Zaczął wykonywać uniki.
-Hawk, pośpiesz się.
Nadal mówił do niego przez komunikator.
Tyle dobre... Skąd się tu wziął?
Właściciel
Fronterin:
Spider Man strzela do niego siecią przyczepiając Rybę do ściany.
Ptok:
Aktualnie nie masz komu zadać to pytanie bo nikogo poza tobą nie ma w sali.
-Hawk, słyszysz mnie?
Próbuje z nim rozmawiać przez komunikator, w końcu Hawk nie odpowiadał przez cały czas jak do niego mówił.
Właściciel
Fronterin:
-Słyszę. Oprócz tego nie dzieje się z nim nic nadzwyczajnego?
Ptok:
I przychodzi pielęgniarka.
-Można wiedzieć, jak się tu znalazłem?
//Teraz Cię przejmuję.
Pielęgnierka się na ciebie spojrzała.
-O w żopu... A ty to szto?
//Co? Nie rozumiem języka.//
-Co?
//Fonetycznie zapisane "O w dupę... A ty to kto?
//Proszę, pisz normalnie.//
- Nie wie pani co ja tu robię?
-Szczerze... Ja byłam na onkologii i...
- Jestem Romanow Łukaszenko. Nie wie pani, kto mógłby coś wiedzieć?
Milczał, czekając, aż wejdzie ktoś inny.
//Shit. W karcie ma napisane, że rękawic nie da się zdjąć, tak? Ma je, co nie? W ogóle to w co jest ubrany?//
//A w co można być ubrany w szpitalu?
Zauważyłeś jednak, że coś jest nie halo... Nie masz rękawic...
JAK?!
//Chyba że o tym w karcie nie ma.//
//To się wszystko okaże... Spokojnie.
-To ja... Może zniknę... - I odeszła z sali.
-Próbował mnie zaatakować.
Ten próbował się podnieść... A może to tylko sen?
//Czuję ręce? Bo to raczej jedyny logiczny powód zdjęcia, jeżeli rozumiesz.
Jakie wyjaśnienia? Jak szybko się o tym dowie?
//Ręce czujesz... Co do wyjaśnień zobaczysz.
Na razie to wygląda na typowy rosyjski szpital...
Starał się wybiec ze szpitala, CAŁY CZAS ZSZOKOWANY, ŻE MU ZDJĘLI RĘKAWICE, KTÓRYCH ZDJĄĆ SIĘ NIE POWINNO!
Właściciel
Fronterin:
-Poza tym zaatakowaniem? Jakieś zmiany na ciele?
Wychodzisz na normalniejsze moskiewskie ulice. Nikt nie zwraca na ciebie uwagi.
Wrócił się do szpitala do recepcji.
- Skąd ja się tu wziąłem do cholery?! Romanow Łukaszenko, dom na przedmieściach.
Recepcjonistka ma zdecydowanie wschodnią urodę. Uśmiechnęła się nieśmiało.
-Łubu dziad'aõ.
//Czylu "Nie rozumiem".
-Wal się dz*wko! Czy ktoś wie co ja tu robię?!
Wrzasnął na cały głos.
-Cisza!!!- ryknęły działa nawalone jak messershmity i zasnęły. A ty prawie wymiotujesz...
Kij go to. Biegnie do szefostwa.
Kiedy biegłeś... Zacząłeś spadać w bezkresną przepaść...
Czyli to sen. No nic, to sobie spadał, czekając aż się przebudzi.
I walnąłeś się o podłogę.
-Dobra, kończymy!!! Ma dosyć- usłyszałeś jak przez mgłę...
Podniósł się.
-Jeżeli to jakieś walone show, to nie żyjecie...
WYcelowane w ciebie kilka karabinów laerowych dośwadcza, żę raczej nie. Nie widzisz dokładnie sylwetek...
-Gadać! Co tu się dzieje!
-Spokojnie... Przejęliśmy Cię z rąk władz rosyjskich... Jestem Baron Zemo... I dowodzę HYdrą, która tchórzliwie nie uciekła.
Właściciel
//Tak właściwie to Hydra nie uciekła, tylko, zresztą po co spoilerować.//
Widzisz że z pleców mu wychodzą, kolce? Tak to są chyba kolce.
-Hydra?! Jest! Kojarzycie ten atak na jakiś rodziców naukowców w Rosji?!
-Hawk, wychodzą mu kolce z pleców.
Właściciel
Fronterin:
-Okej, jest źle. Jesteś pewny że cię nie zadrapał?
-Na naukowców... Nie kojarzę... Zbyt wiele ataków przeprowadziliśmy...
Sprawdził czy nie ma zadrapania.
//Nawet nie ma opcji, abym był zadrapany, gdyż od razu uciekłem na sufit.
- Nie, to nie wy To jakiś bohater. I co ze mną robiliście? I najważniejsze, JAK ZDJĘLIŚCIE TE RĘKAWICE?!
-Nie zdjęliśmy Ci ich... Dalej masz je na sobie...
Spojrzał. Nie miał ich poprzednio?
- Po co wam taki ktoś jak ja? I czemu ktoś z was powiedział, że mam już dość?
-Monitorowaliśmy wskazania twojego mózgu...