Właściciel
Nim zdołałeś dalej podążać za śladem, zza pobliskich drzew wyskoczyła dwójka pozostałych najemników. Oboje posiadali tylko jednoręczne miecze, jednakże zaatakowali w tym samym czasie, dlatego mogłeś co najwyżej obrać jeden cel z kuszy, o ile zamierzałeś jej używać na kimś z tej dwójki.
Owszem, wypalił do jednego z nich, obojętnie którego, celując prosto w serce. Klatka piersiowa w takim zamieszaniu była celem pewniejszym niż głowa. Później dobył swoich bliźniaczych kling i zaczął swój taniec, unikając bądź zmieniając tor lotu wrogich ciosów, chcąc oponenta (lub oponentów) zmęczyć, aby poznać jego styl walki oraz słabe punkty, zarówno w nim, jak i w jego zbroi, o ile taką w ogóle miał.
Właściciel
Bełt w zupełności wystarczyłby bez trucizny, wystrzelony z tak bliska przebił się na wylot przez najemnika zabijając go na miejscu. Drugi tylko krzyknął wściekle i biegł dalej w twoją stronę wymachując mieczem, gdy był dość blisko. Nie był co prawda świetnym wojownikiem, ale wytrzymywał w nie męczeniu się przy ataku. Słabym elementem jego zbroi było głównie to, że była wykonana ze skór i futra, nie z metalu. Ale kto wie czy nie ma kolczugi pod tym wszystkim.
W takim razie postarał się sparować jeden z jego ataków, aby w tym czasie drugim mieczem zaatakować, pchając go w pachę i kierując ostrze w kierunku ważniejszych organów, głównie płuc.
Właściciel
Posiadanie wiedzy na temat walki dwoma mieczami na raz pozwoliło ci na pokonanie go w ten sposób, mężczyzna zakrztusił się tylko krwią plując nią jeszcze na ciebie na moment przed zgonem.
Skoro wyeliminował ostatnie przeszkody na swojej drodze, od razu ruszył na przerwane przez strażników łowy, dalej tropiąc uciekającego Maga po śladach jego krwi.
Właściciel
Zbyt wiele tych śladów nie było, gdybyś nie był dobrym tropicielem to pewnie byś ich nie znalazł. Po kilku chwilach trafiłeś na znacznie świeższy ślad w postaci samej sylwetki maga, która swoim ubraniem rzuca się w oczy w zielonym lesie. Widząc ciebie od razu przyśpieszył w uciekaniu.
Ponownie załadował kuszę zatrutym bełtem i wznowił pocisk, aby przy najbliższej okazji do celnego strzału wystrzelić do Maga.
Właściciel
Jako, że wszędzie było pełno drzew, a ten biegł slalomem, to lepiej będzie jak przynajmniej zbliżysz się do niego, niestety może to być też dosyć niebezpieczne.
Trzeba liczyć na to, że zmęczenie, utrata krwi i wszelkie magiczne zaklęcia wykorzystane wcześniej osłabiły go na tyle, że niebezpieczeństwo nie będzie tak wielkie. Niemniej, ruszył w pościg, strzelając od razu, gdy tylko będzie mieć ku temu odpowiednią okazję.
Właściciel
Ślad począł powoli ustawać kierując się za drzewo, gdy biegłeś za nie zdołałeś się jeszcze przewrócić o sprytnie osadzoną lodową ślizgawkę upadając na swoją kość ogonową, co pewnie będzie boleć mocniej następnego dnia. Wtedy też usłyszałeś śmiech zza drzewa.
-Ach, przynajmniej się pośmiałem przed śmiercią.- powiedział jeszcze mag czekając najwyżej na to co zrobisz.
- Każdy sposób na osłodzenie sobie ostatniej chwili jest dobry. - odrzekł bez zbędnego współczucia, ale i gniewu. Od dawna kultywuje zasadę, jakiej nauczył się jeszcze w Bando-Gorze, wedle której podczas odbierania życia nie można skupić się na jakiejkolwiek emocji, ale jedynie na samym akcie zabijania. Gdy wstał, jedynie wycelował kuszę tak, aby nie musieć dobijać Maga i nacisnął spust.
Właściciel
Zarówno bełt jak i jego głowa przybiły się do drzewa, więc jego już najpewniej nie odzyskasz. Zawsze mógłbyś co najwyżej zebrać łeb do wora, by mieć dowód dla zleceniodawcy.
A więc tak właśnie zrobił, jednym z mieczy oddzielając głową od ciała, którą później owinął fragmentami odzienia Maga, nie tyle dla wiarygodności, ale po to, żeby z worka nie kapała krew. Później schował głowę do środka i ruszył w kierunku wejścia do miasta, tego samego, którym je opuścił, bo i tam zostawił swoich małych pomocników.
Właściciel
Wejście do miasta posiadając czyjąś głowę w worku może być wyjątkowo niebezpieczne, o ile straż zechce zobaczyć co masz w środku, może warto wpaść na jakiś plan?
Były jakieś boczne wejścia, gorzej bronione lub niepilnowane wcale?
Właściciel
Jak sam pamiętasz, miasto posiada kilka wejść, lecz przy każdym zwykle stoi co najmniej jeden strażnik. Może lepiej zrobić coś z tym workiem?
Przez mury go raczej nie przerzuci, więc może wystarczyłoby zostawić gdzieś poza miastem, na jakimś drzewie lub coś w tym guście?
Właściciel
O ile twój pracodawca zamierza w to uwierzyć, to mogłoby się udać. Zawsze można ten worek czymś wypełnić, ale noszenie worka z ziemią raczej mija się z celem.
//Czyli owinięcie głowy szmatami nic nie dało, tak?//
Właściciel
//No zawsze można odwinąć szmaty chyba, że nawali ich pełny worek, a tylu raczej nie ma
W takim razie zostawił go na jakiejś gałęzi, tak aby nie spadł, ani nie padł łupem drapieżników czy padlinożerców. Dokładnie zapamiętał, gdzie go zostawił i odszedł do miasta.
Właściciel
No i ruszył, straż cię nie zatrzymała, a ty miałeś wolną rękę do ruchu po ulicach miasta.
Zaczął od poszukiwania uliczników, którzy pomogli mu w wykonaniu tej misji.