Właściciel
-Człowieku, tu trzeba się śpieszyć po najlepsze miejsca i partie. Więc nie gadaj, tylko bierz kasę i ruszamy.
Parsknął.
-Nie dzisiaj, idźcie sami.
Patrzyła w dół jeszcze przez chwilę, później cofnęła się sportem na poduszkę.
- Dlaczego jesteśmy tak wysoko?
Właściciel
Wiewiur:
Cóż, obecnie byłeś tam tylko ty.
Vader:
-No to nie wiem, udanego spania czy coś...- Odpowiedział jeden i wzruszył ramionami, a potem ruszyli do wyjścia.
Psycho:
-Tak.- Odpowiedział krótko, najpewniej nie rozumiejąc nawet sensu tego pytania czy też czegokolwiek co go otacza.
Przebrał się w coś do spania i położył się do łóżka.
Westchnęła.
- No to pogadali. - cóż, mocno go wzięło. Towarzysz jej odpadł od rozmów, faza zrobiła się nudna... nosz ku*wa, nie ma co robić.
Właściciel
Wiewiur:
No cóż, wybrał najnudniejszą opcję spędzenia reszty dnia... No, ale to jego wybór.
Psycho:
Zawsze może kontynuować korzystanie z fajki, może wtedy stanie się coś ciekawego... Albo padnie.
W sumie racja, może znów zacznie się coś dziać? W takim razie wzięła kolejnego bucha.
Właściciel
O ile jeszcze nie zaczęłaś wiele odczuwać wcześniej to tak teraz zaczęło się robić nieco dziwnie, mianowicie zaczynałaś słyszeć brzęczenie, które powoli się nasilało oraz powoli wszystko stawało się ciemniejsze.
//Coś mi mówi, że obudzi się zgw*łcona.
O! Coś nowego! To chyba najlepiej zaczekać z następnym buchem, bo jeszcze zacznie widzieć dźwięki. Rozejrzała się po tym ciemniejącym świecie.
Właściciel
Vader:
No to teraz wypada pomyśleć nad tym co zamierza robić w środku.
Psycho:
Obecnie słyszałaś tylko dalej te brzęczenie oraz widziałaś ciemne, humanoidalne sylwetki. Te zaś obecnie jedynie latały po całej okolicy, którą widziałaś.
Kto to, ku*wa, jest? I skąd oni tu się wzięli? Dobra czas się tego dowiedzieć. Zaczepiła jedną postać.
- Hej!
Właściciel
Ta jedynie głośno syknęła w twoim kierunku ukazując dosyć przerażające oblicze, którego obawiał się każdy, tego co kryje się w mroku nocy.
// to teraz to oblicze jest "tego co kryje się w mroku nocy" czy obawiał się tego lica każdy, który obawia się "tego co kryje się w mroku nocy." //
Na początku odsunęła się lekko od postaci lecz chwilę później jej wojownicza natura wzięła górę i spięła cofniętą niedawno jeszcze dłoń w pięść i wstała gotowa nauczyć tę istotę, by nie straszyć ludzi!
Właściciel
//2.//
Ta istota jedynie rozpłynęła się na wskutek uderzenia zostawiając po sobie czarną chmurę, zaś w tej samej chwili wszystkie pozostałe cienie wykonały pisk tak głośny, że o mało nie straciłaś słuchu, a zaraz po tym rzuciły się na ciebie otaczając cię całą ciemnością, dopiero po chwili odnalazłaś się wokół ciemności z odrobiną światła, które dobiegało znad ciebie.
Najpierw próbowała się bronić. Później spojrzała na światło. Coś tam było?
Bliznak siedział w swoim domu i powoli rozpieczętowywał list od gildi.
Właściciel
Psycho:
Cóż, ciężko stwierdzić, na pewno było tam widoczne niebo, choć niewiele go było widać.
Vader:
No to teraz jak zamierza to zrobić?
Hejter:
Jako, że gildia nie pie**oli się w jakieś formalne listy, to w środku miałeś jedynie:
Frederico Brannyn, bogaty mieszkaniec, właściciel sygnetu, który masz skraść.
Cóż, a coś się działo czy tylko ta ciemność i kawałek światła i nic więcej
Właściciel
Dokładnie, ale światło powolutku zaczyna zanikać, czy to mądrze zostawać w ciemnym miejscu?
// Obudzisz mnie kiedyś, czy wstać samemu? ( Takie tam pytanie na przyszłość:v)//
Często mówią by nie iść w stronę światła. Ale co niby innego teraz zrobić. Zaczęła się przedostawiać do tego otworu w ciemności.
