. Ruszył w stronę tamtej skrzyni, co zleciała do lasu. Tam miał iść w końcu Adrien. Wolał go odnaleźć zanim coś mu się stanie. Nie miał czasu się więc uganiać teraz za jakąś dziewczyną.
A ten akurat oglądał sobie uważnie miotacz ognia. - Niezłe cacko. - powiedział, gdy Isaac w końcu się do niego dostał.
- No nieźle. Ale lepiej nie używaj tego w lesie, bo jeszcze to tobie się zginie w pożarze. To bardziej na otwarty teren lub do podpalenia lasu, kiedy z niego wyjdziemy, żeby ci co jeszcze w nim są w nim spłonęli.
Właściciel
Ray
- trochę szkoda... - usiadł na ziemi. - a jakie masz moce?
- Mhm~! Mamy jeszcze jakieś bomby, sam spójrz. - odsunął się od skrzynki ze swoim nowym nabytkiem.
Zajrzał do środka.
- Aha, no widzę. Szkoda, że nie ma tej takiej karty, wtedy też mógłbyś się pozbyć obroży.
Filizaneczkaherbaty
- Bieg o prędkości gdzieś 45/50 kilometrów na godzinę, jad, który pozbawia życia, albo po prostu osłabia. Nadludzka siła, oraz umiejętność wyczucia ludzi z odległości maksymalnie 50 metrów. Dodatkowo jak każdy wampirem niewidzialność w lustrach i wytrzymałość, oraz odporność na choroby, i inne uszkodzenia, jak na przykład wypalanie wnętrzności. Większość odporności na ból, czuję go, ale nie zemdleję przy wycinaniu organu żywcem. Przekonałam się o tym na własnym przykładzie. – zaśmiała się gorzko, przypominając sobie historię z Inferno. – To tyle z mocy. A twoje, jakie są?
Właściciel
Ray
- zmieniam się w smoka i władam elektrycznością. Nie za wiele, ale nadrabiam to swoim geniuszem. Działa w większości przypadków - zaśmiał się, przypominając sobie pierwszy lot wehikułem z Rose. - ale tapicerki za cholerę nie potrafię domyć
Filizaneczkaherbaty
Feb
- Te tapicerki nie-ludzie produkują. – uśmiechnęła się.
Właściciel
Ray
- najlepsze jest to, że były reklamowane jako łatwe do czyszczenia - zaśmiał się.
Filizaneczkaherbaty
Feb
Kiwnęła głową z lekkim śmiechem.
Właściciel
Ray
- duszno się robi. Jak wyjdę z mecha, to chyba mnie nie zadźgasz, co nie? - zaśmiał się.
Filizaneczkaherbaty
- Raczej nie. – powiedziała całkowicie poważnie. Ale chwilę potem się uśmiechnęła.
Właściciel
Ray
Zdjął rękawice i buty od mecha, po czym wyskoczył z mecha.
- no cześć!
Filizaneczkaherbaty
-...Dawno się nie widzieliśmy. – powiedziała sarkastycznie, i zaśmiała się dźwięcznie.
Właściciel
Ray
Nie odpowiedział, tylko podbiegł do niej i ją przytulił.
niemamnietu
Ray
- Jakie to słodkie. - powiedział Ray - Kiedy będą seksy?
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Całkiem się zdziwiła, ale mimo to przytuliła Ray'a.
Zaraz potem usłyszała głos kolesia.
- Przypominam tylko, że mamy tu wojnę i trochę to ku*wa nie klimaty do tego. – niemalże warknęła lekko zdenerwowana.
niemamnietu
Feb
Nie przesadzajmy. Na miłość zawsze jest czas. - powiedział głos z ręki Raya - A tak w ogóle to nie przedstawiłem się. Jestem Ray McCloud, a to moja podróbka. - Wskazał na faceta
Właściciel
Ray
- zamknij się Ray, i tak nie zastąpisz mi dziewczyny - Przytulił Febrę nieco mocniej. - martwiłem się o ciebie
Filizaneczkaherbaty
- I ja. W ogóle się nie pisałam na Igrzyska, to nie moje klimaty. I nie mieszkam w jakiejś dzielnicy... – powiedziała, kładąc głowę na ramieniu Ray'a. – Dziwne, nie?
Właściciel
Ray
- i to bardzo. Nie wiem kto za tym stoi, ale słono za to zapłaci.
Filizaneczkaherbaty
- Najgorsze jest to, że tylko jeden z nas może wyjść. I nawet jak ktoś jest bardzo ważny innej osobie, musi ją zabić. To jest straszne... Nieco straszne, bo tak naprawdę tylko prawdziwą miłość nie można zabić. Pamiętasz Inferno?
Właściciel
Ray
- pamiętam. Trochę szkoda, że nie żyje - westchnął.
Właściciel
Ray
Szczęka opadła mu z wrażenia.
- ty!?
Filizaneczkaherbaty
- Tak, przez przypadek. – powiedziała całkowicie poważnie podając szczękę z ziemi.
Właściciel
Ray
- wiesz, gdybym sam przypadkiem nie dokonał morderstwa, to bym nie uwierzył - z jednej strony nie mógł wyjść z podziwu, a z drugiej zaczął martwić się o swoje bezpieczeństwo. - Jak do tego doszło?
Filizaneczkaherbaty
Odchyliła lekko głowę do tyłu, ale zaraz potem ponownie wróciła do wcześniejszej pozycji.
- Przez przypadek go ugryzłam. Wiesz, kiedy wampiry nie spożywają krwi kilkanaście dni pod rząd, odchodzą od zmysłów... I tak się stało w moim przypadku. Wtedy jedynym człowiekiem był Mark, który po prostu mi wpadł pod rękę. Potem, gdy jeszcze do końca się nie uspokoiłam, doszło do mnie, że nie przeżyje. Rozcięłam żyły wzdłuż, by wykrwawienie poszło szybciej, no i też przez to, że nie do końca byłam w swoim umyśle. Mark jasne umarł. – powiedziała spokojnie patrząc na Ray'a. Nie winiła się ani trochę - jak to psychopatom jest pisane. I tak by nie przeżył jako człowiek.
Właściciel
Ray
- przynajmniej zginął przy kimś, komu ufa - uśmiechnął się. - to jest na pewno lepsze niż śmierć w samotności. Coś o tym wiem - przymknął oczy.
Filizaneczkaherbaty
- Skąd? – spytała wprost, trochę zaciśniając przytulenie. Głos Febry jak zawsze brzmiał lekko kłamliwie i podstępnie, ale jego ton był bez skazy. Melodyczny, dziewczęcy głos, w którym jednak było coś niepokojącego. Może to przez same chęci Febrione: zabić i tyle w temacie.
Właściciel
Ray
- kiedyś umarłem, ale mój ojciec cofnął się w czasie. O dziwo ja nadal to pamiętam - otworzył oczy. - gdyby cokolwiek ci się stało, zrobiłbym to samo, za wszelką cenę
Filizaneczkaherbaty
- Na razie wiem, że na pewno mam dwójkę wrogów, a znając tego, rozkazał ich mnie zabić, bo złamałam zasady. – odetchnęła i oparła się mieczem o ziemię, z tyłu Ray'a, nadal go przytulając. – Jeden z nich ma macki z tyłu pleców, a drugi wygląda jak zwykły człowiek. Mimo to wolę być ostrożna, w końcu zawsze może być tak, że znajdzie się więcej przeciwników. No i minusem jest, iż większość zabija bez powodu. Jeden z nich mnie obficie postrzelił. W nogi, głowę i brzuch, po kilka naboi, ale chwilę potem drugi pomylił bronie i wylał na mnie lekarstwo, czy coś. Więc jestem zdrowa. Mimo to, wolę zabijać każdego jak leci. Póki nie poznałam głosu, szczerze mówiąc przygotowywałam zamach mieczem. Zresztą na temat miecza. Jakie masz bronie i sprzęt?
Właściciel
Ray
- mecha z mieczem, miniguna, dwa rewolwery, zapalniczkę i rękę, która żyje własnym życiem
Filizaneczkaherbaty
Febrione
- Wow. Całkiem obficie. Ja nie dostałam żadnej broni palnej, i mój sprzęt jest skromniejszy. Ale w rękach dobrej osoby nawet patyk może zabijać. – uśmiechnęła się. – Miecz czterowymiarowy, pałka Baseballowa i topór. – powiedziała, wyjmując zza Ray'a miecz i pokazując go.
Właściciel
Ray
- zawsze coś. W razie czego mogę ci użyczyć swojego sprzętu - zaśmiał się. - tylko mnie nie zostaw na lodzie
- Może jakąś znajdziemy w trawie. Póki co szczęście nam dopisywało. Przydałoby się i teraz. Bariera jest coraz bliżej, a przeciwników jeszcze kilku nam zostało.
Filizaneczkaherbaty
Spojrzała na niego jak na debila, którym dla niej teraz i był.
- Smoko-ludziu, ja tu przyszłam i cię nie zadźgałam, więc cię nie zostawię idioto mój. – pstryknęła go w nos ze śmiechem.
Właściciel
Ray
- smoko-ludź? Mi się to przezwisko nawet podoba - zaśmiał się po czym spojrzał jej w oczy. - smocze wampiry. Czegoś takiego jeszcze nie było
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Spojrzała na Ray'a pytająco.
- Hm? – chyba nie załapała o co chodzi.
Właściciel
Ray
- nasze dzieci byłyby niezłą kombinacją! - zaśmiał się, aby po chwili pocałować Febronie w policzek. - dla ciebie zrobiłbym wszystko
Filizaneczkaherbaty
Feb
Uśmiechnęła się. Chwilę potem wpiła się w usta Ray'a.