Sprawdził na mapie z własnoręcznymi notatkami, gdzie jest dom tego rodu. Oraz wyjrzał za okno by sprawdzić pore dnia.
Właściciel
Wiewiur:
//Ja ci tyle czekać nie każę.//
Psycho:
Z tym nie było, ani trochę trudno, szybko spostrzegłaś, iż potrafisz latać, przynajmniej tutaj. Zaraz po przejściu przez otwór dookoła ciebie znajdowała się polana pełna kolorowych krzewów i drzew.
Hejter:
Nie był to żaden ród... A jego dom czy też przybytek handlowy znajdował się w bogatej dzielnicy, gdzie ktoś taki jak ty nie ma wstępu, no i był poranek.
Jego praca wymagała ciemności, spakował więc swój strój i poszedł w strone bramy do bogatyej dzielnicy.
Jej polanka, tylko chyba powinna zobaczyć coś innego. Dobra, czas przyjrzeć się bliżej tej polanie. Coś na niej jest ciekawego?
Właściciel
Hejter:
Zeszło się może z kilka minut na przebieraniu i przejściu, ale w końcu trafiłeś na miejsce, a przynajmniej widziałeś bramę strzeżoną przez dwójkę dobrze wyposażonych strażników.
Psycho:
Poza tym, że były na niej krzewy i drzewa o wszelakich kolorach to po chwili zauważyłaś też ogromne grzyby i kruka, który to akurat zasiadał na jednej z gałęzi kolorowych drzew.
Kruk. No nieźle, miejmy nadzieję, że jest tu w roli pomocy w powrocie do życia a nie innej. Podeszła do niego i przyjrzała mu się uważnie.
//nie pisałem nic o przebieraniu\\
Sprawdził czy do muru nie przylegają wysokie budynki na które mógłby się wspiąć.
Właściciel
Psycho:
Ten jedynie swoim pustym spojrzeniem jakby gapił się w ciebie i zakrakał kilka razy. Następnie wzleciał ze swojej gałęzi prosto w twoją twarz, oślepiając cię na chwilę ciemnością, po to by zaraz ujrzeć przed sobą ścieżkę z czarnych piór.
Hejter:
Architekci byli zdecydowanie zbyt mądrzy, by zrobić tak głupi błąd. Co najwyżej jakieś pomniejsze, które z trudem dochodziły do połowy wysokości muru.
Vader:
Zależy czy zamierza to zrobić tylko poprzez sen.
Ech... To teraz powrót do życia czy śmierć. Niech to, nasz ku*wa. Dobra czas się przekonać. Ruszyła ścieżką.
Właściciel
Tego można tylko się domyślić idąc dalej, co też zrobiłaś, a ścieżka z piór skierowała cię w stronę ziemianki, która posiadała dosyć spore drzwi.
W takim razie trzeba je otworzyć i zobaczyć co za nimi się znajduje. Pociągnęła za klamkę.
Właściciel
A zaś tymi drzwiami droga była prosta, wróciłaś nią bowiem na balkon, w którym popalałaś fajkę z Alixem, ten nadal sobie wygodnie siedział i masował się po głowie.
Jej! Wróciła więc na balkon.
- Co ci się stało?
Właściciel
Hejter:
Mało kto tam w ogóle wchodził, widziałeś jedynie kilku bogatych mieszkańców i co lepiej zadbanych kupców i mieszczan.
Psycho:
-Aaa mnie to tylko łeb boli, nieco źle coś weszło i spadłem z poduchy uderzając łbem o podłogę.
- A mi tylko wydawało się, że umarłam.
Właściciel
-Powiedzmy, że za pierwszym razem nie czułem się wcale lepiej, więc można to chyba uznać za normalne.
Właściciel
-Cóż, na ogół twoje poprzedniczki średnio sobie z tym radziły i już po buchu czy dwóch odpadały.
- Większość z nich jest przyzwyczajona jedynie do słabego wina. Nie ma co się dziwić.
Właściciel
-Ale ty to zniosłaś po mistrzowsku, za to ci się należą gratulacje.
- A dziękuję - ukłoniła się. Oczywiście nie trudno było zauważyć, że zarówno słowa jak i gest były przesiąknięte sarkazmem.
Westchnął i zaczął obchodzić mur wokół. Szukając jakiejś luki tudzież przywysokich budynków.
Właściciel
Psycho:
-No to co, teraz może wolisz coś zjeść czy co? Bo chyba już mamy dość tej fazy.
Hejter:
To bogata dzielnica, tutaj straż pilnuje muru prawie bez przerwy, chyba trzeba będzie wymyślić inny sposób na wejście.